Przy szklaneczce JD odc. 24 – Pokerowe plusy i minusy w 2016 roku

9

Skończył się rok, wszędzie tylko podsumowania, rankingi i analizy, nie może zabraknąć więc kilku tego typu zestawień również ode mnie. Dziś chciałbym przedstawić Wam moją subiektywną listę plusów i minusów w polskim pokerze w ubiegłym roku. Nie są to na pewno wszystkie wydarzenia, o których można by było napisać lub je do takiej listy zaliczyć, ale wybrałem po trzy najciekawsze według mnie. Zapraszam!

PLUSY

Sukcesy Polaków

To od kilku lat niezmiennie plus każdego kolejnego roku. Ktoś powie – no więc co w tym dziwnego? po co o tym nawet wspominać? Choćby po to, że osobiście uważam, że ten rok był jeszcze bardziej udany od dwóch czy trzech poprzednich lat. Powodów jest kilka…

Po pierwsze aż dwóch Polaków wygrało w jednym roku Main Eventy EPT, a jak do tej pory udało się to jedynie raz Dominikowi Pańce. Teraz jego wynik powtórzył zarówno doskonale znany wszystkim Dima Urbanowicz, jak i Sebastian Malec, który wyskoczył nam niby królik z kapelusza i przebojem wdarł się do polskiej czołówki graczy.

Po drugie nasi chłopcy zdobyli aż cztery pierścienie WSOP Circuit, co do tej pory udało się jedynie raz (Mateusz Dziewoński w 2015 roku). Biżuterię w zeszłym roku mogli przymierzać Witek Homka, Tomek Chmiel, Michał Kądziela i Paweł Brzeski, a przypomnijmy, że było bardzo blisko jeszcze dwóch kolejnych zwycięstw na WSOPC, więc ten doskonały wynik mógł być jeszcze bardziej okazały.

Po trzecie nasi pokerzyści doskonale radzili sobie na turniejach zarówno najwyższej rangi, jak i tych z mniejszym wpisowym. Wystarczy spojrzeć na listę miejsc płatnych na każdym kolejnym przystanku EPT, aby poznać skalę polskich sukcesów. Ale z drugiej strony „rządzimy” też na eventach z niskim wpisowym, takim na poziomie 100-300€. Liczne turnieje w Rozvadovie, Ołomuńcu czy innych częściach Europy padały łupem naszych pokerzystów bardzo często, o miejscach płatnych nawet nie wspominając, bo tych było całe mnóstwo.

Tak dobre wyniki na wielu pokerowych arenach świadczą doskonale o naszych graczach i ich ciągłym rozwoju. Pojawiają się nowe nazwiska, co chwila wyskakuje nam jakiś niespodziewany triumfator w dużym turnieju, nawet amatorzy zaczynają odnosić duże sukcesy. To doskonały prognostyk przed 2017 rokiem!

Moda na pokerowe teamy

Polak to chyba jakoś tak ma, że lubi żyć w kupie z innymi. Identyfikować się z jakąś mniejszą lub większą społecznością. Być częścią czegoś. Tak samo jest również w naszym pokerze, gdzie nastała moda na pokerowe teamy!

Oczywiście stało się tak zapewne na fali popularności naszego najbardziej znanego teamu Silent Sharks, bo za nimi poszli inni. Zarówno ci więksi gracze, jak i ci, którzy nie traktują pokera jako zawodu, a grają jedynie dla przyjemności. Teamy tworzą się do gry live, jak i online, a gracze tych drużyn podnoszą niejako swój prestiż w środowisku, bo przecież ktoś ich do tego zespołu wybrał, zaprosił, wyselekcjonował…

Co prawda nie każde stworzenie nowego teamu wiąże się natychmiast z sukcesami jego członków, ale przecież nie tylko o to tu chodzi (choć oczywiście wygrana kasa jest zawsze na pierwszym miejscu). Można się wypromować, można dać się lepiej poznać pokerowej społeczności, wręcz lekko polansować. Jeśli za tym pójdą też wyniki, to mamy pełen sukces.

Pokerowe drużyny można chyba podzielić na dwie kategorie – sponsorowane, gdzie założyciel lub szef funduje wpisowe do turniejów swoim członkom za odpowiedni procent od ich wygranych, jak również towarzyskie, w których po prostu paczka przyjaciół skupia się w jednej drużynie, aby czuć się raźniej podczas występów przy pokerowych stołach. W tych pierwszych rotacja członków jest dość duża, bo wiadomą sprawą jest, że jak w grę wchodzą pieniądze, to lekko nie jest i nie będzie. Przychodzą jedni, odchodzą drudzy, trzeci czekają już w kolejce, aby kogoś zastąpić. W drugim przypadku skład zazwyczaj jest dość hermetyczny i rzadko kiedy ktoś odchodzi, częściej ktoś do zespołu dołączy.

Tak czy inaczej fajnie jest z pewnością w takim teamie sobie być. Często młodzi gracze zadają pytanie „Jak się do takiego teamu dostać?”, ale jednej skutecznej recepty nie ma. Moim zdaniem powinno to wyglądać tak – duże doświadczenie pokerowe, niezłe wyniki w historii, spora aktywność medialna. Jeśli któregoś z tych elementów brakuje, to zawsze gdzieś któryś czynnik później cierpi.

Czy nowy rok przyniesie ze sobą nowe pokerowe teamy? Jestem tego wręcz pewien!

Dostępność materiałów szkoleniowych

Ten rok był bardzo bogaty w sukcesy Polaków, o czym pisałem na początku tego artykułu. Ale te sukcesy nie biorą się z pewnością znikąd, tak samo jak wzrost umiejętności naszych graczy. Stoją za tym czynniki, o których chcę wspomnieć w tej części tekstu, a mianowicie coraz lepszy dostęp do materiałów szkoleniowych w Polsce.

Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że przez wiele lat byliśmy trochę odizolowani od pokerowych nowinek ze świata. Jakiekolwiek materiały po polsku były bardzo rzadkie i nieliczne, a granicą nie do przeskoczenia był dla wielu język angielski, który nie wszyscy po prostu znają w stopniu dostatecznym do korzystania z zagranicznych materiałów. Ale oto pojawił się Twitch, a wraz z nim jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne streamy, podcasty i szkolenia, w których doświadczeni gracze dzielą się swoją wiedzą z tymi początkującymi lub mniej ogranymi. To chyba najlepszy sposób nauki gry w pokera – patrzeć, jak grają lepsi od nas i wyciąganie z tego wniosków dla siebie. Można sobie wybrać coś dla siebie w zależności od preferowanych przez nas gier, a następnie znaleźć sobie swoich własnych nauczycieli, którzy podszkolą nas podczas swoich streamów.

Ale przecież Twitch to jeszcze nie wszystko. Każdy portal pokerowy w mniejszym lub większym zakresie prowadzi swoją szkołę pokera, a artykułów szkoleniowych czy strategicznych pojawia się codziennie mnóstwo w sieci. Do tego wszystkiego ponownie odżywa rynek książek pokerowych po polsku, co jest niewątpliwie doskonałą wiadomością dla wszystkich graczy w kraju.

Na dokładkę mamy mnóstwo relacji z turniejów na żywo różnej rangi i z różnym wpisowym, które czarno na białym pokazują grę najlepszych graczy, często z odkrytymi kartami. Relacje te okraszone są często polskim komentarzem, co pomaga w przyswajaniu wydarzeń przy stołach.

Wydaje mi się, że aby polski poker nadal rósł w siłę i polscy gracze odnosili kolejne sukcesy , to do tego szkoleniowego nurtu powinni włączyć się w Polsce naprawdę najlepsi gracze. Im – co stwierdzam niestety z przykrością – najczęściej się jednak nie chce. Ale kto wie, może ktoś, coś, kiedyś…?

Nowy cykl Poker Fever Series

Przez ostatnie kilka dni 2016 roku zrobiło się o Poker Fever bardzo głośno. I nie ma się co dziwić, bo za wszystkim stoi sam Marcin Jabłoński, którego w jednym ze swoich postów na facebookowym fanpage’u nazwałem Mistrzem Ceremonii, Królem Eventów, Cesarzem Baletów i Imperatorem Kuluarów. Cały Marcin!

Po wielkim sukcesie i świetnym rozwoju cyklu Redbet Live (a wcześniej HESOP czy Redbet Poker Open) przyszedł czas na zmianę barw i solówkę w wykonaniu Marcina. Czy ten nowy projekt się powiedzie? Nie mam osobiście co do tego żadnych wątpliwości. Znam Marcina, ale znam też pokerzystów – wszyscy uwielbiają łączyć pokera z imprezą, zabawą, chilloutem, a taki będzie właśnie nowy cykl. Ja już nawet wymyśliłem swoją nazwę na tę całą serię – bania u Cygana. Raczej się nie zawiodę…

Dla mnie prywatnie Poker Fever to ponownie okazja do ciężkiej pracy między pokerowymi stołami, więc oczekujcie już od marca kolejnych relacji mojego autorstwa na Pokertexas!

MINUSY

Ustawa hazardowa

Cóż, chyba nawet nie muszę się w tym punkcie zbytnio rozpisywać, bo każdy już wie, co nas czeka za kilka miesięcy. Nasze nadzieje na poprawę sytuacji po katastrofalnej ustawie Kapicy zostały pogrzebane pod gruzami naszych marzeń o normalności. Nowy rząd obiecywał dobrą zmianę, ale raczej nie miał tu na myśli pokerzystów. Janczyk i Gowin w duecie jednocześnie okładali nas pałami i mamili obietnicami, a skończyło się wszystko tragicznie. Nowa ustawa jest jeszcze gorsza od poprzedniej, co wydawało nam się mało realne.

Oczywiście wciąż nie mamy pewności, jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce. Nieudolność państwowych aparatów represyjnych widzieliśmy już na własne oczy nie raz i nie dwa, więc i tym razem może się okazać, że np. blokowanie stron hazardowych odbywać się będzie jedynie na papierze, a nie w rzeczywistości. Nawet jeśli blokady będą, to i tak możemy sobie poradzić za pomocą dostępnych rozwiązań technologicznych i grać dalej, jak gdyby nigdy nic. Problem zacznie się wówczas, gdy za blokowanie polskich graczy wezmą się też poker roomy…

W pokerze live również nie możemy liczyć na żadne pozytywne zmiany. Co prawda nowa ustawa dopuszcza ponoć nawet organizowanie turniejów poza kasynami, ale przewidywana wysokość puli nagród jest na tak żenująco niskim poziomie, że chyba tylko totalni desperaci zaczną robić jakieś eventy zgodne z tymi zaleceniami. Jestem bardzo ciekaw statystyk z Ministerstwa Finansów czy Służby Celnej na koniec 2017 roku – ile zezwoleń na takie turnieje wydadzą?

Tak czy inaczej musimy z tym żyć i się do tego potencjalnego Armageddonu przygotować. A już na pewno nie możemy się poddawać!

Zamknięcie Olympic Casino w Hiltonie

O ile od dawna sam nie grałem w warszawskim Olympicu w pokerowych turniejach, o tyle bardzo żałuję, że do zamknięcia tego kasyna doszło. Po pierwsze miałem wielki sentyment do tego miejsca i mam mnóstwo fantastycznych wspomnień z nim związanych, więc ciężko było się pogodzić z myślą, że kolejna pokerowa scena w stolicy znika na zawsze (jak choćby wcześniej kasyno w hotelu Hyatt, Bar Alternatywny, After Dark czy Shark, a ostatnio również w Casino Palace). Po drugie zamknięcie Olympica wiąże się z tym, że w największym mieście w Polsce mamy w tej chwili praktycznie jedno miejsce do gry w pokera, czyli monopol. A co się z tym wiąże? O tym w kolejnym punkcie poniżej…

Oczywiście jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Pewnie większość graczy nie wie, jakie problemy miał polski oddział Olympica, ale chodziło o naprawdę wielką kasę. Tak wielką, że bardziej opłacało się zamknąć doskonale prosperujące od lat kasyno i ogłosić upadłość polskiej spółki, która nim zarządzała, niż się wypłacać z zobowiązań w stosunku do budżetu państwa.

Na całe szczęście na lodzie nie została załoga kasyna. Wielu pracowników jest już na Malcie, gdzie Olympic otworzył swoje kasyno (tam graliśmy ostatni przystanek Redbet Live), kilku pojechało pracować do innych krajów, a wielu pracuje w innych warszawskich kasynach, gdzie brakowało ludzi.

Poker w Hit Casino

Jest to dla mnie najbardziej przykry pokerowy element zeszłego roku. Pisałem już kiedyś artykuł o upadku cyklu Polish Poker Series, ale całość tematu ma jeszcze kilka innych wymiarów, o których trzeba wspomnieć w kontekście minusów.

Jak pisałem powyżej, po zamknięciu Olympica i rezygnacji z turniejów w Casino Palace monopol na pokera w stolicy dostał w swoje ręce Hit. Jeszcze rok temu może bym nawet powiedział, że to super, że to świetna informacja, że to daje szanse temu miejscu na naprawdę poważne zaistnienie w świadomości graczy. Dziś już tak nie mogę niestety powiedzieć. Polityka prowadzona przez kasyno jest po prostu fatalna i to nie tylko, jeśli chodzi o samego pokera. Lista zarzutów jest długa i trzeba na to patrzeć całościowo.

Zacznijmy od tego, że – jak już kiedyś wspominałem – w lipcu zeszłego roku dostałem bana na pięć lat w Hit Casino. Do dzisiaj nie wiem do końca za co, bo nie było mnie nawet w Warszawie, gdy ten ban został mi wlepiony. Jednak to nie był koniec, a jedynie początek takiej polityki w Hicie. Stan na dziś to około 20-25 pokerzystów, stałych graczy, regularsów, odwiecznych gości tego kasyna, którzy mają już zakazy wjazdu. I jestem przekonany, że to nie jest koniec. Wszak po zamknięciu kasyna w Hiltonie trzeba przecież zrobić miejsce dla skośnookich graczy, prawda? Oni mają przecież więcej kasy do oddania w kasynie, więc pokerzyści, którzy wiecznie mają o coś pretensje, nie sa tam nikomu do szczęścia potrzebni.

Widać to też po zmianach w harmonogramie turniejów w Hicie. Po przyjściu Chrisa odsunięto od pokerowych eventów Bartka i Anię, dotychczasowych tournament directorów, za którymi jeszcze chwilę wcześniej dyrekcja stała ponoć murem i broniła każdej ich decyzji (vide – moja awantura podczas majowego półfinału). Teraz stali się zbędni, niepotrzebni i wrócili do rozdawania black jacka, ruskiego pokera czy rzucania na ruletce. Chris wprowadził za to iście hiltonowski harmonogram turniejów pod wspólną nazwą „nieważne jak, byle by się szybko skończyło i wielu nie zagrało”. Możemy więc już zapomnieć o fajnych turniejach w formule deep, mamy za to bingo pokera, loteryjki od dziesiątego poziomu blindów i jedną wielką przypadkowość, bo levele trwające po 15 minut nie mogą nam dać przecież nic innego.

O ironio, na te turnieje i tak jest cała masa chętnych! Codziennie do Hita przychodzi po 70-100 osób, żeby w tych hiper turbo live pograć. Problem polega na tym, że zazwyczaj miejsce znajduje się dla… 30-40 z nich! Gracze codziennie słyszą jedynie, że mogą trafić na waiting listę, bo miejsc nie ma już od dawna, ale jak mają być, jak na turnieje pokerowe odsyłanych jest dwóch lub trzech krupierów, a reszta rozdaje na górze skośnym?

Finały Polish Poker Series w 2016 roku to też była jedna wielka katastrofa i nawet ciut lepszy event w listopadzie tej sytuacji nie zmienił. Słyszałem też pogłoski, że od tego roku turnieje PPS mają mieć podniesione wpisowe i zmienioną formułę (na szybszą oczywiście), więc można z góry zakładać, że wkrótce w Warszawie będzie można ogłosić pogrzeb pokera.

Kolejny nieudany WSOP dla Polaków

Na koniec jeszcze tylko dwa szybkie punkty, ale jakoś chciałbym o nich wspomnieć i je zasygnalizować. Pierwszy z nich to kolejne nieudane podejście polskich graczy po pierwszą w historii bransoletkę WSOP. Wielkie nadzieje wiązaliśmy przede wszystkim z Dimą Urbanowiczem, który po doskonałym roku 2015 i udanym początku 2016 jechał „jak po swoje” do Las Vegas, a wszyscy kibicowali mu, aby wygrał zakład z Vanessą Selbst. Trzy bransoletki to jednak okazało się zbyt wiele, bo Dima nawet nie powąchał stołów finałowych w eventach, w których zagrał. I tak mi się coś wydaje, że właśnie po tym nieudanym World Series of Poker gwiazda Dimy lekko przygasła w 2016 roku. Oby się szybko obudził i ponownie zawojował pokerowe eventy!

Nieliczni Polacy, którzy odważyli się powalczyć w kasynie Rio również nie przynieśli nam żadnych większych emocji. Las Vegas podczas WSOP jest dla nas wciąż zaczarowane, ale czyż nie było tak również z turniejami EPT? Może w tym roku!

Brak kobiet w polskim pokerze

Od dawna zastanawiam się nad tym faktem – dlaczego tak mało kobiet gra w Polsce w pokera? Dominacja mężczyzn przy stołach pokerowych w Polsce jest bezsprzeczna, a nieliczne rodzynki w postaci paru dziewczyn grających w turniejach live tylko potwierdzają tę regułę.

Udział kobiet w pokerowych wydarzeniach na świecie nie jest niczym dziwnym, zaskakującym ani nietypowym, więc statystycznie rzecz ujmując również w naszym kraju nie powinno być ich aż tak mało, jak ma to miejsce. O jakichkolwiek sukcesach polskich pokerzystek w Europie nie słychać wcale (wyjątkiem jest tu Ellie Biessek, ale ona już taka jakby bardziej brytyjska, niż polska).

Sytuacja jest dość dziwna i zaskakująca choćby dlatego, że obserwuję sobie co jakiś czas np. fanpage Pokertexas na Facebooku i jest tam naprawdę mnóstwo dziewczyn. Wiele z nich pisze do nas w sprawie promocji online, więc widać, że jednak grają w pokera. Co sprawia, że nie widać ich w turniejach na żywo? To już chyba temat na oddzielny artykuł.

Jak widzicie moją listę plusów i minusów za 2016 rok? Co byście dodali, o czym zapomniałem? Czekam na Wasze opinie i komentarze!

Poprzedni artykułPokerowa kartka z kalendarza – ogłoszenie durrrr challenge (5 stycznia)
Następny artykułPrzypadki kierowcy w Las Vegas

9 KOMENTARZE

  1. niestety, z hitem 100% prawda. odkad jest tam chris, bylem 2 razy. nie zagralem ani razu, szczytem byl ostatni piatek, dotarlem jakies 20 min po rozpoczeciu turnieju. graly 2 stoly a na waiting liscie bylo… 56 osob… jakis gosc zapytal czemu nie otworza nowego stolu, to go chris zbesztal, ze takie glupie pytania zadaje. caly chris… szkoda, bo warunki do gry uwazam za najlepsze z wszystkich, jakie byly w warszawie.

  2. Ładnie napisane. Duży plus !!! Co do polskich dziewczyn w pokerze to szkoda że większość z nas gra tylko online.

    • Tak zgadzam się,większość z nas gra słabo,bo gramy przeważnie tylko rekreacyjnie. Poza tym nie stać nas w większości na grę w turniejach powyżej $100.

      Nie mieszkamy np.w Anglii i nie zarabiamy po parę tysięcy funtów.

  3. Najbardziej szkoda tego Hita, jeszcze z rok temu było tam super, a teraz zrobili tam straszne gówno, ale mają monopol to kto im coś teraz zrobi? dramat jak można popsuć świetne kasyno w tak szybkim czasie

  4. Fajny art, ale jakoś ciężko mi uwierzyć żeby dobrze prosperujące kasyno ogłosiło upadło. To nie jest nawet za bardzo możliwe w świetle prawa, bo sąd by tego nie zatwierdził, ale może i to da się obejść. Pozdr

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.