Pracownicy kasyn w Las Vegas narzekają na chińskich turystów

6

Fala chińskich turystów zalewająca kasyna w Las Vegas zaczyna coraz bardziej działać na nerwy pracownikom tamtejszych kasyn.

Na początku grudnia chińska linia lotnicza Haian Airlines wprowadziła do swojej oferty bezpośrednie loty pomiędzy Vegas, a Pekinem. W 2015 roku Chińczycy stanowili 16% klienteli kolebki światowego hazardu, jednak z uwagi na ich zamiłowanie do wydawania pieniędzy, zarządcy kasyn życzyliby sobie, aby ta liczba uległa zwiększeniu.

Rozrzutność tej nacji nie odnosi się jednak do rozdawania napiwków pracownikom hoteli, restauracji i kasyn. Według sondażu Mastercard z tego roku, Chiny plasują się na czwartym miejscu zestawienia krajów z Azji i Pacyfiku, których obywatele nie mają w zwyczaju nagradzać obsługi napiwkami. Strona Wanderbat.com oszacowała, że chińscy turyści zwykle tipują kwotą 5% od wykonanej usługi i to tylko w przypadkach, w których usługa ta jest „wyjątkowa”.

Kilkoro pracowników kasyn z Vegas podzieliło się z czytelnikami Las Vegas Review-Journal historiami, w których chińscy turyści z pewnością nie byli pozytywnymi postaciami. Należy tu przytoczyć chociażby opowieść z jednej z kelnerek, która otrzymała napiwek w wysokości 1$ od każdej z osób partycypującej w rachunku opiewającym na kwotę 200$. Niestety, nawet ta licha kwota nie trafiła do jej kieszeni – od momentu, w którym na kelnerów nałożono obowiązek dzielenia się napiwkami z resztą obsługi, wspomnianej kelnerce w gruncie rzeczy nie zostało praktycznie nic.

Joseph Carbon, szef działu gier w Transport Workers Union ujawnił, że dla większości krupierów zatrudnionych w Vegas napiwki stanowią 80% ich wynagrodzenia. Oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że wielu z nich, pod naporem napływu chińskiej klienteli oszczędnej w rozdawaniu napiwków, będzie zmuszonych do szukania drugiej lub nawet trzeciej pracy, aby sfinansować swoje potrzeby.

Zderzenie dwóch kultur doprowadziło do konieczności wyedukowania chińskich gości w kwestii oczekiwań i przyzwyczajeń amerykańskich pracowników. Jednak ani Las Vegas Convention and Visitor Authority (organizacja promująca turystykę do tego miejsca) ani pracownicy kasyn, z którymi skontaktował się Las Vegas Review-Journal, nie wyrazili entuzjazmu dla procesu przekształcania wizyt chińskich gości w bardziej „opłacalne” dla pracowników.

Nie da się ukryć, że oczekiwania Amerykanów względem odwiedzających ich turystów są w kwestii napiwków bardzo wysokie, jednak czy przerzucanie obowiązku właściwego wynagradzania pracowników na gości jest w porządku? Koniecznie podzielcie się z nami swoją opinią na ten temat.

Na podstawie: calvinayre.com/2016/12/29/casino/vegas-casino-staff-fear-bad-tipping-chinese-tourists/

Poprzedni artykułNajciekawsze prop bety 2016 roku
Następny artykułGPT Rozvadov – dwóch Polaków w kasie Main Eventu

6 KOMENTARZE

  1. W pełni zgadzam się z Bartkiem. Fakt sprzeciwiwania się presji napiwków wcale nie oznacza, że nie dajesz go nigdy. Oznacza tylko nie traktowanie napiwku jako obowiązek bo obowiązkiem nie jest, a przywilejem. W niektórych branżach przyjęło się właśnie obowiązkowe dawanie napiwków co czyni z nich substytut pensji. Napiwek ma sens gdy jest on nagrodzeniem za coś ponadprzeciętnego. Jeżeli kelner wykonuje swoje obowiązki, ale przy tym zabiega o to by gość w lokalu czuł się komfortowo ponad przyjmowaniem zamówień i wydawaniem jedzenia wtedy daje napiwek. O tym, że tipy stają się substytutem pensji świadczy zbieranie ich do wspólnego koszyka i dzielenie na pracowników. I oczywiście zysk właściciela jest ogromny bo zmniejsza się presja płacowa pracownikówa, a pracodawca zawsze ma argument wysokich napiwków od klientów. Moi pracownicy usługują klientom i nikomu nawet przes myśl nie przejdzie żeby dać napiwek bo w tej branży nie ma takiej mody ani presji otoczenia. A w czym niby dostawca cementu różni się od dostawcy pizzy czy schabowego? Nawet ciężej pracuje na rzecz klienta bo musi mu rozładować towar, który nie waży 500g. Więc napiwkowi krzykacze zastanówcie się czy dajecie tipy, każdemu kto wam usługuje czy tylko tym, dla których zmusza was presja otoczenia.

  2. Widzisz klarownica, Polacy (Europejczycy) też nie grzeszą gestem. Inaczej nigdy byś nie zrezygnowała z takiej fuchy.

  3. Kiedyś juz o tym pisałem, odnosząc się do tipowania po scashowanych turniejach.

    Dla mnie to jakaś bzdura jest.

    Pracodawca zapewnia odpowiednią pensję na którą pracownik się zgadza, albo nie, a nie liczy na 80% (!) pensji z napiwków.

    Niby z jakiej racji mam się dzielić wygraną. Dlatego, że krupier był dla mnie miły? Bo jak nie będę tipował to będzie niemiły?

    Dlatego, że kelner przyniósł ciepłą zupę?

    Dlatego, że trafiłem 1-outera na river? Przecież to przeczy teorii pokera jako gry umysłowej.

    Oczywiście większość krupierów to sympatyczni i mili ludzie, i nie uzależniają dalszego kontaktu od napiwków.

    Wg mnie jakaś extra zapłata należy się za jakieś nadprogramowe usługi, np. gdy mechanik zreperował mi auto od ręki wieczorem w niedzielę, poza godzinami pracy.

    Nie bronię ludziom dawania napiwków, kto chce to daje. Niepotrzebnie się jednak taki trend narzuca – nie dajesz tipów – jesteś sknera i buc. A właściciele kasyn tylko zacierają ręce…

    • Wbrew twoim wywodom właściciel kasyna nie zaciera rak, gdy ktoś dobrze tipuje, gdyż te pieniądze juz nie trafiają do niego, tylko do jego pracownika. To po pierwsze.

      Oczywiście dawanie tipów jest prywatna sprawa dającego. Widać, że masz male życiowe doświadczenie. Ja np na twoim miejscu takiego sknerusa, nie jadałbym nigdy dwa razy w jednej knajpie. Kelnerzy potrafią dosmaczyć jedzenie nie płacącym tipów…… smacznego.

      A już chwalenie się tym, ze ma się zasady nie tipowania to juz obciach.

    • Napisałem, że właściciel kasyna zaciera ręce nie dlatego, że te pieniądze do niego trafiają, tylko dlatego że my płacimy za niego jego pracownikom, więc pracownicy zgadzają się na mniejszą pensję, więc część pieniędzy zostaje u właściciela.

      I tak dla jasności. Jak jem w knajpie za 94 PLN, obiad był dobry, spędziłem sporo miłego czasu i daję 100 to nie czekam na resztę, ale nie widzę powodu tipowania za każdą kawę, piwo przyniesione do stolika. Może jeśli grasz okazjonalnie raz na kwartał – jedziesz, szalejesz – Pan się bawi koszta się nie liczą. A jeśli grasz tych turniejów naprawdę dużo? Koszta poboczne wtedy są naprawdę duże.

      Zauważ jeszcze jedną rzecz. Na bardzo wielu rozpiskach turniejów małym druczkiem na dole jest napisane:

      3% puli nagród przeznaczone jest na staff (czasem zamiast 3 jest 5). I to jest ok. To są warunki na które się zgadzam lub nie, gram lub nie. A wielu graczy tego napisu nawet nie dostrzega.

      A teraz zadam Ci pytanie, trochę z ciekawości. Grasz spory turniej, wygrywasz sporą sumkę (Nie wiem co dla Ciebie jest sporą sumką), ale powiedzmy 20000 euro. Ile rzucasz krupierom do dzbanuszka? A jak wygrasz 500.000 euro?

      Aha, i nie uważam, że obciachem jest przedstawianie (nie chwalenie) swoich poglądów.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.