Poszło z dymem

0

Witam Was!!

Dawno już nic nie pisałem tutaj, różne były tego przyczyny. Trochę życiowe, trochę pokerowe, a po trosze też to że zabrakło motywacji i chęci. Z tymi brakami w motywacji i chęciach do kontynuowania mojej 'blogerskiej kariery' w internecie, na łamach Poker Texas było delikatnie ujmując- obniżenie poziomu witryny. Zaczęły pojawiać się pewnie aspekty które irytowały. Co też spowodowało że coraz rzadziej tutaj zaglądałem. Na szczęście po ciężkim początku roku, odnoszę wrażenie że czuć tutaj powiew jakiejś nowej świeżości… mam nadzieję że będzie tylko lepiej.

A co z powodami życiowymi… Ci co śledzili moje wcześniejsze wpisy wiedzą jak wygląda aktualnie moje życie, raz taki wpis powstał i nie będę się z tym powtarzał. Może tylko dodam że po kilkuletniej tułaczce po różnych wynajmowanych mieszkaniach w Krakowie, w końcu przenoszę się na własne, niestety muszę opuścić Miasto Królów, ale na szczęście nie będę od niego bardzo daleko, raptem kilkanaście kilometrów… ale ileż to radości w obniżeniu rachunków z ponad 2 tys. do 400zł. Już od ładnych kilku lat mam 'w planach' kupić nowy komputer, teraz, od marca, przy tak dużych oszczędnościach może się to okazać bardzo proste.

Kolejną oszczędnością może być rzucenie palenia… można powiedzieć że zrobiłem to już teraz, jest godzina 01;43, niedziela. Oznacza to że nie palę papierosów już od 29 godzin i 43 minut. W tym czasie przez okres ostatnich 7 lat wypaliłbym ok. 50 papierosów. Nie wypaliłem natomiast żadnego. Jak to się stało że podjąłem taką decyzję? Przede wszystkim zdrowie. Kiedy jest się wolnym i pozbawionym zobowiązań nie zwraca się na to uwagi. jednak kiedy Twoje 5 miesięczne dziecko, śliczna córeczka łapie Cię za nos i śmieje się do Ciebie, nagle uświadamiasz sobie że musisz Ją bronić jeszcze tak wiele lat, być przy Niej i patrzeć jak dojrzewa… i wtedy nagle posiadanie ciemno-brązowej śliny, chronicznego kaszlu i zawrotów głowy zaczyna bardzo doskwierać. Dlatego postanowiłem pozbyć się papierosów raz na zawsze. Powód może i wymyśliłem sobie bohaterski i heroiczny… tak naprawdę to pewnie jeszcze pociągnął bym sporo lat… ale nie chce ryzykować. To jest chyba najciekawsza zmiana która przechodzi w człowieku, kiedy zostaje rodzicem. Nagle nie chce ryzykować.

Ale czy tak od ręki rzuciłem ten straszny nałóg? Oczywiście że nie. Znalazłem pewna pomoc. Znalazłem w internecie książkę Allena Carra „Łatwy sposób na rzucenie palenia”. Przeczytałem w jedno popołudnie i tak oto od momentu zakończenia jej, papierosa nie paliłem… Jeżeli ktoś jest zainteresowany rzuceniem palenia, polecam.

Na razie na mnie podziałała ta sugestia, ponoć ludzie wracają do palenia po jakimś czasie, po terapii tą lekturą, ale nie wiadomo jak ze mną będzie- potrafię być bardzo uparty.

Teraz może napiszę coś o tym jak układa się moja pokerowa kariera. Ale to wypada zacząć od początku… od początku tego roku. A dokładniej to od Nowego Roku (tak na marginesie rozkmina: wszędzie wszyscy 1 stycznia składają życzenia 'Szczęśliwego Nowego Roku', a Nowy Rok, pisany z dużych liter oznacza tylko i wyłącznie dzień 1 stycznia… czyli w telewizji, w reklamach oraz większość znajomych na facebooku tak naprawdę to życzy nam żeby tylko ten jeden dzień był szczęśliwy- chyba nie taka jest intencja).

W Nowy Rok poczułem ogromną moc… wiedziałem że teraz nadeszły moje dni, mój czas, za tydzień będę na liście w weekendowym rankingu na PT. Zacząłem grać. Miałem straszne ciśnienie na MTT, bardzo chciałem… jednak okazało się że chyba całe to moje przeczucie i wrażenie że to mi się uda było mylne i chyba powinienem wtedy wcale nie grać. Szalenie przegrywałem wszystko, a gdy przegrałem jeden, wkupywałem się do następnego- droższego. Rozegrałem bardzo dużo MTT w bardzo krótkim czasie, na ogromnym tilcie… chociaż wtedy go nie czułem, przed każdym miałem wrażenie że kontroluję sytuację, wcale tak nie było. Jednak to było coś czego nauczyłem się trochę później. Ostatecznie w tydzień przegrałem prawie całego rolla. Zostało mi jakieś marne 10$.

Po kilkudniowej przerwie odpaliłem PSa i …cóż… wracam do SNG za 0,10$/0,25$… eeeeh. Ale coś mnie tknęło i spróbowałem zagrać w SnG za 1$- 45men. No i siadło. Siadło jedno, siadło drugie, niedługo później siadło trzecie, czwarte i kolejne. Te 45-osobówki okazały się być idealne na mój poziom.

Wtedy to… był to początek lutego, wesoło grindując sobie 1$-ówki, natrafiłem na Battle of the Planet… dosyć długo zajęło mi zrozumienie zasad całej promocji… dalej wydaje mi się że nie do końca ją rozumiem. W każdym razie, żeby wziąć w niej udział musiałem przerzucić się na SnG za minimum 1,50$. „To w końcu tylko 0,50$ różnica, nie dużo. A dużo jest do zgarnięcia w ramach całej tej promocji… a poza tym to chyba mogę już przeskoczyć na wyższe stawki”- pomyślałem. Byłem wygrywającym graczem w 1$-ówkach, trwałem przy nich w zasadzie tylko dlatego że czułem się bezpiecznie, znałem rywali, znałem dynamikę… a przeskok do 1,50$ 18men, okazał się wręcz ogromny. Był to istny koszmar, ciągle prześladowali mnie Ci sami gracze, ciągły pech, błędy, gubienie się w grze… poziom był za wysoki. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. W każdym razie roll malał z każdym dniem. Ja wielkich pieniędzy nie zbiłem na Battle of the Planet. Natomiast teraz znowu ostrożnie grywam sobie 45men – 0,25$… i zbieram żeby móc wrócić do 1$-ówek.

Zostaje mi tylko uśmiechnąć się i czekać na lepsze czasy. Możliwe że w nowym mieszkaniu, możliwe że gdy minie głód nikotynowy (ponoć trwa 5dni)… może wtedy uda się coś więcej.

Jeżeli coś się ciekawego wydarzy, nie omieszkam opisać tego tutaj… a póki co:

Życzę Powodzenia wszystkim którzy dotrwali do końca tego chaotyczne wpisu który tak naprawdę został napisany tylko dlatego żeby zająć czymś ręce. 🙂

Poprzedni artykułThe New Adventures of pecey
Następny artykułWPT Baden – Grzegorz Wyraz na stole finałowym – live streaming