Koniec roku 2017 sprzyja wszelkiego rodzaju podsumowaniom, więc i ja pokusiłem się o zebranie w całość najważniejszych wydarzeń mijających dwunastu miesięcy. Wybrałem ich dziesięć, kierując się moimi subiektywnymi odczuciami i biorąc pod uwagę głównie polską scenę pokerową (choć oczywiście nie tylko).
Kolejna kiepska ustawa hazardowa
Obiecywaliśmy sobie wiele po nowej ustawie hazardowej. Marzyliśmy o „dobrej zmianie” dla pokera. Sądziliśmy, że gorzej być nie może. I co? I po raz kolejny zawiedliśmy się na politykach! Dostaliśmy ustawę hazardową, która wprowadziła wiele najróżniejszych zmian w prawie dotyczącym hazardu, ale zupełnie nic nie zmieniła w sytuacji polskiego pokera. No, prawie nic – otrzymaliśmy łaskawie prawo do organizacji turniejów pokerowych poza kasynami (z mikroskopijnym wpisowym, bez nagród finansowych, taki bardziej „poker na zapałki” niż poważna gra).
Obietnice Jarosława Gowina okazały się gruszkami na wierzbie, a działania Wiesława Janczyka i jego ludzi z Ministerstwa Finansów pokazały nam dobitnie miejsce pokera w szeregu tematów ważnych i nieważnych. Prawda jest taka, że jesteśmy na samym końcu listy tematów do załatwienia, bo pokerem się po prostu nikt nie interesuje. Nie ma żadnego propokerowego lobbingu, nikt nie broni naszych racji i nie przedstawia naszych argumentów.
Kilka tygodni temu od jednej z bardzo wysoko postawionych osób w Totalizatorze Sportowym usłyszałem taką opinię: „Ja kompletnie nie rozumiem, o co chodzi z tym pokerem i dlaczego on jest tak traktowany. Wy nie macie żadnych wrogów! Wrogów mają automaty, wrogów mają bukmacherzy, ale nie pokerzyści!”. I ja się z taką opinią zgadzam, ale jak widać i bez wrogów czy przeciwników możemy być nadal w czarnej dupie – klątwa Kapicy wciąż nad nami wisi…
Bartek Machoń Superstar
To był jego rok! Chłopak, o którym jeszcze niedawno nikt nie słyszał, z marszu wbił się do czołówki polskiego pokera i zajęło mu to raptem dziewięć miesięcy! Swój szturm zaczął w kwietniu w Nottingham, gdzie zajął drugie i trzecie miejsca zgarniając prawie 300.000 funtów. Trzy razy cashował na WSOP w Las Vegas, a prawdziwy show dał w Barcelonie, gdzie w Super High Rollerze z wpisowym 50.000€ zajął drugie miejsce wygrywając prawie 860.000€! Podczas WSOP Europe był w kasie One Dropa z wpisowym 111.111€, a na deser zawinął jeszcze 45.000$ za stół finałowy na Dominikanie i 64.000€ podczas High Rollera w Pradze (w obu przypadkach był siódmy). To głównie te wyniki dały mu w 2017 roku awans na trzecie miejsce w Poland All Time Money List za dwoma naszymi gwiazdami – Dimą Urbanowiczem i Dominikiem Pańką. I jakoś jestem pewien, że to nie jest ostatnie słowo w wykonaniu Bartka…
Przy tym wszystkim zadziwiający lekko jest fakt, że Bartek Machoń jest wciąż osobą praktycznie anonimową w polskim środowisku pokerowym. Zapewne mało kto zna jego nicki na poker roomach. Nie ma swojego fanpage’u na Facebooku, nie udziela się na Twitterze czy Instagramie. Nie udzielał żadnych wywiadów. Zajął się tym, co w jego przypadku najważniejsze – doskonałą grą w pokera.
Jedyne, czego mi brakuje w dokonaniach Bartka w tym roku, to… jakiegoś pierwszego miejsca! Wciąż obija się o stoły finałowe, dochodzi do podium, ale nie wygrywa. I to chyba powinien być jego cel numer jeden na 2018 rok!
Machoń i długo nic
O ile sukcesy Bartka Machonia można zaliczyć do dużych plusów tego roku, to postawa całej reszty naszych pokerowych gwiazd może jednak mocno rozczarowywać. Spójrzmy na kilka liczb i nazwisk – największym sukcesem Dimy Urbanowicza było w tym roku wygranie turnieju za 2.200$ w Panamie, w którym zagrało 160 osób. Dominik Pańka błysnął raz na Cyprze podczas festiwali Merit, gdzie w High Rollerze wygrał 115.000$. Nieco większe pieniądze wygrał Kuba Michalak w Barcelonie, gdzie za szóste miejsce w HR dostał 223.000€. Najlepszy wynik Jarka Sikory to 57.000€ na początku roku.
Jedyny poważniejszy sukces w 2017 roku, to wygrana Marcina Chmielewskiego w Main Evencie WSOP Circuit w kwietniu w Rozvadovie. Do wygranego pierścienia nasz zawodnik dołożył również 183.000€. W tym samym miesiącu błysnął również Mateusz Rypulak, który zajął czwarte miejsce podczas PartyPoker Millions w Nottingham i zwinął 320.000 funtów. Dosłownie na samym początku roku po 110.000€ sięgnął w Campione Bartek Piesiewicz za drugie miejsce w IPO. I co dalej?
O Malcu, Horeckim, Franczaku, Wydrowskim, Garcii, Brzeskim, Zawadzkim, Wasku, Pyzarze, Piotrowskim czy Dziewońskim praktycznie nie było słychać. Można wręcz powiedzieć, że tegoroczne wygrane na żywo wielu z nich były prawie żadne. Trzeba sobie powiedzieć wprost, że nie był to najbardziej udany rok w turniejach na żywo dla Polaków. Przyzwyczailiśmy się do większych emocji i oby nadchodzący 2018 rok był ponownie dla naszych graczy udany.
Narodziny Poker Fever
Jeśli kogoś można z czystym sumieniem nazwać animatorem polskiej sceny pokerowej, to z pewnością ten tytuł trafić powinien w jedne ręce – Marcina Jabłońskiego. Twórca cykli HESOP i Redbet Live tym razem poszedł „na swoje” i przy pomocy grupy ludzi stworzył nowy festiwal pokerowy z myślą o polskich graczach. Poker Fever już od startu w marcu tego roku okazał się olbrzymim sukcesem, a kolejne festiwale w lipcu i listopadzie tylko to potwierdzały. Do tego dodajmy jeszcze minifestiwale Poker Fever Cup i mamy obraz bardzo udanej całości.
Kto jak kto, ale ja mogę coś o tych festiwalach powiedzieć. Spędziłem w tym roku w Ołomuńcu w sumie półtora miesiąca i widziałem wszystko na własne oczy, co następnie opisywałem w swoich relacjach. Widziałem tłumy w kasynie Go4Games, obserwowałem mnóstwo znanych nazwisk przy pokerowych stołach, oglądałem wiele debiutów nikomu nieznanych polskich pokerzystów w grze live. Poker Fever jest naprawdę cyklem pokerowym dla każdego i to się potwierdza z każdą kolejną imprezą.
Od swojej premiery w marcu, aż do grudniowego turnieju włącznie, cykl Poker Fever ściągał do Ołomuńca setki polskich graczy. Ilość buy inów do wszystkich eventów liczyć można już w pewnie kilkunastu tysiącach. Przy każdej okazji padają jakieś rekordy frekwencji. A to przecież był dopiero rok „rozgrzewkowy” i prawdziwe emocje i rozwój cyklu czekają nas dopiero w 2018!
PartyPoker zmienia rynek pokera online
Nie mam co do tego żadnych złudzeń – 2017 był rokiem jednego operatora online! PartyPoker na nowo wyznaczyło szlaki, jakimi powinny poruszać się firmy oferujące pokera w sieci. Po latach posuchy w końcu gracze otrzymali produkt, który spełnia ich oczekiwania – nowy program lojalnościowy z prawdziwego zdarzenia. Nie będę się tu wdawał w szczegóły, bo na łamach Pokertexas piszemy o nim od miesięcy i każdy zainteresowany z pewnością znajdzie u nas mnóstwo informacji na ten temat. Ważne jest jednak to, że wreszcie któryś z internetowych poker roomów pokazał, że wcale nie trzeba jedynie ciągle zabierać, obcinać, kasować i rezygnować, a można również dawać i się dzielić.
Nowy system cashbacku sprawdza się chyba świetnie, bo „frekwencja” na sofcie Party od kilku miesięcy idzie sukcesywnie w górę. O sukcesie tego roomu świadczyć mogą również pule gwarantowane w codziennych turniejach czy też podczas festiwali Powerfest, które są ogromne, jak nigdy dotąd. Oczywiście znajdą się zaraz tacy, którzy będą szukali dziury w całym i zaczną narzekać na oprogramowanie, ale i na tym polu zachodzą coraz większe zmiany na plus.
Do świetnych działań PartyPoker dodać należy oczywiście również cykl PartyPoker Live oraz stworzenie Teamu PartyPoker, do którego należy również od kilku miesięcy nasz Dima Urbanowicz.
Należy zwrócić uwagę na nazwiska ludzi, którzy tworzą ten sukces – nowy prezes Mike Sexton, były twórca EPT, obecnie odpowiedzialny za działania PartyPoker na rynku live, John Duthie oraz świetny gracz, nowy ambasador operatora, Patrick Leonard, który współtworzy wszelkie promocje dla graczy.
Magiczne skrzyneczki PokerStars
Tuż przed pojawieniem się nowego programu lojalnościowego na Party, mogliśmy „podziwiać” nowe pomysły PokerStars. Co tu dużo mówić – pomysły idiotyczne, będące jedynie dalszym ciągiem zabierania graczom kolejnych przywilejów (czytaj: kasy). Miał to być program „ekscytujący, spersonalizowany i zróżnicowany”, a jest po prostu kolejna klapa firmowana przez Amayę.
Ze skrzynek gracze mieli wyciągać niezliczone ilości „skarbów” (gotówkę, pakiety na festiwale live itp.), ale praktyka pokazała dobitnie, że dostają jedynie jakieś śmieci (warte grosze tickety do turniejów online, StarsCoiny czy bonusy do kasyna). W taki sposób operator chce zachęcić swoich graczy do gry na swoim sofcie…
Po wszystkich cięciach przeprowadzonych w 2016 roku przez PokerStars i wszelkich aferach związanych z Amayą i jej szefem, Davidem Baazovem, wydawać by się mogło, że w końcu PokerStars pójdzie naprawdę w kierunku poprawy swojego wizerunku w pokerowej społeczności. Niestety, okazało się, że wciąż gracz jest u nich na ostatnim miejscu, a liczy się jedynie zarobek firmy.
Klapa cyklu PokerStars Championship
Niewiele lepiej PokerStars poradził sobie w tym roku na rynku live. Najbardziej niezrozumiała decyzja w historii pokera na żywo, czyli zakończenie cyklu European Poker Tour, niejako wizytówki PS, wywołała spore poruszenie wśród graczy, ale obiecano im w zamian jeszcze lepszy cykl – PokerStars Championship. A dodatkowo do tego drugi, PokerStars Festival, mający zastąpić cały szereg mniejszych festiwali na żywo firmowanych przez pokerowego giganta.
Jak zakończyła się ta rewolucja nie trzeba chyba pisać jakoś specjalnie szczegółowo. Wystarczy powiedzieć jedno – po roku działania cyklu PSC wraca EPT! I jest to decyzja podjęta po i tak najlepszych festiwalach w Barcelonie i Pradze! Już Bahamy okazały się sporym niewypałem (jedynie trochę ponad 700 wpisowych do Main Eventu), ale już za chwilę Panama i Macau to były prawdziwe klapy na całej linii (odpowiednio 366 i 536 wpisowych w turniejach głównych). Tradycyjny event w Monte Carlo i 727 wpisowych można jeszcze jakoś przełknąć, ale Soczi to po raz kolejny poniżej 400 buy inów w Main Evencie i kolejna porażka. Dopiero Barcelona i Praga, dwie najbardziej popularne lokalizacje dawnego EPT, to niezłe liczby wpisowych – 1682 i 855.
Kolejna zmiana w 2018 roku i powrót cyklu EPT potwierdza tylko przypuszczenia sprzed roku – „nowe” wcale nie musi oznaczać „lepsze”. W tym przypadku było wręcz przeciwnie. Dziwne lokalizacje turniejów organizowanych przez PokerStars (zarówno tych PSC, jak i PSF) wcale nie poprawiły w żaden sposób frekwencji. Nie były też na pewno żadną ekstra promocją dla marki. Były po prostu nieudanymi festiwalami, o czym dobitnie świadczył choćby turniej na terenie Stanów Zjednoczonych, w New Jersey, rozegrany jeszcze pod koniec 2016 roku – zagrało w nim 208 osób! Tamta lekcja jednak niczego włodarzy PS nie nauczyła…
Pokerowa telewizja PokerGo i powrót Poker After Dark
O tym, że lekcje warto odrabiać świadczy z pewnością przykład telewizji PokerGo, która wystartowała tuż przed World Series of Poker. Niezbyt udana przygoda z telewizyjnym kanałem Poker Central nie zniechęciły właścicieli stacji do zakończenia prób. Wręcz przeciwnie – ruszyli oni z nowym produktem, tym razem internetowym, z którym można było dotrzeć dosłownie do całego pokerowego świata.
I był to strzał w dziesiątkę! PokerGo szybko zyskało sobie mnóstwo fanów. Ale jak mogło być inaczej? Najpierw transmisja na żywo z całego turnieju Super High Roller Bowl, za chwilę relacje z trwającego półtora miesiąca WSOP (w tym z całego Main Eventu, aż do stołu finałowego rozgrywanego tym razem już w zwykłej formule, bez November Nine), a za moment reaktywowanie kultowego programu Poker After Dark, na którym praktycznie wychowało się całe pokolenie obecnych graczy! Coś takiego nie mogło przejść niezauważone! I musiało odnieść sukces!
Dodatkowym argumentem przemawiającym za popularnością PokerGo jest cena – za jedyne 10$ miesięcznie widzowie otrzymują potężną dawkę pokera, w tym autorskie programy realizowane przez stację czy eventy na żywo transmitowane w całości (choćby finały WPT). Można oglądać pokerowe seriale czy stare sezony najpopularniejszych programów pokerowych. Osobiście jestem wielkim fanem PokerGo i polecam go wszystkim gorąco!
Kryzys na rynku pokerowych portali w Polsce
Rok 2017 z pewnością przejdzie do historii jako ten, w którym nastąpiło załamanie na rynku pokerowych portali w Polsce. Obok doskonale znanych stron, jak Pokertexas, Pokerground czy PokerStrategy, polscy czytelnicy mieli do niedawna jeszcze kilka innych stron o tematyce pokerowej, ale od kilku miesięcy ich działalność została zakończona (lub zawieszona, bo szczegółów nie znam).
Przed swoim powrotem do Pokertexas pisałem bloga na portalu PokerBreak, ale jakiś czas temu zniknął on z sieci. Najpierw w okolicach wakacji przestały pojawiać się świeże teksty, a teraz strony nie ma już w ogóle w internecie. Podobny los spotkał inną zasłużoną stronę – Poker24. Kilka miesięcy temu pojawiła się na niej informacja o przebudowie strony, a teraz adres już niestety nie działa…
Niewielkim pocieszeniem jest reaktywacja polskiego PokerNews, bo tam też nie dzieje się zbyt wiele, choć przyznać trzeba, że przynajmniej regularnie pojawia się tam coś do poczytania.
Te wydarzenia dobitnie świadczą o tym, jak ciężkim zadaniem jest obecnie prowadzenie pokerowego portalu.
Dziesiąte urodziny Pokertexas
No właśnie, zadanie jest ciężkie, a nawet bardzo ciężkie. Ale nie niewykonalne! Świadczy o tym najdobitniej fakt, że nasz portal obchodził właśnie niedawno swoje dziesiąte urodziny!
Cała dekada spędzona na rynku zobowiązuje. Musimy się wciąż starać, musimy się rozwijać, musimy wspierać polskiego pokera, musimy pisać zarówno o sukcesach, jak i niepowodzeniach. I staramy się to robić, jak najlepiej umiemy. Wszystko po to, aby każdy z Was mógł rano do porannej kawki lub wieczorem przed snem poczytać o tym, co się dzieje w polskim i światowym pokerze.
Powiem szczerze, że nic nie napawa mnie taką dumą i zadowoleniem, jak sytuacje, w których podchodzą do mnie obcy mi ludzie i mówią po prostu „Świetną robotę robicie na tym Pokertexas, kibicuję Wam od dawna i czytam wszystko, co się pojawia”. To najlepsza nagroda za wykonaną pracę dla mnie i całego zespołu. I co najlepsze – zdarza mi się to coraz częściej! Rok 2017 był z pewnością dla nas udany, ale ja już patrzę w przyszłość i chciałbym, aby 2018 był dla Pokertexas jeszcze lepszy.
Może będę monotematyczny, ale do wydarzeń dodałbym jeszcze rozwój Wydawnictwa PLAYER, które w tym roku wydało 4 kolejne książki pokerowe, co jest wyczynem bez precedensu w historii 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.