Pokerowe turnieje są nudne?

16

Obserwowałem ostatnio, czy to bezpośrednio czy za pomocą Internetu, kilka dużych turniejów live. Emocji z całą pewnością było wiele, w końcu to poker, jednak czegoś zabrakło. No właśnie czego? To pytanie nie dawało mi spokoju przez dłuższy czas. Oświecenie jak zwykle w takich przypadkach przyszło nagle.

Przeglądając jeden z ostatnich numerów polskiej edycji Card Playera, natknąłem się na słowa Todda Brunsona , który twierdził, że większości obecnie rozgrywanych turniejów to festiwal all inów. ?Yes, yes, yes? ucieszyłem się niczym były już premier – wreszcie właściwa diagnoza. Po chwili jednak ogarnęło mnie lekkie przygnębienie, dotarło do mnie co to naprawdę oznacza – za mało jest pokera w pokerze!

Ostatnio duże turnieje to od fazy środkowej prosta gra-all in or fold plus parę kradzieży blindów i tyle. Gdzie miejsce na czytanie przeciwnika, akcję na flopie, nie mówiąc już, że fajnie czasem zobaczyć turn. Niby poker to spektakularny sport, jednak dla osoby średnio zainteresowanej tematem taka gra jest po prostu nudna. Ot siedzi kilka osób, ciągle oddają karty, czasem któryś przebije przed flopem, inny wejdzie za wszystko i w 99% oglądamy parę kontra dwie figury lub asa. Zastanówmy się chwilę z czego to wynika i przede wszystkim czy tak musi być.

Jednym z powodów na pewno jest stawka. Nie napiszę nic odkrywczego, większość graczy po kilku godzinach czy dniach spędzonych przy pokerowym stole po prostu nie chce odejść z pustymi rękami. Dodatkowo jesteśmy w dobie pokerowego boomu na świecie – pule nagród sięgają niebotycznych wręcz kwot. Kwoty dodane są coraz większe niezależnie od tego czy jest to krajowy cykl, rozgrywki organizowane przez kasyno, czy duże światowe turnieje. Co chwila słyszymy o nowych rekordach. Dla większości pokerzystów, nie licząc oczywiście tych z najwyższej półki, są to ogromne pieniądze. Każdy chce uszczknąć z puli coś dla siebie. Mechanizm myślenia jest więc prosty- ?po co mam pakować się w rozdanie, jeszcze jakaś marginalna ręka trafi coś na flopie, zbiorę blindy albo się podwoje?.

Takie myślenie również ma swoją przyczynę. Duża rotacja graczy w turniejach i chęć uniknięcia błędu. Zdaje się, że jest to zarazem zbytnia ostrożność i brak doświadczenia. Niewielu jest zawodników regularnie grających turnieje na żywo (oczywiście nie chodzi tu o lokalne rozgrywki we własnym gronie, czy turnieje grane o małe stawki). Jak wiadomo łatwiejsze pieniądze są na stolikach cashowych i w Internecie. ?Skoro jednak już gram w takim turnieju do przynajmniej warto skończyć ITM (w kasie)? – często słyszymy po pierwszym dniu.

Trafnym spostrzeżeniem wykazał się Roni w kwietniowym Card Playerze. W sieci popełnisz błąd za chwilę uruchomisz kolejne trzy tury, na żywo jeden błąd i żegnaj kaso. Ponadto coraz więcej pokerzystów to kwalifikanci z satelit. Jest to być może jedyna szansa ich życia na takie pieniądze, czy też rozbudowę bankrola, która pozwoli wejść dwa czy trzy poziomy wyżej. Niby wszystko to kwestia założeń – jeden gra o dojście do kasy inny o FT. Być może w takich okolicznościach faktycznie nie opłaca się ryzykować stacka. Nie ma to jednak wiele wspólnego z grą umiejętności za jaką uchodzi poker. Liczymy wyłącznie na szczęście – albo trafimy kartę nim się wyblindujemy albo nie, albo wygramy ?rzut monetą? albo nie. O wiele lepiej (i na pewno ciekawiej) jest wziąć sprawy w swoje ręce.

Zapewne jest to także efekt przyzwyczajenia do dużej agresji na stołach. Po obejrzeniu flopa, są jeszcze przecież trzy tury licytacji, na każdej, powinniśmy więc teoretycznie zobaczyć akcję. Zapewne gdy to nie był duży MTT grany na żywo tak by było. Dla sporej ilości graczy jest to wystarczający argument by wejść AI przed flopem. Przecież przegrać coina flipa to nie wstyd? a na flopie pojawią się wątpliwości. Wracając jeszcze do samej licytacji, napisałem teoretycznie bo oglądamy coraz więcej family pots. Nie jest rzadkością, że gracze czekają do końca, bojąc się uderzyć, często z lepszą ręką. Wystarczy wspomnieć dwa HU z EPT z Kopenhagi oraz Warszawy, czy bliżej z naszego podwórka PPT również w Warszawie. Zawodnicy zwyczajnie unikają akcji.

Czy istnieje zatem sposób by ożywić trochę pokerowe turnieje?

Wariantów jest kilka, część zależy od samych graczy, część od organizatorów. Pierwszy z brzegu to zwiększenie stacków początkowych. Jak pisaliśmy ostatnio na łamach Pokertexas.pl odbywa się coraz więcej turniejów deepstackowych z początkową liczbą żetonów startowych 40 tysięcy. Taka liczba nawet u najbardziej konserwatywnego gracza musi wyzwolić chęć do swobodnej gry. Ma to tylko jedną zasadniczą wadę wyobraźmy sobie ile będzie trwał WSOP czy EPT jeśli każdemu z graczy damy 40k na start! Miesiąc z głowy? Niby zawsze można ustawić krótsze poziomy blindów, ale to przecież to samo co mniejszy stack startowy. Organizatorzy WSOP zdaje się już dostrzegli problem i zaproponowali rozwiązanie pośrednie. W 2007 roku zwiększyli liczbę startowych żetonów z 10 do 20 tysięcy. Zobaczymy jak sprawdzi się to w kolejnych latach. Niektórzy obawiają się, że idąc tym tropem rozmiar stacków można zwiększać w nieskończoność. Dziś nie wystarcza 10 tysięcy, jutro za mało będzie 40.

Wreszcie sama gra zależy przecież od pokerzystów. Na EPT w Warszawie ze szczególną uwagą przyglądałem się grze Thierrego Van den Berga i Krawca. Obydwaj grali bardzo agresywnie. Van den Berg wręcz demolował przeciwników przy stole. Tacy zawodnicy nie pozwalają na nudę przy pokerowym stole, zarówno wśród kibiców jak i reszty graczy. Agresywna gra wymusza w końcu na pozostałych angażowanie się w pule. Wniosek jest wręcz trywialny – im więcej takich graczy tym gra ciekawsza. Przy czym przynosi to korzyści również samym zawodnikom. Stack obydwu panów przez większą część turnieju plasował się grubo powyżej średniej.

Wreszcie jest jeszcze trzecia droga, jak dla mnie rozwiązanie trochę z gatunku fantasy. Pomysł usłyszałem podczas luźnej rozmowy dziennikarzy przeprowadzających relację z EPT. Zmiana formuły rozgrywania turniejów. Wprowadzenie sesji kwalifikacyjnych na wzór tenisa czy piłkarskiej Ligi Mistrzów. Po przejściu kilku sesji kwalifikacyjnych w głównym turnieju grałoby mniej graczy, jednak byłby to turniej deepstackowy i graliby faktycznie najlepsi. Pachnie to rewolucją w pokerze i jeśli kiedykolwiek będzie miało miejsce to raczej w odległych czasach.

Do pokera szerokimi strumieniami płyną ogromne pieniądze, głównie za sprawą telewizji oraz operatorów on line. Transmisje przeprowadzane są na żywo w TV i Internecie. Pokerem zaczynają interesować się nie tylko zapaleńcy, ale i ?zwykli? ludzie. Jak każdy popularny sport stał się on produktem. Gra allin or fold delikatnie mówiąc do najbardziej medialnych nie należy i sprzedaży produktu nie ułatwia. Chcąc by turnieje były dalej atrakcyjne dla szerszej rzeszy ludzi zmiany prędzej czy później będą musiały nastąpić. Nie jest to może jeszcze punkt zwrotny, ale z pewnością dobry moment na rozpoczęcie dyskusji.

Poprzedni artykułÓsma edycja FTOPS
Następny artykułFoxwoods Poker Classic

16 KOMENTARZE

  1. Ogólnie temat rzeka i ciężko będzie znaleźć rozwiązanie, które zadowoli wszystkich. Może powstanie kilka projektów, które wejdą w życie a TV sama wybierze sobie te najlepiej sprzedające się ich zdaniem i taki będzie finał. Bo grać zawsze każdy będzie tam gdzie najlepiej się czuję.

  2. @kwapek – To nie stosunek stacków graczy jest przyczyną festiwalu all-inów, tylko malejący z czasem współczynnik M wszystkich uczestników. Dlaczego na początku turnieju nie ma tylu all-inów? Myślę, że podwojenie stacków pozwoliłoby na swobodniejszą grę, a więc na więcej akcji po flopie i uatrakcyjnienie turnieju. W chwili obecnej w późniejszej fazie turnieju nawet gracz ponadprzeciętnym stacku ma stosunkowo niskie M i jeśli zdecuduje się na reraise to i tak będzie commited i będzie musiał włożyć resztę żetonów do puli, więc lepiej all-in od razu.

  3. dlatego coraz wiecej ludzi gra deepstack POT Limit. ciagle bety moga byc odpowiednio duze – no i jest duzo gry po flopie. Jedyny problem w pot limit jest gdy w grze live w rozdaniu trzeba robic side poty – latwo sie pomylic – no i liczenie trwa chwile.

  4. Sprawa wygląda tak, że jacy gracze taka gra. Jak jest dobry skład to jest fajna gra i sa emocje. A jak graja same internetowe murki przyzwyczajone do gry tight to jest “All In Festiwal” i nie ma żadnej gry po flopie…

  5. @To ja – jak podwoisz stacki to co osiągniesz jedynie czas gry może się wydłużyć ale i to nie koniecznie. Ktoś kto przykładowo miał 1.000.000 w żetonach i ktoś inny 200.000 będzie miał 2mln do 400 tyś czyli proporcja taka sama 1:5. To nic nie zmieni jak ten z większym stackiem zagra all-in czy będzie podbijał zamiast w pierwotnej wersji o 50.000 to o 100.000, także to raczej na nic.Natomiast to co napisał RULAZZ “sprawa jest banalnie prosta zlikwidować formułę NL i po kłopocie” mogło by się sprawdzić. Powiedzmy, że i faktycznie było by tak jak pisze z kolei INDY “właśnie dałem przykład że to nie byłaby korekta niczym zniesienie spalonego w piłce nożnej, a po prostu uczynienie praktycznie inną dyscypliną sportową?” Ale jeśli chodzi o pokazanie większych umiejętności i gry po flopie, na turnie i riverze (a o tym traktował artykuł i chodziło o ucieczkę od gry all-in or fold)innej metody wg mnie nie ma i nie będzie. Dlaczego? Dlatego, ponieważ czy zwiększymy stacki, czy wydłużymy czas gry czy weszedłby ten system z eliminacjami itd to zawsze zawodnicy i tak będą wrzucać all iny. Co to za różnica czy masz 10tyś, 20 czy 40 na starcie masz 10 chcesz zaraz mieć 20, masz 40 to chcesz też się podwoić i mieć 80.000!!! Może zagrasz z jedną rękę czy dwie inaczej i to wszystko. Ale tylko może…. a każdy z nas jest inny. Pozdrawiam

  6. Ja bym zaproponował jedno z dwóch rozwiązań (ze wskazaniem na 1):

    1. W chwili, gdy w turnieju zostanie na 15% graczy (ilu – do ustalenia, może gdy wszyscy są w kasie?) stack każdego gracza zostaje podwojony.

    2. Od pewnego momentu (tak jak w pkt. 1) levele trwają dwukrotnie dłużej

  7. przepis o spalonym rowniez nie obowiazuje od poczatku a do tego wzbudza wiele kontrowersji wiec troche chybiony ten argument :)a wracajac do tematu pokera to wcale nie narzucam formuły fixed limit mowie tylko ze mozna byłoby pomyslec nad korekta wielkosci podbicia.

  8. ale przecież poker z limitem istnieje nadal i ludzie w niego grają. Poker bez limitu to po prostu inna gra gdzie jednym z elementów strategii jest gra “all in”, to że jest on najpopularniejszą odmianą świadczy o tym że ludzie wolą grać w “no limit” niż w odmiany z limitem więc eliminować ten element strategii nie ma specjalnego sensu.

  9. no owszem, czasem warto, ale wg mnie różnica w limit a no-limit jest zbyt duża żeby rozważać to jako “usprawnienie przebiegu turniejów”, właśnie dałem przykład że to nie byłaby korekta niczym zniesienie spalonego w piłce nożnej, a po prostu uczynienie praktycznie inną dyscypliną sportową…

  10. nie wiem czy wiesz ale najpierw był poker z limitem a dopiero pozniej sie rozwinal na pot i no limit wiec jesli cos sie nie sprawdza to czasem warto wrocic do korzeni….

  11. rulezz twoje rozwiązanie uważam za tak radykalne, jak gdyby w piłce nożnej w celach likwidacji problemu pomyłek sędziowkich typu czy był faul czy nie, zlikwidować faule – można robić co się chce 😉

  12. Właśnie Josek, czytałem w którymś CP wywiad z kimś kto proponował taką strukturę, że blindy rosną nie po jakimś czasie ale po odpadnięciu odpowiedniej ilości osób – miałoby to sens, ale i trochę zagrożenia, że przy zachowawczej grze strasznie się może czas trwania turnieju wydłużyć…

  13. moze wzrost blindow nie po konkretnym czasie, ale zsynchronizowany z M? :)tylko wtedy Blind nie spelnialby tak dobrze swojej roli 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.