Jeszcze kilka lat temu wiele promocji na PokerStars budziło spore emocje, i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Teraz jest zupełnie inaczej, więc pozostaje wspominać nam je w pokerowej kartce kalendarza. Tym bardziej, jeśli czołowe role odgrywali w tych promocjach Polacy. Tak było w Tygodniu Gwiazd, kiedy Żelik nie miał sobie równych.
Tydzień Gwiazd to promocja, która na PokerStars pojawiła się tylko raz – równo osiem lat temu. Ekipa złożona z profesjonalistów z Teamu PokerStars mierzyła się wówczas w 35 pojedynkach heads-up z drużyną pretendentów, czyli graczy wyłonionych na podstawie specjalnych kwalifikacji. Każdy z pretendentów mógł zgarnąć 1.000$ za wygranego heads-upa, a w przypadku wygranej całej drużyny w klasyfikacji generalnej, na pokerzystów czekały dodatkowe pieniądze.
Jednym z graczy, który świetnie zaprezentował się w kwalifikacjach do drużyny pretendentów, był Paweł „Żelik” Chmiel. Był on jedynym naszym reprezentantem w całej ekipie, ale znajdował się za to na czele klasyfikacji, dzięki czemu mógł wystąpić w aż czterech heads-upach.
W jednym z pojedynków Chmiel zmierzył się zresztą z Marcinem „Góralem” Horeckim, naszym rodzynkiem w drużynie profesjonalistów. Poza tym rywalami Żelika byli też Lee Nelson, Humberto Brenes i Greg Raymer.
Polak od początku prezentował się podczas Tygodnia Gwiazd znakomicie i tak było do samego końca. Żelik na początek ograł Nelsona, dzień później uporał się z Horeckim, a w weekend pokonał Brenesa. Dzięki temu zyskał szanse na zdobycie tytułu MVP drużyny pretendentów. Na najlepszego pokerzystę całej promocji oprócz nagrody finansowej czekało wpisowe do dowolnego turnieju European Poker Tour.
Chmiel w ostatnim heads-upie całej promocji zmierzył się z Raymerem. Walczył już tylko o indywidualne zwycięstwo, bo ekipa pretendentów i tak przegrywała z profesjonalistami 16:18. Polak po raz kolejny stanął na wysokości zadania i ograł bardziej utytułowanego rywala, zostając najlepszym graczem Tygodnia Gwiazd. Aż szkoda, że później jego kariera nie potoczyła się tak, jak wielu się spodziewało…