Pokerowa kartka z kalendarza – PokerStars ustępuje. Jeszcze… (6 stycznia)

0

Jeszcze dwa lata temu można było mieć nadzieję, że nowi właściciele PokerStars poszli po rozum do głowy i liczą się ze zdaniem pokerowej społeczności. Wycofali się bowiem z zapowiadanych wcześniej zmian, ale jak się okazało, była to tylko cisza przed burzą. Od tego momentu jest już coraz gorzej…

Odkąd PokerStars trafiło w ręce Amayi, największy poker room na świecie nie ma dobrej prasy. Wszystko zaczęło się w listopadzie 2014 roku, kiedy gigant ogłosił pierwsze podwyżki rake'u. Wówczas zakończyła się też legendarna promocja „Battle of planets”. Takie działania wywołały oczywiście protesty graczy, którzy przez ponad dwa miesiące przekonywali operatora, że takie działania nie przyniosą nic dobrego.

I równo dwa lata temu… większość zmian została cofnięta. Jedynym wyjątkiem były turnieje Spin&Go i wspominana „Battle of planets”. Pozostałe turnieje i gry cash wróciły do wcześniejszych prowizji, a rzecznik PokerStars, Eric Hollreiser, obiecał brak dalszych podwyżek w 2015 roku.

Ta sytuacja miała pokazać, że firma liczy się z graczami. Za dobry omen uznał ją między innymi Alex Dreyfus, ale bardzo szybko okazało się, że to tylko pozory. Najpierw za brak podwyżek oberwały pokerowe strony, w tym także Pokertexas. PokerStars postanowiło bowiem jednostronnie zmienić warunki dotychczasowych umów, w efekcie obcinając ponad 90% dochodów wielu stron.

Na samym końcu oberwało się także graczom, i to zdecydowanie mocniej niż we wcześniejszej wersji. Zgodnie z obietnicami w 2015 roku nie nastąpiły już żadne zmiany, ale Amaya nie czekała ani sekundy dłużej niż musiała. 1 stycznia 2016 zmieniono system VIP, po prostu obcinając przywileje graczom z najwyższymi statusami. Później podwyższono też rake, a obecnie płaci się go nawet przy rebuyach, choć według zapowiedzi z 2015 taka zmiana miała obejmować tylko te rynki, gdzie PokerStars musi płacić podatki.

Choć dwa lata temu zrezygnowano więc ze zmian, podobno dla samych graczy, to w efekcie pokerzyści oberwali jeszcze bardziej, a egzekucja została jedynie odroczona w czasie. Wszystko podobno w imię ochrony graczy rekreacyjnych i zwiększenia ich przyjemności z gry. Dziś nikt już nie ma chyba wątpliwości, że z graczami w Amayi nikt się nie liczy, a dla firmy najważniejsze są tylko cyferki.

I oczywiście rację będą mieli ci, którzy stwierdzą, że poker online to biznes jak każdy inny i zarabianie pieniędzy jest tu najbardziej pożądane przez każdą ze stron. PokerStars przez wiele lat postrzegany był jednak jako firma, która liczy się z graczami. Właśnie dlatego wiele osób wybierało grę u tego operatora. Szkoda, że teraz te czasy możemy tylko wspominać…

Poprzedni artykułPokerStars Championship Bahamy rusza już dziś!
Następny artykułPięć najczęstszych błędów początkujących graczy