Właśnie mijają dwa lata od życiowego sukcesu Mateusza Dziewońskiego. Polak triumfował wtedy w Main Evencie WSOP Circuit Rozvadov, za co otrzymał ponad 174.000€.
Choć pierwszy pierścień WSOP Circuit dla Polski zdobył Patryk Bablok, to dziś zdecydowanie najlepiej pamięta się nie jego zwycięstwo, ale triumf Mateusza Dziewońskiego, który nastąpił równo tydzień później. Nic dziwnego – ten drugi wygrał bowiem Main Event i oprócz pierścienia zgarnął też bardzo duże pieniądze.
W głównym turnieju WSOP Circuit Rozvadov wpisowe wynosiło 1.650€, a gwarantowana przez organizatorów pula nagród w wysokości 1.000.000€ została przekroczona. Łącznie w turnieju mieliśmy bowiem 715 wejść. Mateusz Dziewoński jako jedyny z Polaków awansował na stół finałowy. Nie był jednak faworytem decydującej rozgrywki – rozpoczynał ją z ostatnim stackiem.
Dla Polaka niezwykle ważne były dwa pierwsze rozdania na stole finałowym. Najpierw podwoił się w starciu z Zoltanem Galem. Węgier otworzył z A9, Dziewoński zagrał all-in z A5 w treflach za ostatnie 640.000 żetonów i dostał call. Już na flopie spadła piątka, na dodatek w towarzystwie dwóch trefli, później ręka naszego pokerzysty się utrzymała i Mateusz zaliczył podwojenie.
Chwilę później nasz zawodnik znalazł u siebie walety, wsunął all-in po otwarciu od jednego z rywali i dostał call od Jensa Steubera z AK w kierach. Flop z dwoma kierami zwiastował nieszczęście, bo outów na wygraną rywal miał mnóstwo, ale szczęśliwie nic złego się nie stało i Dziewoński zaliczył kolejny double up. I już było łatwiej z trzema milionami w stacku!
Za chwilę Polak wyeliminował shorta (AQ okazało się lepsze od A6 Dragoslava Timaraca) i Mateusz rozpoczął swoje rządy na stole finałowym. Z short stacka stał się chipleaderem i wywierał presję na oponentach.
Piękny prezent nasz gracz dostał od Stefana Raschbauera. Polak otworzył z TT, dostał dwa calle, w tym od Niemca z KQ na ręku. Na flopie A86 w kierach Niemiec złapał draw do koloru, bo jego król był właśnie w tym kolorze, ale wszyscy zaczekali. Po piątce na turnie Polak po dwóch checkach zaatakował i dostał call od Niemca. Na riverze spadła siódemka, Niemiec ponownie zaczekał, Polak wypalił za 780.000 i dostał od rywala call z królem high! Dziesiątki okazały się jednak zdecydowanie lepsze…
Za chwilę Polak dobił Raschbauera (AJ pokonało 44 rywala po walecie na flopie) oraz wyeliminował z gry Steubera (AQ lepsze od KJ) i zostało już tylko trzech graczy. W tym momencie pokerzyści porozumieli się w sprawie deala. Dziewoński zapewnił już sobie 152.252€, a gra toczyła się jeszcze o dodatkowe 22.500€ i mistrzowski tytuł.
Później Dziewoński pozbawił szans na wygraną Johnny'ego Hansena, wyrzucając go z turnieju (A9 lepsze od A5) na miejscu trzecim i mieliśmy heads-upa. Cztery eliminacje dały Polakowi przewagę na starcie pojedynku w stosunku 2:1. Co prawda na moment chwilę stacki obu graczy się wyrównały, ale po chwili nasz pokerzysta ponownie zdobył przewagę.
W końcu doszło do finałowego rozdania. Dziewoński otworzył z K4, a Andrew King tylko sprawdził z JJ. Flop to KT5, King zaczekał, aby sprawdzić c-beta Polaka za 875.000. Po damie na turnie zaczęły się jednak fajerwerki – Mateusz zagrał po checku oponenta za 1,5 miliona, na co ten odpowiedział all-inem za prawie 6 milionów! Nasz pokerzysta po długim namyśle sprawdził i nie chciał zobaczyć na riverze asa, waleta i dziewiątki. I nie zobaczył! Spadła za to czwórka, dająca mu drugą parę i zwycięstwo w Main Evencie WSOP Circuit.
Na konto Polaka trafiło wówczas 174.752€ oraz mistrzowski pierścień WSOP Circuit. Do dzisiaj jest to zdecydowanie największy sukces Mateusza Dziewońskiego. Mamy nadzieję, że kolejne tego typu osiągnięcia nadejdą już niedługo!