Poker po zmroku

17

Witam wszystkich po dłuższej niż przewidywałem przerwie. Mój pierwotny plan aby pisać bloga przynajmniej raz w miesiącu trochę zszedł z kursu. Jednak jest to drobne odchylenie od normy i muszę się zmotywować aby to się więcej nie przydarzyło. Dzisiejszy wpis jest stricte pokerowy i dużo więcej w nim o samej grze w Texas Holde'm niż rozmyślań i dywagacji. Zapraszam.

W poprzednim blogu pisałem o tym, że wybieram się na deep stacka do After Darka celem zagrania fajnego turnieju na żywo. Od prawie dwóch lat mam zasadę, że nie gram na żywo turniejów z wpisowym mniejszym niż 500. Z wielu powodów, jednak najważniejszym z nich jest efekt presji jaką można wywrzeć na swoich przeciwnikach. Chodzi o to, żeby grać eventy, w których podczas rozgrywki element umiejętności zdecydowanie dominuje nad efektem gamblerskim. W turniejach o niskim wpisowym repertuar swoich zagrań musiałem mocno ograniczać, co mi przeszkadzało, z wielu powodów takich jak (tutaj cytaty moich przeciwników):

– „A pewnie masz lepiej… no ale Cię sprawdzę….”

– „Hmm nie powinienem sprawdzać ale te 53 w drzewkach jest takie ładne… najwyżej pójdę na cashówkę”

No bo przecież dla wielu zawodników grających rekreacyjnie turnieje za 100 czy 50 to żadne obciążenie finansowe i ich skłonność do gamblowania  jest bardzo wysoka. Co z kolei powodowało, że musiałem grać po prostu kartami i tym co los (dealer) przyniósł.

Jednak na wszystkie eventy, które w naszym apokaliptycznym – po ustawowym, krajobrazie są rzadkością staram się polować i nie opuszczać ich. Dlatego deep stack w warszawskim After Darku z wpisowym 1100 punktów był dla mnie gratką nie lada. Dodatkowo smaczku całemu wydarzeniu dodawał fakt, że od powrotu z irlandzkiego Cork nie grałem na żywo w ogóle, więc zmotywowany przybyłem w piątkowy wieczór do pokerowego klubu.

Struktura była wyśmienita i pozwalała na wiele gry:

30 000 – żetonów na start

Dzień 1 – 45 minut blindy

Dzień 2 – 60 minut blindy

To jest to co uwielbiam i rozgrywanie turniejów w takiej formule sprawia mi mnóstwo frajdy. Na starcie pojawiło się 27 osób i zaraz po 19 godzinie rozpoczęliśmy rozgrywkę.

Dzień 1

Trafiłem na stolik, na którym rozpoznawałem większość warszawskich regularsów. Postanowiłem przez pierwszy poziom nie angażować się w absolutnie żadne rozdanie i poobserwować w jakiej formie dzisiaj są moich przeciwnicy. Pierwszymi wnioskami było, że nie będę wdawał się w zbędne przepychanki z Karelim oraz Benchem, gdyż widziałem że są skoncentrowani i mają ochotę do walki. Natomiast pozostała 6 miała się stać moich targetem. Po absolutnym wymurowaniu poziomu 25/50 postanowiłem już z nowo nabytą wiedzą otworzyć swoją grę od następnego poziomu.


stack: 30 000; 50/100; SB; J 5


Gracz z cut offa otwiera za 300 i dostaje sprawdzenie z pozycji od zawodnika, który gra praktycznie 100% rąk. Na SB podnoszę zacne J5s i postanawiam się zorientować jak stolik reaguje na 3bety,  których do tej pory było jak na lekarstwo. Zagrywam za 1500 i pierwotny agresor się wycofuje jednak button postanawia dołączyć. Flop dostaję z tych nie najciekawszych 2 3 T . No cóż, nie mam wyboru i kontynuuję za 2200 i dostaję sprawdzenie. Na turnie ląduje 4 , która nie jest najgorszą kartą. Gram check i mam plan, żeby zagrywać na river jeśli spadnie czwarte karo lub dla wartości jeśli dostanę strita. Ku mojemu zaskoczeniu przeciwnik gra za 3000 co mnie zaczyna zastanawiać i postanawiam to przebić. Jednak długa przerwa w grze i brak zapanowania nad emocjami powodują, że źle odliczam żetony i krupier klasyfikuje moje zagrania jako call. Ale wtopa… Na river ląduje blankowa Q co powoduje, że po katastrofie w moim wykonaniu na turnie, poddaję pulę i gram check licząc na bet przeciwnika, żeby nie pokazywać ręki. Tak się na szczęście staje i wyrzucam karty. No cóż, mały falstart.


stack: 22 000; 50/100; UTG; 6 4


Otwieram za 250 z UTG 64s. Za mną siedzi zawodnik, którego znam z innych turniejów w AD i wiem, że bardzo często jest over agresywny i blefuje w spotach, których nie powinien tego robić. Jednak ma sporą wiedzę o tej grze, więc do dawców go nie zaliczam. Zostaję przez niego przebity do 600 i wstępnie postanawiam poddać rękę gdyż, z UTG+1 nie wyobrażam sobie, żeby tutaj się wygłupiał. Jednak do gry dołącza gracz na cut offie co daje mi niezłe oddsy, i ze względu na formułę turnieju i głębokość stacków mój call może tutaj być dochodowy. No cóż, spada nutsowy flop 6 5 3 . „Dzień dobry nutsie!”. Gram check, i zawodnik z UTG +1 zagrywa za 1 400 i dostaje call od gracza na cut offie. I tutaj mam bardzo poważny dylemat. W każdym turnieju o strukturze turbo czy też semi-turbo to jest natychmiastowy all in, ale tutaj sytuacja wygląda trochę inaczej. Na tą chwilę mam teoretycznie top parę bez kickera, ale jeśli moje drawy są żywe to jestem monster faworytem do over par, a praktycznie flipuję z silniejszymi układami typu set. Jednak mimo wszystko, jeśli przebiję i pierwotny agresor zagra allin to będę grał o stacki z ręką, która musi się wzmocnić w turnieju o bardzo dobrej strukturze. Jeśli jednak tylko sprawdzę to mam inne problemy:

  • w przypadku trafienia koloru albo strita gram to face up i nie wyciągnę wartości
  • w przypadku trafienia koloru, nie mam wystarczającej informacji o przeciwniku na cut offie czy też przypadkiem nie drawował i mój układ jest martwy.

Te ostatnie argumenty przekonują mnie do wybrania opcji agresywniejszej, przede wszystkich dlatego, że zawężam zakres pierwotnego agresora do JJ+, a cut offa postanawiam wyrzucić  z rozdania już teraz. Robię przebicie do 3 800 i po długim zastanowieniu pierwotny agresor pozostaje w grze, a cut off pasuje. Na turnie dostaję to co chciałem czyli 7 . Mamroczę pod nosem do siebie, tak żeby mój oponent słyszał „jak ja nie lubię deepowych turniejów” i zagrywam za 6 200 i ponownie otrzymuję sprawdzenie!! River to teoretycznie blankowy K i gram value za 9 000. Przeciwnik mówi, że ma seta króli i mnie sprawdza. N1!


mniej istotne rozdania


Przez najbliższe dwa poziomy gram aktywnie, lecz bez większych pul rozbudowuję stack z 42 000 do 50 000.


stack: 50 000; 150/300; SB; 92o


Sytuacja na stole była o tyle ciekawa, że nadal prawie wszyscy dysponowali głębokimi ponad 80BB stackami. Więc można było generować trochę więcej akcji pre flop. Zawodnik z middla otwiera za 700 i dostaje call z hi jacka. Cut off, młody zawodnik, który ewidentnie próbuje agresywnej gry 3 betuje do 2 200. Na SB mam 92o i po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że to idealna okazja na squeeze. Przede wszystkich dlatego, że nikt mnie nie będzie sprawdzał i grał po flopie takiej gigantycznej puli. Dodatkowo panowie potrzebują naprawdę zakresu QQ+ żeby kontynuować tą pulę, chyba że rozgryzą moje zamiary. Gram 6 700 i wywołuję foldy u wszystkich przeciwników. Odsłaniam 9… i gramy dalej.


stack: 54 000; 150/300; BTN; K T


Wspomniany młody gracz ponownie otwiera, tym razem z hi jacka do 700. Gracz, o którym wspominałem, oglądający 99.9999999% flopów dokonuje sprawdzenia. Przebijam do 2 500 z KTs na ręku i oczywiście młody wyrzuca, a dokładacz.. a jakże… dokłada. Spada kompletny suchelec 5 2 2 w tęczy. Zawodnik gra check, ja postanawiam to zagrać jak mocną over parę i czekam za nim. Na turnie spada 7 i ponownie check do mnie. Zagrywam za 5 700 i dostaję przebicie do 12 000!!!! Natychmiast umysł wchodzi mi na najwyższe obroty, bo wiem że odpowiedź jeśli ma być, musi być zdecydowana i szybka. Biję się dosłownie przez sekundę z myślami, czy taki typ gracza w ten sposób zagra seta i dochodzę do wniosku, że nie i nic nie mówiąc zdecydowanym i płynnym ruchem sięgam po wszystkie złote żetony (nominał 5 000) i przesuwam je na środek stołu, stawiając przeciwnika na allinie. Widzę mocny przypływ krwi do twarzy mojego oponenta i myślę sobie, że nie jest źle. Po chwili gracz rozpoczyna ze sobą monolog czy mam KK albo AA i już wiem, że jest bardzo dobrze! Niechętnie wyrzuca swoje TT, ja oczywiście nie omieszkuję pokazać kompletnego blefu.


stack: 75 000; 300/600; UTG; A T


Otwieram z UTG za 1 300 ATo i po foldach akcja dochodzi do gracza na SB, który gra dosyć tight. Obserwuję go uważnie i widzę jak robi przekładankę z kart zamieniając je pozycjami (góra, dół). Zawsze mnie uczono, że jest to mimowolny objaw procesu myślowego ale takiego twórczego. Nie na zasadzie jak rozegrać monstera, a bardziej co tutaj wymyślić aby się obronić. Po dłuższym tasowaniu kart przeciwnik zagrywa 3bet do 3 000. Ok, stacki dobre, ręka średnia, pozycja jest – call. Spada flop QQ5 w tęczy i oceniam go iż mimo, że czuć od niego piaskiem pustyni to  na tego przeciwnika jest wystarczający do floatu. Dostaję bet za 1/3 puli co wydaje mi się podejrzane. Sprawdzam i oglądamy turn 7, przeciwnik gra check. Ja także czekam i mam plan betować turn albo grac raise, jednak sytuacja zmienia się trochę na river w sposób nie oczekiwany. Przeciwnik zagrywa spory over bet puli i oczy mi wychodzą na wierzch – co się stało? spadł blankowa 9-tka kier nic nie zmieniająca praktycznie. Staram się zanalizować jak najdokładniej sytuację i co może zostać zagrane w ten sposób. Na pewno przeciwnik nie ma AK, 55-TT (z wyłączeniem dziewiątek) bo gra tutaj z nimi check prawdopodobnie. AA i KK będą grały dla wartości znacznie mniej. Większe ryzyko to Q lub nawet quadsy… no ale ten range jest bardzo wąski. Poza tym trips powinien odzywać się jeszcze na turnie czyli quadsy? Przebijanie nie ma sensu, bo uważam że mam za duże show down value. Jeszcze chwila bicia się z myślami i odliczam potrzebną ilość żetonów i patrzę na przeciwnika, który sięga po picie. Uznaję to za oznakę ukrycia emocji i stresu i wykonuję call widząc turbo muck u przeciwnika. Odsłaniam AT i wiem, że prawa strona stołu nie powinna mi już sprawiać kłopotów do końca dnia pierwszego.


zakończenie dnia


Przez kolejne dwa poziomy gram trochę spokojniej, jednak i przeciwnicy mają mniejszą ochotę na przepychanki. Wygrywam dużo małych pul, raz slow play'uję AK i KK, które wygrywają pule i kończę dzień pierwszy z drugim stackiem 125 000 na blindach 800/1600. Byłem zadowolony ze swojej gry, tym bardziej, że udało mi się zbudować duży stack bez spektakularnych rąk typu AA i KK.

Dzień 2


Rozpoczęcie dnia


W dniu drugim w jednym z pierwszych rozdań eliminuję shorta z QQ na ręku i po niecałej godzinie gry zostaje utworzony 9 osobowy stolik finałowym. Oprócz Kareliego znajduje się na nim kilku bardzo dobry graczy: cylofyz, Tranquill, Johninius. Na szczęście wszyscy trzej mają 10-20BB stacki co ogranicza mocno ich repertuar zagrań, a dodatkowo siedziałem za nimi, co ułatwiało mi podejmowanie decyzji.


stack: 120 000; 1000/2000; SB; Q J


Po foldach do mnie otwieram do 5 000 z SB QJs i dostaję 3 bet od agresywnego BB do 14 000. Po chwili zastanowienia uznaję, że mam jeszcze miejsce na 4bet – fold to jam i robię raise do 33 000 i zawijam pulę.


stack: 150 000; 1000/2000; UTG; TT


Otwiera za 2 200 TT z UTG i akcja dochodzi do doskonale znanego mi gracza z Warszawy, który gra praktycznie tylko live. Zostaję sprawdzony i spada flop A67 w tęczy. Check do mnie i postanawiam trochę nie typowo zagrać c-bet za prawię wartość potu. Niestety zostaję sprawdzony i na turnie spada J drugi kier i mój przeciwnik leaduje za połowę puli. Przyznam, że zupełnie nie zrozumiałem tej linii i zupełnie nie wiem co tak zawodnik może zagrać. Jednak uznaję, że nie wiem co zrobię na river i board robi się niebezpieczny. Poddaję rękę, jednak ta linia nie daje mi spokoju. Rozmyślałem o tym przez dłuższą chwilę i niebawem moja ciekawość została zaspokojona. Po pierwsze ten sam zawodnik zagrał kilka rąk później dokładnie taką samą linią, tylko tym razem doszło do pokazania kart i zobaczyłem jakieś kompletne śmiecie u wspomnianego gracza. Po drugie na przerwie powiedział mi, że miał 88 w rozdaniu ze mną – postanowiłem to skrzętnie zapamiętać, dając tej akcji kryptonim „Pan dziwna linia”.


stack: 140 000; 1500/3000; SB; Q 6 8 – left


Z pozycji otwiera mało mi znany zawodnik, który grał dosyć mało rąk do tej pory na FT. Ma około 70 tysięczny stack i postanawiam tutaj 3 betować swoją rękę do 25 000. Wiem doskonale, że jeśli zawodnik mnie sprawdzi będę musiał allinowac każdy flop. Po dłuższym zastanowieniu otrzymuję call… cóż… Na szczęście flop przyjaciel 2 7 T i z czystym sumieniem mogę postawić przeciwnika na all inie (delikatny over bet). Gracz myśli dobre 5 minut i finalnie poddaje rękę.


stack: 180 000; 2000/4000; UTG; A J 6 – left


Otwieram za 8 500 z UTG i sprawdza mnie ponownie z SB „Pan dziwna linia”. Spada flop 226 w tęczy i gracz donk betuje za 35 000. Po chwili zastanowienia odwijam się all inem i dostaję turbo fold.


stack: 200 000; 2000/4000; SB; T 8 6 – left


Karelli otwiera z UTG + 2 za 10 000 i akcja dochodzi do mnie. Wiem, że ten zawodnik za wąsko tutaj nie otwiera więc próbuję mojego pierwszego 3 betu wymierzonego w niego i odliczam 22 000. Zostaję oczywiście sprawdzony i spada flop K82 w tęczy. Hmmm, naważyłem piwa to muszę je wypić. Z takim zawodnikiem jak Kareli nie muszę tutaj zagrywać c-beta, jego brak wcale w jego oczach nie będzie osłabiał mojego range'u. Check i bet przeciwnika zaledwie za 1/3 puli. Postanawiam dołożyć bez specjalnego planu na turn, chcę zobaczyć co się wydarzy. Na turnie spada drugi K co jest niezłą kartą i gram ponownie check. Tym razem Kareli zagrywa już za 1/2 puli i zaczynam mocno się zastanawiać. W jego zasięgu absolutnie jest KQ i AK co  mnie bardzo martwi. Naprawdę spędzam dłuższą chwilę i zastanawiam się nad opcją all-in. Jednak diabełek w mojej głowie słabnie i ostatecznie z kwaśną miną wyrzucam karty, trochę speszony przyznam. Jak się później dowiedziałem przeciwnik dzierżył seta 2, więc all in tutaj by oznaczał praktycznie koniec turnieju… uff…


stack: 140 000; 2000/4000; UTG; 7 5 ; 5 – left


W między czasie odpada Kareli, który przegrywa potężną pulę do „Pana dziwna linia” QQ < AK i wspomniany gracz staje się monster chip leaderem turnieju. Ok, trzeba się brać do roboty. Otwieram za 8 500 75s i ponownie „Pan dziwna linia”  mnie sprawdza z blinda. Dostaję doskonały flop 4 7 8 . Ponownie check i gram za 1/3 puli i dostaję call. Po czym na blankowym 2 znowu dostaję lead na turnie!!! Gram natychmiast all-in i w pełni scomittowany przeciwnik z przekleństwem na ustach wyrzuca karty.


stack: 190 000; 3000/6000; UTG; 77; 5- left


Standardowe otwarcie za 12 000 z UTG pary siódemek i „Pan dziwna linia” tym razem mnie 3 betuje, na co odpowiadam all inem i ponownie wygrywam pulę. Od teraz będzie to „Pdl” bo jużnie chce mi się pisać całego jego nicka.


stack: 220 000; 3000/6000; SB; AA; 3 – left


W między czasie odpada jeden short oraz skrócony Johny i zostało nas 3. Pdl otwiera z pozycji ja dostaję AA i robię mały 3 bet. Po sekundzie słyszę muzykę dla moich uszu i BB ogłasza all in, Pdl się wycofuje ja oczywiście sprawdzam i gram przeciwko AT. Na flopie spada T i jest minimalny sweat, jednak turn i river bez żartów i heads up staję się faktem.


HU


Do finałowej rozgrywki przystępujemy z Pdl z w miarę równymi stackami. Cała gra całkowicie układa się po mojej myśli. Przeciwnik sporo pasuje do moich 3 betów oraz kilka razy wypłaca mi układy, które trafiłem przez co po 20 minutach wychodzę na prowadzenie. Potem dochodzi do bardzo ważnego rozdania gdy Pdl otwiera z pozycji a ja dostaję KK. Ponieważ wcześniej dużo foldował do moich przebić postanawiam tą rękę slow play'ować. Po sprawdzeniu spada flop 558 czyli ultra bezpieczny. Gram check – call i na turnie 9 postanawiam przyjąć jego linię i gram bet za 3/4 puli, który zostaje sprawdzony. River to super bezpieczna 2 i ponawiam duży bet, który zostaje sprawdzony i zawijam naprawdę dużą i ważną pulę. Mając w tej chwili dużą przewagę parę rozdań później ponownie Pdl otwiera z pozycji, a ja dostaję A K i standardowo to przebijam. Tym razem dostaję sprawdzenie i dostaję flop marzeń: 6T J. Przede wszystkim to jest flop na którym mogę dostać akcję i jestem faworytem do bardzo wielu układów. Gram c-bet i przeciwnik odpowiada all inem, który instant calluje. Moje AK vs J7 bez kar u przeciwnika, czyli 65%-35% dla mnie. Turn to blank, jednak na river spada A i zwycięstwo w ad deep stack staję się faktem. Ship It!.

Po dwóch dniach długiej i męczącej gry postanowiłem poświętować sukces z moim przyjacielem Kacprem co kończy się lekarskim zakazem picia alkoholu dla mnie do  końca roku (lol).

Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy zmęczyli ten długi odcinek i poczytali o perypetiach after darkowych. Następny odcinek niebawem, który poświęcę moim planom pokerowym i około pokerowym, bo pomysł na mini cykl MTT rozrósł się do bardziej poważnej imprezy. Ale o tym w następnym odcinku.

p.s. Oczywiście mega gratulacje dla polskich posiadaczy bransoletki WCOOP – jesteście niesamowici!

Poprzedni artykułRaport WCOOP 2011 – Dzień 12 – Olorionek wygrywa event 30
Następny artykułWrześniowy rake race dla Polaków z pulą $5.555

17 KOMENTARZE

  1. To nie jest PDL to SICK CALL JANEK !!! 😀 W kolejnym blogu licze na wspominki ze slynnego cashoquizu ;p u Booczaka . Dobrze sie czyta Twoje rozkminy .

    • Tym komentarzem udowodniłeś jakiego pokroju człowiekiem jesteś. Nawołujesz do banowania innych użytkowników portalu, a sam pokazujesz, że z kulturą osobistą jesteś na bakier. Więcej dystansu. A kretyna to sobie zrób i wychowaj.

    • Poza tym pierwsze słyszę, żebym „nawoływał” do banowania kogokolwiek. Nie mój portal, nie mój problem co tu się dzieje. Więc swoje historyjki schowaj między bajki…

    • Był taki jeden Kill_all_agrrodonks, który dodawał kolorytu na tym portalu. A ty, wielki JD pod jednym z jego zabawnych komentarzy domagałeś się bana dla niego. Akurat to zapamiętałem. Powiedz mi dlaczego mnie obrażasz? Nie rozumiem tego. Czy ja Cię obraziłem? Czy obraziło Cie to pytanie, które zresztą nie było do Ciebie? Pozujesz na człowieka wysokiej kultury, który w blogu podkreśla jak mu to zależy na pięknej polszczyźnie, wielkich literkach i przecinkach bla bla bla…. Po czym zwyczajnie innych ludzi obrażasz jak byś zapomniał o swoich manierach. Z jednej strony taki z Ciebie inteligent i językowy purysta, a z drugiej widać jak słoma Ci z butów wychodzi. Wiedz jednak JD, że nie żywie do Ciebie urazy. W imię polityki miłości zwyczajnie wybaczam Ci!!! 🙂

    • Nie jestem przyzwyczajony do tego, jak ktoś sobie moją osobą wyciera twarz pod powodu… Nie wiem dlaczego wpadłeś na genialny pomysł tego pytania, bo mnie nawet na tym turnieju nie było, a po opisach Brt jakoś nie wynikało, żebym to był ja… Stąd moja zwykła irytacja taka sytuacją. Poniosło mnie trochę, sorry… Ale nie rób tego więcej… Peace!

  2. Ja mam pytanie jak Ty to wszystko zapamiętujesz? staki, ręce, dokładny board, wielkość podbić, pozycje… Notatek raczej nie robisz, więc jak?

    Pogratulować wspaniałej pamięci i oczywiście wyniku!

    • Według mnie każdy gracz ogarniający grę live raczej nie ma problemu z zapamiętaniem kluczowych rozdań z jednego turnieju… Przecież wielu graczy piszących blogi o swoich występach potrafi spokojnie opisać przebieg gry i poszczególnych rozdań bez większego problemu…

    • Ok nie mam problemu z zapamietaniem 3-5 kluczowych rąk, ale tu z samego drugiego dnia jest 10 – to jest 10x stak, pozycje luz grajac na FT bez problemu sie zapamietuje, ale do tego 10x po 5-7 kart nie tylko wartosc, ale takze kolor. Łącznie sporo tego, ja po turnieju z kluczowych rąk pamietam karty, ewentualnie kolor jesli mial znaczenie, nie wiem jak Brt to robi, ale jeśli polega tylko na pamięci to szacun wielki.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.