Podsumowanie i pożegnanie

10

Każdy podejmujący się na portalu jakiegoś celu, czelendżu itp. bardzo chętnie ogłasza to światu, jednak już troszkę z mniejszym entuzjazmem pisze o swoich porażkach. Postanowiłem to zmienić i ogłaszam, że nie udało mi się osiągnąć zakładanego celu w Heads-Up a mianowicie dobicia do 10 000 $ do marca 2016. Po pół roku oficjalnie ogłaszam porażkę. A było tak.

Po wejściu na stawki 7$ i z rollem 200$ dobrnąłem do szczytu swoich możliwości czyli 493$ w dniu 5 września. Co się stało potem? Właściwie nic szczególnego, delikatny spadek… jednak nie to było najgorsze. Przestało mi się chcieć grać… Wróciłem na urlop do rodzinnego miasta, 10 dni nie zagrałem żadnego rozdania i czułem się z tym dobrze. Potem grałem coraz mniej i mniej aż 29 września zagrałem ostatni pojedynek HU.

Nie tyle straciłem wiarę że mi się uda, co już cel nie wydawał się tak atrakcyjny, droga na szczyt wydawała się zbyt długa i kręta. Po trzech latach grania w różne odmiany pokera nastąpiło zwyczajne wypalenie. W dniu 30 sierpnia br. obstawiłem ostatni jak do tej pory mecz piłkarski, może to też ma związek z podejściem do pokera? Do tej pory obstawiałem dużo i często. Psycholodzy mówią, że uzależnienia idą w parze. Jednego się pozbyłem to drugie chciało do niego dołączyć Najbardziej dla mnie zaskakujące jest to, że zarówno bukmacherki jak i pokera w żaden sposób mi nie brak. Kiedyś potrafiłem grać 32 dni w miesiącu :). Co prawda dopiero wczoraj na kasjerze zagościły same 0, jednak w miarę regularną grę zakończyłem miesiąc temu. Wtedy też wypłaciłem 400$, zostawiłem 8$, w turnieju Turbo KO HU wygrałem 105$, 100$ wypłaciłem i resztę jak wspomniałem w dniu wczorajszym pogrzebałem.

Czego mi zabrakło by osiągnąć cel? Okazałem się po prostu zbyt słaby. Nie chodzi nawet o samą grę, statystyki prezentowały się w miarę przyzwoicie i nie odbiegały od zakładanych: 3.5$ 322/215 (60%), 5$ 124/88 (58%), 7$ 173/141 (55%). Chodziło raczej o rzeczy „około pokerowe”, czyli wytrwałość, systematyczność, analizę… sprawy bez których długoterminowy sukces nie jest możliwy. Zabrakło także jednej bardzo ważnej rzeczy: wsparcia, wymiany spostrzeżeń w realnej rozmowie z drugą osobą. Z kimś kto sam gra. Kto cię zmotywuje kiedy nie idzie, kiedy masz okres słabszej gry lub zwyczajnego pecha. Kto spojrzy z boku na Twoją grę. Teraz wiem i napiszę to wielkim i literami. Jeśli chcesz osiągnąć sukces w pokerze, potrzebujesz do tego drużyny. Brzmi to dziwnie, bo przecież to nie jest sport zespołowy, nikt za Ciebie nie podejmie decyzji przy stole, ale tak właśnie uważam. Na pewno znajdą się jednostki wybitne, które całkiem same są w stanie wskoczyć na szczyt, jednak moim zdaniem to wyjątki.

Być może jeszcze kiedyś zagram w pokera w gronie znajomych, którzy idą do końca z 27 przy AKQ9 na stole 🙂 Być może zagram kiedyś w HitCasino w turku za 20 zł, ale wiem, że Poker już nigdy nie będzie tym czym był w moim życiu i czym mógł być. I wiecie co? Nawet tak bardzo nie żałuję…

Dzięki wszystkim za wszystkie plusy i minusy, które otrzymałem do tej pory. Za każdą literkę, którą przeczytaliście, dziękuję też w ich imieniu, to sprawia im radość 🙂 Pozdrawiam Graczy 😉

NuevoGusto

Poprzedni artykułTalal Shakerchi o grze w turniejach high roller, pokerzystach online i działalności charytatywnej
Następny artykułWeekendowy raport – Kilka wysokich wygranych

10 KOMENTARZE

  1. Bardzo fajny wpis. Poker i podejście do niego pokazane z innej strony.

    W 100% zgadzam się z opinią o aspekcie drużynowym. Pamiętam, że najlepsze wyniki live i on-line przychodziły i trwały, kiedy wraz z kilkoma znajomymi railowaliśmy swoją grę bardzo często, dyskutowaliśmy nt rozdań, robiliśmy hand history review… Z czasem, kiedy każdy miał na to mniej czasu wyniki też zaczęły się zmieniać. Także zdecydowanie dobry „pokerowy team” może być najlepszą pomocą (o ile oczywiście osoby w nim również starają się uaktualniać swoje informacje o grze).

    Oby to nie był Twój ostatni wpis. Obyś jeszcze zatęsknił za pokerem i wrócił ze zdwojoną motywacją! 🙂

    Pozdrawiam.

  2. łapka w górę za ciekawy wpis i za fakt, że pewnie kiedyś graliśmy razem w krakowskim HIT-cie..

  3. Bardzo fajny wpis. Nigdy nie miałem dłuższej przerwy w pokerze od kiedy gram i trochę się zastanawiam jak to jest – ale nadal chce mi się grac i mam wrażenie, że wpadłem na stałe 🙂 Mam znajomego, który wyciągał sporą kasę z pokera i nie mogłem zrozumieć, dlaczego przestał grać regularnie – po prostu nie każdego to kręci na tyle, żeby poświęcać temu tyle czasu. Pozdro!

  4. Fajny tekst ! .

    Też zostawiłem plusa, tyle że ja dawałem na +6 😛

    Ale nie martw się, sam miałem dzisiaj +7 i po godzinie zostało +5 więc pewnie jest tak jak IamDaNatz pisze.

    Brawo za zdrowe podejście do pokera!:)

  5. A ode mnie plusik. Pamiętam jeszcze jeden z twoich blogów w ktorym napisales o wyplacie blisko 1000$ z darmowych 8 na 888.com od tego momentu zacząłem grać na tym serwisie, i mimo że pulę znacznie niższe w MTT, rake wyższy to soft wydaje się bardziej normalny niż w pozostałych serwisach, gracze słabsi. Agresywnemu graczowi jakim jestem gra sie tam bardzo dobrze. Miałem kilka dość fajnych sukcesów (1st w turnieju za 22$ – 1490$ i parexinnych juz nie tak spekatakularnych) dzięki za to ! Powodzenia, ale i tak wiem że wrócisz!

    • Przykro mi to powiedzieć i muszę zmartwić Ciebie jak i siebie po tych miłych słowac, ale pomyliłeś mnie z kimś innym… 🙂

  6. Jesteś zdrowy. Gratuluję. Nie wracaj do tego więcej, nie warto. Faktycznie lightowy cash z kumplami lub dokfest na za grosze w Hicie to zdrowe podejście.

    Dziwię się tylko, że dostałeś tyle plusów na TEJ stronie. W końcu porzucasz styl życia, który dla wielu jest codziennością.

    • Gdy to pisałem, było +6 i mój 1 czyli +7.

      Wygląda na to, że „prosi” już się obudzili i zaczynają minusować przy śniadaniu o 14.00 🙂

    • Jeśli ktoś lubi grać, przynosi mu to satysfakcję i jeszcze ma z tego niezłe pieniądze to ja mogę takiej osobie tylko pogratulować. Dalej lubię pokera, ale tak jak wspomniałem nie na tyle by mu się poświęcić, podjąłem kilka prób, jednak rezultat każdej z nich nie był w pełni satysfakcjonujący. Pora spróbować czegoś innego, nie żyć rytmem pokera. Pamiętam jak grałem kiedyś MTT lub S&G i biegiem robienie siku, potem bieg do kuchni i robienie kolacji. Z perspektywy czasu wydaje się to komiczne i podobnie jak w „zwykłej pracy” towarzyszyło mi odczucie podporządkowania się pracodawcy czyli zegarowi turniejowemu 🙂 HU dawał dużo większą swobodę w tym zakresie.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.