Niemiec Phillip Gruissem jest jednym z doskonałych pokerzystów, którzy udzielili niedawno wywiadu dla kanału Paul Phua Poker. Pokerzysta mówił o gorszych i lepszych stronach swojej pokerowej kariery.
Philipp Gruissem to jeden z lepszych niemieckich pokerzystów, który w swojej karierze cashował na ponad 11.000.000$. W ostatnich latach przy stołach live można go było widywać nieco rzadziej, ale wcześniej zaliczył sporo znakomitych wyników w High Rollach. Również o tym rozmawiał z Lee Davym.
Gruissem w pokera na poważnie zaczął grać na studiach. Po dwóch latach zauważył, że radzi sobie na tyle dobrze, że może się utrzymywać z gry. Tak jak w przypadku wielu innych graczy grind jednak pochłaniał go tak bardzo, że zrozumiał, iż uniwersytet nie jest jego miejscem. Wyobrażał sobie, że po roku przerwy wróci do nauki, ale tak się nie stało.
Mówi, że dla niego ta decyzja była szybka. Nie zastanawiał się zbyt długo, bo nie podobała mu się sytuacja, w której robi dwie rzeczy nie poświęcając żadnej pełnej uwagi.
– Zdecydowałem się dość szybko, chociaż miałem wtedy kapitał wynoszący chyba 25.000$. To w świecie pokera nie jest kwota, która da ci bezpieczeństwo. Nie możesz grać High Rollerów. Może turnieje za 100$. Ciężko wyobrazić sobie wygodne życie z takim bankrollem – mówi.
Niemiec mówi, że nie przejmował się wtedy konsekwencjami i decyzję podjął sam. Nie słuchał rad innych i wziął odpowiedzialność za obranie takiej drogi. Początek tej w pełni zawodowej gry był jednak bardzo udany, bo wygrał dwa turnieje i kapitał powiększył do 100.000$. Od razu zadzwonił do mamy, która nie była przekonana co do jego wyboru. Początkowo nie przyznała mu racji, ale zaczęła go później wspierać.
Arogancja obróciła się przeciwko niemu
Początkowe sukcesy sprawiły, że poczuł wręcz za dużą pewność siebie. Myślał, że poker to łatwe pieniądze i kolejne sukcesy przyjdą bardzo szybko. W czasach studenckich może było to prawdą, ale takie myślenie podczas gry w High Rollerach było zgubne.
– Pomyślałem tak samo, kiedy miałem doskonałego runa w High Rollerach. To jednak obróciło się przeciwko mnie, bo zacząłem być arogancki. Za każdym razem, kiedy wydaje ci się, że jesteś najlepszy na świecie, powinieneś zwolnić, zacząć się uczyć i wrócić na ziemię.
Efektem tej arogancji jest utrata pewności siebie, niepewność i oczywiście gorsza gra. To musiało wpłynąć na jego kapitał, który wkrótce całkowicie stracił.
– Ta arogancja przekształciła się w niepewność. To jednak naturalne. Ktoś, kto był arogancki, może bardzo łatwo upaść. Pojawiły się inne, zewnętrzne czynniki, a więc zacząłem przegrywać. Przegrałem wszystkie pieniądze i nie mogłem już grać High Rollerów. Popadałem w paranoję podczas gry i mówiłem, że „rywal za każdym razem coś tam ma” – wspomina.
Phillip wspomina, że w tym samym czasie jego znajomymi byli pokerzyści ze światowej czołówki – między innymi Nicklas Heinecker, Tobias Reinkemeier oraz Igor Kurganov. Jego znajomi nie zauważyli nawet, że nagle pojawiła się u niego ta arogancja. Nigdy nie dało się po nim tego zauważyć, bo jej nie czuł, a upadek był dość szybki. Mówi nieco żartobliwie, że pomogli mu już kiedy musiał od nowa budować swój pokerowy kapitał.
Czy czegoś takiego da się uniknąć? To jest możliwe, ale Gruissem uważa, że większość osób musi się przekonać na własnej skórze poprzez niezbyt przyjemne doświadczenie. Najpierw muszą w jakiejś dziedzinie osiągnąć pewien poziom, ale arogancja może doprowadzić do upadku. Uniknąć można tego tylko poprzez ciągłą edukację
Gruissem musiał grindować od zera nie tylko dla siebie, ale też dla graczy, którzy wcześniej stakowali go w turniejach. Nie wspomina tego jednak źle, bo wielu rzeczy go to nauczyło. Pokera uważa za doskonałe narzędzie, które w pośredni sposób uczy życiowych umiejętności – działa to też odwrotnie. Miał początkowo problemy z grą, ale zmiana podejścia okazała się kluczem do powrotu.
– Pomyślałem, że chcę poprawić samego siebie, nauczyć się czegoś i stać doskonałym graczem. Jako motywacja zadziałało to znacznie lepiej. Właśnie w tym momencie zrozumiałem, że nie chodzi tylko o finansowy cel, a pieniądze można użyć jako narzędzie. Chciałem umiejętności życiowe wprowadzić do pokera.
Chciał odejść z pokera
W rozmowie pojawia się również ciekawy wątek efektywnego altruizmu. Pokerzysta cofa się kilka lat i mówi, że w najlepszym momencie jego kariery zaczął poważnie zastanawiać się, czy powinien dalej grać. Chciał znaleźć odpowiedni powód, aby kontynuować grind.
– Zapytałem siebie, czego teraz chcę więcej. Czemu to robię? Musiałem znaleźć nowe powody i motywacje albo zrezygnować z gry. Musiałem podjąć decyzję, czy skoncentruję się na czym innym, czy też wracam do pokera z innymi motywacjami. Miałem dość pieniędzy, aby żyć z nich wiele lat. Wtedy trafiłem na efektywny altruizm.
Pokerowe porażki niosły za sobą sporo konsekwencji. Mówi wprost, że utracił przyjaciół, ucierpiały jego biznesowe projekty, a sporo problemów zwaliło się na głowę. To była też szkoła życia, bo zaznacza, że wcześniej żył bez podobnych problemów. Efektywny altruizm był doskonałą motywacją. Niemiec dodaje, że właściwie niekoniecznie sam altruizm jest rozwiązaniem. Pomaganie komuś jest po prostu wspaniałym uczuciem.
– W jakiś sposób pomaganie innym to mocno wynagradzające uczucie – mówi. Możliwość wyboru, gdzie ta pomoc jest kierowana, to coś świetnego. Gruissem mówi, że w ten sposób poznał nowych przyjaciół i nawiązał więcej kontaktów.
Całą rozmowę możecie zobaczyć poniżej: