Ołomuniec, tajemnica, stream – OTS

10

#THISisSTANKY

Drodzy,

świeżo po powrocie jestem z Czech. Świeżo, bo wróciłem kilka godzin temu, ciężko bo już na nogach jestem.

Jak część z Was wie w poprzedni czwartek skoro świt ruszyłem do Czech grać w turnieju December Major w go4games casino. Pojechał grać, ale i obadać miejscówkę, o której dobre informacje spływały do mnie już od jakiegoś czasu.

Powiem tak: jakościowo biorąc pod uwagę to co mamy do wyboru u tego sąsiada to naprawdę jest top, creme de la creme, złoto i lasery.

Widać, że miejsce jest nowe, bo wszystko taką właśnie nowością jeszcze pachnie. Jest w porównaniu do innych miejsc w Czechach na bardzo wysokim poziomie.

Turnieje na miejscu genialne! NO po prostu lepszej lepszości nie ma – overlay ciągle i gwarantowane wysokie nagrody. Poziom – cóż no niech każdy oceni sam. Ja swoje zdanie mam i jest ono takie jakie jest – że warto wpadać.

Grałem december majora ale niestety bez większych rezultatów, ale też bez jakichś spektakularnych rozdań. Po prostu nie siadało i tyle. Tu blef nie wszedł, tu nie siadło jak siąść powinno i tyle.

Dało za to na cash games…, ale za nim o tym opowiem to dwa słowa wstępu…

Pisałem kiedyś o poza finansowych korzyściach z gry w pokera. Otóż kolejny wyjazd utwierdził mnie w przekonaniu, że mam rację …

Do Czech pojechaliśmy we trzech … natomiast to co, działo się na miejscu to kolejny raz świetnie spędzony czas, śmiech, fun, drinki i lasery.

Z ekipy, która była na miejscu znałem może trzy osoby? Dodatkowo ze dwie kojarzyłem lepiej lub gorzej …, a o innej coś tam gdzieś widziałem.

Poznałem kolejnych zajebistych ludzi – powtórzyła się totalnie opcja z Barcelony, gdzie miałem okazję poznać naszych Polskich prosów, którzy poziomem wiedzy po prostu miażdżą, a dodatkowo są mega spoko ziomkami z którymi można gadać kilka godzin o totalnie różnych sprawach

Tym razem miałem okazję poznać znowu kilku dobrych graczy, kilku wesołych i innych, którzy graczami nie są ale mają totalnie wyluzowany stosunek do tematu ….

jak dobrze było? no kochani cash game jak zaczął się jednego dnia, tak skończył się o 11:30 rano dnia następnego… niech to będzie podsumowaniem.

W kolejnym dniu wyjazdu wbiłem prosto w deep stack'a za 1,5k z konkretnym planem na turniej. Nie wiem, czy pisałem o tym, ale przed turniejami od jakiegoś czasu wkręcam sobie jakąś opcję, plan który będę realizował – tutaj pojawiła się opcja light 4bet baby

Usiadłem do stołu i zacząłem turniej. Biorąc pod uwagę to jak grałem (w miarę agresywnie) to swingi w stacku były i tak minimalne. Na początku wszedł blef jeden czy dwa na dobre pule, później dwa razy z rzędu nie wszedł blef na Czecha. Tego samego Czecha próbował później blefować Polak, którego miałem po lewej, a który ogarniał gierkę i właśnie to chyba było problemem, bo Czech totalnie nie wiedział, że określone zagrania polaryzują zakresy nasze dość mocno i na tzw. czutkę callował z jakimś gównem co i tak na nas było uber nutsem.

Wiadomo natomiast, że takie granie ma zawsze swój cel. Nie wszedł jeden blef na niego, to zagrałem drugi. Drugi nie wszedł, to już byłem pewien, że ziomek odda stack, bo na czutkę będzie mnie callował. No i spot taki pojawił się bardzo, bardzo szybko.

otworzyłem z early 88, z późnej calluje Czech, który już na bank myśli, że blefuję 😉 i na koniec o ile pamiętam na blindzie dokłada Polak.

flop: Q84 z fd

Ja wiem już, że to jest moment by poprosić Czecha o stacka więc po check Polaka, gram cbet skromnie, bo skromnie, ale nie daj Pani wystraszyć ziomusia niech callnie.

Czech call, Polak allin za kurka nie pamiętam ile ale powiedzmy jakieś 15bb – myślę o jak pięknie, cudownie Stanky weź poczekaj niech Czech myśli, że masz decyzję …

Kminię kminię w końcu po tanku allin, na co Czech w tank. Myślę o jak pięknie czutka weszła i oby się ziomuś jej trzymał …

Czech po chwili mówi call.

Polak pokazał: Q5 (brak flush draw, top para ciekawy kicker) 

Czech pokazał: Q9 (bez flush draw)

ja prawie się oplułem jak zobaczyłem z czym on na tej czutce mnie callnał …., ale że czutka jest czutka

turn: 9

river: Q

Czech przybił pięścią piątkę z płótnem rozciągniętym na stole, a ja pobiegłem szybko z pytaniem, czy jak wezmę re-entry to mogę do tego samego stołu. Wkupiłem się, po drodze wziąłem z kuchni wiadro do którego mogłem się zrzygać i wróciłem do gry

Po kilku levelach ze startowych 25k miałem prawie 300k

Następnie wdałem się w dwa, czy trzy jakieś niepotrzebne rozdania z jednym Polakiem i na koniec dnia spakowałem 220k żetonów, co było super solidnym stackiem ponieważ blindy były chyba 1k/2k

Dzień drugi zaczął się pięknie stół raczej pasywny, niewiele się działo na początku, ja też jakoś nie mogłem się wbić w swój ulubiony aggressive tune – szybko zostało już 18 graczy i graliśmy dwa stoły. Na bubble nie udało mi się ugrać zbyt wiele, ale stack nabudowałem do około 350k

w pewnym momencie wziąłem na blindach 4k/8k do mojego otwarcia allin ziomka za 115k z moim KQs, ziomek pokazał A6s i jego flush skompletował się już na flopie.

Zostało 10 graczy bubble finałowego i przeniesiono mnie na kolejny stół. Dwóch Polaków na nim grało jeden to moj znajomy, który jechał do Czech razem ze mną a drugi to Marek, który pyknął side event za 220e podczas EPT Barcelona.

Na stole finałowym najpierw coś dostałem potem oddałem, wiedziałem, że czujemy się dużo mocniej niż Czesi, którzy siedzieli z nami. W końcu doszło do sytuacji 3 na 3. Oni zamurowani, my coś gramy. Jak nie ich bijemy to się wzajemnie. W końcu podczas tego 6maxa postanowiłem odpalić 88 na jakichś 17bb i dostałem snap od milczącego Czecha. Pokazał QQ i na blindach 12/24k ante 3k zostało mi 26k

Zapłaciłem ante i akurat był mój blind….

5 min później miałem lekko ponad 200k ponownie i starłem się w dream spocie dla mnie z Markiem, który miał około 1 000 000 w stacku.

Otworzył na guziku za 50k, ja 214k stack podniosłem AQ i jam zagrałem na co on sprawdził i jak zobaczył moje karty to się skrzywił, bo pokazał QJ, ale wiadomo, że on tam mnie musi brać nawet jeszcze szerzej 😉

ja się ucieszyłem bo wbiłbym na 500k co dałoby mi bardzo dobry wyjściowy stack.

ale jak wiadro to wiadro 😉 Markowi ułożył się strit i udałem się do kasy.

finalnie wyjazd zakończony na proficie więc spoko, smutek tylko, że jak jest deep to już by się chciało domknąć temat, no ale cóż trudno.

Podsumowując wyjazd świetny. Chciałem podziękowąć wszystkim z którymi udało mi się przybić piątkę, pogadać, czy pośmiać bo to właśnie jest magia pokera … atmosfera i ludzie …

po pierwsze stream będzie kochani jak tylko odpocznę bo ostatnie kilka dni spałem od 10 – 11 rano do 18'stej czyli żyłem w nocy … napiszcie, czy macie kogoś kogo chcielibyście żebym zaprosił jako gościa

Tajemnica … nie mogę Wam nic powiedzieć o tym, bo dostałbym karę, ale rezerwujcie terminy na marzec – będzie MEGA TURNIEJ w Ołomuńcu … niedługo pojawią się oficjalne informacje, póki co zabroniono mi mówić, ale wbija tam duży festiwal z wpisowym pomiędzy 250, a 400 euro.

Ołomuniec w ogóle to śliczny jest …

a my po drodze jako gwiazdy profitu stołowaliśmy się w najlepszych knajpach … oto jedna z nich.

Herba 4 pln, jajecznica 5 pln. chlebuś gratis. BANG ….

#THISisSTANKY

#CALL4STANKY

#PRAY4STANKY

dawajcie dużo plusów, a nie lajków i wpisujcie miasta bo muszę wygrać ten pakiet na WPT i reprezentować dumnie wszystko, a inaczej nie będzie niczego 😉

Poprzedni artykułPięciu pokerzystów z czarnej listy Mikołaja
Następny artykułLas Vegas vs Makau – gdzie lepiej gra się w pokera?

10 KOMENTARZE

  1. Kurcze Stanky… Lubie czytac Twojego bloga, wiec zajrzalem tez na Twoj fp. Nie uwazasz, ze proszenie o rejestrowanie sie na PT i lajki jest troche zenujace? „Teraz wrzucam musicie się rejestrować na tym serwisie i klikać dużo plusów wtedy dostanę super nagrodę i będę się cieszył, a Wy będzicie mieli świadomość, że robicie dobro.” To nie atak z mojej strony; zwykly niesmak.

    • Siema – pewnie bym tak pomyślał jakbym sie na tym skupiał. Całość komunikacji jest wymyślona tak by była z jajem nie na powaznie tylko takie Pitu Pitu – gdybym pisał powazne pokerowe felietony to by nie przystało nigdy, ale jesli pisze wpisujcie miasta krzyczcie YOLO i puszczajcie baki to moge pisać i inne rzeczy 😉 oczywiscie nie musi sie to spotkać z aprobata 😉 co rozumiem i SZANUJE TO

  2. „po drodze wziąłem z kuchni wiadro do którego mogłem się zrzygać i wróciłem do gry” – czytając spierdoliłem się z krzesła ze śmiechu 😀

    • hahah 😉 no, a co ma powiedzieć ziomek, który razem ze mną jechał i dwa razy z rzędu przegrał (raz AA raz QQ) vs T7? – no wiaderko 😉

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.