Obserwując zza kulis

11

BIAŁY MIŚ

Do Sopotu wybrałem się oczywiście na zaproszenie Michała i Ani Wiśniewskich. Ich Troje

jechało na festiwal ze swoim najnowszym kawałkiem Play In Team, a cały występ na tym

koncercie miał być pierwszym etapem promocji nowego albumu zespołu, który ukaże się

już niebawem w sklepach. W czwartek przed południem wyruszyliśmy z Warszawy nowym

samochodem Michała. Dla niewtajemniczonych ? jest to VW Caravelle oklejony reklamami

(co by nie mówić ? zajebistymi!) pokerowej strony Michała.

Już sam ten fakt dodaje podróży nowych smaczków. Miny kierowców mijanych przez taką

furę ? bezcenne! Kierujący samochodem Bartek ?Hrabia? robił co mógł, żeby śmigać przez

zatłoczoną trasę, lecz jednak okres urlopowy sprzyja dużej ilości samochodów na trasie do

Trójmiasta. Nie było więc łatwo, a przecież po drodze trzeba było jeszcze zjeść obiad. Tu

również wizyta zespołu Ich Troje była oczywiście wielką atrakcja dla konsumujących

podróżnych i obsługi restauracji. Ale nadal było spokojnie. Dom wariatów miał się zacząć

trochę później?

Na miejsce dojechaliśmy na krótko przed pierwszą próbą. Czasu starczyło jedynie na

zalogowanie się w hotelu. Obsługa sopockiego Sheratona stała już na baczność przed wejściem

czekając na przyjazd Michała i Ani. Wszystko miło, wszystko pięknie, jednym słowem klasa!

Ale trzeba było lecieć do Opery Leśnej na próbę. Gdy wjechaliśmy za bramę zaczął się cyrk!

Jeszcze dobrze nie otworzyły się drzwi samochodu, gdy do środka zaglądały już pierwsze

obiektywy ciekawskich papparazzi. Michał i Ania byli wręcz oblepieni przez fotoreporterów!

Do ich próby zostało jeszcze kilka minut, na scenie była właśnie Kasia Cerekwicka (mała

dygresja ? ta dziewczyna ma głos jak dzwon i na żywo słychać ją jeszcze lepiej niż w wersjach

studyjnych! była świetna!), więc Michał, Ania i Jacek, który również dojechał z nami do Opery

byli fotografowani przez dłuższy czas.

Wreszcie pierwsza próba! Reżyser całego koncertu podał swoje uwagi, na scenę wjechały

metalowe konstrukcje, pojawił się zespół taneczny. Po pierwszym wykonaniu tłum fanów

siedzący za naszymi plecami dostał prawie spazmów z radości, a drugim etapem szczęścia

był fakt, że po próbie podszedł do nich Michał i zaczął rozdawać autografy, robić zdjęcia itp.

Po całym tym zamieszaniu można było wrócić do hotelu. Okazja była ku temu dobra, bo

wścibscy papparazzi przed sekundą zniknęli z horyzontu. Tajemnica wyjaśniła się za moment ?

do Opery przyjechała Doda? Mieli więc nowy cel!

Jack Daniels i Alex

Obiadek w Sheratonie to nie taka łatwa sprawa. Karta jak na taki hotel bardzo uboga, za to ceny

importowane są chyba prosto z kosmosu! Na dodatek na sali restauracyjnej się nie pali, więc

trzeba było wyjść na zewnątrz, do restauracyjnego ogródka? tuż przed deptakiem biegnącym

na sopockie molo! No i się zaczęło! Najpierw niewinnie. Po kilku minutach spędzonych przy

stole z Wiśnią, Jackiem i Alexem Whitem (producentem najnowszego przeboju Ich Troje,

twórcą wielu karier muzycznych na scenie muzycznej, a prywatnie przesympatycznym

gościem i miłośnikiem pokera) podeszła do stolika mała dziewczynka z prośbą o autograf.

Oczywiście Michał jest przygotowany na takie okazje i dziewczę stało się szczęśliwą

posiadaczką zdjęcia z autografem. To ośmieliło jednak całe zastępy fanów. Na nasz stolik

parł prawdziwy szturm, błyskały flesze przechodniów, aparaty poszły w ruch u turystów,

zdjęcia rozchodziły się w tempie błyskawicy. Najciekawszy był fakt, że Michał wszystko

przyjmował ze stoickim spokojem i każdemu dał szansę na fotkę czy autograf. Ja bym ich

pozabijał, bo choć wszyscy mili, to jednak mocno nachalni! Na koniec tylko, gdy wracaliśmy

do środka restauracji, Michał mówi do mnie: ?Widzisz, jak ten biały miś w Zakopanem!? ?

CZY ?13? JEST PECHOWA?

Ania Wiśniewska

Gdy już uporaliśmy się z obiadem (absolutnie niewartym tych pieniędzy) wybiła pora

drugiej próby. Cała ekipa zapakowała się w samochody i cyrk powtórzył się ponownie.

Najpierw przeprawa przez wszystkie punkty ochrony, fotoreporterzy, fani, wreszcie moment

próby. Ich Troje wylosowało trzynasty numer startowy podczas festiwalu. No i stało się!

Sopocka scena ma to do siebie, że ma dwa stopnie na scenie. Małe, prawie niezauważalne.

I podczas próby Michał tak nieszczęśliwie ześlizgnął się z jednego z tych schodków, że coś

chrupnęło mu w nodze. Próbę dokończył, ale zaraz potem potrzebna była pomoc lekarza. Po

kilku minutach do garderoby wpadło dwóch sympatycznych panów z pogotowia, których ze

względu na ich czerwone spodnie szybko ochrzciliśmy ?Słoneczny Patrol?. Znaleźliśmy też

kółko od jakiejś konstrukcji festiwalowej, więc padł pomysł, żeby do kontuzjowanej stopy

jedno takie dosztukować i Michał będzie na jutro jak nowy. Żarty żartami, ale noga puchła

w oczach. Trzeba się było ewakuować więc do hotelu, bo lekarze zalecili odpoczynek, okłady

z lodu itp. Pamiętacie scenę z ?Psów? Pasikowskiego, gdy na koniec balangi alkoholowej

jednego z nich koledzy nieśli na plecach i śpiewali? Teraz było podobnie, bo gdy Wiśnia był

transportowany do samochodu Ania i ja dzielnie zaintonowaliśmy pieśń i parafrazując słowa

zaśpiewaliśmy na całą Operę Leśną ?Michał Wiśniewski padł!?

Mimo wypadku humory wszystkim dopisywały i postanowiliśmy zabrać się za to, na co

czekali wszyscy ? za pokera! W hotelowym Lounge Clubie urządziliśmy szybko stół do gry,

w ruch poszły żetony, odpalony został Tournament Director na laptopie i można było zacząć

grać. Kilkuosobowy turek nie trwał jednak zbyt długo, ?na myszach pędzona? lała się na

bogato, więc oczywiście skończyło się na cash games, podczas których Michał z Jackiem

niemiłosiernie ogrywali biednego Alexa. Cała impreza skończyła się, gdy słoneczko już

wysoko stało ponad morskim horyzontem. Można było się trochę przespać?

PECHA CIĄG DALSZY

W piątek rano (czyli około 13) obudził mnie telefon. Dzwonił Barman, który razem z Agnieszką

również dotarli do Sopotu. Ogarnąłem się i spotkałem z nimi pod Sheratonem. Okazało się, że

Michał pojechał właśnie do szpitala na oględziny, bo noga nie mieści mu się do buta. Diagnoza

była nieciekawa ? poszło ścięgno w stopie. A więc do wieczora mamy spokój, bo z próby

generalnej trzeba zrezygnować. A co z występem na festiwalu? Wiśnia się nie przejmował,

stwierdził, że wyjdzie na scenę choćby miał na nią wjechać na wózku! Z Barmanem i Agą

polecieliśmy więc na ?Monciaka? na jakieś śniadanie (w tym na klina, który był mi absolutnie

niezbędny), zjedliśmy pizzę, pooglądaliśmy otwarcie igrzysk w Pekinie i wróciliśmy do hotelu.

A tu okazało się, że Michał znowu potrzebuje pomocy lekarskiej, tym razem dentystycznej,

bo miał kolejne przykre zajście? Kurde, jak tu nie wierzyć w pechową trzynastkę?

W końcu nadszedł wieczór i pora było zbierać się do Opery. Na miejsce dotarliśmy w olbrzymim

korku, bo dróżka prowadząca do areny festiwalowej jest szerokości alejki w parku, a na koncert

waliły tłumy ludzi i dziesiątki samochodów. Wreszcie można było wjechać na teren i wyjść

z samochodów. Za kulisami czuć było lekkie podenerwowanie, ekipy techniczne kręciły się

za sceną dopinając szczegóły transmisji telewizyjnej, w swoich garderobach znikali kolejni

artyści. Również w Art Cafe gromadzili się ludzie, rosło podniecenie. Co chwila pojawiała

się jakaś gwiazda polskiej sceny muzycznej, aby za chwilę zniknąć ponownie w czeluściach

garderoby. My z Barmanem ? chcąc wprowadzić się w nastrój festiwalowy ? zapodaliśmy

kilka szybkich w barze i w nastrojach śpiewających poszliśmy poprzeszkadzać wszystkim w

garderobie Ich Troje. A tam tłum ludzi! Tancerze, menadżer, producent, ludzie od makijażu, włosów, kostiumów? Jednym słowem cyrk! Było jednak wesoło jak zawsze, bo ponownie

wpadł ?Słoneczny Patrol? ze środkami znieczulającymi dla Michała i każdy natychmiast też

coś chciał przyjąć dożylnie na lepszy humor.:)

Jack i Kasia NovaWreszcie występ! Poleciałem na widownię obejrzeć kuśtykającego Wiśnię, a ten zaczął jak

wściekły szaleć na scenie! Nie wiem co mu dali, ale niezły towar mieli! 🙂 Występ był

bardzo udany, publika szalała, fan club wywijał flagami, w niebo poszło srebrne confetti?

Generalnie super! Cóż, niestety jak pewnie wiecie wygrać się nie udało. Pierwsze miejsce

zdobyła Doda (swoją drogą jest strasznie niska i na żywo już nie taka ?dżaga? jak na zdjęciach)

i jej kawałek. Michałowi i spółce ostało się drugie miejsce, trzecie dla duetu Flinta/Zagrobelny.

Po emocjach przyszła pora na pogaduchy z niektórymi wykonawcami, głównie z piękną Kasią

Novą i jej producentem Harrym, którego poznałem jakiś czas temu u Michała w domu. W końcu

zebraliśmy się do samochodów i polecieliśmy do hotelu.

A tam odbył się zapowiadany turniej ?Poker Is Fun 4 Every 1?. Ja wolałem co prawda bliżej

zapoznać się z urokami baru niż patrzeć w karty, ale popatrzyłem trochę jak grają gwiazdy tego

turnieju. A te się nie popisały! Pierwsze cztery osoby, które wyleciały z turnieju to Michał, Ania,

Jacek i Alex! Michał dzięki temu znalazł trochę czasu na spotkanie w hotelowym lobby z fanami,

którzy patrzyli na niego maślanymi oczami z uwielbieniem. Gdy Wiśnia gadał z fanami Ania,

Alex, Bartek i ja postanowiliśmy skoczyć do Viva Clubu na sopockiej plaży na małe after party.

Jednak zabawa w klubie była dość słaba i wróciliśmy niedługo do hotelu. Alex był nieprzytomny

po poprzednim wieczorze (ale jeszcze go nauczymy jak się trzeba bawić!), Ania też zmęczona

poszła spać, a my z Michałem przegadaliśmy jeszcze całą noc do białego rana.

Reasumując było to dla mnie ciekawe nowe doświadczenie. Oglądając występy festiwalowe w

TV człowiek nie ma nawet pojęcia ile pracy kosztuje to całe rzesze ludzi przygotowujące takie

muzyczne przedstawienia. Weekend spędziłem w świetnym towarzystwie i bawiłem się

doskonale, poznałem sporo fajnych ludzi ze świata muzyki i chłonąłem atmosferę festiwalu.

Było warto. Gdyby tylko nie ta cholerna trzynastka?

Michał, Ania ? wielkie dzięki!!

Poprzedni artykułPrzygoda przygoda, każdej nogi szkoda
Następny artykułDołącz do Polish Poker Team by Unibet !

11 KOMENTARZE

  1. Jakoś nie zauważyłem, żeby JD pisał pięknie o muzyce Ich Troje. Michał to jedno a jego muzyka to drugie. Jedno można lubić a drugiego nie. Proste.

  2. ale to zabawne jak pięknie piszesz (dziś)o Ich Troje – a jeszcze kilka miesięcy temu miałeś ich muzykę ZA NIWIARYGODNE GÓWNO. O ile pamiętam sam się naśmiewałeś ze mnie, że tego słucham …

  3. Ty, niki, a ty jestes jakis specjalista w dziedzinie oceny męskiej urody jak rozumiem? No to wszystko jasne…@cv6 – nawet nie wiem co mam ci odpisać po takim wpisie. Niech cie będzie, pisz co chcesz, nawet mi sie nie chce dementować podobnych kretynizmów… Nie możesz patrzeć – nie patrz! Proste?Pozdrowienia dla wszystkich normalnych z upalnej jak jasna cholera Turcji! U was podobno burze? 🙂

  4. No to nawet legionistom Jop nie pomógł chociaż starał się jak mógł przy bramce a na wcześniejszym blogu miała awans podobno w kieszeni 🙂 A mówiłem że ruscy są za silni na dodatek za nimi stoi kapitał w postaci Moskwy która jest właścicielem FK a kiedyś była właścicielem spółki której własnością został stołeczny klub 🙂 Towarzysze nawet gruzińskiej flagi nie pozwolili wnieść 🙂

  5. Szczerze mowiac to troche Ci zazdroszcze … fajna sprawa przegladnac sobie taka duza impreze z za kulis 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.