Nie wchodź! Nie czytaj!

0

Witam w kolejnej części mojego bloga, oczywiście równie nudnej jak poprzednie 🙂

Gra

W ostatnim czasie bardzo mało się u mnie dzieje pod tym względem. Ostatnio zagrałem w konkursie dla blogerów PT. Było całkiem miło, bo dobrze mi się grało, a to poskutkowało 4 lub 5 miejscem. Płatnym oczywiście. Szeroki uśmiech wzbudził we mnie widok stiltowanego WildCata, który nadział się na moją lepszą rękę, a potem pushował z any two. Ubolewam nad faktem, że z około 30 zapisanych do turnieju graczy udział bierze tak naprawdę połowa, przez co gra się wydłuża. Kilka dni później zdecydowałem się zagrać w Saturday Duel $11. Ostatni raz jak brałem udział w tym turnieju to poszło mi może bez fajerwerków, ale solidnie. Tym razem tak nie było. Odpadłem na drugim przeciwniku. Z pierwszym grało mi się całkiem dobrze. Mimo, że mi nie szło to spokojnie czekałem na jakąkolwiek grywalną rękę. Z początkowych 1500 żetonów spadałem do 700-800. Powoli zacząłem budować swój stack, trochę mi zajęło, żeby dostosować się do gry przeciwnika. Sprawę przesądziło rozdanie, gdzie na flopie T82 poszły all-iny i moje KK walczyło za JJ przeciwnika. Z kolei drugi przeciwnik był według mnie trochę dziwny, na stawkach 15/30 podbijał do 300, czasem do 120, donk betował flopa. Popełniłem dwa poważne błędy i pożegnałem się z turniejem. Miałem przewagę w żetonach 2700 do 300. W tym momencie wykazałem się zbyt małą agresją, a nie chciałem zbyt często pushować, bo miałem ręce w stylu 52, 94 itp. W końcu AK przegrało z J7 i przeciwnik wykorzystał moje słabości, zaczął się budować. Kolejny błąd był wtedy jak miałem około 600 żetonów i na flopie 378 zagrałem za wszystko z 22, a rywal miał 89. Rywal był do pokonania, jestem zły na siebie za te głupie błędy.

Pozapokerowo

Jestem w trakcie czytania „Ojca Chrzestnego”. Zazwyczaj książka jest dużo lepsza od filmu nakręconego na jej podstawie, toteż byłem ciekaw jak będzie w tym przypadku. Książka i film są tak świetne, że szukanie porównania jest chyba bezcelowe.

Real – Barcelona, cieszę się, że Królewscy wreszcie wygrali i jest już raczej przesądzone, że mistrzostwo Hiszpanii trafi tym razem do Madrytu. Zaskoczyła mnie pomeczowa zuchwałość piłkarzy barcy, którzy posądzali Real, że nie grali w piłkę tylko się murowali. Ponoć są najlepszym zespołem na świecie, a nie potrafili narzucić rywalowi swojego stylu gry, nie umieli przebić się przez świetnie zorganizowaną obronę Realu. Jeszcze większym zaskoczeniem było stwierdzenie Busquets'a, że ma nadzieję, iż we wtorek Chelsea nie będzie tak grała. Hmmm… Chelsea pierwszy mecz wygrała i teraz ma się rzucić do ataku, że piłkarzyki barcy mogli grać swoją A-game… Takie wypowiedzi piłkarzy barcelony wzbudzają we mnie dużą niechęć, dlatego mam nadzieję, że Champions League wygrają też Królewscy.

Poprzedni artykułDzisiaj startuje Super High Roller w Monte Carlo
Następny artykułMarcin Horecki- Wolny Poker