Pochodzący z Chicago Mohsin Charania sięgnął wczoraj po swoją pierwszą bransoletkę. Został tym samym szóstym pokerzystą na świecie, który może się pochwalić potrójną pokerową koroną. Sukces cieszy go, chociaż jeszcze niedawno mówił, że tytuły szczególnie go nie interesują.
Charania wygrał wczoraj tytuł w evencie 1.500$ No Lmit Holdem. Oprócz bransoletki wziął 364.438$. Amerykanin jest jednym z najlepszych graczy online z czasów przed „Czarnym Piątkiem”. Znakomicie radzi sobie jednak teraz na scenie live.
To, co mogło zwrócić uwagę oglądających relację z finału z Mohsinem, to bardzo głośny doping wielu przyjaciół, którzy siedzieli niedaleko sceny. Mówi, że takie „zamieszanie” nie jest mu obce również kiedy gra w sieci:
To dzieje się nawet jak gram online we wtorki, a więc jestem przyzwyczajony. Gdybyście mogli zobaczyć, co dzieje się, kiedy jestem deep w turnieju za 109$. To po prostu chaos. Przyzwyczajasz się do tego i nawet zapominasz, ale ekscytacja pozostaje, bo wiesz, że kiedy wygrasz rozdanie, to wszyscy będą krzyczeć i jest to bardzo miłe.
Pod koniec drugiego dnia Charania był w czołówce. W grze pozostawało 23 pokerzystów. Początek zmagań w finale nie był jednak udany. Gdy została dziesiątka, Mohsin był na shorcie. Nie czuł jednak wielkiej presji:
Czułem trochę presji przed startem gry, bo miałem sporo żetonów. Dzień się dla mnie nie układał, bo byłem siódmy na dziesięć osób. Stół finałowy był jednak jak samograj. Nie angażowałem się w żadne szalone spoty, a więc nie musiałem podejmować wielkich decyzji, a co za tym idzie, nie odczuwałem intensywnej presji.
Zanim rozpoczął się finał, z gry odpadło kilku znanych graczy – Jason Mercier, Phil Collins oraz Rainer Kempe. Prowadził Sam Phillips, którego Charania miał po lewej stronie:
Na starcie dnia przegrałem wielką pulę z Carym Katzem i miałem naprawdę beznadziejne miejsce, bo Sam Phillips był po mojej lewej stronie i prowadził. Nie mogłem więc właściwie nic zrobić. Kiedy zostało dziesięć osób, znów wylosował miejsce po mojej lewej stronie, w finale też był w tym miejscu. Miałem więc utrudnione zadanie. Kiedy został wyeliminowany, mogłem głęboko odetchnąć.
To właśnie Charania wyeliminował Phillipsa i dość spokojną grą doszedł do sytuacji, w której zostało trzech graczy. Wtedy też Brandon Ageloff zagrał 4-beta all-in z T 9 i sprawdzony został przez A Q, który miał Charania:
Tak, to rozdanie dało mi prowadzenie 2:1 w grze trzyosobowej. To był dla mnie chyba najważniejszy all-in turnieju.
Charania godzinę później wyeliminował Ageloffa i w finale zmierzył się z Carym Katzem. Miał przewagę 3:1, którą znakomicie wykorzystał ogrywając rywala:
Ten finał był dość spokojny. Tak właśnie dzieje się, kiedy masz dobre karty i jeszcze niezłego runa.
Jak ważne są tytuły?
Na ciekawą rzeczy zwrócił wczoraj uwagę Ace Bestini. Charania jeszcze tydzień temu mówił dla Calvin Ayre, że bransoletki nie są dla niego szczególnie ważne:
Termin „prestiż” jest chyba trochę związany ze starą szkołą. To jak koncepcja wygrania pięciu bransoletek. Nie sądzę, że ludzie poniżej trzydziestego roku życia tak naprawdę o to dbają. Myślę, że nikt nie mówi, „Człowieku, chciałbym bardziej wygrać turniej za 1.500$ na WSOP, wziąć bransoletkę i 390.000$ zamiast triumfować w evencie bocznym za 5.000$, o którym nikt nie słyszał i wziąć za to 410.000$. Może jak jesteś Philem Hellmuthem to bardziej liczy się dla ciebie bransoletka. A „prestiż”, który ona daje? Myślę, że obecnie większość młodych graczy za bardzo o to nie dba tak mocno, jak ci starsi. Grają to, co jest w harmonogramie i mają nadzieję na zrobienie jak największego zysku.