Miniraise czyli czego lepiej unikać

14

Repertuar każdego pokerzysty powinien oczywiście składać się z wielu zróżnicowanych zagrań, jak chociażby check-raise w ramach blefu, floating bądź 3-betowanie light przed flopem, istnieją jednak takie ruchy, których wszyscy pokerzyści powinni się w zasadzie bez żadnego wyjątku wystrzegać ? modelowym wręcz przykładem takiego niepożądanego zagrania jest powszechnie lubiany pośród rzeszy początkujących graczy…minraise.

Minraise, jak zresztą jasno wskazuje już sama nazwa, stanowi podbicie o minimalną dopuszczalną kwotę i z założenia ma nam pomóc zachęcić przeciwnika do dorzucenia jeszcze o tę jedną odrobinę pieniędzy do puli więcej ? pieniędzy których prawdopodobnie nie dołożyłby w sytuacji, kiedy bet miałby opiewać na wyższą sumę. W domyśle minraise przyczynia się zatem do rzekomo wyższych na dłuższą metę zarobków, w dodatku może również umożliwić przejęcie puli jak najmniejszym możliwym kosztem w razie, gdyby rywal posiadał akurat słabą rękę. Czy jednak w praktyce owo podbicie o minimum ma rzeczywiście tylko zbawienne skutki?

Spróbujmy przyjrzeć się minraise?owi z bliska.

Wyobraźmy sobie najpierw taką oto sytuację: przy blindach 25c/50c i mając przed sobą równowartość 100BB otwieramy podbiciem ze środkowej pozycji do $1,5 z parą 99 na ręce, nasz przeciwnik znajdujący się na buttonie z kolei (również dysponujący przy tym pełnym stackiem) postanawia nagle podnieść stawkę do $2,5. W większości przypadków jest to oczywiście niema deklaracja: ?mam premium hand i bardzo chciałbym zostać sprawdzony?, cóż wobec tego powinniśmy w takiej sytuacji uczynić? Pomimo faktu, że startujemy bez pozycji, ze średnią parą, oponent zaś wyraźnie demonstruje siłę, warto oczywiście wyrównać! W końcu gracz ten funduje nam niesamowicie atrakcyjne pot oddsy, jego zachłanność połączona z domniemaną przebiegłością zdradziły charakter trzymanej ręki, dzięki czemu wiemy już, co zrobić po flopie, do tego możemy liczyć na sowite implied oddsy . Cóż, chciał na asach zarobić, a najpewniej da się tylko?przerobić.

Pokerzysta wykazujący słabość do minraise?ów stawia się w jeszcze gorszej sytuacji, kiedy to połowa graczy już zdecydowała się na udział w grze, on natomiast poczuł nagłą potrzebę zastosowania swego ulubionego zagrania. W efekcie jego minimalne podbicie daje przeciwnikom tak wyborne pot oddsy, że można to porównać jedynie do polewania ciasta czekoladą ? każdy ma tylko jeszcze większą ochotę je zjeść (!). Cóż więc chciał takim manewrem osiągnąć? Jeśli pragnął zawężyć pole przeciwników (a temu przecież między innymi podbicia przed flopem służą), poniósł oczywiście spektakularną porażkę i bardzo trudno będzie mu stwierdzić, czy para asów bądź AK wciąż jest najlepszą ręką po flopie; jeżeli tymczasem miał z kolei nadzieję na powiększenie puli z ręką spekulatywną pokroju niskiej pary czy konektorów w kolorze, w jakim celu miałby niepotrzebnie inwestować dodatkowe pieniądze w i tak już dużą pulę, gdy nawet wciąż nie ma jeszcze gwarancji na to, że trafi wystarczająco mocny układ? Czysty bezsens.

Przejdźmy teraz do sytuacji z gatunku tych już po wyłożeniu kart wspólnych, bo również i wtedy (jeśli wręcz nie – przede wszystkim) amatorzy minraise?ów aktywnie działają w nadziei na wygenerowanie dodatkowych zysków. Zwykle zatem minraise oznacza jedno: ?mam mocny układ i chcę zarobić!?, czyli gdy my betujemy, przeciwnik próbuje kąsać nas mininalnym podbiciem, bądź też najpierw czeka, a dopiero potem decyduje się na niespodziewany atak w postaci check-minraise?u. Oczywiście gracz taki działa tutaj powodowany prostym przeświadczeniem: jeśli tylko cokolwiek trafiliśmy, on natomiast dysponuje akurat monsterem, najprawdopodobniej dołożymy mu na zasadzie ?niedrogo, a ja już się zaszczepiłem?, dlatego też bezkarnie próbuje z nas wycisnąć jeszcze trochę więcej. Czy zawodnikowi temu nie przyszło jednak do głowy, iż może zarobiłby więcej, gdyby właśnie nadał swemu przebiciu standardowy charakter? Wszak z trafioną ręką zapewne dołożylibyśmy mimo wszystko, a może nawet i chętniej ? bo bez tych rodzących się podejrzeń o mocny układ przy tak słabym jego rozgrywaniu…

Mniejsza jednak o dobrowolne ograniczanie sobie zysków, w końcu dane nam będzie zarobić i tak, jak jednakże zrozumieć słuszność minraise?ów oraz check-minraise?ów w momencie, gdy przeciwnik dysponuje jedynie drawem, słabą parą lub wręcz dziwnie pojętym blefem? Rozgrywanie drawów agresywnie, czyli tak zwany semiblef , ma sens o tyle, o ile mamy szansę na zmuszenie przeciwnika do foldu, co w razie niepowodzenia może się ewentualnie zakończyć skompletowaniem wygrywającego układu oraz przejęciem puli. Gdy jednak przebijamy przeciwnika o miminium, nie liczymy chyba, że nagle ustąpi, gdy zaproponowana przez nas cena jest bardziej atrakcyjna niż wyprzedaże w Berlinie? Lub, co gorsze, gdy nie mamy akurat absolutnie nic, jednak brak nam zarazem odwagi, aby zainwestować więcej w blef, próbujemy więc wygrać po najmniejszej linii oporu i redukujemy ryzyko utraty większej ilości pieniędzy do minimum, co wtedy zyskujemy poza bardzo prawdopodobnymi nad wyraz dla nas niewygodnym callem oponenta?

Wygląda na to, że minraise jest więc przyjacielem pokerzysty tylko z pozoru i tak naprawdę bliżej mu do szkodliwej, choć szczęśliwie łatwej do pokonania bakterii. No a kto na dłuższą metę miałby w ogóle lubić choroby??!

Poprzedni artykułJackDaniels Poker Cup II – Satelity
Następny artykułDwa światy

14 KOMENTARZE

  1. Ogólnie przyjęło się betować od 50% do 100% wysokosci pota. Wysokośc podbić jest tak wymyślona, by dobieranie do lepszego układu stało się nieopłacalne i na tyle niewysokie, by wydawało się sensowne graczowi dobierającemu dodać tę kwotę. Ale są wyjątki! Czasem trzeba podbić więcej niz pot, a czasem mniej.

    Jestem ciekaw pani Moniko jak na ternie na 1000nl betujesz 200$ i dostajesz poprawkę do 400$ – może masz “zaproponowaną cene bardziej atrakcyjną niż wyprzedaże w Berlinie” – ale idę o zakład że zagranie to spowoduje wielki niesmak – nawet jak trzymasz jeden z niższych setów …

    MiniRise – to jedno z najbardziej subtelnych zagrań- służy od ogłupienia przeciwnika i wyciągania kasy. Ileż to razy minirise zniechęcił każdego do sekondbarela … ech …długo by gadać…

  2. Heh… z tym mini-raisem to jest kłopot bo z jednej strony wszystkie książki i artykuły (jakie czytałem) piszą jakie to zagranie jest niedobre itd. itp. ale mimo wszystko sprawdzając takiego beta zawsze mam wrażenie że wchodzę w paszczę lwa a co gorsze to boję się przebić aby nie usłyszeć reraisa np. allin…

  3. No i między innymi dlatego, że miniraise MOŻE być skuteczny turniejach (tak jak to piszą niektórzy bo ja jakoś tego nie widzę), turnieje zwane są donkamentami. :) Ale prawdziwy poker to są jednak cash games, a tutaj miniraise jest praktycznie bez sensu. Co oczywiście nie zmienia faktu że donki na mikro/small stakes nagminnie tego używają (czasami to sobie myślę że po prostu nie wiedzą do czego służy ten suwaczek na stoliku :) ). Ale to w sumie ich problem. :-)Moją ulubioną wielkością przebicia jest pot sized raise i jestem na prawdę bardzo zadowolony z mojego winrate’u na keszu. 🙂

  4. Chcialem byc kontrowersyjny liczac ze za moja teorie strace glowe a tutaj wszyscy leca za mna w ogien … Proponuje aby jeden dzien w roku byl swietem mini bet i mini raise 🙂

  5. Każda technika jest dobra o ile przynosi na długą metę zyski 😛

    Osobiście nie znajduję poprawności w tego typu zagraniach i nie jestem w stanie ich zrozumieć…

  6. Tak, tak mini-raise’u lepiej unikać 😉 To stara, “dobra” szkoła pokera.

    Niestety nie wiedzą o tym młodzi agresywni skandynawowie (i nie tylko oni) i dlatego to oni wygrywają duże turnieje, a nie Polacy.

    Zainteresowanym szczegółami polecam rozdział “The Scandinavian Mini-Raise Bluff” z rewelacyjnej książki “Kill Everyone” Huntington Press 2007.

    Zaczyna się interesująco:

    “It will come as no secret to regulars on the international poker circuit that Scandinavia now seems to be cloning excellent young no-limit hold’em players. Apparently, groups of players in these countries share information and collectively analyze situations, developing new tournament strategies. One particularly effective strategy that has evolved from this northern poker brain trust is the novel use mini-raises in order to accumulate chips.”

    My tutaj unikajmy mini-raise’ów, a oni niech wygrywają turnieje. 🙁

  7. Nie do końca się z artykułem zgodzę. ;)Mini-raisy bywają potrzebne, oczywiście w cashgamesach są bezsense, ale w turniejach bywają BAAAAARDZO przydatne ;).

  8. “Gdy jednak przebijamy przeciwnika o miminium, nie liczymy chyba, że nagle ustąpi, gdy zaproponowana przez nas cena jest bardziej atrakcyjna niż wyprzedaże w Berlinie?”Jakie to proste 🙂 Wiec stosujac mini-raise wyciagniemy kase z kogos kto nawet po check zrobilby fold 🙂 W mysl zasady – jest promocja, kupie 10 patelni ktorych inaczej nie wzialbym nawet za darmo :)Wyglada na to ze znienawidzona “choroba” mini-raise moze sie okazac prowokacja na miare parady rownosci :)Mini raise jest rownie niepotrzebny jak all in pre flop… Doswiadczenie pokazuje ze z jednego i drugiego czasami warto skorzystac.

  9. Miniraise może się sprawdzić tylko w jednym przypadku. Późna faza turnieju, wobec shortów.Dla nich każdy żeton ważny i małym kosztem można wywierać presję.Mało który wtedy chce się przyłączać do walki o pulę bez dobrej ręki. Tak to jak w powyższym artykule, miniraise przynosi więcej szkody niż pożytku.

  10. Wlasciwie nic dodac nic ujac – dobry artykul. Mini raise jest plaga na niskich stawkach, wystarczy jedynie nauczyc sie z nim walczyc:)

  11. Akurat ostatnio wielu pokerzystów zaczęło tego próbować, szczególnie interesującym przypadkiem jest mini raise z buttona:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.