Maraton głupoty

22

Dziś w Sejmie odbyła się pierwsza debata na temat projektu ustawy hazardowej. Zmusiłem się, żeby ją obejrzeć i powiem szczerze, że mocno tego żałuję. Dlaczego? O tym słów kilka w moim felietonie.

Gdy byłem jeszcze młodym i naiwnym człowiekiem, miałem w głowie mnóstwo ideałów związanych z tym, jak powinna wyglądać władza w państwie. Myślałem bowiem, że mądrzy ludzie, wybrani przez naród, podejmują w imieniu tegoż narodu decyzje, które poprawią warunki bytu społeczeństwa i przysporzą państwu korzyści na wielu płaszczyznach. Wyrosłem już dawno z takich utopijnych myśli, bo za każdym kolejnym rokiem życie przynosi kolejne dowody tego, jak bardzo byłem w błędzie, ale dzisiejsza debata w Sejmie dotycząca projektu ustawy hazardowej wyprała mnie ze wszelkich złudzeń. Rządzą nami idioci, ignoranci, amatorzy, półgłówki, sprzedawczyki i niedorozwoje.

W zasadzie można było przypuszczać, że ta sejmowa debata będzie tak wyglądać. Najpierw podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Wiesław Janczyk wystęka z siebie założenia ustawy, później na mównicę wejdą po kolei osoby starające się mądrze wyglądać i wypowiadać, a wyjdą tylko na głupków pokazując swój totalny, dramatyczny brak wiedzy w omawianym temacie, padnie kilka pytań (w większości również tych ustawionych od posłów PiS), najczęściej o jakieś kompletne pierdoły, a nie najważniejsze sprawy w tej ustawie, ponownie wejdzie Janczyk, odpowie na pytania w ogóle nie przedstawiając żadnej rozsądnej treści i na tym dyskusja się zakończy. I tak to właśnie wyglądało. Obraz nędzy i rozpaczy. Żenada. Festiwal niewiedzy i ignorancji. Disco polo. Rysiek z Klanu. Skarpety w klapkach.

Z tego ogólnego syfu można było wyłowić jakieś głosy przypominające zdrowy rozsądek, choćby posłów z ugrupowania Kukiz’15 czy Nowoczesnej, którzy zadeklarowali brak poparcia dla tej ustawy w jej obecnym wyglądzie. Ale to kropla w morzu potrzeb. Trójka posłanek w składzie Zuba, Tokarska i Zwiercan wyglądała na sejmowej mównicy równie dobrze, jak 70-letnia Maryla Rodowicz w gorsecie. I wypowiadały się równie mądrze, jak wspomniana Marylka po meczu Polaków z Portugalią na EURO we Francji. Szczytem ignorancji wykazała się posłanka Zwiercan, z zawodu podobno terapeutka uzależnień, która stwierdziła, że z problemem uzależnienia od hazardu boryka się w Polsce ponad dwa miliony osób!!! I takie bzdury wyssane z palca (przepraszam, to są ponoć wyniki badania robionego przez CBOS!) wygłasza przewodnicząca parlamentarnego zespołu ds. rozwiązywania problemów uzależnień! Równie dobrze w poprzedniej kadencji Artur Górczyński mógł mówić z trybuny sejmowej, że w Polsce zawodowo w pokera gra 17 milionów ludzi… Notabene wspomniany Artur w takiej debacie (której niestety zabrakło podczas obrad poprzedniej kadencji) zmiażdżyłby swoja wiedzą i przygotowaniem każdego obecnego na sali posła, a Janczyk uciekałby przed nim ze wstydu w popłochu z Sejmu.

Pytania do projektu ustawy również były totalnie beznadziejne. Szczególnie wystąpienia posłów PiS wyglądały mniej więcej tak, jak zazwyczaj wygląda lajkowanie własnych postów na Facebooku. Jeden głos, który mi się podobał (choć merytorycznie nie był to majstersztyk, bo wspominał coś o polskich mistrzach świata w pokerze, ale to mu darujmy), należał do posła Kukiz’15, Rafała Wójcikowskiego, który ładnie porównał i zaliczył pokera do sportu, wspominając o grze „na wygnaniu”. Zaapelował również o reformę dotyczącą naszej gry. I to by było na tyle logicznych głosów, jeśli chodzi o pokera.

Zabrakło mi w tej debacie wielu pytań, choćby takich:

– dlaczego przy pracach przy projekcie ustawy nie był w ogóle brany pod uwagę postępowy, liberalny i mogący przynieść wiele korzyści dla budżetu projekt Jarosława Gowina?

– dlaczego nie wprowadzamy systemu licencji i nie legalizujemy operatorów online, którzy mogą działać i funkcjonować w wielu innych krajach Unii Europejskiej?

– dlaczego mówimy jednocześnie o ochronie graczy i walce z problemem uzależnienia od hazardu, jeśli w tym samym czasie planujemy zakupić 60.000 automatów do gry, tyle, że państwowych?

– dlaczego ponownie wrzucamy do jednego worka wszystkie gry powiązane z hazardem, co miało już miejsce w 2009 roku?

– dlaczego poker czy zakłady bukmacherskie są traktowane o wiele gorzej niż gra na ruletce, choćby pod względem opodatkowania tych gier (poker 25%, zakłady 12%)?

Pytań są dziesiątki, jeśli nie setki. Padło ich co najwyżej kilkanaście, a te, które padły były w moim odczuciu w 99% beznadziejne. Jeszcze gorzej wypadły odpowiedzi ministra Janczyka, bo wmawianie ludziom w żywe oczy, że poker zostaje „uwolniony”, a przepisy dotyczące tej gry zliberalizowane, to jest już jawny skandal, mydlenie oczu i zwykłe skurwysyństwo ze strony polityka opłacanego przez podatników.

Ja już nawet nie będę tu wspominał o ogólnym poziomie inteligencji, sposobie wypowiadania się, prezencji na mównicy, bo ta banda przepłacanych nierobów nie potrafi nawet czytać z kartki leżącej im przed nosem, nie mówiąc o umiejętności swobodnego formułowania własnego (tu chyba przesadziłem) zdania. Wspomniane posłanki Zuba i Tokarska czytały chyba z tej samej kartki, którą miał przed sobą Janczyk na początku debaty, bo stękały słowo w słowo to samo.

Wnioski po obejrzeniu tej debaty są niestety zatrważające. Nie ma żadnych szans, aby ten projekt w naszym Sejmie upadł. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Poprze go nawet PO, a połączone siły Nowoczesnej i Kukiz’15 nie wystarczą, żeby wprowadzić tam nawet kilka dodatkowych przecinków. Jesteśmy skazani na kolejny bubel prawny, który na lata zablokuje rynek hazardowy w Polsce. Uratować nas może jedynie Komisja Europejska, której pomysł na państwowy monopol może się jeszcze nie spodobać. Potem wessie nas czarna dziura. Jak mawiał pewien kandydat na prezydenta – nie będzie już niczego.

Podczas słuchania całej tej debaty nurtowało mnie jeszcze jedno pytanie – gdzie, do cholery, jest wicepremier Jarosław Gowin? Jego nieobecność bardzo mi się kłóci z faktem, że jeszcze chwilę temu zapowiadał proponowanie zmian do projektu ministerialnego. Czyżby już się poddał? Zapomniał? Bo my nie zapomnieliśmy, co nam jeszcze kilka miesięcy temu obiecywał…

Całą debatę możecie obejrzeć tutaj (start o godz. 15:15). Ale osobiście nie polecam. Szkoda czasu i nerwów. Jeśli chcecie mieć styczność z czymś z cyklu „cała wieś śpiewa i tańczy”, to pojedźcie sobie do Świebodzina obejrzeć pomnik. Ten przynajmniej nic nie mówi.

Poprzedni artykułPowerfest – coraz wyższe pule nagród w eventach
Następny artykułTimofey Kuzniecow szaleje w grach cashowych

22 KOMENTARZE

  1. Trzeba założyć ruch lub partię. Np Polska Partia Pokera i Sportu. Wygrać wybory samorządowe w Warszawie i zacząć działąć

  2. ” I tak to właśnie wyglądało. Obraz nędzy i rozpaczy. Żenada. Festiwal niewiedzy i ignorancji. Disco polo. Rysiek z Klanu. Skarpety w klapkach.” – padłem!! genialne!! potrafisz pisać JD 🙂

  3. To, że debaty w sejmie są żenujące jest oczywiste. To, że nie ma szans na uwalenie ustawy w tym sejmie też jest oczywiste. Dziwią mnie dwie rzeczy. Nadzieje kierowane w stronę Komisji Europejskiej oraz nadzieje kierowane w stronę Gowina (może po tej debacie część osób przejrzy na oczy).

    Komisja Europejska nie zrobi nic. Nie wiem dlaczego niektórym się wydaje, że Komisja Europejska stoi na straży jakiś uniwersalnych praw, wolności, demokracji czy innych bzdur. Nie, Komisja Europejska notyfikuje zgodność ustaw krajowych z prawodawstwem UE. A w tym nie ma żadnych wzmianek na temat jakiś tam wolności. Co więcej dużo gorsze pod względem ingerencji w podstawowe prawa kwiatki przez notyfikacje przechodziły włącznie z PiSowską ustawą o policji czy też zakazu handlu ziemią i lasami (zakaz sprzedaży własności jest dużo poważniejszą ingerencją w wolność niż jakiś tam monopol na rynku hazardowym).

    A kwestia Pana Gowina? Już nie raz tu pisałem, że na tą personę nie ma co liczyć. Swoje puste zdanie o stawianiu sprawa z głowy na nogi zaczerpnął od Św. pamięci Mieczysława Wilczka. Nota bene gdy uciekł z PO aby budować swój koncept polityczny (wówczas uważałem, go za porządnego gościa, który będzie budował poważną prawicę w Polsce) siedząc m. in. ze mną przy piwie w PZN (grupa była większa) tłumaczył jaka to jego partia będzie prawicowa i wolnościowa i będzie zmierzała do liberalizacji gospodarki aby tu cytat: tak jak Wilczek postawić sprawy z głowy na nogi. Jak widać hasła zostały te same tylko target się zmienił. Gdy Gowin odszedł do PiS stało się dla mnie jasne, że jest tak samo obłudny i zakłamany jak reszta bandy. Gość o wolnościowych poglądach odnajduje swoje miejsce u wierzących socjalistów? Kpina, żart i wszystko jasne. Dzisiaj wiara w Gowina to dla mnie wiara w garbate aniołki. Jest do tego stopnia tchórzliwy, że nie zgłasza uwag na radzie ministrów i nie pojawia się na debacie.

    • Co do KE to uważam, że projekt jest po prostu słaby i mogą go tam uwalić.

      Co do Gowina – to jest projekt jego partii, a nie osobisty Gowina. JG jako jedyny z tej PiS-owskiej bandy nie wyróżnia się negatywnie – ba, nawet zdarza się, że pozytywnie (odbiurokratyzowanie szkół wyższych, innowacyjność gospodarcza etc.). Wiadome, że nie będzie się kreował na wielkiego obrońcę hazardu. Niektóre postulaty Polski Razem znajdują miejsce w projekcie.

    • KE nie bada czy projekt jest słaby, dobry, głupi czy mądry. Zrozum większość uchwał UE jest słaba i głupia lub też niedorzeczna, a mimo to inne Państwa muszą się z nimi liczyć.

      Gowin póki co to nie zrobił nic. Kompletnie nic. Innowacyjność gospodarcza to ściema, puste hasło wymyślone tylko po to by grupa cwaniaków na czele z uczelniami mogła zbijać kasę. Uniwersytet kasuje za wydanie tzw. opinii o innowacyjności lub za wymyślenie produktu. Polega to na tym że gość siada robi ctr+c i się podpisuje. W rzeczywistości 99% tzw. innowacyjnych produktów nie trafia na rynek bo po prostu nie mają sensu, a chodzi tylko o to żeby UE dała kasę.

    • Wiem, że PE uchwala ch**owe ustawy. Ale ten bubel z Sejmu wyróżnia się na tle europejskim swoją bublowatością prawną (w skrócie wymienię te „buble” – mogę pisać nieściśle):

      – Minister Finansów będzie decydował o blokowaniu stron niezgodnych z ustawą (nie sąd jak być powinno);

      – w art. 71. brak zapisu o tym, że podatek od gier może płacić gracz bukmacherski (mimo, że tak jest w praktyce w większości polskich legalnych w Polsce bukmacherów);

      – brak badań (z tego co wiadomo) uzasadniających monopol pokera;

      – monopol na automaty może zostać oceniony, jako chęć zwiększenia dochodów państwa, a nie ochrona przed hazardem.

      W porównaniu do większości ustaw hazardowych w UE to jest porażka na całej linii.

      Może to, co pisałem zabrzmiało, tak jakbym wierzył w to, co robi Gowin. Nie jest tak.

      Po prostu w rankingach zaufania polityków jest dobrze odbierany.

  4. Nawet nie ma co komentować tej debaty, żenada jak zresztą każde posiedzenie sejmu. To nawet nie jest śmieszne, to jest PRZERAŻAJĄCE.

  5. „Nie ma żadnych szans, aby ten projekt w naszym Sejmie upadł” – zdaje się, że póki co to nie ma szans, żeby jakikolwiek projekt rządowy upadł i chyba nikt naprawdę nie wierzył, że po pierwszym czytaniu upadnie. Obaczym, co w Ojropie powiedzo…

  6. Szczerze to pokerzyści sami sobie są winni. Jak bylem w hicie i mówiłem żeby nie głosować na dudę czy bronka tylko brauna to 90% się śmiała. Tutaj potrzeba rewolucji.

    • ja mam czyste sumienie, od kilku lat niezmiennie głosuję na Korwina. a Braun to nie wiem jakie poglądy ma w takich kwestiach jak poker. Pewnie musiałby najpierw całą branżę prześwietlić na obecność Żydów.

    • Ma dużo, umówmy się wygrana Dudy dała pisowi z 5% głosów w wyborach parlamentarnych a więc większość, nie ma też prezydenta który mógłby wetować.

    • Ty mówisz o ewentualnym przyjęciu ustawy, a ja piszę o samej debacie w Sejmie, a tu wybór prezydenta nie ma tu nic do rzeczy.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.