Loczek is back!

8

Witam wszystkich po bardzo długiej przerwie!

Od ostatniego wpisu minęły dwa lata. Były to bardzo ciekawe dwa lata, a milczenie było spowodowane dwoma czynnikami. Pierwszy czynnik to kwestie wydarzeń na polskiej arenie pokerowo politycznej, których chyba nikomu tłumaczyć nie musze. W każdym razie teraz uznałem, że właściwie skoro w pokerze nigdy nie wychodziłem na plus, a jeżeli nawet prezentuje Wam ładne wykresy np. z turniejów to chyba każdy głupi wie, że poza tym muszę przegrywać na cashówkach (i tak się właśnie dzieje), to nie mam się co martwić ;).

Natomiast drugim i ważniejszym powodem mojego milczenia, było to że dwa i pół roku temu zacząłem chodzić na analizę grupową. Jest to forma terapii grupowej z psychologiem, której celem jest poprawa jakości naszego życia, cokolwiek by to dla kogoś nie znaczyło. Przez ten czas moje życie obróciło się do góry nogami i z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że tak naprawdę dopiero teraz sufit jest na górze, a podłoga na dole :).

Chciałbym rozwiać pewne stereotypy co do tego jak wygląda praca z psychologiem. Przede wszystkim dobry psycholog nie powie Ci co masz zrobić i nie powie Ci że jesteś dobry, czy zły. Jego główną rolą jest słuchanie Twoich własnych słów i przekazanie w nieco zmienionej formie (parafraza). Dzięki temu łatwiej jest samego siebie usłyszeć i przyznać się przed sobą do pewnych rzeczy, ale praktycznie zawsze są to rzeczy które, wyszły z naszych ust i które i tak podejrzewaliśmy. A mówiąc o sobie (bo to jest podstawa na terapii) to bardzo bolało gdy uświadamiałem sobie, że niektóre bliskie mi osoby mnie krzywdzą, albo bardzo wstydziłem się, gdy zdawałem sobie sprawę jak w niektórych sytuacjach ja krzywdzę bliskie mi osoby.  W każdym razie pasuje tutaj cytat Junga, który wskazuje że: ”terapeuta powinien być jak lustro przechadzające się po dziedzińcu” i na taką terapeutkę miałem szczęście trafić :). Jest to jedno z ważniejszych wydarzeń w moim życiu i czuje się tak jakbym wziął czerwoną pigułkę i po raz pierwszy zobaczył świat takim jaki jest naprawdę

Zacząłem odkrywać swoje potrzeby i rozróżniać, to czego naprawdę chce ja od tego czego chce ode mnie otoczenie (bliscy, społeczeństwo). Nie oznacza to jednak , że przestałem dbać o innych, ale zacząłem rozumieć kiedy robię coś dla kogoś, a kiedy ktoś dla mnie i po raz pierwszy w życiu dałem sobie od czasu do czasu prawo do nie robienia rzeczy dla kogoś, a robienia takich dla siebie. Jako że wcześniej byłem ogólnie miłym chłopakiem i przyjacielem, który praktycznie nigdy nie odmawiał, to moje odmowy i wyrażane na głos pragnienia, niezadowolenie, które się nauczyłem okazywać, było szokiem dla bliskich mi osób, bo do innego Witka się przyzwyczaili. Niestety przez to część więzi się rozpadła, ale część została mocniejsza nich dotychczas i powstało miejsce na inne osoby w moim życiu.  Po pięciu latach związku rozstałem się z dziewczyną, niedługo później poznałem nową – obecną dziewczynę. Zerwałem kontakt z przyjaciółmi z liceum, ale po pewnym czasie z częścią z nich odnowiłem relacje, wznowiłem kontakt ze znajomymi, których zawsze lubiłem, ale nigdy samemu nie wykazywałem inicjatywy żeby się spotykać.

W każdym razie nauczyłem się, że to ja mam największy wpływ na moje otoczenie i jeżeli przez długi czas jestem smutny, lub niezadowolony ze swojego życia to nikt tego za mnie nie zmieni i bierne czekanie nie zmieni mojej sytuacji życiowej.

Kiedy tak obserwowałem swoje życie przyszła też kolej na pokera. Czym jest dla mnie poker? Czy jest to coś co mnie unieszczęśliwia, czy coś co ułatwia bycie szczęśliwym?

Niestety nadal nie jestem pewien.

Z pewnością zdarzały mi się momenty, gdy wyjątkowo cierpiałem podczas downswingów. Z czasem jednak odkryłem, że tak naprawdę downswingi zawsze zaczynają się od jakichś wydarzeń w życiu, z którymi średnio sobie radzę, ale nie zmienia to faktu, że poker wywołuje sporo emocji i czasami wolałbym mieć pracę, którą mogę wykonywać na pół gwizdka, gdy akurat mam trudny okres w życiu, a nie tak jak w pokerze ryzykować utratą sporych pieniędzy.

Na pewno zazwyczaj po grze w pokera jestem emocjonalnie wykończony i to jest bardzo trudne, bo chciałbym mieć energię na to by cieszyć się życiem.

Niestety konsekwencją zawodowej gry w pokera on-line jest też samotność, którą znoszę dosyć ciężko i z którą na różne sposoby i z różnymi efektami próbowałem walczyć.

Podczas terapii wymyśliłem, że mogą być dwa rozwiązania takich problemów.

Po pierwsze problem może być nieodzownym efektem takiej rzeczywistości w jakiej się znaleźliśmy, czyli: jeśli siedzisz samemu przed komputerem to oczywiste że jesteś samotny i nic na to nie poradzisz. Jeśli co chwila przegrywasz i wygrywasz i jest to w olbrzymiej mierze oparte na czynniku losowym to jest to absolutnie naturalne, że gra będzie Cię wypalać emocjonalnie.  W takiej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest poszukanie innego zajęcia, które będzie nam odpowiadać.

Takie były też moje pierwsze wnioski z terapii, że raczej poker na dłuższą metę będzie mnie unieszczęśliwiał i postanowiłem rozejrzeć się za innymi możliwościami.

W ciągu dwóch lat testowałem trzy różne zawody :).

Przez  miesiąc pracowałem jako potencjalny sprzedawca w firmie znajomego zajmującej się produkcją oświetlenia dla pasów startowych:

Jako, że zawsze lubiłem gotować to przez dwa miesiące gotowałem śniadania i czasami obiady dla jednego z biur coworkingowych w Warszawie. To karton z zakupami, z którym jeździłem na miejsce 🙂

i mniej więcej pół roku temu przypomniałem sobie o pasji z dzieciństwa czyli aktorstwie i postanowiłem zacząć chodzić na castingi do reklam i jak na razie zagrałem już w ośmiu reklamach. Tutaj podczas ujęć do reklamy leku na pamięć Ginkofar 🙂

Drugą opcją, gdy mamy jakiś konflikt z rzeczywistością która nas otacza jest rozważenie czy problem nie jest w nas i jeśli wyjdzie, że tak to można spróbować zaakceptować sytuacje taką jaka jest. O ile na początku skłaniałem się do tego, że poker jest w oczywisty sposób dla mnie unieszczęśliwiający, o tyle po przetestowaniu innych środowisk pracy okazało się, że dużo nieprzyjemnych emocji które doświadczam w pokerze (stres, poczucie winy po przegranych sesjach, brak motywacji i emocjonalne wyczerpanie) przeżywam też w innych pracach, które teoretycznie mogłyby być tych emocji pozbawione. Już teraz nie dojdę do tego czy bardziej upośledziło mnie 10 lat grania w pokera, czy wcześniejsze doświadczenia z dzieciństwa, ale niestety najprawdopodobniej to we mnie siedzi coś co sprawia, że poker czy inna praca czasami staje się katorgą nie do wytrzymania.

Na szczęście ostatnio nastąpił przełom i to właśnie ten przełom zmotywował mnie do zaangażowania się po raz kolejny w pokera. Co prawda nawet podczas wykonywania tych prac grałem w pokera, ale czym innym jest dedykacja i zaangażowanie które może sprawić, że niepowodzenia bolą bardziej, a czym innym jest dorabianie sobie w pokera i w razie czego mówienie, „a chuj z tym i tak za rok albo dwa nie będę tego robił”.

Przełom nastąpił podczas tegorocznego Scoopa. Nie miałem dużo motywacji do gry. Przez grę w reklamach bankroll on-line mi się mocno uszczuplił, ale jako, że rok temu miałem rewelacyjne wyniki na Scoopie to i w tym roku postanowiłem pocisnąć. Chciałem zajść jak najwyżej w klasyfikacji lo, bo praktycznie tylko te turnieje grałem. Pierwszy tydzień był dla mnie męczarnią, bo punkty do klasyfikacji zdobywałem, ale notorycznie dochodziłem do kasy i niedługo później odpadałem, albo niedługo przed Ft. Do tego bardziej dotkliwy był stres, gdzie zupełnie nie umiałem się uspokoić i praktycznie czułem się jak podczas pierwszego turnieju live, gdzie duże emocje są nieco bardziej uzasadnione. Co ciekawe, widziałem wpis na fanpageu pokerzysty Neeeka, który gra dużo grubiej niż ja i też doświadczał czegoś takiego w drugim dniu maineventu. Na szczęście ten przełom polega na tym, że znalazłem u siebie źródło tych przykrych emocji i gdy skupiłem się na nim stres znikał. Było to niesamowite doświadczenie, gdy w ciągu kilku chwil mogłem przejść z olbrzymiego stresu do spokoju. Doświadczenie to było o tyle motywujące, że daje mi nadzieję, że może ten poker nie musi być tak stresujący jak był dla mnie do tej pory. Nie pomagało mi to w stu procentach, ale ta chwila ulgi była niewiarygodnie przyjemna. Kilka dni po tym udało mi się dojśc na ft HORSEa i doszedłem też do dnia drugiego maineventu gdzie niestety przegrałem AA<QQ około sto któregoś miejsca, a wygrana dałaby mi stack w top 6. Akurat wcześniej miałem sporo farta w tym turnieju, ale pomimo odpadnięcia cieszyłem się, że nie odpadłem na jakimś głupim zagraniu, które często zdarza mi się wykonywać pod wpływem wspomnianego stresu :). Po raz pierwszy od dawna pomimo nie wygrania czułem się spełniony i że wykonałem naprawdę kawał dobrej (głównie mentalnej) roboty podczas tego SCOOPa co zaowocowało też bardzo dobrym 6 miejscem w klasyfikacji lo.

Jeżeli chodzi o wspomniany stres, to zamierzam to teraz obserwować i lepiej zrozumieć i może za jakiś czas opiszę dokładniej co odkryłem. Myślę, że każdy ma inne źródła stresu i warto siebie obserwować i czujnie słuchać własnych emocji co zawsze w długiej perspektywie czasu owocuje czymś pozytywnym. A jeżeli chodzi o wspomniane prace to gra w reklamach jest dla mnie super przygodą i idealnie dopasowuje się do gry w pokera

A w związku z samotnością, którą funduje poker on-line to właśnie przypomniałem sobie, że pomaga w tym pisanie bloga i zamierzam też powrócić do grania live. Na razie zamierzam wpaść na finał w hicie, a później kto wie, może historia zatoczy koło i po raz kolejny zacznę przygodę z turniejami od EPT Barcelona, bogatszy o nową wiedzę i doświadczenia :).

Na koniec wrzucam kilka reklam w których zagrałem:

Do następnego! 🙂

Poprzedni artykułPhil Hellmuth na downswingu
Następny artykułCate Hall – świeża krew na tegorocznym festiwalu WSOP

8 KOMENTARZE

  1. Wow, dawno nie czytałam tak trafiającego do mnie wpisu 🙂 Czekam na więcej. Zazdroszczę troch – ja jestem na początku drogi i świat widziany przez pryzmat zielonej tabletki nadal kusi (pozorną) przewidywalnością i bezpieczeństwem… Powodzenia w dalszym rozwoju 🙂

    • Bardzo fajny filmik. W 100% się z tym zgadzam choć samo odkrycie tego było dla mnie dopiero pierwszym krokiem w długiej podróży 😉

  2. Loczek, welcome back! Bardzo się cieszę, że wróciłeś z blogiem! Wytrwałości w pisaniu życzę 🙂

  3. Mega ciekawy wpis. Z zainteresowaniem czytałem każde zdanie. Możesz powiedzieć, jak zapatrują się psycholodzy na pacjentów – pokerzystów? Czy są ulegli stereotypom jak większość społeczeństwa czy naprawdę można z nimi pogadać szczerze o wszystkim? Pytam, bo od dłuższego czasu sam się zastanawiam nad taką wizytą 🙂

    • Myślę, że obraz psychologów w społeczeństwie w porównaniu do rzeczywistości jest dokładnie taki sam jak obraz pokerzystów :). Z własnego doświadczenia i z tego co słyszałem od znajomych, można spokojnie mówić o wszystkim i na tym to właśnie polega, aczkolwiek nie jest to łatwe do wyobrażenia jeśli się tego nie doświadczyło. Co do pokera to wiem na pewno, że nie jestem jedynym pokerzystą chodzącym na terapię, ale przez ponad dwa lata na tyle popracowałem nad pewnością siebie, że czuje się całkiem komfortowo pisząc o tym na blogu ;). Dlatego możesz się zdziwić, że jak pójdziesz do psychologa to może się okazać, że ten temat nie jest mu obcy. Przede wszystkim jeśli to nie o pokerze chciałeś rozmawiać to nie musisz nawet o tym mówić i to się tyczy wszystkich tematów. Psycholog nie będzie Cie ciągnął za język jeśli nie będziesz miał na to ochoty. A jeżeli będziesz chciał rozmawiać o pokerze to na pewno wiele tematów Ci się lepiej poukłada. Psycholog nie powie Ci co masz robić, co niektórych wkurza bo przez stereotypy myślą, że po to się chodzi do psychologa :). W każdym razie jeśli się zastanawiasz to gorąco polecam. Przynajmniej samemu się przekonać o co w tym chodzi i czy Tobie takie coś odpowiada.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.