Król satelit

1

Witam w Nowym Roku 😉

Nie pisałem chwilę – nie żeby nie było o czym, ale tematy które miałem w głowie, w momencie przelewania na ekran, stawały się trywialne lub nieaktualne. Mogłem wspomnieć o sukcesach Wisły czy Legii, ale to zaledwie ITM w porównaniu z deep runem Skry Bełchatów w siatkarskiej LM – przegrała dopiero w HU, ale prócz terminologii ma to niewiele wspólnego z pokerem.

W poprzedniej części zapowiedziałem relację z UKIPTu Dublin jeśli tam zagram – no więc zagrałem, ale kompletnie bez historii. W satelicie live do Main Eventu (50e +R) odpadłem na 6 miejsc przed biletami – niestety AT uległo QJ wesołego miejscowego „rega”, który zdecydował się na sprawdzenie mimo że miał stak kilka blindów większy niż mój. W turbo 55euro także kariery nie zrobiłem odpadając strit vs wyższy strit – zdarza się, choć w tym przypadku mogłem i powienienem spasować.

Wiele rzeczy działo się na turniejach pubowych – muszę przyznać że po około roku grania w nie można zauważyć jak umiejętności graczy ewoluują, jak same turnieje się zmieniają. No i oczywiście nieśmiertelny wątek czy w tych ligach jest value – ale to temat na inny wpis.

Dziś o festiwalu dla mas, czyli Micro Millions.

100 turnieji z przyzwoitym wpisowym, masą satelit i ogromem słabych graczy. 100 okazji (gdybym chcial grać 24/7) by wariancja stanęła po mojej stronie. Jako że mój bankroll na P* wynosił mniej więcej wpisowe do eventu 1 plus może ze 3 rebuy'ie (łącznie jakieś 50centów) przelałem nieco grosza i zacząłem grindować satelity. Po rozegraniu kilkudziesięciu mogę stwierdzić że umiejętnie je dobierając można bardzo małym kosztem zagrać właściwie we wszystko – ba można na tym zarabiać 🙂 Jedyna trudność to satelity 1:10 turbo FR. Reszta… nie ma problemu. Hyperturbo 6max chyba najprzyjemniejsze – 20 minut i bilet. Odmiana także nie ma znaczenia – razz prosze bardzo, PLO pewnie, HORSE łatwizna, NL 5 card draw (tzw polski dobierany) także,  do wiekszości nie NLHE wystarczy podstawowa znajomość rąk startowych i wypatrzenie na stole maniaka/fisza. Jako że ogarniam podstawy (czasem nieco więcej) z każdej z gier w owym festiwalu więc postanowiłem grać, grać, grać we wszystko, a czym gra bardziej niszowa tym lepiej (a przynajmniej w teorii łatwiej).

A wyniki? Jeśli ktoś pokusiłby się o liderboard satelit to byłbym gdzieś w TOP 10 ze skutecznością gdzieś koło 60+% Tyle że niewiele z tego skoro do samych eventów już się nie przykładam. Gram je kiepsko – ogólnie kiepsko, coś pomiędzy tragicznym C game, a w miarę ogarniającym B game. Są oczywiście przebłyski A game jak choćby w evencie 8.8 shot out, gdzie odpadłem na drugim stoliku w HU, czy HORSE gdzie tuż przed ITM przegrałem gigantyczną pulę na TOP 10 turnieju w razza, jak ktoś się orientuje to ręka:

6542A vs 6532A

Pozostałe eventy to jednak mizeria z mojej strony. Znalazłem sobie nawet usprawiedliwienie (LOL) na taki stan rzeczy 🙂 Pierwsze eventy grałem dość solidnie, ale odpadałem mając lepszą rękę preflop jak np. AA vs KK lub AK vs KQ. Nie zauważyłem momentu gdy zacząłem się dostosowywać do poziomu graczy i poszerzać otwierane zakresy, blefować w nieodpowiednich momentach, czy niedoceniać graczy – skoro im farci to mi też powinno. Pomaga mi w tym brak HMa ktory jakiś czas temu postanowił odmówić współpracy i zbiera nawet ręce, ale HUD nie wyświetla statów.

Czemu o tym piszę? Dla własnej dyscypliny (i trochę dla waszej informacji 😉 )

Zostało 62 eventy, wystarczająco dużo okazji by grać solidnego pokera, trzymać się jeśli nie A game, to przynajmniej solidnej B game i tym samym dać szansę wariancji, by miała kiedy stanąć po mojej stronie.

Pozdrawiam

Poprzedni artykułOferta powitalna Bet365
Następny artykułZoom Poker – Jak grać

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.