Dzisiejsza decyzja Komisji Europejskiej dotycząca rozpoczętych postępowań w zakresie branży hazardowej może wprawiać w osłupienie. Organ dowodzony przez Jeana-Claude'a Junckera zdecydował o zamknięciu spraw, pozostawiając ich rozwiązanie sądom krajowym.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy wielokrotnie informowaliśmy Was o tym, że do Trybunału Sprawiedliwości spływały wnioski dotyczące rozpatrywania uchybień względem prawa europejskiego przez państwa członkowskie. W większości przypadków chodziło o zakazy oferowania usług, co obecnym na rynku operatorom było mocno nie na rękę.
Komisja Europejska podjęła dziś jednak decyzję o zamknięciu postępowań i wystosowała apel, aby państwa członkowskie rozwiązywały tego typu problemy „we własnym zakresie”. W uzasadnieniu czytamy między innymi:
– Komisja jest zdania, że sądy krajowe mogą sprawniej rozpatrywać skargi w sektorze gier hazardowych, m.in. w świetle licznych wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczących krajowego ustawodawstwa dotyczącego gier hazardowych. W przypadkach problemów związanych z prawem Unii w dziedzinie gier hazardowych skarżących zachęca się zatem do korzystania z krajowych środków prawnych.
Oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że operatorzy, którzy mają zastrzeżenia względem regulacji wprowadzanych przez poszczególne państwa mają walczyć z nimi… na ich własnym gruncie. Jak będzie to wyglądać w praktyce? Odpowiedzcie sobie sami…
EGBA krytycznie o decyzji Komisji Europejskiej
Na reakcję branży hazardowej nie musieliśmy zbyt długo czekać. Europejskie Stowarzyszenie Gier i Zakładów wytknęło komisji Junkera wiele nieścisłości w odniesieniu do poprzednich deklaracji o dążeniu do jednolitego i przejrzystego rynku. Stanowisko EGBA wyjaśnił jej sekretarz generalny Maarten Haijer. Oto krótki fragment jego oświadczenia (całość TUTAJ):
– Dzisiejsza decyzja Komisji nie pomoże w walce z nieuregulowanymi usługami w zakresie gier hazardowych spoza Unii. Sądy krajowe w dalszym ciągu będą musiały mierzyć się ze sprawami dotyczącymi gier hazardowych, a TSUE będzie dalej orzekał w sprawach zgłoszonych przez sądy krajowe. Decyzja ta to jasny sygnał, że Komisja Junckera nie rozumie potrzeby wspierania swojego ambitnego programu stworzenia jednolitego rynku cyfrowego realnymi krokami w zakresie egzekwowania prawa i dodatkowymi działaniami ze strony samej Komisji, a tym samym nie dostrzega swojej roli w zakresie czuwania nad przestrzeganiem traktatów. Nie chodzi o to, czy Komisja powinna stworzyć wewnętrzny rynek gier hazardowych oferowanych w Internecie, czy też nie. Jednak koncepcja, według której wyzwania w sferze regulacji i prawa Unii w sektorze Internetu, takim jak gry hazardowe online, mogą zostać rozstrzygnięte indywidualnie przez państwa członkowskie, wskazuje na zaskakujący brak zrozumienia Komisji Junckera co do charakterystyki konsumenta cyfrowego.
Patrząc na tego typu posunięcia Komisji Europejskiej, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że nieco plącze się ona w zeznaniach. Choć problem różnych – często niekorzystnych – regulacji dotyka wiele państw członkowskich, to akurat w tym konkretnym przypadku mają one sobie radzić same. Pytanie, jaka idea przyświecała Komisji w momencie uznawania marchewki za owoc, narzucając tym samym innym państwom członkowskim (na wniosek Portugalii) sposobu kategoryzowania tego produktu…