Kilka przemyśleń

4

Udało się wreszcie położyć więc mogę napisać kilka słów.

Zacznę od pierwszego wpisu i postaram się wyjaśnić mój punkt widzenia. Blog sam w sobie moi drodzy jest tylko zwykłym pamiętniczkiem. Nie ma naczelnego, nie ma pobierania opłat za wierszówkę. jeśli jakiś serwis daje na swoich łamach możliwość prowadzenia bloga, jeśli ten blog nie jest wbrew istniejącemu prawu to wszystko jest ok. Powinienem napisać, że szanuje opinie i oceny innych, że są ważne, że coś wnoszą. powinienem, ale jednak nie do końca szanuje. Mam zwyczaj pisania co mi ślina na klawiaturę przyniesie, mam zwyczaj nie przejmowania się, tak generalnie. Nie edytuje, nie zmieniam, mam wyjebane i żyjmy z tym po prostu. oczywiście czytam komentarze, każde ego łechce fakt, że ktoś te wypociny przeczyta, ale niekoniecznie staram się pójść drogą sugestii, to mój blog i tyle.

W związku z sytuacja w jakiej jestem fajnie było by podzielić bloga na kilka działów, mam nadzieje, że każdy z nich jakoś tam będzie się rozwijał. Zacznę więc od najprostszego i najkrótszego:

Legia:

Nie urodziłem się w Warszawie, jednak moja rodzina od pokoleń w tym mieście się wychowywała. Fanem piłki nożnej kompletnie nie jestem, nigdy nie miałem karty kibica, byłem może na 10 meczach w swoim życiu. Życie wszystko zmienia, urodziła mi się córeczka, ona jest z Warszawy, ja jestem jej opiekunem i przewodnikiem. Jako ten opiekun nie wyobrażam sobie sytuacji, by nie być zaangażowanym w klub z jej/mojego miasta. Od jej urodzenia oglądamy sobie razem (ona na moich rękach wpatrzona we mnie, ja wpatrzony w nią i zerkający na telewizor) wszystkie mecze klubu ze stolicy. Postanowiłem też, że gdy tylko będzie już okazja na wspólne wycieczki razem, to wyrobię kartę kibica i zawitamy na Ł2 regularnie. Nie znam pewnie nawet 5 nazwisk graczy, ale muszę przyznać, że gra podoba mi się coraz bardziej, a gol z Metalistem to już stadiony świata. Wkręcamy się coraz bardziej i nawet trzymamy kciuki za Polonie (tak JackuSoplica, nie jesteśmy ultrasami).

Poker:

Nie ma szans być zarazem odpowiedzialnym ojcem i nawet rekreacyjnym gamblerem, tak się po prostu nie uda. Gram sobie te naście stołów dziennie, czasami z małą na rękach, bez żalu robie sitałta jeśli jest taka potrzeba, po prostu najzwyklejsze priorytety. nie ma najmniejszej możliwości by w tych warunkach zarabiać, nie ma możliwości by się skupiać, ale ciągle poker daje odprężenie. Patrząc na przeszłość i przyszłość, to nigdy nie będę zawodowcem, ale chyba zawszę będę totalnym fanem tej gry. po prostu gdy będzie taka opcja to będę sobie grał, a trzecie słowo moje córki (po mama i tata) będzie olin:)

Książki:

Tu standardowo zaległości, ale z otwartym sercem polecam każdemu „Być mężem i ojcem” Jespera Juul-a. Facet wie o czym pisze, w łopatologiczny sposób przedstawia kim jesteśmy w oczach naszych pociech, czego powinniśmy przestrzegać i jakie obowiązki (w sferze psychiki) na nas ciążą. Mi ta książka trochę otworzyła oczy, zrozumiałem jakiej próbie sam siebie poddaje. Zrozumiałem, że nigdy nie mogę powiedzieć sobie pass. Polecam!

Zacząłem teraz Pratcheta i jego najnowsze dzieło „Para w ruch”. Jestem absolutnym fanem tego autora i jedyne co mogę teraz napisać to to, że nie zawodzi i tym razem. Jego się po prostu czyta pasjami, poziom poczucia humoru, radość, sens życia, odskocznia, to cały Pratchet. Z całego serca polecam cały cykl Świata Dysku.

Środowisko:

Chciałem kilka słów od siebie napisać o PokerTexas, jednak doszedłem do wniosku, że to trochę nie czas na to. Strasznie mi w sumie smutno, że środowisko pokerowe i okołopokerowe leci na łeb na szyje, że to nie są dobre czasy, że nikt bez kasy nikogo uczyć nie będzie. Nic się nie dzieje, stagnacja i generalnie banda trolli. Brakuje kopnięcia jak lekcje Crima, brakuje wywiadów jak za czasów Fizoloffa. Jedynie do czego w 100% się nie przypierdole to relacje, Pawcio ROBICIE TO ŚWIETNIE i zapraszajcie jak najwięcej gości! Do swoich przemyśleń o serwisie wróce pewnie później.

Wspominki:

Poker nigdy mi nie dał kasy, ale zawsze dawał mega fantastyczne przeżycia i wspominki, dla własnej radości będę tu sobie od czasu do czasu przypominał niektóre.

Najlepsza ekipa ever w Pardubicach, jakiś 3 lub 4 dzień nieustannego picia, grania rozmów i degeństwa silnia. Jakaś 5 lub 6 rano, dwóch naszych deepuje na FT i oczywiście reszta ekipy kibicuje do końca. Obok dosiada się jakiś czeski pros który w zeszłym tygodniu shipnął SM, obok niego jedyny zdobywca dla Czech branzoletki WSOP, jest nas w sumie z 20 osób i gracze z ekipy wracają od stołów (nie pamiętam które miejsca, ale coś mi się wydaje że około 2-3). No i w tym fajnym gronie postanawiamy grać omahe hi/lo jednokartową gdzie za lo jest 50 wódki a za hi setka. Wariancjo, ty cholerna dziwko, w pierwszych kilku rozdaniach załapałem 2 fulle, jednego pokera i jedną karete. Ostatnie co zobaczyłem to pojedynek na grubą kase w grę skilla czyli papir norzyce kamień. Fantastyczne wspomnienia i nie jestem w stanie oddać tej świetnej atmosfery.

No to wracam do grindu.

Poprzedni artykułBattle of Malta oraz Redbet Poker Open Praga
Następny artykułNo to zaczynamy bloga ;)

4 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.