To, jak dobra jest Wasza gra zależne jest od wielu zewnętrznych czynników. Najlepszym sposobem, aby unikać tiltu czy błędów gry mentalnej jest gra z pozycji, gdzie te czynniki nie mają na Was wpływu. Kiedy jednak nie grać sesji?
W swoim tekście Peter Clarke pisze, że istnieją cztery dobre stany mentalne, które wpływają świetnie na Waszą grę i w których dobrze jest rozpoczynać sesję. Potrzeba energii, inspiracji, koncentracji i spokoju.
Istnieje jednak spora lista sytuacji i powodów, dla których pokerowych sesji nie warto odpalać. Są one zwykle przeciwieństwem czterech wyżej wymienionych stanów. Chodzi o letarg, znudzenie, brak koncentracji i emocjonalną grę. Oto najgorsze powody odpalania sesji – chcecie ich unikać!
Chęć zrelaksowania się
Jeżeli mieliście ciężki dzień w pracy lub jesteście zmęczeni wysiłkiem fizycznym, to ostatnią rzeczą, którą chcecie robić, jest gra w pokera. Kiedy chodzi Wam o poważne podejście do gry, to powinniście chcieć grać tylko w momencie, gdy Wasza forma jest najwyższa. To dlatego po każdym wysiłku trzeba sobie dać czas na odpoczynek. Zadajcie sobie pytanie o to, jak czujecie się, zanim otworzycie stoły. Czy Wasz umysł pozwala na szybkie przetwarzanie informacji?
Grind, kiedy jesteście pod wpływem stresu po pracy oznacza, że funkcjonujecie z mniejszą siłą woli. Stajecie się wtedy bardziej podatni na wpływ czynników emocjonalnych, kiedy sesja nie będzie się Wam układała. Dodatkowo istnieje większa szansa na to, że będziecie czuli zmęczenie, czyli podejmowali mniej optymalne decyzje niż zwykle. Czemu więc w ogóle grać w sytuacji, kiedy ciężko Wam będzie z innymi rywalizować.
Ponieważ taki macie harmonogram
Większość z osób, która czyta ten tekst zapewne stawiała sobie pewne nierealistyczne cele. Tuż po Nowym Roku chcieliście np. rozrywać pewną liczbę rozdań. Już w lutym okazało się jednak, że porzucaliście ten cel. Może chodziło o bonus do wyrobienia lub chęć awansowania na wyższy poziom lojalnościowy. W ten sposób na siłę graliście kiepskiego pokera tylko dlatego, że taki jest „terminarz”. Może osiągnięcie tego celu kosztowało nawet więcej niż sam bonus, do którego dążyliście.
Gra na siłę jest kolejnym sposobem na to, aby wpaść w rutynę grindu, gdzie brakuje Wam koncentracji, a emocje przejmują panowanie.
Wprowadzenie rozgrzewki przed grą jest sposobem na poradzenie sobie z brakiem entuzjazmu. Clarke pisze, że sam przez 10 do 15 minut używa pokerowego oprogramowania zanim zagra. W ten sposób wyrabia „mentalne mięśnie” i prowadzi do wytworzenia ciekawości. Efektem jest lepsza koncentracja. W jego przypadku głębokie zaciekawienie strategią gry zawsze pomagało mu się skoncentrować.
Kiedy jednak ciągle ciężko będzie Wam odpowiednio przygotować się do sesji i podejść do niej w dobrym nastroju, lepiej zrobić coś innego. Możecie spróbować zagrać nieco później. Gra na siłę oznacza kiepską jakość i spadający win rate.
Granie pod wpływem alkoholu
Clarke przyznaje, że zdarzyło mu się wrócić do domu po kilku drinkach i odpalić pokerowy soft. Pozornie wydaje się, że możecie grać dobrze, ale Wasza ocena sytuacji będzie zaburzona. W ten sposób jakość gry będzie niższa.
Być może jeden lub dwa drinki pozwolą Wam na oczyszczenie umysłu i sprawią, że będziecie zrelaksowani. Kilka piw lub drinków to już jednak przepis na totalną porażkę. Gra pod wpływem może być niezłe do zabawy ze znajomymi lub domowej gierki, ale w innym przypadku to sabotowanie własnej kariery.
Chęć odrobienia strat
Kiedy sesja się nie układa, to wielu graczy chce ją przedłużać. Grają też w te dni, kiedy zaplanowali odpoczynek. Desperacja, która wynika z faktu odrabiania strat właściwie gwarantuje, że będziecie grali gorzej, czyli poniżej możliwości.
Kiedy przyjrzymy się temu bliżej, to okaże się, że idea odrabiania strat jest właściwie czystą iluzją.
Pomyślcie o tym w ten sposób. Czy istnieje różnica pomiędzy 500$, które straciliście wczoraj, a 500$ straconym dwa lata temu? Nie, to jest ta sama kwota. Czy gracie dzisiaj dlatego, że chcecie odrobić straty z kwietnia 2017 roku? Oczywiście, że nie!
Różnica ma charakter czysto emocjonalny. Ludzka tendencja obsesji związanych z niedawnymi porażkami istnieje, ponieważ wciąż wpływa negatywnie na Waszą świadomość. Problemem jest Wasze podejście do przegrywania – nie sam fakt przegrywania. Sesja z 2017 roku nie zaprząta Waszej głowy, bo z tą porażką pogodziliście się dawno temu. Teraz musicie zrobić to samo z wczorajszą sesją. Pieniędzy już nie ma.
Właściwie ich nigdy nie było. Wygrane w krótkim czasie nigdy realnie nie są Wasze, tak jak przegrane. To chwilowe rzeczy. Naturalne swingi w grze nie mają żadnego znaczenia w kontekście Waszych realnych oczekiwań w długoterminowych. Clarke pisze, że trzeba tutaj podejścia „łatwo przyszło, łatwo poszło” przy dosłownie każdej sesji. Jasne, zdecydowanie lepiej jest preferować wygrywanie nad przegrywane, ale właśnie to, jak mocno to preferujecie decyduje o skuteczności radzenia sobie z downswingami.
Nie grajcie w pokera, kiedy porażki poprzedniego dnia nie dają się tolerować. Grajcie tylko kiedy pozbieracie się po gorszych sesjach.
Clarke podkreśla, że mogą pojawiać się kiepskie powody odpalania stołów. Wszystkie prowadziły będą do braku koncentracji, emocjonalnych i letargicznych doświadczeń. Umiejętnością jest zorientowanie się, kiedy wpadacie w takie stany podczas sesji. Wtedy trzeba sobie zrobić przerwę.