„Kiedy byłem donkiem…” – Jared Griener

0
Jared Griener
Jared Griener, źródło: WorldPokerTour.com

W dzisiejszym odcinku „Kiedy byłem donkiem…” Jared Griener, profesjonalista z Kalifornii, opowiada o początkowych problemach polegających na przecenianiu siły swoich rąk, a także podpowiada, jak radzić sobie z agresywnymi pokerzystami grającymi stylem „wszystko albo nic”.

W 2013 roku Jared Griener zaliczył swoje pierwsze miejsce w turniejowej kasie. Potem było już z górki: w 2014 roku był drugi w jednym z turniejów Legends of Poker, a rok później dotarł na stół finałowy eventu z cyklu World Series of Poker. Zaraz potem był o krok od zdobycia pierścienia WSOP Circuit.

W ubiegłym roku odniósł swój największy finansowy sukces, zajmując trzecie miejsce w Main Evencie World Poker Tour L.A. Poker Classic i zgarniając tym samym 431.340$. Nieco tylko gorzej poszło mu w Main Evencie WPT Legends of Poker, który ukończył na ósmej pozycji (57.190$). Łącznie w turniejach live Griener zarobił ponad 1.100.000$.

Poniżej Griener opowiada o swoich początkowych problemach z przesadną agresją i o tym, jak poradzić sobie z pokerzystami grającymi stylem „wszystko albo nic”.

Jared Griener
Jared Griener

Po nas choćby i potop

Pochodzę z Los Angeles i tam też gram w pokera najczęściej. Gracze z tego miasta znani są z zamiłowania do blefów i chętnego szastania żetonami. Wielu z nich nie lubi rozstawać się z rękoma, które akurat trzymają. Przeceniają siłę skompletowanych układów. Właśnie do takich wniosków doszedłem, bacznie przyglądając się ich grze.

Kiedy Griener rozpoczynał swoją przygodę z pokerem, brał przykład od innych graczy z Los Angeles i naśladował ich złe skłonności.

Gracze dostawali AK i nie potrafili się z tą ręką rozstać, niezależnie od tego, co spadło na flopie. Ich strategia była prosta: raise, raise, all-in. Najpierw bezmyślna agresja, a potem narzekanie na pecha, jeśli AK nie wygrało rozdania.

To było podejście w rodzaju „po nas choćby i potop”. Zagram raise;a, potem zabetuję, a potem zrobię to jeszcze raz. Na początku kariery zdarzało mi się w bardzo głupi sposób odpaść z kilku turniejów, przede wszystkim właśnie z AK. Z kilku kolejnych turniejów odpadłem, kompletując przyzwoity – ale nie bardzo mocny – układ i będąc święcie przekonanym, że nie mam prawa przegrać.

Niemal rok zajęło Amerykaninowi pozbycie się tego zgubnego nawyku, przez który nie raz, nie dwa odpadał z turniejów live. Teraz jednak, posiadając to doświadczenie, doskonale radzi sobie z pokerzystami uczulonymi na foldowanie, grającymi stylem „wszystko albo nic”.

Najważniejsza jest cierpliwość. Nie chcę sprzedawać zbyt wielu sekretów, ale kluczem do radzenia sobie z tego typu graczami jest pozwolenie im na rozdanie swoich żetonów, kiedy trzymasz naprawdę mocny układ. Hero calle to świetna sprawa, ale nie zawsze są przecież konieczne. Jeśli poczekasz wystarczająco długo, ktoś znajdzie w końcu sposób, by oddać ci cały swój stack w bardzo złym momencie i spocie.

Phil Ivey powrócił na World Series of Poker!

ŹRÓDŁOCardplayer
Poprzedni artykułJason Mercier powraca do gry, ale zakładów bransoletkowych nie przewiduje
Następny artykuł[Transmisja na żywo] 888Poker Live Barcelona – Tomasz Chmiel w finałowym dniu Main Eventu!