„Kiedy byłem donkiem…” – Dominik Nitsche

0
Dominik Nitsche

„Kiedy byłem donkiem…” to cykl, w którym profesjonalni pokerzyści wspominają dni, kiedy ich gra pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. Dzisiaj jeden z najlepszych graczy obecnej sceny turniejowej – Dominik Nitsche.

Dominik Nitsche może pochwalić się nie lada wyczynem – to bowiem najmłodszy gracz w historii, który zdobył cztery bransoletki World Series of Poker. Swoją imponującą kolekcję napoczął w 2012 roku, kiedy wygrał event z wpisowym 1.000$ (zarobił 654.797$). W 2014 roku Niemiec okazał się najlepszy w WSOP Circuit National Championship (352.800$), a nieco ponad dwa tygodnie później zwyciężył w kolejnym bransoletkowym evencie za 1.000$, zgarniając tym razem 335.659$. W listopadzie ubiegłego roku był z kolei bezkonkurencyjny w High Roller for One Drop z wpisowym 111.111€ podczas festiwalu WSOPE w Rozvadovie. Dzięki zwycięstwu wzbogacił się o rekordowe 4.064.026$.

Na tym sukcesy Nitschego bynajmniej się nie kończą. 28-latek ma na swoim koncie m.in. zwycięstwa w turniejach z serii EPT, LAPT (Latin American Poker Tour) i UKIPT (UK and Ireland Poker Tour), a także mnóstwo innych wysokich miejsc w eventach rozsianych po całym świecie. Łącznie w turniejach live zarobił już 11.445.601$, a dorzucić do tego trzeba jeszcze 4.343.770$ wygranych przy wirtualnych stołach.

Zgubna arogancja

To był 2009 rok, niedługo zanim na poważnie zająłem się pokerem. Wziąłem wtedy udział w kilku turniejach na żywo, poza tym byłem całkiem zadowolony ze swojej gry online. Systematycznie nad nią pracowałem i myślałem, że to wystarczy. Ale podczas Irish Open poznałem starszego profesjonalistę (później został moim przyjacielem), który otworzył mi oczy na pewien istotny aspekt gry na żywo – zwracanie uwagi na to, co dzieje się przy pokerowym stole.

Ta wskazówka najpierw Dominikowi pomogła, ale potem – stworzyła nową przeszkodę.

Trochę to dziwne, ale wygrałem już następny turniej, do którego się zapisałem. Wraz z tym zwycięstwem pojawił się jednak nowy problem. Myślałem, że dzięki turniejowym sztuczkom, których właśnie się nauczyłem, rozwiązałem pokera. Przestałem pracować nad swoją grę, a w efekcie następne dwa lata nie były dla mnie udane.

Nitsche potrafił jednak otrząsnąć się z tej trwającej dwa lata pokerowej stagnacji.

Gdy wreszcie się obudziłem i dotarło do mnie, że wcale nie jestem najlepszy, zatrudniłem trenera gier cashowych, a zaraz potem zdobyłem swoją pierwszą bransoletkę. To zaczęło świetną turniejową passę, która tak naprawdę trwa do dzisiaj. Ale mimo tego, że rzeczy układają się po mojej myśli, nie pozwolę już sobie na podobną arogancję. To, że wygrywasz dzisiaj, wcale nie oznacza, że będziesz wygrywał także jutro. Musisz ciężko pracować, by dojść na szczyt, ale kiedy już tam jesteś, dalej musisz robić to samo – ciężko pracować.

Na końcu Nitsche opowiada o swoim stricte matematycznym podejściu do pokera.

Obecnie jestem typem gracza, który skupia się przede wszystkim na cyfrach. Jeśli na horyzoncie pojawia się jakiś pokerowy problem, którego rozwiązania nie jestem pewien, prawidłowej odpowiedzi szukam w odpowiednim programie. Kiedyś prosiłem o pomoc innych graczy, dziś sięgam raczej właśnie po programy. Kilka lat zajęło mi zrozumienie, że poker polega przede wszystkim na nauczeniu się matematyki, która za nim stoi. Nie polega natomiast na readach, które myślisz, że masz.

Aaron Sorkin z nominacją do Oscara za Molly's Game!

 

ŹRÓDŁOCardplayer
Poprzedni artykułPokerStars Festival Londyn – Karan Dewan uciszył Kassoufa
Następny artykułZłapani w sieci odc. 88 – pokerzyści charytatywnie, czas na podróże