Johnny Lodden nie lubi deali

2

Członek Team PokerStars Pro Johnny Lodden w swoim najnowszym wpisie na blogu PokerStars poruszył temat swojej niechęci do zawierania deali.

Deal jest nieodłącznym elementem pokerowej rozgrywki w finałowych fazach turniejów, zarówno tych wielkich jak EPT jak i tych mniejszych z wpisowym $1 czy $2. Gracze bardzo często dzielą pulę nagród pomiędzy 3-4 czasami 5-6 najlepszych i w ten sposób zmniejszają wariancję i gwarantują sobie większą wypłatę niż ta, którą by otrzymali jeśliby odpadli szybko bez zrobienia deala. Wydawać by się mogło, że dobrze zrobiony deal (korzystny dla gracza) to same plusy, ale Johnny Lodden ma na ten temat zupełnie inne zdanie.

„Po prostu nie lubię deali” pisze Lodden. Dodaje on, że zawarcie deala powoduje, że to co najciekawsze w strategii gry na stole finałowym już dłużej jest nieważna i nieistotne. W czasie finałowej rozgrywki każdy patrzy na wypłaty, z reguły skoki wypłat na kolejnych miejscach są bardzo znaczące. „Z reguły już na początku finałowej rozgrywki jesteś w stanie wskazać na graczy, których interesuje przetrwanie kilku miejsc wyżej oraz tych, którzy skokami w wypłatach się nie przejmują” pisze Lodden. Dodaje on, że bez dealu ma on większą przewagę nad przeciwnikami, którzy myślą tylko o przetrwaniu i może na nich wywierać presję, samemu zwiększając swoje szanse na wygraną. W momencie zaś gdy deal zostaje zawarty nie da się już wykorzystać tej presji.

Deale zabierają też z pokera element emocji i zabawy. Gdy już dochodzę do finału to chcę wygrać i cieszyć się walką o to pierwsze miejsce. Chcę to czuć nawet ryzykując ból jaki związany jest z szybką eliminacją na stole finałowym” pisze Johnny Lodden.

Lodden przypomina tegoroczny finał EPT Grand Finale w Monte Carlo. Gdy w grze pozostało trzech pokerzystów presja była olbrzymia, bowiem skoki w wypłatach były bardzo duże (€467,000 za 3 miejsce, €842,000 za drugie i €1,224,000 dla zwycięzcy). „Żaden z nas – ja, Steve O'Dwyer i Andrew Pantling – nie bał się ryzyka i żaden nie chciał deala. Chociaż dla mnie nie skończyło się to dobrze i zająłem 3 miejsce to uważam, że to było fantastyczne doświadczenie” stwierdza Lodden. Dodaje on też, że akurat tak się złożyło, że żaden z trzech graczy nie czuł presji związanej z wielkimi wypłatami, z reguły jednak nawet na turniejach EPT, gdy w grze pozostaje 4-5 zawodników to prawie zawsze znajdzie się przynajmniej jeden, na którego można wywierać presję, grać on będzie bowiem sparaliżowany wysokimi skokami w wypłatach.

Na podstawie – „Fina table deal? No, thanks” Johnny Lodden – www.pokerstarsblog.com

Poprzedni artykułPokerzysta nokautuje polityka
Następny artykułEPT Praga – Live stream po polsku

2 KOMENTARZE

  1. koleś grał TRAGICZNIE na całym ft myślał, wysakautował daniela a potem dno i 2 metry mułu myslał ze agresja to wygra lol

  2. „Żaden z nas – ja, Steve O’Dwyer i Andrew Pantling – nie bał się ryzyka i żaden nie chciał deala” mozna sobie zobaczyc na pokerstars.tv jezeli ktos niewidzial tego wczesniej ze tylko przez Paintling nie bylo deala. A cfaniaczek zazartowal jeszcze ze wyeliminuja go na trzecim miejscu i wezma deala

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.