Joe Hachem ostro o kondycji pokera i młodych graczach

5

Kontrowersyjna wypowiedź pokerowego mistrza Main Eventu.

Sporą dyskusją wywołała wczorajsza wypowiedź mistrza Main Eventu Joe Hachema, który zapytany został o kondycję pokera podczas rozgrywanego właśnie Aussie Millions. Pokerzysta udzielił tam krótkiego wywiadu dla magazynu Bluff.

Hachem zaczyna swoją wypowiedź bardzo krytycznie. Jego zdaniem mistrzowie Main Eventu tacy jak Jamie Gold i Jerry Yang zniszczyli „dziedzictwo mistrzów WSOP”. Wszyscy mistrzowie po Jerrym Yangu byli młodymi ludźmi w momencie, gdy zdobywali swoje tytuły. Nie mieli jeszcze założonych rodzin i wykazywali wielką chęć do gry, ale w roli ambasadorów nie spisywali się tak dobrze jak Greg Raymer czy Chris Moneymaker.

Joe wspomina, że wszyscy zachwycali się tym jak dużo pieniędzy wygrał on zwyciężając w 2005 roku w Main Evencie. Hachem mówi, że skłamałby mówiąc, że pieniądze się liczą, ale zwraca uwagę jak wspaniałą rzeczą jest być pokerowym mistrzem świata. To niesie za sobą pewną misję, gdyż mistrz powinien też spełniać rolę ambasadora popularyzującego grę. Pokerzysta z Australii zaznacza tu, że zamierza to w dalszym ciągu robić, ale smuci go, to co się dzieje teraz w pokerze. Joe mówi: – Tak wiele wspaniałych młodych osób w grze, ale są tutaj tylko po to, aby wygrywać kasę. Nic innego ich nie interesuje. (…) Na poziomie osobistym, nie robią nic złego, to po prostu dzieciaki. Hachem dodaje, że osobiście nic nie ma do młodych mistrzów i zdaje sobie sprawę z tego, że nikogo nie da zmusić się do podjęcia roli ambasadora gry.

Druga część wypowiedzi mistrza jest jeszcze bardziej pesymistyczna. – Poker umiera – zaczyna Hachem. To dopiero początek. Joe obwinia tutaj właśnie młodych graczy i mówi, że poker nie cieszy już ludzi: – Wszyscy ci młodzi geniusze, którzy przy stole nie mówią słowa, bumhntują wszystkie rybki (a gdy rybka odchodzi od stołu jest on rozwiązywany), czy to online, czy to live, a widziałem obie sytuacje.

Hachem zauważa, że ludzie od lat przegrywają z profesjonalistami. Czasem jednak kochają to robić, bo grają wyłącznie dla zabawy. Świetnym przykładem takiego gracza jest Antonio Esfandiari. „Wielkie rybki” uwielbiają z nim grać i nie przejmują się, jeżeli przegrywają. Młodzi profesjonaliści sprawiają, że tacy gracze czują się przy stole nieswojo. Hachem uważa, że nikt nie chce oglądać graczy dyskutujących o swoich zakresach. – Kogo interesuje jakie są jego zakresy check-raise'ów? – mówi.

Co więc interesuje pokerową publikę? Jak radzi sobie pokerzysta, jakim jest człowiekiem, jaka jest jego przeszłość, czy może opowiedzieć ciekawą historię – to właśnie chcą usłyszeć osoby oglądające pokera w telewizji.

Na końcu Hachem mówi jeszcze o Gregu Mersonie i Ryanie Riessie. Powtarza, że bycie pokerowym ambasadorem to rola, którą muszą przejąć, ale tylko jak sami będą chcieli to zrobić. Zauważa też, że część młodych graczy, których przy stołach spotykał jeszcze kilka lat temu, zmieniła nieco swoje podejście i stała się bardziej otwarta. To daje szansę na zmiany.

Hachem ma być może trochę racji. Bumhunterzy to problem pokera, z którym pokoje pokerowe próbują sobie poradzić. Joe zapomina jednak, że to tylko jeden, pośród wszystkich innych, których doświadczył poker w przeciągu ostatnich paru lat. Jak zauważają komentatorzy, wystarczy sięgnąć trzy lata wstecz do „Czarnego Piątku” i tego, że amerykańscy gracze zostali wyłączeni z gry w ciągu jednego dnia. Potem pojawiły się problemy z Full Tilt Poker, a pokój Ultimate Bet zniknął z funduszami graczy.

Daniel Negreanu zapytany o to, co sądzi o pokerowych ambasadorach i odpowiedzialności graczy, zaczął od podkreślenie tego, co mówił już wielokrotnie – ludzie wybierają pokera, ponieważ ten daje im wolność. Jeżeli więc nie chcą znajdować się w blasku świateł – nie muszą tego robić. Negreanu mówi, że młodzi gracze często np. o wywiadach myślą w kontekście tego, co mogą poprzez nie zyskać. W efekcie nie udzielają ich, co jest nieco krótkowzrocznym myśleniem. Wszyscy gracze powinni bowiem raczej dbać o to, aby interesować ludzi grą, starać się przyciągnąć nowych graczy. To samo tyczy się bumhuntingu. Daniel mówi: Ktoś z tej młodej generacji musi przyjśc i porozmawiać z fanami. Musi zachęcić ludzi do gry. W innym przypadku rynek pokera upadnie, a my zostaniemy w sytuacji, w której prosi będą grali z prosami.

Daniel uważa, że „poker ma swoje dni chwały już za sobą”. Dzisiaj wygląda on inaczej. Kilka lat temu każdy przy stole mógł opowiedzieć inną historię. Dzisiaj wszystkie te historie będą podobne, albo w ogóle ich nie będzie, bo przy stole spotkamy młodych graczy. Negreanu podkreśla, że niektórzy mają do pokera zupełnie nieprawidłowe podejście. Proponują, aby grę traktować bardziej poważnie, a tymczasem pokera trzeba traktować jak rozrywkę, aby tym samym nie odstraszać od tego graczy rekreacyjnych, którzy tej zabawy właśnie oczekują.

Ze słów Negreanu wynika jasno – czasy się zmieniły, a co za tym idzie zmienił się poker. Chociaż Kanadyjczyk po części zgadza się więc ze swoim kolegą, to jednak w inny sposób argumentuje i ocenia sytuację w jakiej jest gra. Podobnie wygląda to w przypadku pokerowych mistrzów. Negreanu mówi, że kilkanaście lat temu w inny sposób traktowało się tytuł pokerowego mistrza WSOP. Dzisiaj, kiedy w Main Evencie startuje kilka tysięcy ludzi, jego prestiż się zmniejsza. Nie pomagają też afery, choćby ta z Jamiem Goldem. Daniel nie krytykuje jednak ani Grega Mersona ani Ryana Riessa. Wręcz przeciwnie – akceptuje to, że Merson wcale nie chciał znajdować się w blasku świateł. Chwali natomiast Ryana Riessa za to, że powiedział, iż jest najlepszy na świecie – takie słowa są zdaniem Negreanu korzystne dla gry.

Co Waszym zdaniem, należałoby zmienić w pokerze, aby „naprawić” go i uczynić ciekawszym dla graczy rekreacyjnych, a także przyciągnąć nowe osoby?

Źródło: Bluff Magazine

Poprzedni artykułMain Event Aussie Millions – Pozostało 109 graczy
Następny artykułGóral i Łozo o pokerze w Radio TOK FM

5 KOMENTARZE

  1. Troche jest w tym prawdy, bo kto chce oglądać 9 kolesi w bluzach z kapturami z twarzami za okularami. Nic ciekawego.

  2. świetnym przykładem jest do tego artykułu JackDaniels obraża wszystkich przy stole i wygania miłych ludzi co chcieli sobie troche pograć i przegrac kasy

    jego głupie uwagi i ITP

    w końcu mu kiedys ktoś przypieroli przy stole i bedzie siedział cichutko 🙂

  3. KROTKO MOWIAC UZNAL ZE JA BYLBYM IDEALNYM MISTRZEM WSOP. DAJE AKCJE, ROBIE SHOW, JEST AGRESJA, SA BLEFY, TRASH TALK ITP:)

  4. Joe ma sporo racji ale jak chce propagowac pokera to niech najpierw przestanie byc aroganckim cwaniakiem dla fishek przy stole. zwlaszcza po bad beatach. latwo krytykowac, trudniej zajrzec za wlasny kolnierzyk.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.