Joe Cada – Zawsze wierzyłem, że ponownie mogę trafić na stół finałowy Main Eventu

0
Joe Cada WSOP
fot. PokerNews.com

Pokerowy mistrz świata z 2009 roku, Joe Cada, ma za sobą lato, o którym będzie zapewne pamiętać do końca swojego życia. Zdobył dwie bransoletki i zajął doskonałe, piąte miejsce w Main Evencie. W wywiadzie udzielonym magazynowi Cardplayer Amerykanin opowiada o swojej niesamowitej tegorocznej passie, a także planach na przyszłość.

W 2009 roku Joe Cada zapewnił sobie miejsce w pokerowych annałach, zostając najmłodszym zwycięzcą Main Eventu w historii. Od tamtej pory idzie mu niewiele gorzej – w turniejach live wygrał dodatkowych 5.000.000$ i zdobył trzy kolejne bransoletki.

Dwie z nich dołączyły do kolekcji Amerykanina tego lata. Najpierw zwyciężył w No-Limit Hold’em Shootout z wpisowym 3.000$, a na sam koniec wygrał „The Closer” za 1.500$. W międzyczasie dotarł również na stół finałowy Main Eventu, w którym zajął ostatecznie 5. miejsce. Łącznie w turniejach live zarobił 13.541.927$.

– Masz za sobą niesamowite lato. Dwie bransoletki, stół finałowy Main Eventu, siedem miejsc w kasie. Niektórzy twierdzą, że to jeden z największych pokerowych wyczynów w historii. Co sądzisz o całym tym szumie spowodowanym twoimi występami?

– Tak to czasem w turniejach bywa – jestem jednym ze szczęściarzy, innym z kolei tego szczęścia brakuje. Zawsze byłem jednak pewny swoich umiejętności i nie sądzę, żebym musiał cokolwiek komukolwiek udowadniać. Rozegrałem w swoim życiu miliony rozdań, przy stołach online rywalizowałem z najlepszymi graczami świata. To doświadczenie zaowocowało.

„Czułem, że znów trafię na stół finałowy…”

– Na co dzień mieszkasz w Michigan i większość roku spędzasz przy stołach cashowych, prawda?

– Tak, podobnie wyglądało to przez większość mojej kariery. Poprzedni rok był wyjątkiem – zrobiłem sobie dłuższą przerwę od grindu przy wirtualnych stołach. Nie chodzi o to, że gorzej mi szło – było wręcz przeciwnie – a raczej o to, że czułem się nieco wypalony.

Joe Cada

– Biorąc pod uwagę fakt, że zrobiłeś sobie przerwę i od zeszłego roku nie brałeś udziału w żadnym turnieju, czy jesteś nieco zaskoczony tak udanym latem?

– Niespecjalnie. Podszedłem do gry ze świeżą głową, poza tym posiadam 15-letnie doświadczenie w profesjonalnym graniu. Przez ten czas ciężko pracowałem nad swoimi umiejętnościami, poświęcałem pokerowi więcej czasu, niż jakiejkolwiek innej czynności. Poza tym teraz, będąc w „starszym wieku”, posiadam zdecydowanie więcej dyscypliny. Potrafię również odpowiednio dostosować swoją strategię na potrzeby gier cashowych i turniejów.

– Lato zacząłeś od zdobycia bransoletki, ale prawdziwy szum wokół twojej osoby zaczął się tak naprawdę dopiero po twoim deep runie w Main Evencie. Raz już go wygrałeś – czy kiedykolwiek spodziewałeś się, że możesz powrócić na stół finałowy?

– Zawsze istnieje taka możliwość – właśnie dlatego co roku podchodzę do rywalizacji. Oczywiście, bardzo trudno to osiągnąć; po drodze musisz przeciwstawić się szeregowi przeszkód, uniknąć wielu min. Z jakiegoś dziwnego powodu naprawdę czułem, że pewnego dnia znów trafię na stół finałowy. A teraz, kto wie, może ta sztuka uda mi się raz jeszcze!

– Inni gracze, którzy w tym roku awansowali do późnej fazy Main Eventu, musieli brać pod uwagę, że to być może ich jedyna szansa na mistrzowską bransoletkę. Ty już ten cel osiągnąłeś wcześniej – czy było to dla ciebie wyzwalające uczucie? A może otwarta szansa na zostanie pierwszym podwójnym mistrzem Main Eventu we współczesnym pokerze nakładała dodatkową presję?

– Być może presja rzeczywiście była nieco mniejsza. Ale szczerze mówiąc, presja rzadko kiedy ma jakikolwiek wpływ na podejmowane przeze mnie decyzje. Kiedy gram w pokera, nie myślę o pieniądzach. Staram się po prostu grać na miarę swoich możliwości. Trafiając tego lata na stół finałowy, powtarzałem sobie, że chcę czuć się dobrze ze swoją grą i nie myśleć o całej otoczce.

Pamiętne rozdanie z Main Eventu

– W czasie swojego występu w Main Evencie przeprowadziłeś kilka blefów i rozegrałeś wiele interesujących rąk. Która z nich była tą najbardziej pamiętną?

– Zdecydowanie najciekawsze było rozdanie, w którym trzymałem KQs [gdy w grze pozostało pięciu graczy, John Cynn podbił z under the gun z JT, a siedzący na big blindzie Cada sprawdził z K[Q. Na flopie spadły 653, a Cada check-callował beta za około połowę puli. Turn przyniósł 3 dające Kanadyjczykowi drawa do koloru. Cada zagrał leada za 5.100.000$, a Cynn przebił do 10.500.000$. Cada sprawdził, a w stacku pozostało mu jedynie nieco ponad 15.000.000$. Na riverze spadła 2, a Cada zagrał all-ina z K-high. Cynn spasował – przyp.red].

Na riverze byłem przekonany, że Cynn nie trzyma nic mocnego. Jego linia nie miała żadnego sensu. Byłem pewny, że blefuje i naprawdę chciałem zagrać na riverze check-calla z KQ-high. Pomyślałem sobie jednak: „Człowieku, a co jeśli blefuje z A-high albo zabraknie mi po prostu odwagi i jednak nie sprawdzę…?”. To był bardzo dziwny spot. Zaraz po tym jak wygrałem rozdanie, poszedłem do swojego obozu i powiedziałem: „Gwarantuję wam, że blefowałem na riverze z najlepszą ręką i sądzę, że mogłem zagrać check-calla”.

Byłem nieco rozczarowany tym rozdaniem, ponieważ jeśli rzeczywiście zagrałbym check-calla, miałbym więcej żetonów i późniejsze rozdanie przeciwko Tony’emu Milesowi z parą dziesiątek mogło rozegrać się nieco inaczej. Przez kilka dni obserwowałem, jak Miles 3-betuje ręce w rodzaju AQ, KQ, czy KJ. W końcu miałem trochę więcej żetonów, w grze pozostało pięciu graczy i dynamika stołu uległa zmianie. Nie chciałem zagrywać 4-beta i dostać all-ina od AQ, więc po prostu samemu zagrałem za wszystko. Moja ręka była wystarczająco silna, poza tym, w razie foldu rywala mój stack wzrósłby o 20%. Jednak powtórzę – gdybym we wcześniej wspomnianym rozdaniu zagrał check-calla z moim KQs, ręka przeciwko Milesowi mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.

Joe Cada (foto: PokerNews.com)

Bransoletki? Ważne, ale nie najważniejsze

– Min-raise Cynna na turnie wyglądał na interesujące zagranie. Co przeszło przez twoją głowę, gdy zobaczyłeś ten ruch?

– Brałem pod uwagę każdą opcję. Nie byłem pewny, co konkretnie może tam trzymać. Według mojego doświadczenia, na tego typu boardach overpary zwalniają, szczególnie w starciu z graczem siedzącym na big blindzie. Albo blefuję, albo mam bardzo mocny układ, a overpara powinna z otwartymi ramionami przywitać moje blefy. Dlatego nie sądzę, by Cynn przebijał z overparą właśnie. Turn jest dobry dla mojego zakresu, a jeśli rywal trzymałby fulla, raczej nie podjąłby ryzyka wyrzucenia mnie z rozdania. To w końcu sytuacja, w której zarabia się najwięcej pieniędzy: trzymasz świetny układ i nie musisz raisować, aby zwiększyć pulę – możesz po prostu sprawdzać z pozycją. Uważałem, że Cynn nie trzyma skompletowanej ręki. Na turnie musiałem wziąć pod uwagę wiele czynników. Lepiej sprawdzić czy zagrać all-ina? Fold nie wchodził w grę. Podobnie było zresztą na riverze.

– Odpadłeś z Main Eventu, a zaraz potem – mimo tygodni nieustannej gry – od razu usiadłeś do stołów turnieju „The Closer”. Nie miałeś ochoty na chwilę przerwy?

– Moja decyzja miała związek z decyzją wcześniejszą – o zrobieniu sobie pokerowej przerwy na początku roku. Wówczas byłem nieco wypalony, ale gdy wróciłem do gry na WSOP, znów czułem radość z gry. Po odpadnięciu z Main Eventu pozostały mi jeszcze dwa dni pobytu w Las Vegas, więc stwierdziłem, że wezmę udział w ostatnim turnieju. Usiadłem przy stole i od razu dostałem AK. Trafiłem na flopie top dwie pary i zabetowałem. Button sprawdził, a turn przyniósł potencjalny draw do koloru. Ponownie zabetowałem, a button odpowiedział all-inem. Trzymał flush drawa. Sprawdziłem, a river przyniósł rywalowi kolor. Odpadłem zatem od razu po pierwszym rozdaniu i początkowo nie byłem pewien, czy mam ochotę na re-enter. Może to był znak, żeby na tym poprzestać? Zacząłem iść w stronę basenu, ale w ostatniej chwili rozmyśliłem się i zdecydowałem na powtórną rejestrację. Tym razem po pierwszym rozdaniu podwoiłem swój stack.

– A reszta jest już historią. Zamknąłeś lato zdobyciem swojej czwartej bransoletki. Dołączyłeś tym samym do zacnego grona, w którym nie brakuje słynnych nazwisk – choćby Bobbiego Baldwina, Michaela Mizrachiego, Briana Rasta, Puggiego Pearsona czy Amarillo Slima. Czy konkretna liczba zdobytych bransoletek ma dla ciebie znaczenie?

– Owszem, ma. Nie jest to jednak mój najważniejszy cel jako gracza – w innym wypadku grałbym również wszystkie eventy mieszane, a także rejestrował się do high rollerów. Tego lata byłem jednym z głównych pretendentów do zdobycia tytułu Gracza Roku WSOP, a mimo to opuściłem kilka eventów. Bransoletki mają dla mnie znaczenie, ale nie ganiam za nimi za wszelką cenę. Poker jest dla mnie przede wszystkim źródłem zarobku i rozrywki.

Foto: PokerNews.com

– Jak będzie wyglądała twoja pokerowa przyszłość? Czy masz zamiar robić to samo, co do tej pory – grać przede wszystkim w cashówkach, a latem przenosić się do Las Vegas na WSOP?

– Myślę, że tak. Po WSOP zdążyłem już wrócić do grindowania cashówek. Idzie mi bardzo dobrze. W swoim życiu zagrałem jedynie w czterech czy pięciu eventach z cyklu World Poker Tour, ale mam zamiar wziąć udział w zbliżającym się Main Evencie WPT Choctaw. Potem wybiorę się również na PokerStars Carribbean Adventure. W zeszłym roku zrezygnowałem z wyjazdu, ale słyszałem, że event za 25.000$ ma być sporym wydarzeniem – dlatego znów pojawię się na PCA.

Live at The Bike – Jamie Gold ze świetnym hero foldem!

powerfest 60.000.000$ baner

ŹRÓDŁOCardPlayer
Poprzedni artykułGrand Prix Germany – sześciu Polaków już z awansem w Main Evencie
Następny artykułAdaptacja – klucz do dobrej gry w pokera