W najnowszym wywiadzie Jeff Gross pokazuje swoją do tej pory nieodkrytą twarz. Pokerzysta opowiada m.in. o zamiłowaniu do piłki nożnej i o tym, czego w kwestii mentalnego podejścia do gry nauczył się od Michaela Phelpsa.
– Jak złapałeś bakcyla do piłki nożnej?
– Mój tata zabrał mnie na trening gdy miałem siedem lat, jednak tak naprawdę wcale tego nie chciałem. Pokochałem tę grę od początku i grałem przez cały rok – wiosną, jesienią, latem i zimą. Chciałem grać, kiedy tylko było to możliwe, w każdej wolnej chwili. Wiele dzieci uprawia różne sporty, dla mnie liczyła się tylko piłka. Jako dziecko grałem dla drużyny Michigan Wolves, która obecnie posiada akademię.
– Oglądałeś Mistrzostwa Świata rozegrane w Stanach Zjednoczonych w 1994?
– Tak, widziałem kilka meczów. Szwecję z Rosją i Szwecję z Brazylią na Pontiac Silverdome w Detroit. Lubiłem obserwować piłkarzy takich jak Szwed Martin Dahlin – to był dobry czas i wspaniałe wspomnienia.
– Na jakiej pozycji grałeś?
– Środkowy pomocnik. Jestem lewonożny, więc czasami grałem na lewej pomocy, ale 95% czasu spędziłem na środku.
– Masz drużynę, której kibicujesz?
– W okolicach roku 2006 i 2007 kibicowałem West Ham United. Miałem przyjaciela, który znał tamtejszego piłkarza Antona Ferdinanda, więc wielokrotnie wybieraliśmy się na mecze. W wieku 17-19 lat było to świetne doświadczenie, mogłem spotykać się z kolegami w Londynie. Dla tak wielkiego fana piłki, było to coś niezwykłego. Tamtejsi kibice mocno pasjonują się grą, co jest świetne. Wiele podróżowaliśmy, byliśmy nawet na meczach wyjazdowych West Hamu z Arsenalem i Manchesterem United, widywaliśmy się z Ferdinandem i jego kolegą z drużyny, Nigelem Re-Cokerem. To była świetna zabawa. Obecnie nadal oglądam Premier League i Ligę Mistrzów, gdy tylko mam ku temu okazję.
– W jaki sposób dbasz o swoją aktywność fizyczną w momentach, w których nie grasz w pokera?
– Wciąż lubię grać w piłkę. W wolnych chwilach staram się chodzić również na siłownię i robić 30-40 minut treningu kardio. Będę również podnosił ciężary, jednak będąc cały czas w trasie ciężko jest trzymać się planu treningowego. Mimo to w trakcie lata robiłem trening All American Dave zwany „5 Weeks 2 Fitness Challenge”, który jest uporządkowany i wymaga jedzenia czystej i zdrowej diety.
Jeśli jesz dobrze, ćwiczysz i czujesz się pełny energii, wszystko wydaje się układać lepiej. Wolę przyjechać na turniej później, ale czuć, że jestem dobrze przygotowany mentalnie. To jest właśnie to, co trzeba robić, aby grać najlepszą grę. Nie zawsze mi się to udaje, bo czasami zdarzają się sytuacje, że się spóźnię, jednak jest to rada, której chciałbym udzielić innym ludziom. Jeśli zaczniecie jeść słabo i przestaniecie ćwiczyć, różne sprawy mogą zacząć się nawarstwiać.
– W jaki inny sposób się relaksujesz?
– Uwielbiam spędzać czas ze swoją żoną. Wzięliśmy ślub w grudniu ubiegłego roku. Ona jest Brazylijką, więc wyruszamy do Belo Horizonte i tam się relaksujemy. Moja żona ma wiele siostrzeńców i siostrzenic, podczas gdy ja jestem jedynakiem, więc mamy wspólnie sporo zabawy. Ostatnim czasem byłem bardzo zajęty, więc dobrze jest złapać przerwę i odkryć z nią nowe miejsca. Nie jestem zbyt dużym fanem gier komputerowych, ale lubię czasem zagrać dwa na dwa w FIFA. To dobra zabawa.
– Dokąd lubisz podróżować?
– Jednym z moich ulubionych miejsc jest Melbourne, podobnie Barcelona. Istambuł również jest niesamowity. Regularnie odwiedzam Montreal, aby pograć w pokera – to również świetne miasto.
– Masz wielu przyjaciół. Jednym z nich jest Michael Phelps, czyli najbardziej utytułowany zawodnik w historii rozgrywania Igrzysk Olimpijskich z 28 medalami na koncie. W jaki sposób ta przyjaźń się rozpoczęła?
– Poznaliśmy się przy stole pokerowym w Windsor w Kanadzie. Szybko złapaliśmy kontakt. On bardzo lubi pokerową rywalizację, wkrótce zaczęliśmy grać w sieci. Później przeprowadziłem się do Baltimore i tam mieszkaliśmy razem przez kilka lat.
– Jak jego sukcesy osiągane na basenie pomogły tobie z mentalnym podejściem do gry w pokera?
– Wiele się od niego nauczyłem, zwłaszcza w kontekście treningów, etyki pracy, wyznaczania celów i nie dbania o to, co inni ludzie mówią lub myślą. Jeśli siadasz do stołu, a twój przeciwnik niesamowicie runnuje, nic nie możesz z tym zrobić. Nie możesz tego kontrolować. Nie możesz wpłynąć na to, jak inni grają lub jakie na boardach spadają karty. Możesz natomiast kontrolować swoją grę i to, w jaki sposób się do niej przygotowujesz. To jest jedna z rzeczy, której nauczyłem się od Michaela i która mnie bardzo interesuje. Wiedział, co może osiągnąć na Igrzyskach, zrobił swoje i nie oglądał się na nikogo innego. Tak więc ustalaj cele, ale martw się tylko o siebie. Nie przejmuj się nikim innym.
Foto: Pokernews.com