Matka Polka przy pokerowym stole #4

2
Matka Polka

W jaki sposób kobiety radzą sobie z łączeniem obowiązków domowych z grą w pokera? Czy ich zajęcie znajduje akceptację wśród rodziny i znajomych? Oto czwarty odcinek cyklu, w którym znajdziecie odpowiedzi na te i inne pytania. Przed Wami Matka Polka przy pokerowym stole!

Bohaterką dzisiejszego odcinka jest Małgosia – matka 8-letniej dziewczynki. Ma 35 lat, w pokera gra od lat siedmiu. Przez wiele lat grała w brydża. Z jej obserwacji wynika, że obecnie w Polsce tą grą karcianą interesuje się o wiele mniej kobiet niż mężczyzn, jednak różnica ta i tak nie jest tak znacząca, jak w przypadku pokera.

– Kobiety w pokerze od dawna nie są zjawiskiem nadprzyrodzonym. Nieczęsto się jednak zdarza, aby reprezentantki płci pięknej były jedynymi grającymi osobami w swoim otoczeniu. Skąd wzięłaś się w tym świecie? Jakie rozgrywki są obecnie Twoimi ulubionymi?

– Pokerem zaczęłam się interesować, gdy zakochałam się w legendzie polskiego pokera. Co prawda bez wzajemności, ale sympatia do Adasia powoli zaczęła się przeradzać w pociąg do pokera. I tak w 2007 roku zaczęłam czytać wszystko, co było związane z pokerem, oglądać relacje m.in. z EPT, ale jeszcze nie potrafiłam się przełamać i zacząć grać, do czasu kiedy w 2010 roku dla odmiany zakochałam się w kolejnym początkującym jeszcze graczu, ale pełnym zapału.

Moja córka miała wówczas rok, a ja wieczorami masę wolnego czasu. Codziennie kibicowałam Andrzejowi. Grał wówczas ligę dla Polaków na nieistniejącym już Paradise Poker. Nie dość, że wygrywał trochę w turniejach, to jeszcze zdobywał miesięczne nagrody – to mnie ostatecznie przekonało. Już po miesiącu obserwowania jego gry postanowiłam wpłacić pierwsze 20 euro. W pierwszym swoim turnieju zajęłam drugie miejsce, wygrywając około 70 euro. Później bywało różnie, dostałam też  50$ na Party Poker, które udało mi się spożytkować z niezłym skutkiem. Grałam coraz więcej i częściej, raz na jakiś czas zajmując wysokie miejsce.

Od samego początku fascynowała mnie gra w turniejach MTT i takie gram do dziś najchętniej. Być może gra turniejowa kojarzy mi się z rywalizacją w brydżowych rozgrywkach, dlatego prawdopodobnie wybrałam taki rodzaj współzawodnictwa. W moim najbliższym otoczeniu nie jestem jedyną pasjonatką pokera. Odkąd zaczęłam się interesować pokerem towarzyszyła mi mama, nie tylko kibicując, ale i grając. Jej największym sukcesem było wygranie pakietu na Paradise Poker Tour, który był rozgrywany w formule miesięcznej ligi na Paradise Poker, jednak ostatecznie zrezygnowała z wyjazdu po tym, jak brat przyjechał z żetonami i trzeba było przeliczać wielkość puli, aby oszacować wysokość kolejnych betów… Uznała to za zbyt męczące. Mój młodszy brat mieszkając w Londynie pomnażał zarobione pieniądze przy stołach cashowych w tamtejszych klubach pokerowych, a po powrocie do kraju próbował swoich sił w turniejach online mniej więcej do czasu ożenku.

– Łączenie obowiązków domowych z grą w pokera wydaje się być rozwiązaniem idealnym. Nie musisz w końcu wychodzić z domu, wszystko masz pod stałą kontrolą. Jaka jest rzeczywistość?

– Początkowo rozwiązanie było idealne… W przypadku samotnego macierzyństwa u mnie wyglądało to tak, że siadałam do gry dopiero jak dziecko poszło spać, z czasem dziecko chodziło spać później, a ja z laptopem na kolanach czytałam mu książki na dobranoc z pauzami na rozegranie ręki. Teraz córka czyta już sama i spędza samotne wieczory przy mamie częściowo nieobecnej, z czego z pewnością nie jest zachwycona.

– Jak na Wasze zajęcie zapatrują się rodzina i znajomi? Czy partner bez skrępowania oznajmiają w towarzystwie, że ich kobieta „wieczorami sprzedaje bad beaty”?

– Mama mi kibicuje, często gdy deepuje jakiś turniej, robię na jej życzenie live streamy. Ona sama gra codziennie, obecnie najchętniej w Omahę Hi/Lo.  Ogólnie rodzina cieszy się gdy wygrywam, jednak mimo wszystko jest zdania, że powinnam się zająć regularną pracą i więcej czasu poświęcać dziecku. Zwłaszcza bratowa uważa, że poker to zabawa i powinnam rozpocząć prawdziwe życie. Wielu znajomych podziwia mój zapał do gry, inni są też zdania, że żyję marzeniami. Tylko, że ja te marzenia pomału urzeczywistniam.

– O tym, że próbujesz swoich sił w sieci już wiemy. Jakie są Twoje doświadczenia w grze na żywo? Próbowałaś wykorzystać przewagę płci w starciach z mężczyznami w turniejach, w których wiedzieliby, że ich przeciwnikiem jest kobieta? Jeśli tak, to czy padły w Twoim kierunku komentarze – pochlebne lub nie – odnoszące się do Twojej gry?

– Pierwszy raz zagrałam na żywo w October Major w Ołomuńcu w 2016 roku. Występ uważam za bardzo udany, gdyż weszłam do kasy, niedługo potem jednak z KK wpadłam pod AA i musiałam się zadowolić 32. miejscem. Następnie swoich sił próbowałam jeszcze w listopadzie oraz dwukrotnie na festiwalu Poker Fever w marcu i lipcu br., jednak bez sukcesów. Gra na żywo jest zdecydowanie trudniejszym wyzwaniem, jak również dostarcza znacznie więcej emocji. Mam nadzieję, zagrać jeszcze nie raz.

– W którym momencie zorientowałaś się, że początkowa zabawa powoli przeradza się w pasję?

– W moim przypadku pasja do pokera pojawiła się jeszcze wcześniej, niż sama gra. Jak tylko okazało się, że mogę z sukcesami brać udział w tej zabawie – radość była ogromna. Niestety, chorując podobnie jak Natalia na chorobę afektywną dwubiegunową, najgorsze dla mnie są okresy depresji, którą to próbuję leczyć pokerem, a to się nie udaje.. Jest to zwykle dłuższy okres downswingu, który tą depresję jeszcze potęguje i zabija radość z gry. Obecnie nie wyobrażam sobie już życia bez pokera.

– Dżentelmeni podobno nie rozmawiają o pieniądzach, ale nam chyba wolno. Jak w chwili obecnej prezentuje się Twój wykres? Na ile jest to źródło zarobku, a na ile pasja, do której zdarza Ci się dokładać?

– Najmilej wspominam pierwszą większą wygraną – było  to drugie miejsce w turnieju z rebuyami po za 3$. Obudziłam córkę rano do przedszkola i pokazałam jej stan konta na PokerStars. Oczy jej się zaświeciły i powiedziała „mamo wygrałaś milion?!”. Niestety był to „tylko” tysiąc dolarów. Największym sukcesem było wygranie turnieju Big11 na 5.877 graczy. Co prawda zgodziłam się na trzyosobowego deala, ale wygrana i tak była wysoka. Wtedy wpadłam w pułapkę grania jeszcze więcej i jeszcze drożej i nie skończyło się to oczywiście dobrze.  W dodatku prawie codziennym graniem zaczęłam zaniedbywać potrzeby mojej ukochanej córeczki…

W ogólnym rozrachunku jestem do przodu, jednak obecnie próbuję odbudować bankroll po szale gry turniejów na za wysokich dla mnie stawkach.

– Czy są zawodniczki (lub zawodnicy), którymi się inspirujecsz i bacznie śledzisz ich poczynania?

– Gdy Vicky Coren w kwietniu 2014 wygrywała EPT, kibicowałam jej z zapartym tchem. Jako pierwszy zawodnik w historii mogła się pochwalić podwójnym zwycięstwem! Jej sukces zachęcił mnie do dalszego rozwoju i pracy nad swoją grą.

Vicky Coren po triumfie w EPT San Remo

Jednak moimi ulubionymi pokerzystami są moi serdeczni koledzy, dzięki którym zaczęłam w pokera grać… Często obserwuję ich grę przy stołach. Andrzej regularnie streamuje, dzięki temu stale uczę się nowych sztuczek. Chętnie oglądałam też DaWarsawa, jednak odkąd przestał grać turnieje, robię to znacznie rzadziej.

– W tegorocznym Main Evencie WSOP zagrała jedna (!) kobieta w wieku poniżej 25 lat. Z czego to wynika? Czy w Twojej opinii poker jest mało atrakcyjny dla kobiet w przedziale wiekowym od 18 do 25 lat? 

– Poker jest może atrakcyjny, sądzę jednak, że gra na żywo jest zdecydowanie trudniejsza, a pewność siebie zawodniczek – zwłaszcza tych młodych – niekoniecznie wysoka, szczególnie w tak zdominowanym przez mężczyzn świecie.

– Czy Twoim zdaniem poker roomy i/lub kasyna naziemne (choć w naszym kraju będzie o to ciężko) powinny się bardziej zaangażować w promowanie gry w pokera wśród kobiet?

– Same eventy dla kobiet nie cieszą się dużą popularnością. Nagroda specjalna dla najwyżej sklasyfikowanej kobiety w turnieju byłaby atrakcyjna i chętnie bym o nią powalczyła. Choć z drugiej strony rywalizacja na równych prawach z mężczyznami przynosi dużą satysfakcję.

– Jaką radę przekazałabyś innym kobietom, które chciałyby spróbować swoich sił w pokerze, ale boją się, że nie odnajdą się w środowisku zdominowanym przez mężczyzn?

– Po prostu grajcie! Poker dostarcza niesamowitych emocji, warto spróbować chociaż dla zabawy, dla samej przyjemności gry i rywalizacji z mężczyznami zwłaszcza.

– Trzymam kciuki za Twoje kolejne sukcesy i do zobaczenia przy stolikach!

– Dziękuję!

Poprzedni artykułJeff Gross o piłce nożnej i przyjaźni z Michaelem Phelpsem
Następny artykułBlefy – recenzja książki

2 KOMENTARZE

  1. Uwielbiam ten cykl. Świetna robota Klaro. Czekam na kolejne odcinki i na następne fascynujące historie Twoich gości.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.