Jakie to uczucie wygrać pokerem ze Stu Ungarem?

0

Thomas „Huckleberry” Clark dobrze pamięta stare czasy: zadymione pokoje, mniejsze fieldy i wygrana w pokera z legendarnym Stuey’em Ungarem.

Kiedy Clark zaczynał grać w pokera, wielu dzisiejszych młodych gwiazd nie było jeszcze na świecie. „Sutter Card Louge” – tak nazywał się klub pokerowy, w którym w 1979 roku zaczął swoją przygodę z pokerem – „graliśmy tam w Lowball. W piątki wieczorem mając 40$ w kieszeni, szukałem najbardziej pijanego stołu, podwajałem się i pieniądze zabierałem do miejsca zwanego „The Brass Rail””.

„Chętnie powiedziałbym wam co się tam działo, ale nie bylibyście w stanie tego wydrukować”.

Clark służył w wojsku i stacjonował w New Jersey w trakcie wojny w Wietnamie. Następnie został inżynierem satelitarnym, ale to poker został jego największą pasją. Po prawie czterech dekadach, dalej gra z przyjemnością.

Jak mówi: „Absolutnie kocham pokera w Rio. To jest jak duchowe przeżycie. Tutaj dziadki też się spotykają grać w bingo. Wszyscy staramy się robić dobrą minę do złej gry, ale starość nie radość”.

Poker bardzo się rozrósł od kiedy Clark zaczął grać. Oznacza to większe pule, ale są rzeczy, za którymi tęskni, a niestety nie są do odtworzenia. Doskonałym przykładem jest zgarnięcie dużej puli od legendarnego Stu Ungara.

„Graliśmy w limit pokera w Caesars, a może we Flamingo? To było tak dawno… Na flopie był As high flash draw, a Stuey miał ten draw na królu. Ja natomiast flopnąłem strita z 79s. Musiałem sprawdzić kary, kiedy złapałem pokera. Stu zagrał swój kolor i pokazał karty siedzącej obok niej Cyndy Violette. Trochę zadrżał mi palec, ale z miną turysty wykonałem raise. Zapytał jeszcze czy mam tego pokera po czym sprawdził”.

Poprzedni artykułLas Vegas-Prolog
Następny artykułJest zwycięzca konkursu Super Bowl 2016!