Jak sobie radzić z bad beatami od słabych graczy?

2

Jedną z najtrudniejszych rzeczy, z którymi należy się zmierzyć, jest sytuacja, w której co chwilę obrywa się bad beatami od graczy niskich stawek. Kiedy grasz przeciwko ludziom lubiącym callować i gonić za drawami, musisz się przygotować, że nie raz oberwiesz suckoutem na river.

W niniejszym artykule omówimy kilka wskazówek, jak radzić sobie ze stresem wynikającym z koniecznych niestety sytuacji związanych z oberwaniem bad beatem.

Zacznijmy od tego, że najbardziej będziesz cierpiał z powodu bad beatów na najniższych stawkach, bez różnicy czy live czy online. Powód takiej sytuacji jest bardzo prozaiczny – ilość słabych graczy jest na tych limitach największa. Nie mają problemu ze sprawdzaniem trzech ulic z najniższą parą czy zbierając do gutshota.

Kluczem jest to, aby zrozumieć, że tak słaba gra przeciwników jest czymś bardzo dobrym. Jest to też jeden z głównych powodów dlaczego win rate’y na najniższych stawkach są zawsze dużo wyższe niż na większych limitach.

Oczywiście oznacza to, że będziesz musiał się zmagać z suckoutami dużo częściej. Gracze wyższych stawek zwykle pasują dużo wcześniej niż ich koledzy z pierwszych limitów. Lepsi gracze prawie nigdy też nie będą opierać swoje strategii na wydrawowaniu ciebie.

Istotne jest, aby zrozumieć, że zawsze uzyskasz więcej wartości od graczy, którzy swoją grę opierają na kompletowaniu silnych układów, z jednego prostego powodu – w większości przypadków nie trafią.

Często jesteśmy tak wściekli, kiedy trafiają swojego 4-outera na river, że zapominamy o prostej matematyce. Zdecydowanie w większej liczbie przypadków takiej gry, nie trafią swojego outa, a my wygramy pulę.

Nie ma chyba nic bardziej bolesnego, jak przegrać z czymś tak absurdalnym, jak skompletowany gutshot, tymczasem patrząc z szerszej perspektywy powinniśmy się z tego śmiać. Powinniśmy być zadowoleni, że są gracze, którzy grają tak źle. W większości przypadków to oni będą płakać.

Suckout to taki podatek od gry

Innym sposobem patrzenia na bad beaty jest rozważenie ich jako przymusowej prowizji lub podatku, który musimy opłacać, aby grać przeciwko dużo słabszym przeciwnikom.

Powodem, dla którego kiepscy gracze wracają wciąż i wciąż do stolików (dokonując kolejnych depozytów), jest to, iż obwiniają za ich brak sukcesu zwykłego pecha. Ego jest bardzo mocną stroną pokera. Tak samo jak w prowadzeniu samochodu, większość ludzi przecenia swoje umiejętności. Kiedy gracz rekreacyjny kompletuje absurdalny draw na river, w umyśle tego gracza dokonała się właśnie windykacja „należnych” mu od dawna pieniędzy. Wreszcie fortuna jest po jego stronie!

Trudno wymyślić inną grę, która tak oparta jest na umiejętnościach w dłuższym okresie, a jednocześnie jest zależna od tak niesamowitej ilości szczęścia. Jest to piękną rzecz. Pozwala to graczom ignorować sprawy oczywiste i łudzić się, że ich przegrane to po prostu pech. To co napędza tę grę to złudzenia.

Dlatego lepiej myśleć o bad beatach i suckoutach od rekreacyjnych graczy jak podatek, który należy czasami zapłacić. To jest to, co utrzymuje funkcjonowanie środowiska pokerowego i samego pokera. Jeżeli słabi gracze nie byliby w stanie wygrać dzięki elementowi losowemu, przestaliby grać i opłacalność gry spadłaby na łeb na szyję.

Wszystko jest bardziej szalone online

Ostatnią rzeczą, jaką należy wiedzieć o bad beatach jest to, że kiedy grasz online, będą one zdarzały się dużo częściej niż w grze live. Jest to jeden z głównych powodów, dla których graczom live trudno się dostosować do gry online.

Kiedy grasz live, możesz zobaczyć może ze trzydzieści rąk na godzinę. Tymczasem, grając online, na typowym sześcioosobowym stoliku no limit hold’em, w tym samym czasie zobaczysz trzy razy więcej rąk. A grając na przykład gry typu Zoom na Poker Stars, zagrasz nawet 10 razy więcej rąk niż w grze na żywo.

Wszystko sprowadza się do prostej zależności – im więcej widzisz rąk, tym bardziej jesteś narażony na bad beaty i suckouty. Wielu ludzi błędnie sądzi, że coś złego musi być z softem operatora online, że jest tzw. „rigged”, a po prostu szybciej widzi kolejne ręce.

Pamiętaj, aby następnym razem jak zostaniesz wysuckoutowany przez słabszego gracza, zbytnio się nie emocjonować. To część tej gry. Zapłaciłeś właśnie odpowiedni podatek. Bez tego, nie miałbyś okazji na niej zarobić.

Poprzedni artykułJennifer Tilly o motywacji, WIPHOP i pokerowych planach
Następny artykułCzy Steve O’Dwyer powinien zostać Graczem Roku EPT?

2 KOMENTARZE

  1. jak sobie radzić? bez czytania odpowiem: olewać, to nieodłączna część pokera. raz oni nas raz my ich.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.