Jak odpowiednio radzić sobie z bad beatami

0
efekt amnezji

Inspiracją do artykułu o sztuce przegrywania, czyli radzenia sobie z bad beatami w odpowiedni sposób, był Jose Mourinho, który mimo wielu lat pracy jako menedżer piłkarski jeszcze nie posiadł tej nie-tak-tajemnej wiedzy.

Manchestery City zabawił się z Manchesterem United jak kot z myszą: nie chciał jej zjeść, nie chciał zabić, chciał się bawić. I tak zrobiły wygrywając 2:1, a mysz cały czas drżała ze strachu. Zwycięstwo to miało miejsce na Old Trafford, fortecy w ostatnich 40 meczach, a United miało zaledwie 35% posiadania piłki 0 najmniej, odkąd statystyka ta zaczęła być liczona… w 1999 roku.

A jednak Jose Mourinho, jeden z najbardziej szanowanych menedżerów piłkarskich na świecie, w pomeczowym wywiadzie nie pochwalił przeciwników, którzy na boisku sprawili, że jego drużyna wyglądała jak kupa manekinów, tylko nazwał ich farciarzami i stwierdził, że bogowie byli po ich stronie. Zdążył też ponarzekać na pracę sędziego.

Nie chodzi o to, żeby ponabijać się z Mourinho. Każdemu trenerowi i to nie tylko w piłce nożnej zdarzają się takie momenty. A większość pokerzystów jest taka sama. Oto, co ma do powiedzenia na ten temat Lee Davy z serwisu Calvin Ayre.

Bad beat, czyli lekcja z komunikacji

Obecnie wpadam do kategorii rekreacyjnego gracza. Jednak gdy grałem częściej, jeżeli ktoś wyrzucał mnie z turnieju, gdy moje A-K przegrywało z jego A-Q, to wtedy wszyscy wokół mogli się nasłuchać.

Gdy zaczynałem swoją tyradę, zawsze chodziło o dwie rzeczy:

  1. Chciałem, żeby ludzie wiedzieli, że chociaż przegrałem, to jestem doskonałym pokerzystą.
  2. Narzekałem po to, żeby ponarzekać.

Chciałbym skupić się na tym drugim punkcie, ponieważ głęboko pod tyradami Jose Mourinho czy moimi leży cenna lekcja tego, jak lepiej można komunikować swoje skargi.

Często wpadamy w gniew, gdy coś lub ktoś robi nam krzywdę – jest niemiły, nie myśli o nas, atakuje nas. To, jak reagujemy na tę niesprawiedliwość bierze się z tego jacy jesteśmy. Wątpliwe jest, że Jose Mourinho zachowuje się przed kamerami jak rozwydrzony dzieciak, a w innych aspektach życia zachowuje się inaczej. Podobnie jak Phil Hellmuth wybuchowy jest zapewne nie tylko przy pokerowym stole.

Są trzy sposoby, na jakie ludzie wyrażają swoje niezadowolenie.

Phil Hellmuth

1. Gniew

Gdy ktoś, kogo uważamy za gorszego gracza podejmuje złą decyzję, po czym ma szczęście i wygrywa, to potem musi nasłuchać się o swojej grze. Takie ataki często zdarzają się przy pokerowych stołach, ale najczęściej wynikają one z tego, że nie potrafimy w inny sposób przekazać tego, co chcemy. Tylko tak potrafimy przekazać swój gniew, który wywodzi się z miejsca o wielkiej wrażliwości. Czujemy się zdradzeni i zranieni. Więc wybuchamy.

Oczywiście narzekając w taki sposób sprawiasz, że rzadko kiedy ktoś cię wysłucha. Osoba, której się dostaje, jest już w trybie obronnym. Uraza powstaje po obu stronach i żadna nie słucha drugiej, a nadziei na dotarcie do sedna problemu brak.

2. Wyłączenie się

Innym sposobem radzenia sobie z bad beatem jest… brak reakcji. Zamiast wybuchać, wycofujesz się i zachowujesz po cichu. Nie sądzisz, żeby ludzie cię zrozumieli. Masz niską pewność siebie. Dlaczego ktoś w ogóle miałby cię słuchać?

Więc wycofujesz się.

Przełykasz swój ból jak zbyt dużą pigułkę. Problem z korzystaniem z tego i poprzedniego mechanizmu komunikacji po bad beatach jest taki, że oba prowadzą do tiltu. Kluczem do dobrej gry jest zachowanie trzeźwości umysłu i kontrolowanie swoich emocji, a tego typu zachowanie niestety nie prowadzi do tego.

3. Dorośnij

Niedawno Daniel Negreanu przyznał z pokorą, że pozostał w tyle za największymi gwiazdami No Limit Hold'em, po czym wymienił całą listę graczy, którzy stale wygrywają miliony w High Rollerach na całym świecie.

Jest wiele powodów, dla których Fedor Holz, Adrian Mateos i reszta są tak utalentowani, ale jednym z nich jest ich umiejętność do racjonalizowania sytuacji i używania logiki, żeby wprowadzić do sytuacji niezbędny spokój.

Fedor Holz PartyPoker

Ten stan umysłu nie oznacza, że ci pokerzyści nie czują gniewu czy rozczarowania. Czują. Ale rozwinęli w sobie lepszy sposób na radzenie sobie z kłodami, które rzucane im są pod nogi, niż tłumienie emocji lub wypluwanie ich z siebie.

Ucieleśniają silne poczucie własnej wartości i miłości, które zamieniają się w pewność siebie i sympatię. Gdy nieuniknione A-Q pokonuje ich A-K, oni nie czują się ofiarami. Rozumieją, że jest to wynik czystej matematyki i grają dalej podejmując dobre decyzje, które matematyka im wynagradza.

Stosując te emocjonalne ograniczenia przy pokerowym stole, stają się jednocześnie osobami, z którymi komunikacja w życiu przebiega w prostszy sposób. Spokojny sposób bycia, jaki pokazują, jest wynikiem przede wszystkim szanowania ludzi. To właśnie ten szacunek powstrzymuje ich przed umniejszaniem ich i prowadzi do przekonania, że każdy może mieć własne zdanie.

Zachowując się w ten sposób, mogą podzielić się historią o bad beacie w sposób, który nie sprawia, że słuchający obiera kierunek na drzwi wyjściowe. Mogą poskarżyć się osobom, które kochają, bez zbędnych i negatywnych emocji. Powinniśmy doceniać tego typu ludzi i stawiać ich jako wzorce do naśladowania. A gdy w telewizji po raz kolejny pojawi się wywiad z Jose Mourinho, najlepiej będzie wyłączyć telewizor.

ŹRÓDŁOCalvinEyre
Poprzedni artykułMarcowy festiwal Poker Fever Series – wyścig po darmowy hotel czas zacząć!
Następny artykułPSC Praga – 19 Polaków w drugim dniu Main Eventu [STREAM]