Irlandzki raj

4

Większość bardziej lub mniej znanych postaci na PokerTexas ma już swój blog, więc i ja postanowiłem założyć swój własny. Nie jestem jakoś szczególnie zaawansowany w tej dziedzinie (przynajmniej tak uważam), więc mój blog będzie daleki od wywodów stricte pokerowych typu ile rąk, jakie stawki, jak prezentuje się mój wykres z HMa, jaką strategię obrać przy 20 a jaką przy 100 BB itd. Choć wraz z własnym pokerowym rozwojem nie mogę tego wykluczyć 🙂 Będzie to bardziej luźna opowieść – mieszanka moich dokonań online oraz live, z Irlandii gdzie od 6 lat mieszkam. Od razu uprzedzam że raczej nie tego największego kalibru typu Irish Winter Festival, Irish Open, czy Unibet Dublin, choć jeśli będę miał okazję w nich wziąść udział to napewno o nich wspomnę. Chcę w tym blogu raczej przedstawić Irlandię jako kraj wręcz wymarzony dla pokerzystów – bo takim dla mnie się wydaję być. Niezliczona ilość lig pokerowych, turniejów w niemal każdym zakątku Irlandii jest tym co jak myślę przęciętny gracz w Polsce może tylko marzyć. Skromny przykład – Dublin ma 24 dzielnice, ja mieszkam w dzielnicy piętnastej – Dublin fiftteen są tu 3 ligi pokerowe gdzie w każdej rozgrywanych jest po 4-5 turnieji na tydzień, do tego należy doliczyć kilka pokerowych klubów w centrum gdzie turnieje i stoły cash są codziennością i właściwie dla żądnych emocji pokerowych graczy cały tydzień to właściwie granie, krótki sen, granie, krótki sen itd. itp. Żyć nie umierać – no i jeszcze mieć na buy in'y, bo wariancja jest niesamowita. Opisywał to Horek w swoim blogu i pewnie zna to każdy kto miał przyjemność grania w angielskim lub irlandzkim przybytku pokerowym (mentalność ta sama) gdzie gracze do 9 bb preflop betu zastanawiają się czy zrzucić J4s bo to przecież live card… Przekonał się o tym Angelus_vel_Sztorm (pozdrawiam go z tego miejsca) którego miałem okazję poznać na jednym z lokalnych turnieji – co dla mnie osobiście było sporym zaskoczeniem spotkać użytkownika PokerTexas na lokalnym turnieju w lokalnym pubie w Irlandii będącego do tego na wakacjach.. W każdym razie pierwszy krok w przybliżeniu pokerowego raju jakim według mnie jest Irlandia został dokonany. Dla tych co nie są przekonani o atrakcyjności pokerowej tego kraju lista ciekawszych (bo na pewno nie wszystkich) festiwali rozgrywanych w Irlandii w tym roku: http://pokerdb.thehendonmob.com/festival.php?a=l&r=0&m=all&y=2011&c=IRL

Brak na tej liście choćby IPO (International Poker Open) największego w Europie turnieju z niskim wpisowym (225euro) na który zjeżdża masa graczy z Irlandii, Wielkiej Brytanii, Francji itd. na który wypada poświęcić osobny wpis, może nawet artykuł bo ten turniej jest tego wart. To tyle na razie o Irlandii – głównym temacie tego bloga, w następnym wpisie nietypowo będzie trochę więcej o mnie, o mojej krótkiej pokerowej karierze.

Pozdrawiam

Kaniponk

Poprzedni artykułEPT 8 TALLINN – FINAL TABLE
Następny artykułJose „Girah” Macedo autorem kolejnego skandalu

4 KOMENTARZE

  1. Ja pół roku temu wróciłem z Waterford po 5 latach. Strasznie tęsknie za tym krajem i ludźmi, Polska to jednak kraj wieśniaków, mocherowych beretów i „penerstwa”, ciężko się tutaj żyje kiedy poznało się jakiś inny kraj czy dwa. Kiedy byłem w Irlandii pokerem raczej aż tak się nie interesowałem, ale pamiętam, że nawet w naszym małym miasteczku widziałem kilka plakatów o turniejach.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.