In for a penny, in for a pound

2

Ten wpis będzie znacznie bardziej osobisty niż poprzednie. Zdecydowałem się zmienić sposób w jaki będę prowadził bloga, postanowiłem iż od tego momentu będę pisał znacznie więcej o rzeczach, które mnie inspirują oraz są dla mnie ważne. Rok 2016 był dla mnie z wielu względów przełomowy. W końcu wyemigrowałem do UK, co w moim odczuciu jest optymalnym rozwiązaniem jeżeli jest się zawodowym pokerzystą. Uporałem się z problemami zdrowotnymi, które przez kilka lat ciążyły nad moim ciałem oraz umysłem. Osiągnąłem cel monetarny, który sobie założyłem, pomimo tego iż zagrałem zaledwie 713 z planowanego 1 tysiąca godzin. Piłem niewiele alkoholu, ciągle zdrowo się odżywiałem, dzięki regularności w ćwiczeniach na siłowni udało mi się przytyć 7 kg. Fizycznie czuję się najlepiej od lat i to jest bez wątpienia moje największe osiągnięcie w roku 2016.

W listopadzie odwiedził mnie mój serdeczny przyjaciel, który tak jak ja walczy z przeciwnościami losu na platformie Party Poker;) Wydarzenie to zbiegło się w czasie z od dawna planowaną wyprawą na koncert Ludovico Einaudiego. Jako że mistrz występował w Glasgow, czekała nas niebezpieczna wyprawa na północ. Początkowo planowałem podróż brytyjską koleją, jednakże stęskniłem się za jazdą samochodem, dlatego postanowiłem wypożyczyć takiego czterokołowca. Dodatkowo ciałem zahaczyć o Lake Disctrict, popularny wśród turystów region bogaty w pagórki oraz jeziora. Co ciekawe, region ten był kilkukrotnym obiektem wizyt 28 prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodrowa Wilson, które zostały uwieczniony w książce „A President`s love affair with the lake district”. Lake District zrobił na mnie wielkie wrażenie, małe urokliwe miasteczka wykraczały znacznie poza moje wyobrażenia o Anglii. Koncert był częścią trasy koncertowej zatytułowanej „Elements”. Był to pierwszy, lecz na pewno nie ostatnie raz, gdy gościlem na koncercie Maestro z półwyspu apenińskiego.

(Przez lata w mojej głowie istniało przekonanie, iż Mercedes to samochód dla ludzi po pięćdziesiątce. Chyba nigdy w życiu tak się nie pomyliłem. Prowadzenie C200 to czysta przyjemność, 8 godzinna podróż była dla mnie jak wizyta w spa:) )

https://postimg.org/gallery/1z6tf1jn8/

Koncert był częścią trasy koncertowej zatytuowanej „Elements”. Był to pierwszy, lecz na pewno nie ostatnie raz, gdy gościlem na koncercie Maestro z półwyspu apenińskiego.

Pokerowo grudzień był miesiącem przełomowym. Zdecydowałem się nie czekać do stycznia z rozpoczęciem zmagań na NL2000 (ostatecznie postanowiłem nawet nieśmiało zerknąć na NL5k). Było to dla mnie symboliczne wydarzenie. Gdy zaczynałem grać w pokera w 2007 roku, stawki NL1000 były dla mnie magiczną granicą. W tamtym momencie perspektywa gry na NL1k wydawała się być jedynie mrzonką młodzieńca marzącego o zwojowaniu świata grając w karcianą grę. Spojrzenie poza mur o nazwie NL1000, który wybudowałem w swojej głowie wiele lat temu, utwierdziło mnie po raz kolejny w przekonaniu, że większość ograniczeń istnieje jedynie w naszym umyśle. Dla wszystkich tych, którzy rozpoczynają dopiero swoje zmagania, wstawiam swój pierwszy wpis na blogu, datowany na 10 dzień października 2007.

[spoiler]

Kiedy przeglądam sobie blogi innych użytkowników i widzę ze zgarniają po 3k miesięcznie to trochę wstyd się wychylać ale przecież chyba znaczna większość z nas zaczynała „od zera”.

Ostatnio awansowałem z NL10 na NL25, grałem taki limit na betandwin jednak moja przygoda z tym roomem jak i z limitem trwała tylko miesiąc bo jak się okazało baw to banda oszustów. Nie dostałem ugranego bonusa i dalej czekam aby wypłacili mi kasę którą sam wplaciłem i pomnożyłem. Ale teraz powrót do rzeczywistości i Noble Poker.

Jakieś 3 tyg. temu zarejestrowałem sie na pokersavvy, ponieważ wielu graczy zachwalało że jest to chyba najłatwiejszy bonus do wyrobienia. Wiec wpłaciłem 100 dolarów i postanowiłem ze bonusa wyrobie na NL10. Jednak rozpocząłem fatalnie. Ponieważ byłem pochłonięty grą na nieszczęsnym baw, do gry podszedłem z fatalnym nastawieniem ( szybko ugrać Noble Points i dostać bonusa), wiec nie skupiałem sie odpowiednio na grze. Przez taką grę w ciągu 2 dni mój bankroll zmniejszył sie o połowe. Postanowiłem zrobić sobie przerwę i rozpocząć ponownie kiedy skończę wyrabiąc bonus na baw.

Wiec we wtorek kiedy skończyłem przygode z baw powróciłem na Noble. Myślałem nad wpłaceniem 50$ ale powiedziałem sobie że dam rade odrobić przegrane $. Najpierw grałem 4 stoły a kiedy mój bankroll zaczął rosnąć powróciłem do grania 6 stołów. Grałem 1 sesje dziennie(2h-ok 600 hand) i po dzisiejszej mam 15 buyinów i 350 NP. Myśle ze wyrobienie tego bonusa potrwa jeszcze kilka dni i później spróbuje zgarnać bonusik na innym roomie.

Zamierzam pozwiedzać trochę pokerowego świata w poszukiwaniu ciekawych bonusów. Gdy mój bankroll przekroczy 500$, pomyśle nad ustatkowaniem

[/spoiler]

Mam nadzieję, iż podczas wizyty w Polsce uda mi się zobaczyć film Wołyń. Film ważny dla mnie z wielu względów. Po pierwsze jestem wielkim fanem twórczości Wojtka Smarzowskiego, cenie go za wiele rzeczy, m.in.  za to, iż po komercyjnym sukcesie „Drogówki”, postanowił zając się tak drażliwym tematem, którego wszyscy inni unikali jak ognia. Po drugie miałem wielokrotnie okazję słuchać relację mojego dalekiego wujka, który cudem przeżył tamte wydarzenia. Bezmiar okrucieństwa, którego dopuszczali się Ukraińcy jest wręcz niewyobrażalny. Nawet kilkadziesiąt lat po tamtych wydarzeniach, tym 80- letnim wówczas mężczyzną, targały niezwykle silne emocje . W tym miejscu chce zaznaczyć, iż jestem absolutnym przeciwnikiem zrównywania wszystkich Ukrainców z banderowacami i nienawiści w jakiejkolwiek formie skierowanej w stosunku do ludzi którzy przybywają do Polski pracować na lepsze życie. Jednocześnie linia polityczna państwa naszych wschodnich sąsiadów, którzy chcą budować swój naród na gloryfikacji ścierwa zwanego „upa”, może budzić jedynie odrazę.  W tym miejscu zakończę ten nieprzyjemny temat i skupię się na pozytywach

Tematem przewodnim będą spotkania z ludźmi, którzy są bliscy mojemu sercu. Ludźmi, których znam niekiedy od 10-20 lat. Jest to element, za którym tęsknie najbardziej. Mieszkając w UK, daje się odczuć, iż rdzenni mieszkańcy tamtych ziem, często nie są zbyt przychylnie nastawieni do przybyszów z kraju nad Wisłą. Do tego dochodzi bariera językowa, która w moim odczuciu, sięga poza umiejętność komunikacji. Widok ludzi przewracających się na chodniku o godzinie 18 czasu lokalnego i wymiotujących przez okno taksówki, sprawił iż jeszcze raz zastanowiłem się nad koncepcją stereotypowego brytyjskiego dżentelmena. Mimo wszystkich niedoskonałości, Polska zawsze będzie dla mnie specjalnym miejscem, do którego w przyszłości na pewno powrócę na stałe.

Głównym powodem, dla którego Manchester stał się dla mnie tak przyjazny, są ludzie których miałem zaszczyt tam poznać. Mistyczna grupa „Manchester Chat” stała się niejako drugą rodziną. Jak wiadomo, żywot grindera to często życie na walizkach. Dlatego też większość ekipy, rozjedzie się po świecie w poszukiwaniu lepszego jutra, oraz przede wszystkim lepszej pogody. Na pewno najbardziej będzie mi brakowało naszych legendarnych spotkań na kawusie ( Live long and prosper Bros.) Możliwość przebywania w towarzystwie tak niesamowitych ludzi , powoduję iż wrasta chęć do tego aby stawać się jeszcze lepszym graczem i „złapać życie za rogi”.

Tyle na teraz. I tak wyszedł z tego bardzo długi wpis. Moja przygoda pokerem w 2016 się zakończyła. Teraz udaję się na zasłużony 2 tygodniowy urlop od gry. 6 Stycznia zamierzam powrócić, na „drogę miłującego pokój grindera”.

Poprzedni artykułPartyPoker Millions – jeszcze więcej szans na wejściówkę i walkę o 6.000.000£!
Następny artykułZłapani w sieci: Polska odc. 45 – udany challenge, noworoczne shipy

2 KOMENTARZE

    • Dzięki. Ja też z zaciekawieniem śledzę Twoje wpisy. Również życzę powodzenia i cudu jakim byłaby sensowna legalizacja poksa. #lottopoker4live

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.