I just went zone

22

Zanim przejde do wlasciwej czesci bloga, na pewno warto poswiecic kilka chwil na najwiekszy sukces w historii polskiego pokera, czyli zwyciestwo Dominika Pańki w turnieju glownym PCA. Sporo bylo juz na ten temat mowione, pierwsze zwyciestwo Polaka w EPT, olbrzymia glowna wygrana, swietny styl, spore poruszenie w mediach, jaki to wszystko moze miec wplyw na legalizacje pokera, itd. Ze swojej strony chcialem pogratulowac Dominikowi rowniez jego wystepow w mediach i przede wszystkim wykazania sporych checi w tym kierunku. Zamiast dosyc czestego podejscia 'nic nie robic, nic nie mowic, bac sie', Dominik swietnie wykorzystal swoje (i nasze) piec minut na medialnej scenie. Dla przypomnienia: walczymy ze zla ustawa hazardowa, bo jest absurdalna, niezgodna z prawem unijnym i w praktyce – mimo ze utrudniajaca nam zycie – w praktyce martwa; a nie dlatego, ze jest to genialne i sprawiedliwe rozwiazanie prawne, a nasi – zdobywajacy na calym swiecie nagrody najlepszych pracownikow roku i dekady – urzednicy skutecznie i w pelni ja egzekwuja systematycznie wcielajac w zycie przepisy, najczesciej wnikliwie analizujac komentarze na Pokertexas… Dobrze, ze nasz mistrz o tym nie zapomnial, nie przestraszyl sie i postanowil sprobowac cos w naszej sprawie ugrac. Oczywiscie stad jeszcze daleka droga do tego, zeby faktycznie cos sie zmienilo, ale kolejny atut w rece jest.

Warto zwrocic rowniez uwage na bardzo cieple przyjecie przez media, mysle ze to jest teraz kluczowa sprawa. Mamy oczywiscie narzekaczy, ktorym nie podobaja sie telewizje, gdzie Dominik wystapl, partie, ktore chca sprobowac cos w ustawie zmienic i generalnie – jak zwykle – wszystko. Wydaje mi sie, ze nie ma jednak potrzeby zwracac uwagi na te narzekania, bo takie osoby i tak patrza zawsze jedynie przez pryzmat wlasnego czubka nosa i to, ze z ich punktu widzenia lepiej, zeby bylo nadal zle, niz zostalo to zmienione przez cos/kogos, co mu akurat nie pasuje.

Jezeli jednak patrzymy obiektywnie, to jest kilka sporych plusow. Politycznie – kilka lat temu moglismy tylko POMARZYC p czyms takim, jak konferencja prasowa przedstawicieli partii obecnej w Sejmie poswiecona sprawie pokera, propozycje rozegrania pokazowego turnieju dla poslow itp. Kilka lat temu o pokerze nie wiedzial – oprocz kilkuset zapalencow – nikt, nic i nigdzie. A jezeli juz ktos cos uslyszal, to na 99% byly to skojarzenia z wielkim szu, zadymionymi piwnicami i poprzegrywanymi majatkami. Wiec fakt, ze obecnie Tomasz Sekielski, w popularnym programie w czasie DUZEJ OGLADALNOSCI w PUBLICZNEJ TELEWIZJI puszcza do wszystkich oko i daje prztyczka w noc ministrowi Kapicy informujac go w zartobliwej konwencji, ze rozdanie, ktore rozgrywaja w TEXAS HOLDEM w STUDIU TV jest rozgrywane nie na pieniadze, to jest GIGANTYCZNA zmiana w percepcji sporej czesci spoleczenstwa.

Jeszcze raz podkresle, stad jeszcze dluga droga do faktycznych zmian, ale to jest naprawde, naprawde duzo. Za to Dominikowi (nawet za same checi) bardzo dziekuje.

Moj grudzien to przede wszystkim koncowka challengu i przygotowania do jednej z ciekawszych wypraw mojego zycia. Challenge zakonczyl sie tak:

Ilosc rak: 820,622
Wygrana (EV): $833.31 ($2,310.30)
bb/100 (EV): 1,10 (1,26)
Zdobyte VPP: 149,993
Zdobyte FPP: 524,976
Bonusy: $11,536
W sumie z rb: $12,302.95

To koncowy wykres z challengu (bez rb):

Z rb:

I jeszcze wykres za caly zeszly rok:

W skrocie, udalo sie zrealizowac 1/3 zalozen gotowkowych i jakies 60% zalozen dotyczacych winrate. Po kiepskim poczatku, slabych wynikach na nl100 i byciu sporo ponizej EV, nie bede jednak narzekal. Jakby nie patrzec, kolejny, juz dziesiaty rok z rzedu na plusie z gry. Bardziej szczegolowe dane i wykresy (z podzialem na stawki itp) znajduja sie w temacie na 2+2 (http://forumserver.twoplustwo.com/174/poker-goals-challenges/40k-low-stakes-zoom-w-rb-while-thailand-1349178/)

W miedzyczasie wybralismy sie jeszcze w sporym granie na wigilijna kolacje w bardzo przyjemnej wloskiej knajpie z pieknym widokiem na zatoke. Znajomi z Polski przywiezli nawet oplatek i generalnie wieczor byl super 🙂

W jeszcze innym miedzyczasie okazalo sie, ze Woy jest obecnie medialna gwiazda w Polsce i zostal poproszony o opisanie na wizji TVN w jaki sposob spedza swieta na obczyznie. Takie wydarzenie nie uszlo oczywiscie uwadze innych mieszkancow naszego domu:

Po zakonczeniu challengu przyszedl czas na zasluzony relaks. Z jego planowaniem bylo smiesznie, bo na poczatku wiadomo bylo tylko ze jade przez pol swiata na PCA. A potem sie zaczelo dodawanie atrakcji. Poniewaz z zalozenia podroz byla karkolomna i wiazala sie z dluga podroza i odwroceniem zegara o 180 stopni, uznalem, ze troche bez sensu jest jechac taki kawal, pobyc na PCA pare dni i zaraz wracac z powrotem. Wiedzialem natomiast, ze od dawna zapraszali mnie do siebie znajomi z Miami. Na poczatek dolozylem wiec pare dni pobytu w tym – jednym z moich ulubionych na swiecie – miejscu. Potem sprawdzilem grafik NBA i nie moglem uwierzyc wlasnym oczom – 2 stycznia Heat goszcza u siebie GS Warriors! Ok, wiec doloze jeszcze ten mecz. Ale to by oznaczalo, ze sylwestra bede mial albo bardzo krotkiego, albo wrecz spedze go w podrozy. Ta druga opcja nie byla specjalnie zla, dla mnie osobiscie sylwester to taka sama zabawa jak kazdy inny piatek czy sobota w klubie, ale w sumie doszedlem do wniosku, ze moge go przeciez ponownie spedzic ze znajomymi w Miami, a dzieki temu wyjazd bedzie mial juz racjonalne rozmiary. To jeszcze jednak nie koniec. W poprzednim wpisie wspomnialem, ze jestem juz za stary na meczace podroze i nie mam ochoty na – przykladowo – spedzanie na lotnisku nocy, wstawanie wczesnie rano na samolot po 2-3 godzinach snu itp. Wiec z zalozenia rozbilem sobie podroz na jak najwygodniejsza. I dzieki temu dolozylem jeszcze nocleg w Bangkoku, oraz kolejny w Los Angeles, kiedy okazalo sie ze moge zahaczyc jeszcze o mecz Clippersow. Ostatecznie wiec podroz uksztaltowala sie tak:

Poniewaz wczesniej nie mialem okazji byc w Bangkoku (przylecielismy bezposrednio na Phuket), ale z drugiej strony nie mialem za duzo czasu, wybralem sobie tylko jedna atrakcje – wizyte w Lebua Hotel, na ktorego szczycie mieszca sie restauracja i skybar, rozslawione na caly swiat dzieki filmowi Hangover 2. Trzeba powiedziec, ze widoki robia wrazenie, a dodatkowo zupelnie inaczej oglada sie ten film ponownie, znajac juz Tajlandie i chocby wlasnie ten wycinek Bangkoku. W skybarze oferuja – i reklamuja w calym hotelu – drinka Hangovertini, wiec na niego padl moj wybor:

Z Bangkoku nastepnego dnia rano wylatywalem do Los Angeles, przez Taipei. Lot byl dosyc dlugi, a dodatkowo lecialem 'na skroty' przez strefy czasowe, wiec w sumie wyszlo na to, ze moja doba 30 grudnia trwala 39 godzin. Co ciekawe, kiedy wypozyczalem samochod po wyladowaniu w Los Angeles, kilka miejsc przede mna w kolejce stal… obecny mistrz swiata WSOP, Ryan Riess! Z tego co wyczytalem na jego twitterze, wybieral sie na jakis mecz amerykanskiego futbolu uniwersyteckiego. A ja, po zaczekowaniu sie do hotelu udalem sie w kierunku Staples Center. Poniewaz hala znajduje sie w centrum LA, kilkakrotnie juz kolo niej przejezdzalem, ale jeszcze nigdy nie bylem na zadnym evencie w srodku.

Poniewaz mecz Clippers z Suns nie zapowiadal sie jakos super atrakcyjnie, ceny biletow byly mocno przystepne. Zastanawialem sie tylko, czy wybrac standardowe miejsca (takie jak z punktu widzenia kamery) w 10-12 rzedzie, czy tez – czego jeszcze wczesniej nie robilem – usiasc bardzo blisko parkietu, ale za koszem. Postanowilem sprobowac czegos nowego i wybralem te druga opcje. Widok na przebieg gry nie byl rewelacyjny, ale bylo sie bardzo blisko graczy, wiec w sumie fajna opcja. No i nie spodziewalem sie, ze Blake czy DJ z bliska to tacy giganci…

Widok z mojego miejsca:

I telewizyjny dowod na moja obecnosc na meczu 🙂

Na uwage zasluguje tez rewelacyjna organizacja meczu. Tu kazdy doskonale wie, co do niego nalezy i wszystko odbywa sie super sprawnie. Poza tym, co tez jest standardem w USA i wiekszosci krajow Europy Zachodniej, w sali bylo tez troche kibicow Suns, chocby dokladnie obok mnie, mloda para w koszulkach Dragica. I, co moze sie wydac czesci naszych kibicow wrecz nieprawdopodobne (!), nikomu nie przyszlo do glowy, zeby w zwiazku z tym zdemolowac wlasna hale, wyrwac kilka krzeselek i rozbic je na glowie tych mlodych ludzi i im podobnych, mimo ze mecz zakonczyl sie wysoka wygrana gosci. Normalnie dzicy ci amerykanie, nie rozumieja osiagniec cywilizacji…

Z meczu wyszedlem nawet kilka minut przed koncem, bo przewaga Suns wynosila ponad 20 punktow, Clippersi wpuscili rezerwowych, a mi we znaki zaczela dawac sie kilkunastogodzinna podroz i najdluzsza doba w zyciu. A przeciez juz nastepnego dnia przed poludniem odlatywalem do Miami…

Ale o tym juz w nastepnym odcinku bloga, bo ten juz troche przydlugi…

DaWarsaw

PS. Wlasnie zdalem sobie sprawe, ze moj blog uzyskal tytul Bloga Roku na Pokertexas! To oczywiscie dzieki aktywnosci czytelnikow, wiec serdecznie dziekuje! A sam Pawcio zapewnil mnie, ze przekozacka nagroda za ten tytul juz zmierza do mnie w przesylce do Tajlandii!

Poprzedni artykuł„Macieq” mistrzem TCOOP 2014!
Następny artykułEPT Deauville 2014 Dzień 1A – Niezłe stacki Polaków

22 KOMENTARZE

  1. gratuluje wyniku i oby kolejny rok byl jeszcze lepszy! co do bloga zdecydowanie najlepszy na pokertexas zawsze z przyjemnoscia sie go czyta i daje duzo motywacji! GL Warsaw!

    PS- jak dobrze pamietam mecz MIA GSW to jeden ze słabszych ostatnio rozegranych przez HEAT u siebie 😉 miales mini pecha heh

    Pozdrawiam !

    • Heat nie zagrali super, ale mecz byl bardzo fajny i tak (wiecej w nastepnej czesci bloga), warriors to moj drugi ulubiony zespol, wiec ulozylo sie idealnie

  2. Graty Warsaw, robisz to co lubisz, podróżujesz, zwiedzasz, miło spędzasz czas i w dodatku ciągle dobre wyniki. Nic tylko pozazdrościć….

  3. Nie pisz tylko proszę bredni o tym, że ci którzy narzekają patrzą na czubek własnego nosa. Ja narzekam, że pokerzyści właśnie dla swojego własnego interesu robią reklamę hołocie od Palikota, szkodząc tym samym Polsce. Wypowiadając ten pogląd, opieram się na wyznawanych wartościach, a nie na własnym interesie.

  4. Jakieś fotki te z podróży jak możesz wrzuć jeszcze. Pozytywnie zazdroszczę pokerowemu globtroterowi. Powodzenia w tym roku

  5. Psy szczekają, karawana jedzie dalej! GJ warsaw – za kolejny rok na plusie. Tak trzymaj 😉

  6. Sorry, ale bardziej „gównianego” miejsca nie mogłes sobie wybrać, nie dziwne ze sie zmyłeś oglądać kosz od tyłu to troche monotonne bo dużo więcej tam pewnie nie widziałeś no ale byłes w telewizji – brawo, kozak!

    PS: dobrze rozumiem że przez rok ciężkiego grindu wygrałeś 800 dolarów?

    • a tobie moronie w dupie sie poprzewracalo od tego wyfarconego sunday milion? pod kazdym postem bedziesz teraz wrzucal swoje debilne 3 grosze?

    • Pierdol się kretynie warsawa jakbym chciał obrazić to bym mu napisał na czacie, ale nic do niego nie mam a pisze to ten burak który zrobil 200 suckoutów i którego tak broniliście.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.