Australijski pokerzysta o postrzeganiu gry w kraju kangurów. Grant Levy to pokerzysta z Australii, który w 2007 roku wygrał turniej APPT Sydney, inkasując milion dolarów australijskich.
To otworzyło mu drogę do kariery profesjonalnego pokerzysty. Levy pisze na swoim blogu, że wcześniej uczył w szkole angielskiego i prowadził lekcje wychowania fizycznego. Reakcje na jego sukces znacznie się różniły – niektórzy zatrzymywali go na ulicy i gratulowali, chcąc porozmawiać o pokerze, a z kolei inni, szczególnie rodzice uczniów ze szkoły, w której pracował, sugerowali, że nagle stał się złym przykładem dla ich dzieci. To samo mówili jego koledzy, którzy nie szczędzili mu ostrych słów.
Levy wspomina, że postanowił wyrwać się z tej atmosfery i został graczem zawodowym – podróżował po świecie grając turnieje i wypełniał warunki kontraktu sponsorskiego. W szkole nie pracował przez trzy lata, ale w końcu postanowił wrócić, mając na uwadze to, że w nowym miejscu nikt nie będzie wiedział, że jest graczem i nie będzie tam oceniany stereotypowo.
Pokerzysta pisze, że już pierwszego dnia cała szkoła wiedziała kim jest. W klasie miał bowiem jednego ze swoich byłych uczniów. Teraz praktycznie codziennie odpowiada na pytanie odnośnie tego, gdzie gra kolejny turniej, ile najwięcej wygrał i czy chciałby zagrać z którymś z uczniów. Zauważa tutaj zresztą, że to w jaki sposób oceniają go uczniowie znacznie różni się od tego, jak jest traktowany przez kolegów i rodziców, bo już poza drzwiami klasy jest krytykowany i obserwowany: – Moi koledzy, nie będący nawet w kręgu moich znajomych, narzekają za moimi plecami. Skarżą się na mnie szefowi lub komukolwiek, kto zechce posłuchać, o tym, że muszę brać wolne i podróżuję po świecie, aby grać turnieje pokerowe (pomimo, że zastrzegłem sobie w umowie, że gdy potrzebował będę wolnego, to go dostanę). Rodzice niektórych uczniów w szkole wyrazili zaniepokojenie tym, że ktoś z pokerowym doświadczeniem uczy ich dzieci, sugerując nawet, że w jakiś sposób ich deprawuję.
Grant przyznaje, że z rozmów z uczniami wynika, że wielu chciałoby w przyszłości zawodowo grać w pokera. Proszą więc o lekcje i pytają o rady. On jednak nie tylko im odmawia, ale również nie poleca takiego stylu życia, podkreślając jego złe strony.
Pokerzysta wspomina, że rozmawiał o postrzeganiu swojego zawodu z żoną, która jest prawnikiem. Dyskutując zauważyli sporo podobieństw w pracy prawnika i pokerzysty, choćby to, że chcą za wszelką cenę wygrać, czy to, że niekiedy muszą blefować swoich przeciwników. Grant pyta więc: Czemu zawód prawnika jest tak szanowany, a zawodowa gra w pokera bywa przez ludzi wyśmiewana?
Levy kilkakrotnie podkreśla, że jest dumny z bycia pokerzystą. To otworzyło drzwi dla jego dzieci, chociaż negatywnie się na nich odbiło, ze względu na gorsze traktowanie przez rówieśników czy rodziców innych dzieci. Mając na uwadze te negatywne efekty bycia pokerzystą, Levy zdecydował się, że nie będzie za bardzo obnosił się tym, że zarabia przy stołach.
Australijczyk dość pesymistycznie podchodzi do szansy na zmianę stereotypowego myślenia – poker musiałby się najpierw stać interesujący dla mediów i ludzi na tyle, aby chcieli się o nim coś więcej dowiedzieć. Ma jednak nadzieję, że kiedyś będzie mógł spokojnie powiedzieć każdemu co robi, jego dzieci będą z niego dumne, a on stanie się wzorcem dla uczniów. Lewy podkreśla, że zapewne wielu graczy chciałoby po prostu powiedzieć słowa: – Jestem cholernym pokerzystą i jestem z tego dumny.
Zdjęcie: Blog PokerStars