EPT Kopenhaga oczami Hajjera

50

Jerzy Hajjer był absolutnym debiutantem podczas EPT Kopenhaga. Jednak w odróżnieniu od wielu debiutantów dla Hajjera nie była to jednorazowa przygoda z wielkim pokerem. Przed nim jeszcze wiele turniejów cyklu EPT. Dzisiaj Jerzy Hajjer dzieli się z czytelnikami PokerTexas swoimi wrażeniami z Kopenhagi. Zapraszam do lektury…

Jeżeli nie macie nic przeciwko to pozwolę sobie zabrać niektórym trochę czasu i opisać swoje przeżycia z pierwszego pokerowego wyjazdu.

Zastanawiałem się długo czy opisywać swoje wrażenia.

Mam świadomość, że dla większości z Was będę śmiesznym jak to jeden z Was określił ?dziadkiem?…ale może trafi na tą stronę jakiś znudzony emeryt i potraktuje te wypociny jako podręcznik dla ruszającego w świat.

W dalszym ciągu będę się upierał, że spotkało mnie w życiu coś na co nie zasłużyłem, coś co odebrałem z dużą satysfakcją ale i ze świadomością, że to coś może mnie przerosnąć .

Nie podjąłem w swoim już długim życiu żadnej pochopnej decyzji bez gruntownego do niej przygotowania. Piszecie w postach z EPT, że Hajjer pojechał nieprzygotowany.

Odpowiadam:

  • trenowałem przysiady 2 razy dziennie,
  • nauczyłem się rozpalać ogień bez zapałek,
  • wprowadziłem ścisłą dietę ( woda i sucharki ),
  • gasiłem światło w domu i chodziłem po omacku ( dużo guzów ),
  • nauczyłem się na pamięć słówek angielskich ( fold, chek, reise, donk, fish ),
  • nauczyłem się, że As to najwyższa karta a flush to kolor,

Jeżeli ktoś mi odpowie, że o czymś zapomniałem… to nadrobię stracony materiał przed następnymi EPT.

Niestety jednego już się nauczyć nie zdążę… gry poprawnej w pokera i tu szansa dla innych na podwojenie swojego stacka w spotkaniu przy stoliku pokerowym.

Niestety żetony mogę oddać tylko w turniejach EPT (czasami sympatycznym kolegom na turnieju w Gdyni).

Walka o przetrwanie

Do rzeczy.

Przed wyjazdem do Kopenhagi nie interesował mnie poker tylko jak tam dojechać a potem w jednym kawałku wrócić.

Przypomnę, że mam swoje lata i różni mnie od dzisiejszych przystojnych i zdolnych młodzieńców czasami różnica dwóch pokoleń. A od już tych najstarszych przynajmniej 20 lat.

Nie mogę się oprzeć pokusie żeby nie wspomnieć o Karellim ( ukłony ), który napisał o sobie na łamach Card Player , że gdyby miał o 10 lat mniej to…..a ma dopiero lat 40.

Wniosek prosty nie zabieraj się dziadku do poważnej gry w pokera (chyba, że rekreacyjnie ).

Problemy zaczęły się wraz z dojazdem do lotniska w Gdańsku (z Koszalina).

Odlot zaplanowany na godzinę 10:50, wyjazd na wszelki wypadek z zapasem czasowym.

Po 20 km Honda dotychczas niezawodna zdechła. Zerwana rodzina ( bracia dostarczają pomoc w postaci nowego samochodu a uszkodzony zostawiam im w prezencie ).

Do samolotu wsiadam z duszą na ramieniu. Ostatni raz leciałem samolotem do Warszawy 30 lat temu. Po za domem dłużej niż 12 godzin byłem ostatnio 20 lat temu.

Lot trwał 40 minut i oto już Kopenhaga.

Przydał się trening chodzenia w ciemnościach po omacku. Już taksówkarz kiwał ze zrozumieniem głową (chyba wiedział, że wiezie donka) ale jakoś dostarczył mnie do hotelu.

Recepcja ? jakaś chinka albo wietnamka długo ze mną nie pogadała (znała tylko trzy języki plus wietnamski), wydała mi jakąś kartę prawie bankomatową, pokazała nr pokoju i kierunek marszu do windy.

Razem ze mną do windy wpadły dwa pingwiny ? wietnamcy i rozpoczęła się walka o wyjazd do góry. Po kilku minutach wszedł jakiś czarny i z miną człowieka wyższej rasy pokazał klasę w obsługiwaniu windy. Po dwóch dniach kapnąłem się o co chodzi z tą windą i udzielałem innym biedakom instrukcji na migi (podróże kształcą).

Pokój nr 925 otworzyłem samodzielnie (byłem dumny z siebie) ale zapalenie świateł w pomieszczeniach trochę czasu mi zajęło.

Instrukcje w pokoju hotelowym i jakieś przewodniki z obrazkami były po duńsku i po angielsku. Po dłuższej lekturze kapowałem już wszystko czyli nic.

Poszedłem do Kasyna zarejestrować się do turnieju…po kilku minutach i wstydliwych tekstach dostałem następną kartę prawie bankomatową z nazwiskiem (byłem już ktoś).

Pamiętałem, że Góral wylatuje z Warszawy o godzinie 16:00 więc prawdopodobnie dojedzie około 18:00 do hotelu.

Krążyłem w okolicy recepcji kiedy pojawił się mężczyzna przypominający Górala ale bez okularów i słynnych słuchawek.

Na mój widok Góral powiedział: ? To ty hajjer?.

Wniosek prosty musiałem wyglądać jak zagubiony pies skoro Góral, który mnie nie znał rozpoznał mnie prędzej niż ja jego (to jest spostrzegawczość pokerzysty).

Wieczorem poszedłem pooglądać turniej pokerowy poboczny. Po jakimś czasie poszedłem do pokoju hotelowego ze świadomością ?co ja tutaj robię?.

Kolejny punkt treningowy okazał się pomocny poszedłem głodny spać po całym dniu na diecie, żeby coś dostać do jedzenia trzeba powiedzieć co się chce a jak się nie wie co powiedzieć to się idzie głodnym spać (Góral w tym czasie był na jakimś bankiecie Pokerstarsa).

Bez jedzenia długo nie pociągnę. Rozpocząłem przygotowania do śniadania.

Moje przygotowania szczególnie myślowe trwały od 03:00 w nocy.

Małżonka Górala przesympatyczna Pani Karolina pokazała mi wcześniej gdzie się jada śniadania (restauracja vis a vis wyjścia z windy).

Godzina 08:00 jadę na śniadanie. Zatrzymuje mnie sympatyczna Pani więc pokazuje jej numer pokoju na co ona drukuje jakiś kwit ja podpisuję i walę na salę. Stoliki wolne przy każdym zastawa stołowa i termos z kawą. Siadam nalewam, kawę zabielam mleczkiem i czekam na obsługę. Po kilku minutach podchodzi sympatyczna Pani i palcem pokazuje jakieś stoły w oddali suto zastawione przy których kręcą się inni… chyba goście hotelowi.

Prowadzę ośrodek wczasowy, podejmuje różnych gości niekiedy ważnych ( Szewińska, Bożena Dykiel, Stanisław Tym, Andrzej Rosiewicz i inni ) a łapię się na głupi numer z żywieniem typu bufet.

Proszę powiedzcie sami gdzie tu myśleć o turnieju pokerowym jak tu trzeba walczyć o przetrwanie a przede mną jeszcze 6 dni ( wylot w niedzielę o 21:00 ).

Poker

13:45 wynurzam się z pokoju wystrojony w firmową koszulkę (polo własne, logo wyciąłem z przysłanej przez expekt za małej koszuli ).

Lista startowa prawie tak duża jak ściana a na niej moje nazwisko ? table 33 poz 8.

Niedobrze trójka to najbardziej znienawidzona przeze mnie cyfra a tu aż dwie.

Zasiadam jako drugi, obok chyba Duńczyk pomaga mi wypełnić jakiś druczek (oczywiście z kłopotami bo i ten facet nie kumał nic po polsku ).

Patrzę na żetony…tragedia…cztery kolory ale nominały wytarte….czerwony, czarny, zielony, niebieski…czeski film.

Nagle ratunek, za sobą słyszę po polsku ?zielone dwadzieścia pięć, czarne sto, czerwone pięćset, niebieskie tysiąc?…odwracam się a tu sympatyczny człowiek mówi: ?Mateusz jestem z Pokertexas? i wszystko jasne.

Krupier ? totalny zawodowiec ( jak wszyscy ) wzbudza w każdym geście i uśmiechu przyjazne uczucia.

Zawodnicy dookoła stołu jak na pogrzebie, dzwonią żetonami, surowe miny…zaraz będzie masakra.

Coś tam padło przez mikrofon i karty poszły w ruch. Poustawiałem żetony równo kolorami od zielonych do niebieskich i w kółko powtarzam w myśli ?25, 100, 500, 1000? karty rozdane i nagle cud. Karty wyglądają tak samo jak w internecie, ludzie za maskami jest ok.

Stres i trema uleciały, w jednej chwili poczułem się jak ryba w wodzie. Pamiętam, że kiedyś bardziej się denerwowałem przy grze w warcaby.

Przy stoliku chyba sami Duńczycy jeden z nich jak potem wydedukowałem w dodatkach o turnieju to mistrz Danii w Omaha, obok mnie też Duńczyk ale o karnacji greka czy coś takiego.

Ten greko-duńczyk zaczął ze mną rozmawiać w języku kosmitów i po kilku minutach rozmawialiśmy na dobre…ja po swojemu on po swojemu i co najciekawsze rozumieliśmy się.

Założyliśmy towarzystwo wzajemnej pomocy. Jak Duńczyk chciał przebić to mówił do mnie "sorry friend", ja odpowiadałem "no problem". Tak zabawa trwała godzinami nikt nie przebił wyżej niż 200 żetonów (same murki).

Chociaż przepraszam w pewnym momencie po godzinie morderczej walki nr 5 stolika zaatakował i stracił pół stacka. Następne rozdanie i oglądam AA, otwieram za 150 nr 5 dokłada na flopie AKx (AK kier), czekam, a nr 5 zagrywa za 600 i tu moim zdaniem popełniam błąd pierwszy tego dnia ?przebijam do 2000 nr 5 fold. (nr 5 był chyba stiltowany i pewnie po moim call zagrałby all in) szkoda. Ten nr 5 potem doszedł do 20 miejsca w turnieju (zabrał moją kasę).

Skoro był pierwszy błąd to musiał być i drugi: siedzę na SB dostaję 9 7, cztery ręce dokładają do BB ja zrzucam karty a miałem dopłacić tylko 200 żetonów na flopie 9 7 A i murki się pobiły na drobne żetony a frajer oblizał się tylko smakiem (stary i chytry).

Wspominałem ? stolik murków, po 7 godzinach odpadł tylko jeden gracz więc siłą rzeczy stacki wszystkich wynosiły po około 11 000 żetonów… wszyscy byliśmy w tej fazie turnieju shortami. Ale za to wszyscy do wszystkich zaczęli się po kilku godzinach uśmiechać aż przyszedł jakiś facet i nas rozpędził do innych stołów.

Wracając do kart to przez 7 godzin dostałem 2 x AA i 2 x KK. Na asy raz ograłem nr 5 (hahaha) drugi raz wziąłem ciemne. Na KK raz wziąłem ciemne a za drugim razem gostek dobrał A na flopie i pewnie zabrałby mi więcej żetonów gdyby nie przestraszył się trzeciego kiera na turnie i mojego uśmiechu szczęścia w tym momencie (symulka udana).

Raz zablefowałem z BB z 8 i 2 w ręku ale długo myślący po mojej prawej ręce spasował.

Pokazałem karty żeby świadomie stiltwać nic niewinnego człowieka. (mam wroga do śmierci)

Dotarłem na ostatnie tego dnia 30 minut do stolika 21. Faceci napakowani a ja ze swoimi żetonami mieszczącymi się w jednej ręce siadam mówię grzecznie "Hi" i odpowiada mi jakaś Pani w słusznym wieku z oczami o źrenicach wąskich jak kotka a z prawej mojej ręki dwa miejsca wcześniej wita mnie mój wybawca Góral.

Na widok szorta wszyscy się ucieszyli. Wyczułem, że przetrwanie 30 minut w tym towarzystwie może być trudne ? taktyka prosta ? pasować wszystko poniżej AA.

Drugie rozdanie- J 9 karo blindy 300 i 600 wchodzę do gry (gdzie moje słowo) flop J 6 6 w grze tylko Góral i ja. Myślę jak przegram to do Górala to nic się nie stanie, jestem mu to winien. Nie pamiętam czy Góral zagrał w każdym bądź razie rzuciłem 3K Góral po namyśle fold. Pokazałem J9 Góral pokiwał głową i powiedział, że zrzucił JT. Przeprosiłem i powiedziałem, że zagrałem jak sympatyczna Agnieszka Rylik ( Góral skwitował to wszystko uśmiechem ).

Dlaczego o tym rozdaniu piszę…otóż w głównej roli wystąpiły tu J 9 , to te same karty, które potem pokonały Górala ( AA Górala vs J9 karo ).

Końcówka tego dnia bez emocji.

Ps. Jeżeli nie otrzymam totalnej krytyki i ośmieszenia z Waszej strony to w następnym wejściu dokończę opowiadanie o mojej dalszej przygodzie z pokerem i Kopenhagą.

I jeszcze jedno proszę was bardzo nie traktujcie mnie jak człowieka, który ma zamiar cokolwiek namieszać w środowisku pokerowym (czyli coś tam wygrać). Jako Polak i chyba patriota nie chciałbym się skompromitować na żadnym odcinku ale proszę nie wiązać z moimi występami nadziei, że dzięki mnie o polskim pokerze będzie głośno.

Pozdrawiam i dziękuję tym wszystkim, którzy wyczuwają we mnie ducha faceta bez wybujałej ambicji. Szczególnie pozdrawiam Górala, jego sympatyczną małżonkę Karolinę, redaktora Mateusza, mojego prawie przyjaciela Obywatela_g i Gajowego z Trójmiasta.

Jerzy ?Hajjer?

Poprzedni artykułUnibet – Freerole dla czytelników PokerTexas
Następny artykułLA Poker Classic

50 KOMENTARZE

  1. Rowniez pozdrawiam i zycze dalszych sukcesow na arenie miedzynarodowej, jak rowniez na naszym podworku 🙂

  2. Myślę, że to jest po prostu taka sprawa, że wszyscy się cieszą, a światek pokerowy nie jest taki zły, jakby się mogło wydawac :)!!!

    Namawiam gorąco do pisania bloga !

  3. To niemożliwe, to nie może być prawda to chyba sen.

    Nie mogłem przewidzieć, że w pokerze jest tylu miłych ludzi.

    Czy ja naprawde jestem juz w Polsce.

    Ani jednego słowa krytyki…gdzie polska złośliwość.

    Mam podejrzenia, że coś jest albo ze mną albo z Wami nie tak.

    Jutro druga część mojej przygody.

  4. panie Jurku!gratulacje, walka o przeżycie nie okazała się aż tak ciężka;-) całą góralową rodziną kibicowaliśmy panu.w warszawie bedzie łatwiej!

  5. Naprwade miło się czyta, czekam na następne teksty.

    Bardzo serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia w Warszawie.

    miło było Pana poznać 😉

  6. “Wyczułem, że przetrwanie 30 minut w tym towarzystwie może być trudne ? taktyka prosta ? pasować wszystko poniżej AA.”

    Dobre;]

    Czekam na wiecej i powodzenia w nastepnych turniejach 🙂

  7. panie Jerzy… chyba sama ilość komentarzy swiadczy o tym że wszyscy w Pana wierzą… zostało jeszcze Panu 10 EPT … zostanie Pan starym wyjadaczem tego turnieju.. tak trzymac

  8. Świetnie napisane wspomnienia, super się czyta.Trzymam kciuki za następny występ!!!

    Pozdrawiam!!!

  9. “Kolejny punkt treningowy okazał się pomocny poszedłem głodny spać po całym dniu na diecie, żeby coś dostać do jedzenia trzeba powiedzieć co się chce a jak się nie wie co powiedzieć to się idzie głodnym spać “To zdanie wyjątkowo mi się podoba 😀

  10. Rewelacyjnie napisane. No i fakt, zadnemu Polakowi sie to nie udalo, a wiec umiejetnosci sa! Wiara w siebie, glowa do gory i zycze powodzenia w Warszawie!!

  11. “nauczyłem się, że As to najwyższa karta a flush to kolor”

    i na EPT juz mozna jechac 🙂

    Swietny tekst i mam nadzieje, ze bedzie wiecej 😉

  12. bardzo fajna relacja 🙂 a co do osiagania sukcesow to zycze oczywiscie jak najwiekszych ! No i jak napisali wyzej wiecej wiary w siebie !!!

  13. Relacje naprawdę wspaniała, czyta się wyśmienicie. A jeśli chodzi o podróże to z każdą będzie łatwiej i na 3 EPT będzie Pan jechał jak do spożywczaka ;)Pozdrawiam, życzę najlepszego i oczywiście czekamy na następne teksty 😉

  14. Panie Jurku wiecej wiary w siebie, jest Pan na pewno bardzo dobrym graczem , który pokaze wszystkim ze potrafi wygrywać. Musi pan zostawić obawy za sobą i myśleć tylko o tym jak te turnieje wygrać, albo pomałąu stawiac sobie poprzeczke coraz wyzej , np. w waraszawie musze być w kasie , aja ka juz pan bedzie w kasie to postarac sie dotrzec do finałowego stołu , apotemm to juz tylko pozostaje wygrac 🙂 . takze wielki szacunek dla Pana, pozdrawiam i do Boju!!!!!!11

  15. Panie Jerzy!!

    Swietna relacja. Co do podrozy to wydaje mi sie ze niejeden mlodszy przystojniejszy mezczyzna poradzilby sobie gorzej od Pana!

    Skromna uwaga do dunczykow!! Uczcie sie jezykow!!Pozdrawiam i sukcesow na turniejach EPT jak i w zyciu osobistym zycze 🙂

  16. Pozdrawiam, bardzo przyjemnie napisane, a Pan wydaje się być miłym i charyzmatycznym osobnikiem. Oby więcej takich, to nie byłoby tak szaro 🙂

  17. świetny tekst, czytałem go z wielką przyjemnością.Nie mam nic przeciwko, żeby częściej “zabierał” mi Pan czas swoimi tekstami 🙂

  18. Szacunek! Wielka klasa i przeurocza skromność (niektórym by się przydała). Tekst pisane gładko z dowcipem. W pokera już Pan pokazał klasę, w pisaniu tekstów… niech drży konkurencja. Pozdrawiam.

  19. Przeczytałem cały tekst co oznacza, że czytało się go miło i przyjemnie. Czekam na następne “wejście”.

  20. Oj Hajjer, Hajjer… Ja rozumiem skromność (ważna zaleta, mi jej niestety brakuje od urodzenia), ale bez przesady. Osiągnąłeś niewątpliwy sukces i należy:

    1. cieszyć się z niego

    2. być z niego dumnym

    3. korzystać z niego

    O ile potrafię zrozumieć Twoje obawy “podróżnicze” (sam pamiętam swoje pierwsze loty samolotem albo pobyty w “dzikich” krajach) to muszę trochę pomarudzić jeśli chodzi o Twoje obawy pokerowe. Musisz zrozumieć jedna rzecz i wziąć ją sobie mocno do serca – osiągnąłeś coś, czego żaden Polak do tej pory nie dokonał, będziesz grał w 11 turniejach EPT z rzędu! To nie jest przypadek, że to Ty wygrałeś tą nagrodę. Potrzeba więcej wiary w siebie i we własne umiejętności. A że takowe posiadasz to pewne. Teraz nie zostaje nic innego jak to turniej po turnieju udowadniać. Życzę wszystkiego dobrego i do zobaczenia podczas EPT w Warszawie!

  21. Brawo za poczucie humoru, za dystans do siebie. Młodzi cfaniacy mogą się dużo od Pana nauczyć 🙂

  22. Również jestem bardzo “za” blogiem Hajjera.

    A w komentarzu pozwolę sobie stwierdzić że, imho, pewnie niewiele jest przypadku w tym że gra Pan dobrze w pokera, nawet jeśli grając nie do końca jest Pan w zgodzie z tzw. basic; Po tekście widać ze jest Pan ponadprzeciętnie inteligentny a to podstawowe oręże w tej grze. Ta “skormność” Hajjera to wg mnie również “pokerowa”, podejrzewam że podczas gry potrafi Pan solidnie przyłożyć przeciwnikom bo przypadkowo na EPT się nie trafia. Sukcesów życzyć nie muszę bo już są a kolejne napewno przyjdą, jest to kwestią czasu.

    Myślę że jest Pan żywym dowodem na to że zyskowny poker to gra dla inteligentnych a wiek i to kiedy się zaczyna w niego grać ma znaczenie drugorzędne.

    Pozdrawiam

  23. “W dalszym ciągu będę się upierał, że spotkało mnie w życiu coś na co nie zasłużyłem, coś co odebrałem z dużą satysfakcją ale i ze świadomością, że to coś może mnie przerosnąć .”Panie, dla samych relacji i podejścia zasłużył pan żeby być na każdym EPT na jakim sie da i jeszcze na WSOP :). Czekam na ciąg dalszy.PS. Ponawiam propozycje prowadzenia bloga.

  24. Ja bym tam chciał mieć takiego pokerowego “dziadka” 🙂 zamiast na ryby to do stolika….na ryby-fishing 😉 Artykuł rewelacja duża dawka humoru miło się czyta czekam na ciąg dalszy – SZACUNEK dla Pana!

  25. Dzisiaj takie czasy, że by wyróżniać się z tłumu “miszczów” wystarczy być normalnym, skromnym człowiekiem.

    To cechy niezwykle rzadkie.

    Blog Hajjera, który jak sądzę tu powstanie, będzie miał wielu stałych czytelników, ja nie ominę żadnego wpisu na 100%.Gratulacje i powodzenia Panie Jerzy!

  26. Indy: ja mysle ze redakcja nie ma wyjscia tylko musi zlozyc taka propozycje…a) pan Hajjer pisac potrafi

    b) pan Hajjer jeszcze kila razy ma zagwarantowana walke o przetrwanie i moze miec naprawde duzo do powiedzenia 😛

  27. Tak jak napisali poprzednicy prosze o więcej takich relacji 🙂 Zgodze sie również z Łysym że musi pan bardziej wierzyć w siebie w koncu nie kazdy wygrywa taka nagrode a i umiejetnosci trzeba miec odpowiednie żeby wygrac tego typu pakiet:)

    Pozdrawiam i powodzenia w kolejnych turniejach EPT

  28. Relacaja – rewelacja!! Oby wiecej takich no i chyba Panie Jurku, troche wiecej wiary w siebie!! Jakies umiejetnosci trzeba miec,zeby taka nagrode wywalczyc, wiec z podniesionym czolem wchodzi Pan na FT nastepnego turnieju!

  29. Panie Jurku, to jest świetne, proszę o więcej i ciąg dalszy!! Pierwsze koty za płoty, na kolejnych turniejach będzie już lepiej!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.