NIEDZIELA, PRZYLOT
Wiele lat narzekaliśmy na nasze warszawskie lotnisko. Że małe, że ciasne, że mało przepustowe,
generalnie do bani. Ostatnio po otwarciu nowego terminalu T2 wszystko się jednak zmieniło.
Jak zwykle przyjechałem odpowiednio wcześniej, bo znając dotychczasowe kolejki do odprawy
wolałem się zabezpieczyć. A tu co? Arcymiła niespodzianka! Od momentu wejścia do hali
odlotów, przez odbiór biletu, odprawę bagażu i przejście przez obowiązkowe bramki ? wszystko
to zajęło mi jakieś 5 minut! Byłem w szoku! W jeszcze większym byłem tuż przed przejściem
przez ?rentgena?, bo dziewczyna siedząca przed bramkami zwaliła mnie z nóg tekstem ?Dzień
dobry panie Rafale, jak tam ostatnio sukcesy??. WOW! O w mordę, robię się chyba sławny! Co
robi ta Nasza Klasa? Co prawda jak zawsze można narzekać, że przy bramkach jak zwykle
kazano mi wyjąć pasek i myślałem, że spadną mi na środku lotniska spodnie z tyłka, ale to na
szczęście tylko kilka sekund dyskomfortu i można było iść na kawę. Kiedy ostatnio leciałem z
nowego terminalu do Turcji marudziłem, że do Europy to nam jeszcze daleko, bo nawet sieci
na lotnisku nie ma. No i? nadal nie ma! Ale lipa! Za to ceny mamy mocno europejskie, bo za
małe espresso i sok jabłkowy zapłaciłem 27 zł. Słabo?? Biznes się kręci, nie ma co!
Boening 737 polskiego LOT-u był prawie pusty, razem ze mną leciało może około 20 osób.
A więc szybko w górę, stewardesy podały kanapki i herbatę, jadłem sobie przeglądając gazetkę
i nagle każą mi się zapinać w pasy, bo? już lądujemy! Szybciutko, lot trwał może z 45-50 minut.
Jak sobie przypomniałem ile czasu tłukliśmy się w maju autokarem na mecz z Ukrainą we
Lwowie to się zaśmiałem w duchu. Najpierw polskie drogi, potem dzika kolejka na granicy,
jeszcze gorsze drogi ukraińskie? A tu rach ciach i na miejscu! Ale najciekawsze miało być
dopiero przede mną. Samolot ląduje, wychodzę po schodkach, wzrokiem szukam terminalu
lotniska i? nie widzę! Kurcze, obok stoją tylko jakieś dwa inne samoloty, a przed nami jakiś
mały budyneczek przypominający z wyglądu dworzec kolejowy w Pcimiu Dolnym budowany
za czasów towarzysza Edwarda G. No dobra, podstawili autobus, pewnie nas zawiozą na miejsce.
Wsiedliśmy, drzwi się zamknęły, autobus ruszył, podjechał pod ten ?dworzec? i drzwi się
otworzyły, a ludzie zaczęli wychodzić! O kurde, to to! Przed wejściem stoją piękne posągi
upamiętniające reprezentantów ludu pracującego różnych zawodów, czyli typowe zjawisko
z epoki socrealizmu. W środku lotnisko wyglądało jak dawny wydział komunikacji na mojej
warszawskiej Pradze. Po nowym terminalu w Warszawie wpadłem jakby w inny wymiar. No nic,
wypełniłem milion różnych druczków, bez których na Ukrainę bym się nie dostał, odczekałem
swoje w kolejce do odprawy paszportowej (50 osób, które w tym momencie wylądowały we
Lwowie spowodowało prawdziwy kocioł na lotnisku, lol!) i już mogłem odebrać swoją torbę,
która? najzwyczajniej leżała sobie na podłodze przy wyjściu! Czegoś takiego jeszcze nie
widziałem jak żyję! Potem tylko kolejny rentgen sprawdzający, czy aby nie przywiozłem na
piękną Ukrainę broni, narkotyków czy innego szajsu i już mogłem witać się z moim lwowskim
przyjacielem Albertem, który czekał na mnie niecierpliwie przy wyjściu.
Do Jaremczy, miejscowości w której przyjdzie nam zagrać cały festiwal pokerowy, jest od
Lwowa około 200 km. Podróż zajęła nam niecałe 3 godzinki, ale oczywiście przegadaliśmy
je w całości, bo tematów było do omówienia mnóstwo. Albert mówił mi co się dzieje u nich
ciekawego, ja jemu co u nas i tak nam leciały kolejne kilometry. Niniejszym przekazuję również
od niego pozdrowienia dla całej ekipy, która w maju była we Lwowie na meczu! Albert jest
naprawdę przemiłym i niesamowitym człowiekiem. Kiedy okazało się, że w hotelu miejsca
dla uczestników turnieju zarezerwowane są dopiero od poniedziałku wziął w rękę telefon,
zadzwonił do mera miasta (a tu to podobno ktoś mniej więcej jak prezydent państwa!) i za dwie
minuty pokój już dla mnie był gotowy i czekał aż dojedziemy na miejsce. A że byliśmy głodni
jak cholera to kolejny telefon od Alberta zapewnił nam gorący pyszny posiłek na stole w
chwili, gdy przekroczyliśmy próg hotelowej restauracji. A że jestem na Ukrainie to nie mogło
zabraknąć oczywiście litra wódki ?do obiadku?. O rany, czy dożyję powrotu??
Po krótkim regeneracyjnym śnie zadzwoniłem ponownie do Alberta i udaliśmy się do centrum
Jaremczy na kolację. Jako, że godzina była trochę późna (zbliżała się północ) to otwarty był
tylko jeden lokal, oczywiście pełny ludzi, bo sezon narciarski w pełni. Stolików wolnych nie
było, ale taka odpowiedź nie zadowoliła Alberta i stolik się znalazł w jakieś 20 sekund. Ma
chłopak dar przekonywania! Jako, że w lokalu odbywała się również swego rodzaju dyskoteka
to lokal pełen był młodych ludzi. Wokół na stolikach wódzia lała się hektolitrami, większość
paliła sziszę, muzyczka sobie grała i było wesoło. Zaprzyjaźnienie się z właścicielem lokalu
zajęło Albertowi tylko kilka minut, przekonanie kelnerki, że ma być na każde zawołanie tylko
chwilkę. Zaraz wjechały talerze, szklanki i ? jakby inaczej ? kieliszki z kolejnym tego dnia
flakonem i można było zacząć kolację. Co najciekawsze ? za wszystkie te przyjemności nasz
rachunek wyniósł jakieś 50-60 zł, co i tak Albert skwitował, że tutaj to drogo?
W poniedziałek zaczyna się festiwal. Nie wiem czy będę grał w pierwszym turnieju, ale chyba
raczej go sobie odpuszczę, bo będzie to satelita do main eventu (rebuye po 200$). Biorąc pod
uwagę, że odbędzie się prawdziwe turbo ? blindy 15-minutowe! ? to chyba raczej poświęcę
wolny czas na korzystanie z dobrodziejstw mojego hotelu, czyli basen, saunę czy masaże. Ale
Albert już mi zapowiedział, że muszę poznać kilku jego przyjaciół z różnych stron Ukrainy,
więc nie wiem jak to się skończy. Jeśli długo bym nie pisał to przyślijcie po mnie brygadę
ratunkową z dużym zapasem tabletek KC24?
PS. W pokoju jest gorąco i mam ciepłą wodę, więc chyba z tym gazem nie ma takiej tragedii?
Tak to jest jak się ma łącze o zbyt małej przepustowości 😛
Taaa… ma takie problemy z netem jak Kwaśniewski z nogą w Harkowie.
z netem… jasne… pewnie wytrzeźwieć biedaczysko nie może i liter na klawiaturze nie rozróżnia, hyhy
@ Uspokajam wszystkich, którzy wysłali do JD maile z pytaniami odnośnie JD Cup II, Jack odpowie na wszystkie pytania dopiero w przyszłym tygodniu po powrocie z Ukrainy. Ma tam drobne problemy z netem i nie jest w stanie na bieżąco Wam odpowiadać.
Ciekawy wpis 😉 a skoro już o rachunkach, to ile potrzeba na taki tygodniowy trip po ukrainie ? tak żeby sobie wygodnie tam pożyć nie odmawiając picia jedzenia i zabawy ? 😉
Az sie lezka w oku kreci 😉 Ale ten blog juz stary jest … W przeciwienstwie do wlasciciela ktoremu ciagle nie brakuje energii zeby napisac o czyms ciekawym 🙂 Mam nadzieje ze kolejny wpis jest juz w drodze.
Ja też pamiętam te dawne czasy… Jak JD po wpisie nie było przy kompie 2-3 dni (jak teraz) to taki śmietnik się robił, że Ci co się wpisywali nie wiedzieli jaki wpis będzie przed nimi 😉
ale widać założenie konta przekracza ich umiejętności i dali sobie spokój a Jack ma spokój
Ale tu spokojnie … A pamietam jak … daaaawno temu … to byl rok chyba … hmmmm … 2008 … O tej porze tlum antyfanow byl w stanie gotowosci i tylko czekal na kazde potkniecie… Swiat tak szybko sie zmienia :):)
Dobra ,,krysza ‘’ nie jest zła:) Bardzo ciekawy wpis zapowiada się wyjazd pełen wrażeń:) GL
fach w rekach to bedzie miala jego zona jak sie dowie co on tam wyprawia:)
Napisz coś koniecznie o tych ukraińskich masażystkach ! Czy aby na pewno mają fach w rękach ? hehe Pozdro Jack i GL
Jack, nie gadaj tylko przywieź jakąś fajną flachę!
Swoje straty moralne wynikajace z bycia celebrytem bedziesz musial jakosc zniesc 🙂 Czekam na kolejne informacje z Ukrainy.
raczej 😉
No mówiłem, że po pijaku to on jest niebezpieczny?!
Jak wam widłę, taką powiedzmy metr dwadziescia zaparkuje, a nastepnie użyje funkcji hydraulicznej “obrót” to dopiero będziecie cieńko śpiewać 😉
Ty się Adaś kiedyś tym wózkiem widłowym rozbijesz w robocie… 🙂
Tyle razy Ci Adam powtarzam – nie pij w pracy 😛
Paweł! mój idolu ! Jak Ty to robisz !?Szaaaaaaaaaaaacccccccccunnnnnnnpozdr
Dzięki bardzo
Pawcio – gratulacje za zwycięstwo w ostatnim turnieju WLP.
Dzięki 🙂
Przepraszam, że tyle czekałeś, odpowiedź na Twojego maila już Ci wysłałem. Pozdrawiam.
Cześć, ja z innej beczki, napisałem do Waszej redakcji ponad tydzień temu i nie otrzymałem odpowiedzi, czy to normalne? 😛
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.