Dominik Pańka – „Jestem dopiero na początku swojej kariery”

32

Obszerna, ale chyba bardzo ciekawa rozmowa ze zwycięzcą PokerStars Caribbean Adventure na Bahamach Dominikiem Pańką. Rozmawiamy oczywiście o samym finale, ale też o medialnej aktywności Dominika, „efekcie Pańki” i planach na przyszłość.

PokerTexas: Zacząć musimy od gratulacji. Jeszcze raz wielkie gratulacje od całego PokerTexas zarówno świetnego wyniku jak i znakomitej gry.

Dominik Pańka: Dziękuję bardzo.

Ostatnie dni były dla Ciebie bardzo intensywne, udzieliłeś mnóstwa wywiadów. Powiedz masz jeszcze siłę na publiczne wypowiedzi? Nie męczy to Ciebie?

Oczywiście, że mam siłę. Z przyjemnością udzielę wywiadu dla PokerTexas. Nie jestem może aktywnym użytkownikiem, nie udzielam się, ale od czasu do czasu przeglądam waszą stronę więc chętnie się wypowiem.

Jestem świeżo po obejrzeniu Twojego występu w Po Prostu Tomasza Sekielskiego. Powiedz jakie wrażenia z tej wizyty?

Problem z tego typu występami jest taki, że jak wiadomo nie o wszystkim można mówić i czasami dziwnie to wychodzi. Z jednej strony mówię, że od dwóch lat gram zawodowo, a z drugiej, że dopiero niedawno zacząłem jeździć na turnieje live. Prowadzący wie jednak o co chodzi, ja wiem o co chodzi i chociaż ze dwa razy mnie podpuścił to jakoś udało się z tego wybrnąć i myślę, że wyszło całkiem w porządku. Trochę tylko szkoda, że to trwało dość krótko i nie miałem możliwości powiedzieć wszystkiego co bym chciał. Oglądalność też pewnie za duża nie była, bo w tym czasie leciał mecz Polska-Szwecja w piłce ręcznej.

Ile już redakcji/wywiadów za Tobą?

Zacząłem od wywiadu dla PokerStrategy, potem wspomniane już „Po Prostu”, wcześniej jeszcze Przegląd Sportowy, a dzisiaj byłem na nagraniu do programu Grzegorza Miecugowa „Inny punkt widzenia”. (TVN24, niedziela 23:30). Ta ostatnia rozmowa trwała podobno 40 minut, ale dla mnie to było jak 15 minut, ale chyba miałem okazję poruszyć więcej tematów i wydaje mi się, że wyszło całkiem w porządku. Dodatkowo przy okazji wizyty w TVN dopadła mnie dwójka dziennikarzy programu „Czarno na Białym” i oni strasznie mnie męczyli, żebym znalazł też czas dla nich. Chcieli zrobić reportaż, coś w stylu historii chłopaka znikąd, z małej miejscowości, chcieli pojechać do moich rodziców. Więc im też udzieliłem 10 minutowego wywiadu, takiego trochę bardziej na luzie. Miałem też spotkanie z dziennikarzem magazynu „Logo”. To jest w ogóle zabawna historia, gdy dowiedziałem się, że „Logo” chce zrobić ze mną materiał to zacząłem się śmiać, bo koleżanki w liceum często mówiły o mnie, że „nie zdziwiłyby się, gdybym znalazł się na okładce Logo”. Na okładkę się pewnie nie załapię, ale w Logo będę. I to raczej tyle, nie chcę też za dużo występować, bo potem będzie, że Dominik celebryta tylko wozi się po telewizjach, a przecież w ogóle nie o to mi chodzi.

Chyba nikt tak tej Twojej medialnej aktywności nie będzie odbierał. Słuchałem podcastu dla PokerStrategy i wydaje mi się, że z Twoich słów można wywnioskować, że czujesz taką potrzebę, aby wykorzystać ten swój czas i zrobić coś dobrego dla pokera.

Jasne, nie chcę uchodzić za jakiegoś społecznika czy Samarytanina, ale jeśli można wykorzystać tą sytuację, aby dokładniej naświetlić sytuację pokera to ja chętnie się tego podejmę. Do tego chciaż lubię raczej spokojne życie, to nie ukrywam, że takie występy w telewizji też są dla mnie frajdą i mam nadzieję, że wypowiadam się z sensem i jakoś wychodzi mi reprezentowanie naszego środowiska. Jestem też bardzo młody i stoję w całkowitym kontraście do tego wizerunku pokerzysty z „Wielkiego Szu” i mam nadzieję, że ten przekaz powoli, powoli będzie do ludzi docierał.

Kończąc już temat wywiadów, powiedz jeszcze tylko emisja „Innego Punktu Widzenia” w TVN24 z Twoim udziałem będzie w najbliższą niedzielę (26 stycznia, 23:30)?

Podobno tak, ale jeszcze to może się zmienić, bo jest teraz ta sytuacja na Ukrainie i nie wiadomo jak to się rozwinie. Natomiast na pewno będą o tym wiedział dzień wcześniej i poinformuję na moim Fanpage'u na Facebooku , który jest prowadzony przez moją koleżankę.

Przejdźmy już do tego co najważniejsze, czyli do samego finału na PCA. Na pewno wiele osób zwróciło uwagę na Twoją niewzruszoną postawę, kamienny wyraz twarzy. Jestem ciekaw skąd to się wzięło, bo przecież w grze live nie masz zbyt dużego doświadczenia – zaplanowałeś to? Ćwiczyłeś? Czy może po prostu jest w środku osobą tak bardzo opanowaną?

Nie wiem. Na pewno przed żadnym lustrem tego nie ćwiczyłem. Po prostu chciałem skoncentrować się na tym, żeby w każdym rozdaniu wyglądać tak samo, pilnowałem się, żeby nie przełykać w ważnych rozdaniach, cokolwiek by to przełykanie miało znaczyć. W czasie rozdań nie denerwowałem się też zbyt mocno, byłem po prostu skoncentrowany, aby wyglądało to tak jak właśnie było i chyba wyszło OK. Nie sądzę, abym szczególne telle sprzedawał i o to mi chodziło. Chciałem, żeby grały po prostu moje bety, moje karty, żeby było tak jak w internecie. Chciałem zminimalizować przewagę doświadczonych graczy live i wydaje mi się, że to się udało.

Druga sprawa, która rzuciła mi się w oczy to olbrzymia pewność siebie bijąca od Ciebie, od Twojej gry. Mam wrażenie, że chociaż otoczony byłeś przez naprawdę świetnych przeciwników to w żadnym momencie nie pomyślałeś, że mogą oni być lepsi od Ciebie. Rzeczywiście tak było?

Czułem się całkiem dobrze, prawdę mówiąc uważam, że grałem najlepszego pokera w swoim życiu od kilku już dni i byłem trochę zaskoczony tym jak dobrze mi idzie i jak dobrze gram. Oczywiście robiłem jakieś błędy, ale zawsze mogłem skupić się na konkretnym rozdaniu. Wiadomo, że jest to inaczej niż w grze online, gdy ciężko jest skupić się tylko na jednym stoliku, jednej sytuacji. Gdy potem na sucho analizuję swoją grę to wiem jak powinienem był zagrać, ale nie zrobiłem tego, bo nie byłem skupiony na tej konkretnej sytuacji i to zapewne jest mój spory brak, ale na PCA w czasie gry na żywo mogłem skupić się na każdym zagraniu i podejmować najlepsze decyzje jakie mogłem. Dodatkowo Ci gracze jakoś specjalnie mnie nie przerażali. Myślę, że gdybym w internecie grał przeciwko „g's zee” (Shyam Srinivasan) to bym pomyślał „o kurcze co za dobry reg” i grał na niego spokojnie i z dużym szacunkiem. A tutaj widziałem, że gość jest mega zdenerwowany i zachowuje się jakby każdy awans o 2-3 pozycje była dla niego super ważny, a pieniądze go przerażały. To mnie trochę śmieszyło, że oni wszyscy byli tak bardzo skupieni na tym pierwszym miejscu, byli zdenerwowani, a ja grałem sobie na luzie i starałem się nawet rozładować atmosferę rzucając jakieś żarty czy komentarze. Nie wynikało to jednak z mojej strategii, a po prostu tak długo siedzieliśmy przy tym stole, że było trochę nudno, a ja czułem się naprawdę bardzo dobrze i grałem najlepiej jak potrafiłem.

Z pewnością zdążyłeś się zapoznać przynajmniej już z częścią opinii o Twojej wygranej. Ty nie tylko wygrałeś ten turniej, ale wygrałeś go dzięki świetnej grze co podkreślano w wielu komentarzach. Ciekaw jestem jak ważne dla Ciebie jest właśnie to, że zapisałeś się w pamięci jako bardzo dobry gracz, a nie po prostu ten co potrafił wykorzystać okazję, gdy „idą mu karty”?

W tym sukcesie to jest dla mnie najważniejsze. Posłuchałem sobie Waszego, polskiego komentarza i bardzo fajnie, że mnie chwaliliście, ale też byłem ciekaw co mówili obiektywni komentatorzy np. angielscy, co pisze się na zagranicznych forach. Nie ukrywam, że opinia bardzo dobrych zagranicznych graczy jest dla mnie ważna. Gdy czytam jak ktoś pisze „Kibicowałem Timexowi, ale Pańka zasłużył na wygraną bo grał bardzo dobrze” to oczywiście unoszę się lekko nad ziemię, bo to jest bardzo przyjemne. Wiadomo, że fajnie jest usłyszeć jak polscy komentatorzy mówili „Pańka jest najlepszy na stole”, ale tez wiadomo, że takiemu komentarzowi brakuje obiektywizmu. Dlatego chciałem też posłuchać co np. mówi o mnie Ike Haxton w angielskiej wersji. Nie wszystkie moje zagrania mu się podobały, ale raczej twierdził, że grałem bardzo dobrze i to jest właśnie to co jest najprzyjemniejsze w tym zwycięstwie. Oczywiście olbrzymie pieniądze też są super. Jest wiele aspektów tej wygranej, które sprawiają, że czuję się w pełni dowartościowany. Teraz chciałbym dojść daleko w jakimś kolejnym turnieju, aby potwierdzić swoje umiejętności i swoją wartość.

Na miejscu w czasie finału otoczony byłeś sporą ilością polskich kibiców, którymi byli świetni pokerzyści (Marcin Wydrowski, Patryk Ślusarek, Marcin Horecki). Ograniczali się tylko do kibicowania, czy może dawali jakieś rady i wspólnie wymyślaliście strategię gry?

Dominik Pańka i kibiceOni zrobili świetną robotę, stali tam bardzo długo i mnie wspierali. Informacje o kartach rywali dostawałem bezpośrednio na swojego tableta od kumpla, który oglądał relację. Oni (kibice) też mieli te informacje i czasami coś podpowiadali. Dawali też rady, Marcin Wydrowski mówił mi, że jeśli będę miał dobrą okazję, dobry spot do np. blefu to pomimo wahania się i może obawy o zaangażowanie większej ilości żetonów muszę to zrobić, bo inaczej zmarnuje szansę na wygranie turnieju. Z tej rady wziął się m.in. ten 4-bet z T-9 na Srinivasana. Ręka była beznadziejna, ale sytuacja idealna do takiego zagrania. Ja tam otwieram, gdy na big blindzie był Gamez, czyli gracz, który będzie popełniał tak dużo błędów po flopie, że mogę na niego zagrać nawet ze słabszą ręką. „G's zee” 3-betuje mnie wtedy po raz pierwszy i robi się świetna sytuacja do 4-betu, bo on przecież wie, że ja na Gameza otwieram bardzo szeroko. Dodatkowo on często robił tak, że jeśli nie chciał dostać akcji to robił trochę wyższe zagranie niż standardowo. Ciężko było zrobić tego 4-beta, ale wydawało mi się, że to będzie dobra decyzja i po długim namyśle zagrałem tak jak chciałem i on spasował. Oczywiście ciężko ocenić czy ta decyzja jest optymalna, ale zagranie się udało. Wracając do pytania oni mnie wspierali samą swoją obecnością, nie naradzaliśmy się jakoś szczególnie co na kogo powinienem grać. Jedynie w heads-upie nie do końca wiedziałem jaką strategię przyjąć i Banis powiedział, żebym na Timexa 3-betował dla wartości bottom suited connectory i Top 12% zakresu i starałem się to wykorzystać. Oczywiście ciężko jest w jednym, krótkim momencie ustalić strategię na Timexa, bo wiadomo, że on ma nade mną mega przewagę. Dla mnie najważniejsze było to, że oni tam po prostu byli. Czasami ich uciszałem i za to chcę ich przeprosić, ale wiesz siedzę skoncentrowany, podbijam, zgarniam blindy, a oni obijają te bandy i to mnie trochę śmieszyło, może też nawet lekko denerwowało. Ale ogólnie świetni kibice i świetna ekipa.

Wspomniałeś już o tym 4-becie z T-9, a były jeszcze jakieś poszczególne zagrania, które wyjątkowo utkwiły Tobie w pamięci?

Na pewno dość ważnym zagraniem, które pozwoliło mi dobrze wejść w ten finał, były te „trzy beczki” na Timexa. (blef na flopie, turn i river z KT na 99 McDonalda). Sytuacja była taka, że on spojrzał w karty i zapytał się mnie ile mam. Pomyślałem, że on na pewno na pierwszy rzut oka musi widzieć, że mam na tyle dużo, że nie może mnie 3-betować z 99 czy czymś w tym stylu. Nie sądziłem więc, że ma on tak dobrą rękę jak para dziewiątek, myślałem, że raczej ma coś w stylu 33, 44, 55 i zastanawia się czy mu opłaca się sprawdzić pod set-mining czy coś w tym stylu. Dlatego podoba mi się second barrel na turnie, bo wtedy wyrzucam te wszystkie niższe pary plus może A-J, A-T, z którymi on check-calluje flopa. Na river kompletuje się flush draw, mogę mieć damę, spada też walet, inne pytanie, czy ja bym tam value betował tego waleta i do końca nie wiem, czy triple barrell był dobry. Pewnie lepiej byłoby zagrać check back na flopie, bo ona na tym flopie zbyt często nie pasuje. Ale tak czy siak udało się i to jest najważniejsze, chociaż możliwe, że lepiej było już ten river poddać, bo on tam przecież mógł mieć też damę. To jest ten element szczęścia, że akurat wtedy on miał tą rękę, którą spasował, a nie KQ, którego by nie spasował. W takim turnieju jest tak dużo elementów, które muszą razem ze sobą zagrać, żeby go wygrać. Uważam, że moje decyzje były całkiem dobre. Tak samo jak to rozdanie z A-T callowanie do końca na wojnie blindów. Limpowanie ze small blinda na big blind w tym finale było standardem, tak się teraz gra nowoczesnego pokera. Podbijając budujemy dużą pulę, big blind najczęściej nie pasuje więc limpowanie ma największy sens. Limpuje się więc prawie każdą rękę, zarówno te lepsze jak i słabsze. W tym konkretnym rozdaniu, gdyby on miał mniej żetonów to po jego raise zagrałbym all-in, ale on miał 36BB to zagrałem limp-call. Flop dla mnie w porządku do zagrania check-call, ale na turnie jest ciężka sytuacja. Tam było tak dużo straight drawów, że check-call ponownie za taką cenę wydaje mi się dobry. No i okazało się, że było OK, bo on nie miał kompletnie nic. Wydaje mi się, że to zagranie było całkiem dobre. A jemu (Shyam Srinivasan) było pewnie przykro, przegrał ze mną dwa duże rozdania, to i ten 4-bet z T9, a potem jeszcze wyleciał z turnieju po tym rozdaniu TT na JJ. To rozdanie to też według mnie standard z mojej strony rozegranie. Nie chciałem Gameza 3-betować gdy on otworzył za 3 big blindy i uznałem, że może on tam mieć silniejszą rękę, a nie chciałem się stackować na jego A-Q czy coś w tym stylu. Jeżeli mogłem to raczej grałem mniej wariancyjne spoty. Wkurzył mnie natomiast Srinivasan, gdy wyskoczył w górę krzycząc wiedziałem, że on ma tam te dziesiątki. Tak się zachowywał jakby mnie ograł, zmusił do sprawdzenia z jakimiś piątkami czy szóstkami, a to był zupełny standard. Siedziałem sobie i spokojnie pomyślałem „kiedy jest czas, aby wygrać z TT na JJ jak nie na finałowym stole największego mojego turnieju w życiu”.

Jak już jesteśmy przy tym rozdaniu to wyjaśnij jedną rzecz. Na kamerze nie widać, żeby on ci podał rękę po tym rozdaniu. Rzeczywiście tak było, że podziękował za grę wszystkim, a ciebie olał?

Widziałem to i rzeczywiście tak to wygląda w relacji, ale pamiętam, że on mi podał rękę jako pierwszemu.

W finale było sporo znakomitych przeciwników. Był ktoś kto sprawiał ci największy problem, albo kogo teraz już na spokojnie oceniasz jako najtrudniejszego rywala?

Z tego co już po finale oglądałem to Isaac Baron grał naprawdę świetnie, ale my akurat ze sobą nie mieliśmy zbyt wielu rozdań. Dużo więcej grałem natomiast przeciwko McDonaldowi. Timex mnie często check-raisował i ciężko się przeciwko niemu grało. Ciężko mi było na niego value betować np. drugą parę, co bym zrobił przeciwko prawie każdemu innemu przeciwnikowi. Natomiast „G's zee” wyglądał mi na mega zdenerwowanego, spiętego. Grał w porządku, ale z tych kilku rozdań, które z nim miałem akurat to ja wychodziłem zwycięsko. Dobrze grał też Pascal Lefrancois, tylko jemu akurat pechowo wszystkie spoty nie wychodziły po jego myśli. Najtrudniej grało mi się jednak na pewno z McDonaldem.

Dochodzimy już do trzech osób. Deal. Oni klepią w kalkulatory, a ty spokojnie jesz sobie jabłko. Rzeczywiście było tak spokojnie?

DealPrawda jest taka, uzgodniliśmy podział według ICM. Patrzę tam są już organizatorzy, ludzie od PokerStarsa, jest McDonald, Baron to po co ja tam jeszcze. Wiedziałem, że nikt mnie nie oszuka, sam na telefonie nie miałem tego programu do liczenia to co ja tam miałem robić. Wiedziałem, że tyle ile wyjdzie tyle dostanę i nikt nie będzie mnie tam oszukiwał. Było to trochę zabawna sytuacja, kibice spytali ile mi tam wyszło ja powiedziałem jakoś tak na luzie „Nie wiem milion trzysta czy coś takiego”. Ciężko jest jednak w takim momencie myśleć o tych pieniądzach, bo to była tak duża suma, że aż abstrakcyjna. Byłem całkowicie wyluzowany, mogłem czekać co oni tam wyliczą. Nie musiałem się z nikim konsultować bo nie sprzedawałem żadnych udziałów, zresztą nigdy ich nie sprzedaję, bo nie chcę być przed nikim odpowiedzialny za swoją grę.

Wyglądało to naprawdę fajnie, ten twój luz w takiej sytuacji.

No i fajnie, że tak było. Myślę, że poker potrzebuje więcej luzu, jest czasami za dużo napięć i niepotrzebnej spinki. Pieniądze w końcu to tylko pieniądze i to nie jest wszystko.

Jak jesteśmy już przy wyluzowaniu się. Miałeś okazję grać przy jednym stole z dwudniowym bohaterem turnieju Rogerem Tescą?

No właśnie nie miałem tej okazji. Te wszystkie jego akcje, mogłem tylko o nich przeczytać w internecie, bo sam ich nie widziałem. Ja każdego dnia przelatywałem „pod radarem” i w ogóle mnie kamery nie pokazywały. Z tego co słyszałem to jednak jego zachowanie nie wzbudziłoby mojej sympatii. Gość, który się upija i obraża wszystkich to nie moja bajka.

Wracamy do finału. Heads-up i jego początek. McDonald dostaje znakomite karty i wygrywa rozdanie za rozdaniem. Nie pojawiło się zwątpienie, frustracja?

To nie była frustracja. Po pierwsze to już była późna godzina i byłem już naprawdę zmęczony. Po drugie, może ktoś stwierdzi, że nie ma we mnie woli zwycięzcy, ale ja byłbym bardzo zadowolony już z drugiego miejsca. Ja byłem świadomy, że Timex jest lepszym graczem, że na pewno zasługuje, aby dwa razy wygrać EPT, a ja już i tak zrobiłem świetny wynik. Chciałem więc grać heads-upa najlepiej jak umiem, ale wiedziałem, że jeśli go przegram to nie będę rozpaczał i na pewno nie będę smutny. Faktycznie było tak, że on wygrywał większość rozdań, szybko zyskał przewagę i w tym momencie już czułem się trochę gorzej. Jeśli przegrasz kilka rozdań z rzędu to spada twoje poczucie pewności siebie. I czułem wtedy, że to już długo nie potrwa i on to wygra. Wszystko zmienił ten flip z dziewiątkami. Gdy już udało się go wygrać to wtedy kibice na miejscu pomogli. Powiedzieli „Weź się skoncentruj i ogarnij. Widać, że spadło ci ciśnienie i grasz trochę gorzej, obmyj zimną wodą twarz i wracaj skoncentrowany do poważnej gry”. Tak właśnie zrobiłem po przerwie wróciłem z nowymi siłami, trafiłem kilka lepszych rąk od niego i faktycznie wygrałem. Ja jednak staram się znać swoje miejsce i oczywiście fajnie było wygrać, ale gdybym przegrał tego heads-upa na pewno nie robiłbym z tego tragedii. Po wygranej mogę jednak powiedzieć, że na pewno lepiej jest wygrać niż zająć drugie miejsce :).

Po tych 16 godzinach finału miałeś jeszcze siłę tak wewnętrznie się cieszyć, czy jednak bardziej byłeś zadowolony, że to już po prostu koniec?

Dominik Pańka Raczej to było uczucie – dobrze, że to już koniec. Potem jeszcze było kilka drobnych wywiadów, formalności i potem poszliśmy jeszcze do mojego pokoju na jednego czy dwa drinki, ale wszyscy byli zbyt zmęczeni na jakieś większe świętowanie. Jeszcze z Banisem i jego narzeczoną poszliśmy na spacer po plaży i to by było tyle. Ja w zasadzie do dzisiaj nie zrobiłem jakiegoś wielkiego „Hip hip hura!!!”. Za każdym razem, gdy o tym myślę, czy przeczytam coś miłego to się uśmiecham, ale taki już jestem, że po porażkach mocno się nie dołuję, a po zwycięstwach jakoś nie okazuje radości w bardzo ekspresyjny sposób. Ja się jednak bardzo cieszę z tego sukcesu, tylko tak na swój sposób.

Myślę, że nie było źle i chociaż nie fikałeś koziołków to jednak tą radość było widać

Może to zabrzmi nieskromnie, ale ja uważam, że jestem dopiero na początku swojej kariery, jestem młody i mam nadzieję, że jeszcze kilka final tables w dużych turniejach zrobię. Na pewno nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i nie muszę traktować tego PCA jako jedynej w życiu szansy na taki sukces.

Czyli na Bahamach było spokojnie, a już po powrocie jakieś większe świętowanie z bliskimi, znajomymi już było?

Od razu po powrocie do Polski pojechałem do domu do rodziców. Nie było tam transparentu i imprezy z szampanem, chociaż liczyłem, że może jakiś szampan będzie. Była po prostu miła pogawędka o tym co było i jak to wyglądało z ich strony. Do tego winko, piwko wieczorkiem i spokojne świętowanie. Na konkretne świętowanie ze znajomymi również nie miałem okazji, bo nie było czasu. W sobotę wróciłem do Warszawy, w niedzielę powrót do pracy, potem wtorek-środa wywiady, a w sobotę znowu wylatuję. W Deauville zrobię pewnie jakąś niewielką imprezę dla obecnych na miejscu Polaków. Natomiast po powrocie planuję zrobić większą imprezę w jakimś klubie z udziałem większości znajomych i większości znanych mi pokerzystów. W ten sposób chciałbym im wszystkim podziękować za kibicowanie i ściskanie za mnie kciuków.

Zbliżając się już do końca. Pojawiły się już porównania „Dominik Pańka polski Moneymaker”. Co o tym sądzisz? Podoba się Tobie w ogóle takie porównywanie?

Słyszałem już pytanie „Czy będzie efekt Pańki” :). Moneymaker miał to do siebie, że był amatorem, ja nie jestem może zbyt doświadczony, ale jestem zawodowcem i to na pewno jest różnica między nami. Jeżeli dzięki tej wygranej jacyś gracze pojawią się w pokerze to świetna sprawa. Słyszałem też jednak, że niektórych mój wynik może zdemotywować, bo ten wynik ciężko będzie teraz pobić. Mam jednak nadzieję, że do większości trafi przekaz, że ciężka praca, wiara w sukces i we własne możliwości może dać wielkie sukcesy w pokerze.

Jeśli jeszcze okaże się, że „efekt Pańki” zadziała na polityków i poker zostanie w Polsce zalegalizowany to wtedy już doczekasz się pomników przed każdym kasynem, czy klubem pokerowym.

(Śmiech) Powiem ci, że byłem w Hiltonie na wywiadzie z Przeglądem Sportowym. Godzina 13:00/14:00 a tam już zatwardziali hazardziści już okupowali nawet nie wiem jakie gry i kilku z nich podeszło i robiło sobie ze mną zdjęcia :). Bardzo mnie to rozbawiło, ale kurcze mam swoje pięć minut i świetnie się teraz bawię.

To już na koniec, jakie są twoje najbliższe plany?

Na pewno mniej będę grindował, bo wiem, że ciężko będzie teraz o motywację, żeby przez kolejne 5,6 czy 7 lat grindować aby zarobić tyle co zarobiłem jednym shipem na PCA. Więcej będę grał live i więcej robił innych pożytecznych rzeczy. Na pewno będę grał sporo turniejów EPT, trochę mniejszych eventów, ale też nie za często i okaże się, że będę miał sporo wolnego czasu i mam nadzieję, że zrobię coś pożytecznego. Może wreszcie zadbam o swoją formę fizyczną, bo to nieco zaniedbałem. Jeśli chodzi tylko o pokera to na pewno więcej wyjazdów live, szukanie kolejnej okazji do dużego wyniku i przede wszystkim dobra zabawa, bo o to w tym wszystkim chodzi.

Na EPT Deauville, które startuje już zaraz wybierasz się?

Tak oczywiście. Zobaczymy jak będzie, jak wygram to już stacje telewizyjne w ogóle nie dadzą mi spokoju :).

Musisz ostro walczyć, bo Marcin Horecki zapowiedział, że w Deauville będzie chciał odzyskać pierwsze miejsce na All Time Money List w Polsce.

Słyszałem, że będzie bardzo zmotywowany. Zobaczymy jak będzie, ja się na pewno łatwo nie poddam.

A World Series of Poker w tym roku planujesz?

W tym roku raczej nie. Już dawno sobie zaplanowałem, że jeśli WSOP to tylko z dziewczyną i znajomymi i połączyć grę ze zwiedzaniem. Na pewno nie chcę jechać i przez cały miesiąc grindować turniej za turniejem. Na pewno nie będę skupiał się na WSOP, wiadomo, że Las Vegas dla Polaków to ani geograficznie, ani podatkowo nie jest raj.

No i już na sam koniec powiedz nam jaki jest Dominik Pańka poza pokerem? Co cię interesuje, bawi, kręci?

Większość czasu spędzam z dziewczyną. Czas spędzamy razem niekoniecznie robiąc to samo. Możemy zajmować się swoimi sprawami na komputerze, możemy czytać książki, ale najważniejsze jest to, że możemy być razem. Nie mam jakiś konkretnych zainteresowań, którymi można się pochwalić. Lubię po prostu dobrze spędzić czas – dobrze zjeść, wypić piwko, obejrzeć film czy przeczytać książkę.

Dziękuję bardzo za rozmowę i poświęcony nam czas. Powodzenia w pokerze, a może ważniejsze powodzenia poza pokerem, bo w przy pokerowym stole to wystarczą ci umiejętności.

Dzięki bardzo za rozmowę i za komentarz i każde miłe słowo na antenie. Mam nadzieję, że na kolejnych EPT będą kolejni Polacy na stołach finałowych. Ekipa, która jeździ jest bardzo utalentowana i możemy liczyć na sporo sukcesów.

Zdjęcia – www.pokerstarsblog.com

Poprzedni artykułRoyal Poker Challenge – Dalej nie wiadomo o co chodzi
Następny artykuł„Miarą sukcesu turnieju, nie powinna być pula czy liczba graczy, ale jego jakość”

32 KOMENTARZE

  1. Zebys zaraz nie byl na dole swojej kariery , pozyjemy zobaczymy. A online poker to pierdolona manipulacja. Fcking pokerstars mafia

  2. jeszczee raz gratz i gg no to teraz jak chcesz szlifowac forme fizyczna zrobimy CI chrzest naszego kanalowego Ksiestwa na basenie:D

  3. Sweet pisze: Weź sobie kierunek, który skupia przy sobie naprawdę wielkich ludzi. Kulturoznawstwo, psychologia, socjologia, filozofia. Coś w ten deseń. Wiele zyskasz. Gwarantuję.

    Mimo sympatii do kobiety grającej w pokera napiszę szczerze, że tu pojechałaś po całości. Niby racja, ze w jego sytuacji można studiować dla przyjemności (a na tych kierunkach trudno zakładać inny cel), ale ludzie z potencjałem powinni jednak trzymać się bliżej życia.

    • Zacząłeś z parą, a skończyłeś… łagodnie. Właśnie o to chodzi, że może studiować sobie dla przyjemności, szczególnie te kierunki o których piszę. I właśnie dlatego je polecam. Żeby zwiększyć i tak już niezły ogar życiowy, żeby nauczyć się paru fajnych sztuczek. ITP. Ja skończyłam Resocjalizację. Nie pracuję i nigdy nie pracowałam w zawodzie. Ale i tak cenię studia jako: Nabycie umiejętności komunikacji na wyższym poziomie. Orientacje jak z kim rozmawiać. Umiejętność manipulacji ludźmi. Umiejętność działania na „krzywy ryj”. I wiele wiele innych. Oczywiście, może iść na polibudę. Ale nie ogarnie i nie zgłębi tematu, więc po co? Szkoda czasu. A tu posłucha jak radzić sobie z ludźmi, w życiu itp.

    • Wprost przeciwnie – ludzie z potencjałem jak najbardziej powinni studiować, ale samodzielnie. Studia humanistyczne to marnowanie czasu, a do ścisłych trzeba mieć konkretny powód i zacięcie. Szczególnie w dobie państwowych programów nakierowanych na kształcenie kadr urzędniczych i panoszącego się bełkotu postmodernistycznego trudno byłoby dziś znaleźć rozwijający nieszkodliwy kierunek studiów.

  4. gratulacje za wynik, z wywiadu wychodzi żeś spoko gość 🙂 powodzenia i kolejnych shipów!!!

  5. No i fajnie.

    proponuję zbiorową petycję do PokerStars by wreszcie zastąpić Górala Pańką jako naszym Pro. kto jest za?

    wpisywać się.

    poza tym wesoło tu jak BlackAces szipnął Sunday Million i teraz ciśnie Górala (słusznie), czekam na wasze komentarze do Czarnych Asów : „a co Ty chłopie osiągnąłeś?”. he he

  6. Świetny wywiad. Fajny, skromny chłopak, który wie czego chce od życia. Wielu czytelników Pokertexas mogłoby sobie wziąć jego słowa do serca…

  7. Super! Oby więcej! Trzymam kciuki. Widać, że jesteś ogarnięty i fajny chłopak. Nie rozumiem twojego oporu co do studiów. Powiem tak. Nawet jak nie czujesz potrzeby zdobywania wiedzy, to i tak idź na studia. One dają coś więcej niż tylko wiedzę. Każdy kto studiował przyzna mi rację. Dzięki studiowaniu, obcowaniu z profesorami i innymi ludźmi złapiesz nowy poziom zarówno w interakcji międzyludzkiej jak i ogólnie sposób postrzegania świata. Tylko wiesz nie ekonomia, księgowość itp. Weź sobie kierunek, który skupia przy sobie naprawdę wielkich ludzi. Kulturoznawstwo, psychologia, socjologia, filozofia. Coś w ten deseń. Wiele zyskasz. Gwarantuję.

    • On studiował , ma nawet licencjata … tylko magisterki nie napisał, na SGH podobno 😉

      Czy wszyscy muszą studiować żeby się spełniać w życiu ?

    • Ale ja wcale tego nie napisałam. Powiedziałam tylko, że studia poza wiedzą, daje jeszcze… hmmm… jak by to nazwać…. Obycie. Odchamia normalnie ;p Ale to nie wiedziałam. Licencjat to już styka. Chodziło mi tylko o obcowanie w pewnym środowisku. Pomyślałam, że jak tak ogarnięty człowiek, to pewnie by się odnalazł, fajne kontakty załapał.

    • dajże spokój, szkoda czasu na studia. Żadne „odchamienie” tam nie następuje, a myślę, że szkoda mu teraz czasu na stanie w kolejce do pań z dziekanatu

  8. Fajny wywiad i gratulacje. Wczoraj wrzuciełem wpis na bloga widzę, że dużo się w nim nie pomyliłem 🙂

  9. „Musisz ostro walczyć, bo Marcin Horecki zapowiedział, że w Deauville będzie chciał odzyskać pierwsze miejsce na All Time Money List w Polsce.”

    OMG, zejdź panie ze sceny, przestań celebrytować

  10. Fajnie, że wywiad się pojawił. Zdaję sobie, że pewne rzeczy się w nim nie pojawiły ze zrozumiałych powodów. Zadam pytanie jednak inaczej. Co trzeba grać, ćwiczyć, żeby dojść do takiej wprawy?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.