W najnowszym tekście dla portalu PokerStrategy Barry Carter poruszył temat korzystania z VPN-u w odniesieniu do głośnej sprawy Gordona Vayo. Dlaczego amerykańscy pokerzyści nie mogą korzystać z wirtualnej sieci prywatnej?
W zeszłym tygodniu pokerowe środowisko żyło tematem batalii sądowej pomiędzy PokerStars a Gordonem Vayo. Przypomnijmy: w maju tego roku dotarła do nas informacja, że PokerStars skonfiskowało 700.000$ wygrane przez Amerykanina w jednym z eventów festiwalu SCOOP z 2017 roku. Według operatora, Vayo skorzystał z usług wirtualnej sieci prywatnej (VPN), dzięki czemu mógł uczestniczyć w turnieju, przebywając na terenie Stanów Zjednoczonych. Vayo pozwał PokerStars i przekonywał, że przebywał wówczas w Kanadzie, gdzie gra w pokera online jest w pełni legalna. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się jednak, że platforma przeszła do kontrataku i zażądała ogromnego odszkodowania. Więcej o tej sprawie przeczytacie TUTAJ.
Dlaczego korzystanie z VPN-u jest nielegalne? Otóż główna strona PokerStars jest niedostępna dla graczy przebywających w Stanach Zjednoczonych. VPN pozwala jednak pokerzystom na „obejście” tego przepisu. Korzystając z wirtualnej sieci prywatnej, mogą udawać, że w czasie trwania turnieju czy jakiejkolwiek innej rozgrywki przebywają w kraju, który nie zabrania gry na danej platformie.
Używanie VPN-u samo w sobie nie jest nieetyczne – ludzie często korzystają z niego chociażby z powodów związanych z bezpieczeństwem. Czasem jednak może również posłużyć jako przepustka do strony czy usługi, która jest w danym kraju zabroniona.
Problem pozostaje problemem
Zwycięstwo Vayo nie było oszustwem jeśli chodzi o aspekty stricte pokerowe. Wygrał turniej sprawiedliwie, nie mając bynajmniej dostępu do żadnych dodatkowych informacji. Nie grał również z innego konta, więc jego przeciwnicy wiedzieli, z kim rywalizują. – Dlatego patrząc na całą sytuację pod takim właśnie kątem, oszukane zostały wyłącznie osoby związane z PokerStars – pisze Barry Carter. Dodaje, że wielu pokerzystów w żaden sposób nie obwinia Vayo – wiedzą bowiem, jak trudne jest życie pokerzysty online w Stanach Zjednoczonych.
Problem pozostaje jednak problemem. Przede wszystko dlatego, że PokerStars znalazło się w sytuacji, w której mimowolnie złamało prawo. Gdyby takie przypadki przytrafiały się notorycznie, operator musiałby ponosić ogromne koszty sądowe. Dlatego trudno się dziwić, że tak poważnie podszedł do sprawy z Gordonem Vayo i wytoczył najcięższe działa.
Carter poruszył jeszcze jedną istotną kwestię. – Choć [Vayo] wygrał turniej dzięki dobrej grze, technicznie rzecz biorąc odebrał z puli nagród pieniądze innym pokerzystom, którzy brali udział w turnieju w pełni legalnie (wliczając w to Amerykanów, którzy musieli polecieć do innych krajów) – zaznacza dziennikarz.
Poker zawitał w mainstreamie (niestety)
Próba oszustwa poprzez podrabianie dokumentów była ze strony Vayo wyjątkowa głupia, ale nie wolno w tym wszystkim zapominać o fakcie, że pokerzysta nie opuścił terenu Stanów Zjednoczonych, grając w turnieju z tak wysokim wpisowym (zwyciężył w turnieju za 1.050$). To naprawdę krótkowzroczne myślenie. Tak jak zwycięzca jakiegokolwiek większego turnieju sportowego będzie poddawany szczególnej kontroli dopingowej, tak samo weryfikowane są 6-cyfrowe wygrane w dużych eventach MTT.
Nie zapominajmy o jeszcze jednej, być może kluczowej, kwestii. Otóż zachowanie Vayo nie wystawia zbyt dobrej opinii pokerzystom w ogóle, a pokerzystom ze Stanów Zjednoczonych – w szczególe. Vayo, delikatnie mówiąc, nie pomógł pokerowi online w USA, który przecież cały czas próbuje wrócić do normalności sprzed wybuchu Black Friday. Tym bardziej, że oszustwo, którego dopuścił się Amerykanin, nie uszło również uwadze mainstreamowych mediów, na czele z prestiżowym Forbesem. Nie jest to bynajmniej rozgłos, o jaki nam, pokerzystom, chodzi…