Kanadyjczyk Daniel Negreanu postanowił wypowiedzieć się na temat wyścigu na Gracza Roku WSOP. Na swoim blogu pogratulował Robertowi Campbellowi. Ma też pomysł, jak zmienić wyścig, aby go naprawić.
Dwa dni temu informowaliśmy o tym, że w wyniku błędu WSOP Graczem Roku został jednak Robert Campbell. Okazało się, że Danielowi Negreanu dopisano punkty za turniej, którego nie cashował. W efekcie Campbell awansował na pierwsze miejsce, a Negreanu spadł na trzecie.
Na swoim blogu Daniel pisze, że cała sytuacja jest dość niefortunna, ale „życie toczy się dalej”. Pokerzysta pogratulował rywalowi, ale sam przyznał, że informacje o zmianie zwycięzcy nie wpłynęły na niego negatywnie. Dodał jednak, że zapewne zmieniłby nieco swoją strategię wiedząc, że ma jednak stratę do lidera.
Przykładem mogło być rozdanie, w którym po podbiciu spasował QQ. Działo się to w turnieju Short Deck za 25.000$, a Daniel parę wyrzucił na bubble'u. Takich przykładów może być więcej. Pokerzysta jednak nie żałuje.
– Ogólnie jednak nie żałuję niczego. Przybyłem do Rozvadova mając jasny cel i nastawiłem się na to, aby na końcu mieć najwięcej punktów. Osiągnąłem to na podstawie informacji, które wtedy miałem. Uważam to za sukces. Opuściłem Rozvadov zadowolony ze swoich decyzji i te informacje niczego nie zmieniają – napisał.
System Gracza Roku wymaga poprawek
Nie po raz pierwszy Negreanu podkreślił też, że system obowiązujący na WSOP, który wyłania najlepszego gracza potrzebuje jeszcze dalszych modyfikacji. Właśnie o tym rozmawiał przez telefon z Sethem Palanskym WSOP.
Daniel zaznaczył, że pozytywne są modyfikacje nagradzające większą liczbą punktów zwycięzców turniejów są dobre, bo triumfatorzy zasługują na sporo punktów. To nie powinien być jednak koniec zmian.
Negreanu zaproponował, aby liczbę miejsc płatnych liczących się w wyścigu ograniczyć do dwunastu stawiając na jakość, a nie ilość. Dodatkowo min-cash powinien mieć mniejszą wartość punktową, szczególnie w dużych fieldach.
Pokerzysta chciałby także, aby min-cashe różnych turniejów były punktowane odpowiednio do swojej wagi – łatwiej dotrzeć do kasy w turnieju na 3.000 osób niż mistrzowskim evencie na 100 osób. Dodatkowo należałoby obniżyć liczbę punktów za Main Event, a punkty w turniejach z re-entry dzielić przez liczbę „strzałek”, które zrobił gracz.
– Ciężko będzie stworzyć system, który każdy polubi. Moje pomyły byłyby jednak korzystne dla grinderów, którzy deep runują duże eventy z małym wpisowym, ale też tych z doskonałymi wynikami w turniejach mistrzowskich za 10.000$. Musimy zacząć traktować min-cashe odpowiednio do ich rangi. To właściwie żadne osiągnięcie – napisał Daniel.