Siema!
Po 20 dniach w końcu znalazłem chwile, żeby coś tu naskrobać.
Ten miesiąc jest szalony, i wszystko dzieje się tak samo szybko, jak szybko wciskacie SNAPCALL na efektywnych 10bb mając przed sobą openshove od słodkiej, śródziemnomorskiej rybki, a w ręku trzymając śliczną królową zakochaną w Pikowym Asie J
11 bi, storbiłem w przeciągu 3 dni. Trochę kiepskiej dystrybucji kart, kilka MTT-ków, moja gra niekoniecznie zbliżająca się nawet do B-game. Torba.
Jak na przemądrzałego, cholernie pewnego siebie egocentryka przystało doszedłem do wniosku że ‘Tak być nie będzie’. I postanowiłem (znowu śladem Colemana) poprzewracać trochę kotletów, a mianowicie rzutem na taśmę, po zakończonej rekrutacji, zapisałem się do North East Scotland College, na kierunek Professional Cookery. Umiem już robić w pełni profesjonalne jajka sadzone, jajecznice, a ponadto wiem, że Spirits mają około 40% ABV (alcohol by volume).
Jakby tego było mało, zatrudniłem się jako parasol (dla nie wtajemniczonych – kelner/barman) w sieciówce Double Three By Hilton, i przez najbliższy rok całe moje życie pozapokerowe obracać będzie się wokół gotowania i grillowania J Już pod koniec października, będę mógł pozwolić sobie na pełnowymiarowy depozyt i zacząć klikać przypadkowe przyciski w drodze do wyznaczonych 20 milionów baniek mydlanych. Fuck Yeah!
W sumie nie próżnuje też pokerowo, bo po mniej więcej 12 dniach pobytu tu, dowiedziałem się, że moja luba przyprawiła mi takie rogi, że ciężko przechodzić mi przez drzwi xD Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że muszę dzielić z nią jeden pokój, i mieszkać z jej rodzicami, ponieważ jak już wcześniej pisałem, wypłatę dostanę dopiero na koniec października J
Jak wiadomo, najlepszym lekarstwem na skołatane nerwy jest zajęcie swoich myśli czymś, co sprawia nam przyjemność. Tym właśnie sposobem postanowiłem uaktualnić swoją wiedzę, i wziąłem w obroty dwie pokerowe i jedną niepokerową pozycję, które w jakiś sposób znowu przywróciły mnie na właściwe tory. Zacząłem od ponownej lektury Sekretu, książki o sile przyciągania i magii wszechświata. W drugiej kolejności zaatakowałem The Mental Game of Poker, Jareda Tendlera – byłego golfisty i psychologa, który po prostu miażdży system i wprowadza zupełnie nowe światło na kwestie mindsetowe – gorąco polecam wszystkim, którzy pokera traktują, lub próbują traktować w miarę poważnie J
Na trzeci ogień wrzuciłem Secrets of Professional Tournament Poker Vol. 1 wybitnego specjalisty od gry turniejowej – Jonathana Little. I właśnie tą książkę, z ręką na sercu, traktuję jako najlepszą jaka kiedykolwiek powstała lekturę pokerową. Mimo iż po angielsku, napisana wyjątkowo przystępnym językiem. Odbiega od sztandarowych pozycji Brunsona czy Harringtona, bo Little uczy o grze loose-agresive! Dla mnie coś fantastycznego. Szczerze powiedziawszy nie mogę się doczekać pierwszej sesji MTT, bo wedle porad Little, grając jego strategią nie doprowadzamy do sytuacji wyblindowania, a jak wszyscy wiemy czekanie na premiumy to najnudniejsza z możliwych opcji przy stoliku pokerowym.
Jeśli będziecie zainteresowani, w ramach zabijania nadmiaru (ha!) wolnego czasu, i utrwalenia swojej wiedzy, mogę wam tu zrobić coś w podobie serii Bankroll Builder Kuby BRT (którego pozdrawiam J)
i naskrobać obszerne streszczenie wspomnianej książki. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić ile przyjemności będzie mi sprawiać profitowe rozgrywanie 97o z buttona, z pełną świadomością, że nie jest to spazz.
Co mogę napisać więcej? Czelendz się spieprzył, ale mam nowy.
Wyjeżdżając z Polski, ważyłem 104 kg, na dzień dzisiejszy jest 93, także 11 kg potu wylanego na treningach mi ubyło. Jeszcze 11 i będę mógł z uśmiechem na twarzy założyć obcisłą różową koszulkę xD (naturalnie żeby chodzić w niej po domu)
Nauczyłem się wstawać regularnie. Choćby się waliło, paliło o 7:30 jestem na nogach, jem w miarę regularne posiłki, chodzę na siłownie i biegam. Tu akurat sukces.
Angielski z dnia na dzień jest coraz lepszy, myślę, że po mału zbliżam się do poziomu fluent, co jak na polską cebule jest całkiem niezłym osiągnięciem.
Tak więc pchamy taczki do przodu, podnosimy uszy do góry i zmierzamy w kierunku 20 melonów.
Na dzień dzisiejszy progres „77-20 000 000” to trochę mniej niż zero procent, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Na koniec taki cytat z Zeusa
„Lecz cóż – kiedy chcesz róż, musisz czuć kolce
Nerwy z żelaza każą mi kuć, póki gorące”Siema!
http://www.youtube.com/watch?v=YgBzzRFWD_E
A teraz zarzucam kiecę, i lecę przewracać kotlety!
Bo jestem ugotowany!
GL in ur tables! XD