Wśród uczestników festiwalu WSOP znaleźć można przedstawicieli każdego stopnia pokerowego wtajemniczenia. Do grupy najbardziej utalentowanych i utytułowanych pokerzystów należy Chris Moorman, którego również i w tym roku w Las Vegas zabraknąć nie może.
W jaki sposób zdobywca bransoletki, mistrz WPT, były lider rankingu PocketFives i największy wygrany turniejów online przygotowuje się do grindu na WSOP? Redaktor wspomnianego portalu złapał Moormana zaraz po gorącym okresie festiwali online, aby porozmawiać z nim na temat jego planów na najbliższe tygodnie.
– Dochodzisz do wniosku, że duże festiwale online jak SCOOP, XL Inferno czy Powerfest pomagają Ci przełączyć się na tryb A-Game i wejść z nim we WSOP?
– Zdecydowanie. Poker na żywo jest oczywiście nieco inny, jednak wkręcenie się w rutynę codziennego grania jest świetnym przygotowaniem przed WSOP. Grając tak dużo możesz zagłębić się w każdy aspekt swojej gry.
– W jaki sposób przygotowujesz się do WSOP z daleka od stołów?
– Myślę że dążenie do jak najlepszego mindsetu w trakcie gry jest jedną z kluczowych rzeczy. Co tydzień zdzwaniam się ze swoim coachem mentalnym, który pomaga mi utrzymać maksymalny poziom skupienia. Dodatkowo zawsze omawiam rozdania z przyjaciółmi, co pozwala mi się poczuć bardziej komfortowo ze swoją grą.
– Jakie są Twoje plany na ten rok? Kiedy wyruszasz do Vegas i jak będzie wyglądał Twój harmonogram?
– Zagram w Barcelonie na 888live i wyruszę prosto na festiwal. Zamierzam grać dosłownie codziennie, brać udział w praktycznie każdym turnieju No-Limit i niektórych turniejach w PLO.
– Zamierzasz w Vegas brać udział w innych turniejach niż WSOP?
– Być może, jednak nie przywiązuję do nich większej uwagi – wszystko będzie zależało od mojego samopoczucia i tego, czy będę potrzebował dnia przerwy.
– Czy przystępując do tegorocznego WSOP czujesz się nieco inaczej z tym, że masz już bransoletkę? Presja znikła, czy może nigdy jej nie było?
– Raczej nie było, po prostu wiedziałem, że jestem w stanie wygrać event WSOP, więc gdy siadam do gry w turnieju, jego meta nie wydaje się być tak bardzo oddalona, jak miało to miejsce w latach poprzednich.
– Komu wróżysz sukces na tegorocznym WSOP?
– Rok temu świetnie radzili sobie Brytyjczycy i mam nadzieję, że w tym roku passa ta zostanie podtrzymana. Wiem, że Niall Farrell zamierza bardzo dużo grać tego lata, więc miejmy nadzieję, że dzięki niemu będziemy świadkami hałaśliwej rozgrywki finałowej.
– Co znaczyłoby dla Ciebie zdobycie w tym roku kolejnej bransoletki? Gdybyś mógł wybrać sobie turniej (oprócz Main Eventu), w którym miałoby się to stać, to na który event padłby Twój wybór?
– Wygranie kolejnej bransoletki byłoby oczywiście świetne, ale dużo ważniejsze byłoby zaliczenie lata na plus – to zawsze jest mój cel numer jeden. Gdybym mógł wygrać w dowolnym turnieju, to byłby to 6-Max za 10.000$. Zawsze chciałem go wygrać i nawet w 2011 roku byłem blisko, ale przegrałem w heads-upie. To byłoby miłe zadośćuczynienie za te wszystkie lata.