Card protector – bezużyteczny gadżet czy gwarancja szczęścia?

1

Card protectory jakie są, każdy widzi. Jednak kwestia spojrzenia na to skąd się wzięły na pokerowych salonach i jakie są ich funkcje, wymaga dużej dozy poczucia humoru i mocno przymrużonego oka.

Nie od dziś wiadomo, że środowisko pokerowe przesiąknięte jest przesądami do szpiku kości. Odwieczna modlitwa o miejsce tuż obok dealera, odwracanie krążka krupiera na drugą stronę, ulubiona maskotka pod ręką – przykłady można wymieniać w nieskończoność. Przy tym wszystkim szczególną rolę odgrywają jednak tak zwane card protectory, które od zawsze nierozerwalnie wiążą się z rozgrywkami pokerowymi. I tu pojawia się pytanie – czy jest to jedynie kolejny element „pokerowej układanki”, zbędny, nic nieznaczący gadżet, czy może kryje się za tym jakaś głębsza filozofia?

Samo pojęcie „card protectorów” wzięło swój początek od jednej z podstawowych zasad rządzących pokerem, a mianowicie, iż każdy gracz zobowiązany jest do ochrony swoich kart przed ich zmuckowaniem. Prawdopodobnie każdy, kto choć liznął grania turniejów live, spotkał się z sytuacją, w której krupier nieopatrznie zagarnął jego karty i nie udało się ich już odzyskać. Nie ma chyba nic bardziej frustrującego niż fakt, iż nie ze swojej winy tracimy rękę, która być może zostałaby sowicie opłacona.

Coś na ten temat z pewnością powiedzieć może Estelle Denis, która podczas turnieju WSOP w 2009 roku padła ofiarą zwinnych rąk krupiera…

 

 

Mnogość tego typu sytuacji doprowadziła do powstania dość specyficznej mody w środowisku pokerowym. Gracze prześcigają się w wyszukiwaniu coraz to bardziej oryginalnych gadżetów, mających na celu uchronienie ich przed utratą kart. Poczynając od różnorakich monet, maskotek, na pokaźnych rozmiarów przedmiotach kończąc. Oto kilka przykładów osób, które ochronę swoich kart biorą bardzo na poważnie.

Greg „Fossilman” Raymer i jego skamielina

Charyzmatyczny pokerzysta o wyglądzie niedźwiedzia i z okrągłymi okularami na nosie, zasłynął w środowisku pokerowym za sprawą małej skamieliny, która w każdym turnieju spoczywa na jego kartach. Wybór na ten właśnie przedmiot nie padł jednak przypadkowo, gdyż Greg, poza graniem w pokera, zajmuje się zbieraniem skamielin. Grunt to połączyć przyjemne z pożytecznym!

 

Humberto „The Shark” Brenes i jego miniaturowe rekiny
W tym przypadku warto sparafrazować odwieczne pytanie – co było pierwsze, przydomek czy figurka? Otóż Humberto najpierw został nadany charakterystyczny przydomek, a następnie sam zainteresowany stwierdził, że na tej fali warto popłynąć dalej. Od tamtego momentu ciężko sobie wyobrazić jakikolwiek turniej w wykonaniu tego pokerzysty bez małych rekinów zdobiących jego otoczenie.
 

Steve Dannenmann i jego globus
Steve to jedna z osób, które specjalnie nie kryją się ze swoją manią na punkcie przesądów. Jak sam kiedyś przyznał, nie wsiada nigdy do taksówki, której numer rejestracyjny nie kończy się liczbą określającą dany rok kalendarzowy. Przez cały czas trwania turnieju nosi ten sam T-shirt (jak zwykło się mawiać – cel uświęca środki). Jeśli chodzi o card protector, również pozostaje wierny jednemu. Jest to miniaturka globusa, który przyniósł mu szczęście podczas WSOP w 2005 roku.
Moda na card protectory zupełnie opanowała świat pokerowy – co do tego nie można mieć wątpliwości. Nieważne w tym miejscu są pobudki, które kierują graczami, gdy ci wystawiają przed siebie takie czy inne przedmioty. Istotne jest, iż tego typu tradycje w znaczący sposób ożywiają atmosferę przy stole. Nikt przecież nie przejdzie obojętnie obok armii żółwi lub gromadki smerfów strzegących bezpieczeństwa kart, prawda?
Poprzedni artykułPokernews Cup – czterech Polaków w kasie Main Eventu
Następny artykułWspominki Część I

1 KOMENTARZ

  1. wyglądało to jak by krupier powiedział fold i zmakował jej karty, ten gość dla mnie już powinien skończyć karierę krupiera w tym momencie

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.