Cantu – płacz i narzekanie działają w pokerze

2

W nocy ze środy na czwartek w Las Vegas odbył się mecz heads-up między Brandonem Cantu a Jonem Aguiarem.

Największe popisy narzekania oraz płaczu przy stolikach pokerowych należą do Phila Hellmutha. Pomimo tego, że zwycięzca tegorocznego WSOP Europe Main Eventu uspokoił się ostatnimi czasy, to nadal odbierany jest przez większość pokerowego świata jako mistrz wielkiego focha. To może powoli ulec zmianie, ponieważ Brandon Cantu pragnie chyba dorównać posiadaczowi 13 bransoletek.

Jak już informowaliśmy was w naszym poprzednim newsie, Brandon Cantu po przegraniu heads-upa w Mixed-Evencie z wpisowym 10 000 € na tegorocznym WSOP-E, zarzucił organizatorom imprezy, że ograbili go z trzeciej w karierze bransoletki.

Ostateczne starcie dwóch finalistów zostało przerwane z banalnego powodu zamknięcia kasyna na noc. Za kilka godzin jednak miał rozpocząć się Main Event i obaj panowie chcieli oczywiście zagrać w tym turnieju. W takich okolicznościach przyrody dokończenie heads-upa w Mixed-Evencie opóźniło się o dwa dni. Cantu był wielce niezadowolony i obaj panowie, którzy nie pałają do siebie zbyt wielką sympatią, zrobili sobie ustawkę w Vegas. Walka toczyła się o 130 000 $, które były różnicą między pierwszym a drugim miejscem w rzeczonym już turnieju na WSOP-E.

Akcja została oczywiście rozdmuchana, a w środę w kasynie Aria pojawiło się nawet sporo profesjonalistów, którzy chcieli zobaczyć starcie dwóch byczków. Jeden i drugi dość mocno się nakręcali przed grą złorzecząc sobie na Tweeterze wzajemnie i wbijając szpilki jedna za drugą.

Ustawka wzbudziła dość mieszane reakcje ze strony społeczności pokerowej. Na ten temat odezwał się nawet Mike Matusow, który wstawił na Tweeterze taki oto komentarz:

Matusows tweet

Tuż przed rozpoczęciem gry Aguiar chciał jeszcze bardziej wytiltować rywala i napisał:

Aguiars tweetCantu przyprowadził swoją żonę,

aby klaskała i mówiła „dobra robota”, po wygranej ręce, czy to nie cudowne?

Sam pojedynek odbywający się za pomocą kart i żetonów nie był już taki fascynujący dla społeczności i chyba wszyscy się cieszą, że się on zakończył. Na portalach pokerowych rządzą bowiem informacje o wzajemnym obrzucaniu się nieprzyjemnymi zdaniami. Tak zupełnie na boku, wygrał Cantu, po tym, jak obydwaj panowie zestackowali się przed flopem. Brandon miał pocketa 6-6, który utrzymał się przeciwko zdominowanym piątkom Jona.

Po zakończeniu gry Cantu napisał na Tweeterze:

Cantus tweetTo nauczyło mnie jednego, że płacz i narzekanie działają w pokerze.

Piękna dewiza pokerowe profesjonalisty…

Poprzedni artykułPodwójne uderzenie
Następny artykułWolny Poker odpowiada w ramach konsultacji społecznych

2 KOMENTARZE

  1. Płącz lament i walka na ego:) Stoły powinny być zastąpione piaskownicami a gra będzie się toczyła o grabki 😛

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.