Kilka dni temu ogłoszono, że rozegrane zostanie World Series of Poker Online. Niektórym pomysł gry w sieci o bransoletki się spodobał, ale inni nie są co do tego przekonani.
Już w lipcu pokerzyści będą mieli szansę wywalczyć bransoletki WSOP online. Do wygrania będzie 31 na stronie WSOP, a także ponad 50 na GGPoker. Festiwal online ma poniekąd zastąpić rozgrywki live, które ciągle mają jednak status „przełożonych”. Nie można wykluczyć, że pod koniec roku gracze zagoszczą w Las Vegas, chociaż szanse nie są chyba jednak duże.
Ogłoszenie przez WSOP sporej liczby eventów online spotkało się z mieszanym przyjęciem. Brandon Shack-Harris, który ma na koncie dwie bransoletki, napisał widzi problem z jakością produktu, który oferuje WSOP. Zamiast bransoletek powinny być przyznawane inne nagrody, bo proponowany format godzi w prestiż.
– Nie mam nic przeciwko oddzielnemu festiwalowi online z nagrodami innymi niż bransoletki. Szansa na jej zdobycie służy, aby zapewnić odpowiednią liczbę graczy w turnieju, ale to krótkowzroczne myślenie i pogorszy tylko jakość produktu. Czuję też, że ludzie cieszą się z możliwości rywalizacji w festiwalu online – ja bym cieszył, chociaż nie jestem grinderem – pisał.
Pokerzysta dodał, że sytuacja, w której rozgrywane są aż trzy różne festiwale (jeden online, a także WSOP i WSOPE) spowoduje spory bałagan i obniżenie prestiżu. Za festiwale online powinny być bowiem przyznawane inne nagrody.
A rant about @WSOP pic.twitter.com/s9WKUmErRz
— ????Brandon Shack-Harris (@Oscillator_WSOP) June 8, 2020
Sporo osób zgodziło się ze słowami Shacka-Harrisa, ale też duża grupa graczy zwróciła uwagę, że festiwale online nie umniejszają znaczenie sukcesów live i prestiżu bransoletek. Tak pisał między innymi David „Bakes” Baker, który stwierdził, że cieszy się, iż możliwość wygrania bransoletki dostępna będzie dla graczy online i także z Europy. Prestiż ucierpi? Niekoniecznie.
– Nie czuję, że moje dokonanie zostanie w jakiś sposób umniejszone. Czy ludzie ze starej szkoły pokera narzekali, kiedy poszerzano harmonogram? Cieszę się, że eventów i graczy jest więcej. Ze swoich zwycięstw będę cały czas dumny – napisał.
Promocja pokera i marki
Wtórował mu Mike Leah. Pokerzysta zwrócił uwagę, że w idealnym świecie każdy z graczy mógłby teraz rywalizować w odnowionym kasynie Rio, w którym gracze nie byliby nagabywani przez sprzedawców ładowarek do telefonów i mieli doskonałe warunki. Wszyscy gracze online mogliby walczyć na tej samej platformie Tak jednak nie jest.
Rozgrywanie eventów online ma zdaniem Kanadyjczyka dobre strony. Pokerzysta pisał, że uważa, iż możliwość zdobycia bransoletki online da szansę na to, aby promować pokera i markę WSOP. Nowi gracze otrzymają szansę na wygranie trofeum, a być może w przyszłości pojawią się na festiwalu online.
Leah zauważył też, że wzrost popularności GGPoker jako trzeciego wielkiego gracza na rynku może być tylko korzystny, bo gracze mają teraz jeszcze większy wybór turniejów i festiwali. Dodatkowo gracze, którzy i tak są poniekąd zmuszeni do pozostania w domach, będą teraz mogli w domowy zaciszu powalczyć w turniejach z ogromnymi pulami. To zdecydowanie lepsze niż brak takiej możliwości.
Dyskusja trwa, ale wszystkich i tak pogodził Phil Galfond, który w zupełnie swoim stylu stwierdził, że WSOP dla każdego znaczy co innego.
– WSOP znaczy dla każdego z nas co innego, czego nie można powiedzieć o innych turniejach. To właśnie czyni go specjalnym. Lubię czytać opinie wszystkich graczy o tym, co dla nich znaczy oraz czym ten festiwal miałby się stać. Nikt tutaj się nie myli – napisał.
The @WSOP means something different to each of us in a way that no other poker event does. That’s part of what makes it special.
I like reading opinions from all types of players – learning what it means to them & what they want it to be. Nobody’s wrong here.
— Phil Galfond (@PhilGalfond) June 10, 2020