Miała zaledwie 19 lat, kiedy pokonała ponad 300 rywali, wygrywając Main Event WSOPE w Londynie. Zainkasowała wtedy milion funtów i dzisiaj mówi, że niezwykle trudno będzie w pokerze osiągnąć jeszcze większy sukces.
Norweżka wygrała Main Event WSOPE prawie 10 lat temu. Już wtedy jednak zaczęła zadawać sobie pytanie – czy może jeszcze osiągnąć jakiś większy sukces?
– Nigdy tego nie przebiję. Teraz będzie już tylko coś mniej znaczącego. Nie osiągnę niczego podobnego, chyba że uda mi się wygrać Main Event w Las Vegas. Tak realistycznie wygląda sytuacja.
Pomimo, że Annette nigdy nie celowała w grindowanie turniejów live, zdołała zebrać całkiem niezłą listę rezultatów. Pośród jej sukcesów jest 2. miejsce w EPT Dublin. Dzisiaj jednak pokerzystka praktycznie nie gra turniejów na żywo. Osiadła w Las Vegas, gdzie gra głównie w sieci.
– Trochę gram. Głównie na stronach play money. Jest trochę prywatnych gier, które znaleźć można w takich serwisach. Chcę także spróbować gier PLO, ale to tak właściwie nie moja bajka.
Obrestad dobrze zna stoły online. Lata temu kojarzona była z nicka „Annette_15” i sukcesów w sieci. Mówi, że dzisiejsze gry w są inne, znacznie trudniejsze i „nie można ich nawet porównać do przeszłości”. Kiedyś pokerzystka zasłynęła przecież z wygranej w turnieju na 180 osób, kiedy w karty spojrzała tylko trzy razy. Nie wierzy, że obecnie udałoby jej się powtórzyć ten wyczyn.
Kiedyś zabawa, dzisiaj bardziej praca
Grinderka chętnie zasiada do stołów, ale przyznaje, że jej podejście do pokera trochę się zmieniło.
– Dzisiaj czuję, że to bardziej praca. Nie mam tej iskry, która popychała mnie, abym szlifowała umiejętności. Teraz to bardziej jak „Och, myślę, że zagram w pokera”. Kiedy już przy stole zasiądę, to ciągle wspaniała rozrywka.
Nie ma znaczenia, jak Obrestad dalej poprowadzi swoją karierę i którą ścieżkę wybierze. Prawdopodobnie przez dłuższy czas będzie najmłodszą zwyciężczynią Main Eventu (miała wtedy 18 lat). Wspomina, że do pewnych spraw podeszłaby dzisiaj inaczej. Chodzi tutaj głównie o zarządzanie pieniędzmi, które wygrała. Była młoda, a więc wydawała je na niepotrzebne rzeczy. Wielu z tych decyzji jednak… wcale nie żałuje.
– Zmarnowałam sporo pieniędzy na różne głupoty, których nie powinnam była kupować, ale jednocześnie świetnie się bawiłam i było to swoistą częścią doświadczenia z wygranej. Nie wiem, czy chciałabym to cofnąć. Gdybym jednak znowu wygrała duży turniej, postąpiłabym inaczej.
Tutaj ma też radę dla innych zwycięzców – spontaniczne działanie nie jest czasem najlepszym rozwiązaniem. Pewne sprawy trzeba przemyśleć. Słowa te kieruje do wszystkich, którzy, podobnie jak ona, w młodym wieku wygrywają ogromne pieniądze.
Anette w najbliższym czasie zobaczyć będzie można w turniejach w Las Vegas. Nie planuje szalonego grindu i wskakiwania w poszczególne eventy.
– Będę grała pewnie coś codziennie, albo w Rio, albo w Venetianie lub gdzieś indziej. Nie sądzę jednak, abym zagrała jakieś turnieje z wpisowym wyższym niż 3.000$. Zagram oczywiście Main Event.