W swoim najnowszym wpisie Alexa Fitzgerald dzieli się kilkoma ciekawymi spostrzeżeniami dotyczącymi gry w turniejach pokerowych.
W swojej karierze Alex Fitzgerald widział niezliczoną liczbę przypadków, kiedy ktoś podczas pokerowego turnieju „strzelał sobie w stopę”. O co dokładnie mu chodzi?
Amerykanin wielokrotnie słyszał o graczach, którzy skarżą się na rywali sprawdzających ich blefy z jedną parą. Czemu jednak w ten sposób przegrywać turnieje? Czy jest jakiś sens irytowania się, kiedy przeciwnik sprawdza z trzecią parą i wygrywa rozdanie?
W swoim tekście dla D&B Poker Alex pisze, że gracze całkowicie nie lubią pasować par grając w turniejach. Jeżeli ktoś nie jest profesjonalnym graczem z dobrym zrozumieniem zakresów, nie powinien blefować dalej niż na flopie. Tam ludzie spasują jeszcze wysokie karty, jeżeli w to celuje blef. Jeżeli jednak ktoś sprawdza, to trzeba zaakceptować tę pokerową rzeczywistość – pary nie spasuje.
Trener pisze, że w teorii istnieją inne rozwiązania. Można grać overbeta lub triple barrell blef, który zakończy się all-inem. Prawda jest jednak taka, że czasem najlepsze są najprostsze rozwiązania.
– Nie martwcie się tym, co ktoś powinien zrobić. Martwcie się tym, co tak naprawdę zrobić. Czasem zobaczycie, że gracze zupełnie tracą kontakt z rzeczywistością, kiedy ktoś zagrywa na nich częste 3-bety.
Fitzgerald pisze, że często dostaje pytania o to, jak grać przeciwko komuś, kto ciągle zagrywa 3-bety po lewej stronie. W turnieju to problem. Pytanie jest jednak źle sformułowane, bo powinno brzmieć: „Jak mogę ciągle otwierać, kiedy ktoś siedzący po mojej lewej stronie mi na to nie pozwala”. Trener pisze, że odpowiedź jest prosta – nie można wtedy otwierać kart broadway, które nie są suited, a także suited gapperów.
Przywołuje tutaj jeden ze swoich turniejów live, który rozegrał w Pradze. Trzej jego rywale po prawej stronie bardzo często go 3-betowali. Postanowił więc otwierać tylko TT+ i AQ+ przez większość dnia. Gdy ktoś zagrywał 3-beta, wrzucał stacka 50 blindów na środek. Wtedy dopiero 3-bety ustały.
Przydała się cierpliwość, ale nie każdy ją ma. Fitzgerald jednak doskonale dostosował się do sytuacji przy stole. W turnieju zajął ostatecznie ósme miejsce.
– Zakończyłem ten turniej na stole finałowym. Nie dlatego, że byłem lepszy od wielu profesjonalistów, którzy ze mną grali. Jestem wręcz pewny, że niektórzy byli tam znacznie lepsi. Zarobiłem w tym turnieju, bo zaakceptowałem rzeczywistość i robiłem, to co mogłem. Poczekałem aż nadarzy się okazja, zamiast ją tworzyć. Istnieje ogromna różnica w tych dwóch podejściach – pisze.
Znamy składy pierwszych odcinków nowego sezonu High Stakes Poker!