Adelson znów atakuje, przeciwnicy odpowiadają

0

Sheldon Adelson twierdzi, że martwi się o społeczeństwo, dla którego gry w sieci są zagrożeniem.

Kasynowy magnat Sheldon Adelson kontynuuje swoją wojnę z legalnym hazardem w sieci. Ostatnio znów jest o nim głośniej, m.in. dzięki rozmowie z serwisem Bloomberg.

Kilka dni temu Adelson był też goście Univerisity of Las Vegas, gdzie dyskutował ze studentami. Pojawił się oczywiście temat hazardu. Adelson powiedział: – Jestem zwolennikiem hazardu. Popieram go jednak jako formę rozrywki. Nie jestem zwolennikiem wykorzystywania słabości najbardziej podatnych ludzi. Wiem, że jestem Republikaninem i nie powinienem mieć w sobie społecznej wrażliwości, ale ja jestem bardzo wrażliwy społecznie.

W rozmowie z dziennikarką serwisu Bloomberg Adelson jawi się jaki absolutny znawca przemysłu gier, nie tylko live, ale i online – podkreśla nawet kilka razy, że jest „największym graczem na rynku”, z czym oczywiście nie trudno dyskutować. Niestety pozostałe rewelacje Adelsona dalekie są już od prawdy. Krytykuje on m.in. brak możliwości kontrolowania czy online nie pierze się pieniędzy, dodaje, że nie ma czego regulować („Nie znam żadnej regulacji, która odnosi się do gier w sieci” – zapomina o kilku stanach i parudziesięciu krajach). W rozmowie pojawiają się też standardowe argumenty, a Adelson graczy online określa mianem „łatwo do wykorzystania”, twierdząc, że tylko w kasynach naziemnych gra się na bardzo wysokie stawki jak miliony dolarów.

Jak pisze Steve Ruddock, argumentację Adelsona mało kto traktuje poważnie. Dziennikarz zaznacza, że dość dziwnie brzmią zresztą słowa o „praniu pieniędzy online” w ustach człowieka, którego kasyno podpisało w zeszłym roku ugodę i zapłaciło 47 milionów dolarów, aby zakończyć śledztwo, w którym Las Vegas Sands oskarżono o pranie brudnych pieniędzy.

Adelson na walkę z hazardem online chce „wydać tyle, ile będzie trzeba”, a tymczasem przybywa mu przeciwników. Ostatnio ukazały się dwa kolejne teksty, które mocno uderzają w jego krucjatę. Na stronie HumanEvents.com, którą można określić mianem konserwatywnej, Lawson Bader krytykuje propozycję zmiany Wire Act, którą zgłosili Lindsey Graham i Jason Chaffetz. Redaktor pisze o politykach: – Graham i Chaffetz publicznie popierają „stanowe prawa” (do decydowania) w kwestiach Obamacare, standardów szkolnych Common Core, prawa do broni, małżeństw homoseksualnych i innych spraw. W jaki sposób hazard jest tutaj inny? – pyta retorycznie.

Z kolei na stronie TheHill.com swoje wnioski prezentuje Joe Valandra z firmy Great Luck LLC, który współpracuje z plemionami indiańskimi. Valandra zaznacza, że tysiące Amerykanów grają online. Trzy stany zalegalizowały już gry: – Zlikwidowanie tego i karanie tych, którzy grają lub oferują gry w sieci jest działaniem zupełnie oderwanym od rzeczywistości.

Kolejne stany planują tymczasem regulowanie i zalegalizowanie grania w sieci, ale w tym roku sprawy rozwijają się zdecydowanie wolniej. O pokerowych projektach dyskutuje się m.in. w Kalifornii, Nowym Jorku czy Pennsylvanii. W tym ostatnim stanie przeprowadzono badania potencjalnego wpływu legalizacji gier na kasyna działające w stanie i jego budżet. Z badania wynika, że wpływy z gier online mogłyby wynieść nawet 184 miliony dolarów, a już rok później wzrosnąć do 307 milionów. Dla stanu, który zbliża się do deficytu budżetowego wynoszącego prawie miliard dolarów, mógłby to być spory zastrzyk gotówki.

Poprzedni artykułHigh Stakes Raport – Alex „Alexonmoon” Luneau wielkim zwycięzcą tygodnia
Następny artykułJean Robert Bellande w Big One for One Drop