Założę się, że takiego bloga jeszcze tutaj nie było. Piszą różni ludzie związani na dobre lub na złe z pokerem, ale zazwyczaj są to osoby wygrywające lub przegrywające, słowem ci, którzy są w środku. A ja jestem na zewnątrz. No, może czasem w środku. Jednak naprawdę rzadko. Ostatnio pociagnęłam turniej w Sylwestra, gdy chłopcy przed 5. rano mieli już wszystko w zadku i tylko ja orientowałam się, że istnieje ryzyko zmarnotrawienia 1200 euraków… Zwykle zajmuję się catteringiem (No, kiedy będzie ten kurczak po prowansalsku, bo za 8 minut mamy przerwę i dobrze by było, gdybyś trafiła!) oraz dziewczynkami i nie mniej szalonym psem.
Ale to jest teraz. Kiedyś natomiast, gdy miałam lat mnie więcej 17, marzyłam, by zostać dziewczyną gangstera. Niestety, nie wyczułam sytuacji i rozwiodłam się z jedynym moim mężem, gdy mleko miał jeszcze pod nosem zamiast wąsa i nie doczekałam jego obecnego statusu społecznego. Zamiast tego związałam się z kilka lat młodszym chłoptasiem, co to nad wyraz odpowiedzialny mi się wydawał, z nadzieją, że stateczność też się weń rozwinie. I rozwijała się – a jakże – aż do chwili, gdy koledzy z brydża nie pokazali mu, jak się gra w necie w pokerka. Z dnia na dzień rzucił w pizdu robotę w gazecie, choć był pupilkiem naczelnego i oświadczył, że znalazł nowy sposób na życie. Oczywiście dwa tygodnie później na jego pokerroomie pokazało się paskudne 0$ i przez pół roku żyliśmy z jednej pensji;-).
Tak właśnie zostałam dziewczyną pokerzysty. Moje nastoletnie marzenie prawie się spełniło. Nie mam co prawda tak poobijanej mordy jak kobieta gangstera, ale muszę przyznać, że raz dostałam takiego huka w ucho, że spadłam ze schodów i straciłam świadomość na kilkadziesiąt sekund. Jednak to był ten legendarny „dałnsłing”, czy jak go tam mendę zwał, kiedy każde wkurwienie MUSI być wybaczalne. W dodatku zarobiłam przez przypadek, bo akurat targał na piętro… półkę z IKEI, którą mu kazałam zamontować. Szłam za nim, czego nie zauważył, na moment się odwrócił i bach. Zatem strzał się nie liczy.
Mój kochabitant giwery na pośladku nie nosi, jednak życie z nim od kilku lat dostarcza mi nie mniej emocji, jak gdyby ją tam miał. I wcale nie jest to smutne życie, jak mi się kiedyś wydawało. Ale o tym następnym razem…
Mi się podoba, czekam na więcej 🙂
Trójkąt? 🙂
+ 😉
Patologia….
bardzo fajne 😉
stanko skończ grać za punkty i zakładać te lewe blogi – to już nudne
GNIOT !!
Nie no, to grubo w chu. Gość co rzuca pracę zanim zaczął zarabiać gdzie indziej i jest tak słabą pizdą, że pierdolnie kobietę aby się wyładować. Honorem też ocieka biorąc pod uwagę życie przez pół roku z jednej pensji.
Jeśli to nie była prowokacja, po ostatniej średnio udanej, rzecz jasna.
a jednak są ludzie ktorzy nie rozumieją tego co czytają… dramat
Brawo za odwagę excaulibrus… donkteam „rozumie” co czyta… Patologia to dzisiaj już chyba styl życia, jeśli nadal nowe blogi będą szły w tym kierunku to, pokertexas zostanie w szybkim czasie wykupiony przez
pudelka. Bravo
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.